Koniecznie
przeczytaj kilka słów ode mnie pod rozdziałem. :)
Jeśli zajrzysz, dziękuję.
A teraz życzę miłego czytania. <3
Jeśli zajrzysz, dziękuję.
A teraz życzę miłego czytania. <3
* * *
W życiu każdego
człowieka są momenty gorsze i lepsze. Są chwile zawahania i pewności, są także wzloty
i upadki…
Są też momenty, w
których panicznie się boimy. Strach, który nas paraliżuje? Zabrania nam
racjonalnie myśleć? No właśnie zabrania… Zakazuje nam ruszyć dalej, każe stać w
miejscu i potulnie czekać. Czekać na przyjazną śmierć.
A co jeśli śmierć wcale
nie jest przyjazna? Niektórzy twierdzą, że to samo zło. Inni zaś uważają śmierć
za swoją przyjaciółkę/ przyjaciela. Ukojenie- tego spodziewają się po odejściu
z tego świata. Pragną spokoju i ciszy.
Dzięki śmierci po
prostu uciekamy. Znikamy. Uciekamy od tego co nas otacza, od całego zła, od
problemów, które sami sobie stworzyliśmy. Ale także tracimy… Co tracimy?
Tracimy to do czego doszliśmy, to co zdołaliśmy osiągnąć. Nie jest ważne to czy
mamy tego wiele, czy też mało- musimy się z tym pożegnać. Tracimy bliskich.
Wiem, brzmi to dziwnie, bo większość ludzi twierdzi, że to oni tracą nas. Ale
tak nie jest, bo to my odchodzimy zostawiając ich. Tracąc. Oni bez nas sobie
poradzą, mają też innych… Nie zawsze, ale w większości przypadków… A my? My
będziemy samotnie leżeć gdzieś, gdzie umrzemy i zostaniemy pogrzebani. Może
niektórzy pragną także tej samotności? To całkiem możliwe…
Minęły dwa tygodnie,
w ciągu których Victoria coraz częściej myślała o śmierci. Pragnęła tego
spokoju, samotności, ukojenia… Chciała odizolować się od całego świata. Znów
wpadła w depresję, z której nikt nie potrafił jej wyciągnąć. Dlaczego tak się
stało? Ponieważ dziewczyna nie umiała od nowa za klimatyzować się w świecie,
który ją otaczał. Ciągle żyła wspomnieniami. Za każdym razem kiedy zamykała
oczy czuła się jakby nadal była w szopie. Jakby wszystko zaraz miało się powtórzyć.
Nie chciała przechodzić tego od nowa. Wspomnienia wróciły, a ona nie potrafiła
się ich pozbyć. Lena często rozmawiała z nią, próbując wyciągnąć od brunetki co
tak naprawdę się stało. Te rozmowy nie dawały żadnego rezultatu. Ciągłe wizyty
u psychologa również nic nie zdziałały. Victoria ponownie zamknęła się w sobie
i całymi dniami siedziała w jednym miejscu- w pokoju, w którym było jedno,
wielkie okno. Panna Nowińska nie potrafiła oderwać wzroku od szyby. Była
wpatrzona w nią do tego stopnia, że nie reagowała nawet kiedy ktoś wchodził do
pomieszczenia. Lena wiedziała, że plany które miała legły w gruzach… Ale wtedy
nie to było dla niej ważne. Najważniejsza dla niej była Victoria i to żeby w
końcu zachowywała się normalnie…
***
Była godzina
dwudziesta. Lena i Victoria były same w domu, ponieważ Sylwia umówiła się ze
swoim partnerem na kolację… Układało im się coraz lepiej. Kobieta w końcu mogła
powiedzieć, że znalazła tego mężczyznę, na którego tak długo musiała czekać.
Była szczęśliwa. Cieszyła się każdą chwilą, którą spędzała wspólnie z Markiem.
Nie wiedziała tylko, że tego wieczoru mężczyzna jej życia uklęknie przed nią, z
kieszeni marynarki wyciągnie małe pudełeczko w kształcie serca i zada jej
pytanie ‘‘Wyjdziesz za mnie?’’…
Wracając do
dziewczyn…
Lena spokojnie robiła sobie kolację kiedy zauważyła, że Victoria sama, z
własnej, nieprzymuszonej woli wyszła z pokoju i udała się do łazienki.
Blondynkę zdziwiło zachowanie dziewczyny, ale postanowiła, że nie będzie jej
przeszkadzać. Miała nadzieję, że skoro nie musiała jej zmuszać do wyjścia z
pokoju, to może w końcu coś się zmieni… Miała rację, ale jeszcze wtedy o tym
nie wiedziała…
***
Victoria powoli zdjęła z siebie ciuchy. Rzuciła je do dużego kosza na pranie. Przeglądnęła się w lustrze. Wyglądała źle. Wyraźnie schudła, podkrążone oczy można było zauważyć z daleka, wskazywały na wiele nieprzespanych nocy. Brunetka zaczęła tracić swoje piękne włosy. Jej twarz była blada, a skóra na całym ciele zaczęła robić się sucha i szorstka.
***
Victoria powoli zdjęła z siebie ciuchy. Rzuciła je do dużego kosza na pranie. Przeglądnęła się w lustrze. Wyglądała źle. Wyraźnie schudła, podkrążone oczy można było zauważyć z daleka, wskazywały na wiele nieprzespanych nocy. Brunetka zaczęła tracić swoje piękne włosy. Jej twarz była blada, a skóra na całym ciele zaczęła robić się sucha i szorstka.
Panna Nowińska widząc
się w lustrze uśmiechnęła się. Nie przeszkadzał jej swój wygląd. Przeczesała
ręką swoje długie włosy, oczywiście na dłoni został ich kłębek. Zielonooka
westchnęła głęboko. Przez długą chwilę stała przed dużym lustrem przyglądając
się sobie. Ciągle się uśmiechała…
Kiedy była już pod
prysznicem odkręciła gorącą wodę. Parzący strumień lunął z deszczownicy, a na
twarzy dziewczyny znów pojawił się szeroki uśmiech. Temperatura cieczy była tak
wysoka, że ciało brunetki po chwili było całe czerwone. Victoria nie czuła
bólu. Nie chciała go czuć. Nie przejmowała się nim. Ignorowała go.
Szyby w kabinie były
już całe zaparowane. Dziewczyna mimowolnie wyciągnęła w ich stronę swoją
zaczerwienioną dłoń. Nie panowała nad tym. Coś kazało jej to zrobić. Całe jej
ciało zaczęło się trząść. Victoria bała się! Tak, była przerażona. Przyłożyła
palec wskazujący do szyby. Już po chwili zaczęła przesuwać nim po niej i
nakreślać pewien kształt. Z każdym następnym ruchem była coraz bardziej
wystraszona. Ale nie potrafiła przestać. Każda następna sekunda była dla niej jak wieczność. Niekończąca się
wieczność… Strach był dokładnie wymalowany na jej twarzy, w jej oczach. Jej
drżące ciało zaczęło robić się coraz zimniejsze mimo tego, że wciąż było
oblewane gorącą wodą.
Kiedy skończyła ‘malować’ ten kształt spojrzała na niego i zaczęła piszczeć tak
głośno jak tylko było to możliwe. Z całych sił uderzyła ręką w miejsce, w
którym widniała ta twarz. Twarz, której sama nie zdołała dobrze zapamiętać… Uderzenie
nic nie pomogło. Victoria zaczęła mocno bić dłonią o szybę i jeszcze głośniej
krzyczeć. Już po kilku sekundach jej dłoń była cała zakrwawiona, szyba rozbita,
a Lena stała w drzwiach łazienki i kompletnie nie wiedziała co ma zrobić.
Kiedy zauważyła, że
Victoria złapała się za głowę i zaczęła osuwać się na ziemię szybko do niej
podbiegła. Złapała ją, owinęła w ręcznik i mocno do siebie przytuliła. Zaczęła
płakać. ‘’Victoria, dlaczego to zrobiłaś? Co się stało?’’ pytała nieustannie.
Była w szoku widząc swoją nieprzytomną przyjaciółkę. Znów myślała, że to
koniec. Spanikowała. Coraz mocniej przytulała do siebie Victorię, tak jakby
miało to pomóc. Wierzyła, że to utrzyma ją przy życiu. Że to nie pozwoli jej
odejść. Nie chciała jej stracić, a na
tamtą chwilę, była tak przestraszona, że nie wiedziała co robi. Dopiero kiedy
przypomniała sobie rozmowę z lekarzem, otrząsnęła się. Położyła delikatnie brunetkę
na ziemi i pobiegła do jej pokoju. Szybko zaczęła grzebać po wszystkich
szufladach, wywracała do góry nogami wszystko co w nich było. Kiedy w końcu
natknęła się na strzykawkę i małą fiolkę z kolorową cieczą w jej oczach pojawiły się iskierki nadziei.
Czym prędzej złapała je do ręki i pobiegła w stronę kuchni, po drodze mało co
nie zabijając się na schodach. Wzięła do ręki mały nożyk i jak najszybciej
udała się do łazienki w nadziei, że jeszcze nie jest za późno. Wierzyła w to… A
przynajmniej chciała wierzyć.
Blondynka uklękła
przy nieprzytomnej dziewczynie. Nie wiedziała za co ma się złapać jako
pierwsze. Małym nożykiem nacięła szyjkę fiolki i szybko naciągnęła substancję do
strzykawki. Nerwowo spojrzała na twarz Victorii, która była jeszcze bardziej
blada niż normalnie, po czym wbiła igłę w rękę dziewczyny naciskając
strzykawkę. Już po chwili ciecz płynęła spokojnie w jej żyłach…
Lena powoli
wyciągnęła igłę z ręki brunetki, westchnęła głośno i położyła strzykawkę obok
nadal nieprzytomnej dziewczyny. Blondynka przyglądała się jej z uwagą. Nie
widziała już tej samej Victorii. Widziała osobę, która nią zawładnęła... To nie
była już ta sama dziewczyna. Lena nie potrafiła uwierzyć w to, że wszystko znów
się wali. Wiedziała, że chociaż ona musi być silna. Taka jak zawsze…
Panna Prógowicz
odgarnęła kosmyki blond włosów, które spadały na jej twarz i po raz kolejny
westchnęła. Pogłaskała Victorię po bladym policzku, poczym rzuciła wzrokiem na
zakrwawioną dłoń brunetki. Szybko zabrała się za opatrywanie skaleczonej
kończyny. Zajęło jej to dosłownie chwilę.
Kiedy skończyła, znów
zaczęła martwić się stanem swojej przyjaciółki. ‘’Dlaczego jeszcze się nie
budzi?’’ Pytała samą siebie pod nosem. W tym samym momencie zauważyła, że
brunetka leżąca obok poruszyła zdrową dłonią. Lena od razu usiadła prosto, tak
by w razie czego, mogła szybciej pomóc Nowińskiej. Zaczęła delikatnie klepać ją
po policzkach w kółko powtarzając jej imię. Chwilę później usłyszała ciche
syknięcie, po czym jej zielonooka przyjaciółka mocno zmarszczyła czoło.
-Victoria, słyszysz
mnie? Proszę, otwórz oczy… Spójrz na mnie…- powiedziała spokojnie blondynka.
Brunetka podniosła na chwilę ciężkie powieki i na dosłownie ułamek sekundy
rzuciła wzrokiem w stronę swojej przyjaciółki. Po tym znów z powrotem zamknęła
oczy. Ruszała ustami tak jakby chciała coś powiedzieć, lecz nie potrafiła wydać
z siebie żadnego zrozumiałego dźwięku. Sprawiało jej to wielką trudność. – Nic
nie mów. Cii…- uspokajała ją Lena delikatnie głaszcząc prawy policzek
dziewczyny.
Panna Prógowicz
ciągle zastanawiała się nad tym co spowodowało takie zachowanie jej
przyjaciółki. Nie potrafiła zrozumieć jej zachowania. Wahania nastrojów, różne
humory… Teraz ta sytuacja. To wszystko było dla niej podejrzane, ale
równocześnie blondynka bardzo martwiła się o zielonooką. Spoglądała na jej
ciało, twarz, włosy… Lena sama już nie wiedziała, czy do tego stanu brunetkę
doprowadziły lekarstwa, które zażywała, czy też jej lekceważący stosunek do
życia? Jedno było pewne: Victoria była w okropnym stanie…
Lena nie wierzyła w
to, że wszystko to co się zdarzyło- począwszy od spotkania z One Direction i
porwania, po chorobę Victorii- jest
prawdą. Ciemnooka wciąż miała nadzieję, że to tylko wyjątkowo długi, uciążliwy
i głupi sen, z którego zaraz mama obudzi ją słowami ‘’Wstawaj rybko, podwiozę
Cię do Victorii’’. Ale nadzieja matką głupich jest. Ona miała tego świadomość…
Dziewczyna
spoglądnęła na rozbitą szybę i głęboko westchnęła. Nie wiedziała co ma zrobić.
Zadzwonić do mamy i o wszystkim jej powiedzieć, czy też poczekać, aż wróci? Zdecydowała,
że zdrowie Victorii jest ważniejsze niż spotkanie jej matki z nowym partnerem,
więc szybko wyciągnęła komórkę z tylnej kieszeni spodni i czym prędzej wybrała
numer do swojej rodzicielki. Już po trzech sygnałach w słuchawce rozbrzmiał jej
niezadowolony głos…
S: Co chcesz rybko?
Przecież wiesz, że jestem zajęta…
L: Tak, tak, mamo ja to doskonale wiem, ale mogłabyś już wrócić do domu? Victoria miała… Hmm… Jakby to ująć…- zastanowiła się przed krótką chwilę- Napad złości? – spytała samą siebie pod nosem.
S: Co?
L: Poszła pod prysznic, po chwili zaczęła wrzeszczeć jak opętana, rozbiła szybę w kabinie i zemdlała…
S: Dobrze, ja już się zbieram. – dodała zrezygnowana- Ale jak ona teraz się czuje? Gdzie jest? Jest gdzieś koło Ciebie?
L: Kiedy zemdlała zrobiłam jej zastrzyk i obandażowałam rękę. Teraz leży obok mnie, nic nie mówi, ale oddycha normalnie, na chwilę otworzyła oczy...
L: Tak, tak, mamo ja to doskonale wiem, ale mogłabyś już wrócić do domu? Victoria miała… Hmm… Jakby to ująć…- zastanowiła się przed krótką chwilę- Napad złości? – spytała samą siebie pod nosem.
S: Co?
L: Poszła pod prysznic, po chwili zaczęła wrzeszczeć jak opętana, rozbiła szybę w kabinie i zemdlała…
S: Dobrze, ja już się zbieram. – dodała zrezygnowana- Ale jak ona teraz się czuje? Gdzie jest? Jest gdzieś koło Ciebie?
L: Kiedy zemdlała zrobiłam jej zastrzyk i obandażowałam rękę. Teraz leży obok mnie, nic nie mówi, ale oddycha normalnie, na chwilę otworzyła oczy...
S: Dobrze, dobrze… Ja już wsiadam do samochodu.
L: Tylko przyjedź szybko, proszę Cię. – powiedziała po czym rozłączyła się.
Lena złapała dłoń
Victorii w swoją i zaczęła delikatnie gładzić ją kciukiem. Brunetka prawie
niewyczuwalnie ścisnęła rękę blondynki, tak jakby prosiła o pomoc. Tak, jakby chciała
powiedzieć ‘’Zrób coś’’. Lecz było już za późno. Po chwili głowa zielonookiej
opadła bezwładnie na bok, a Lena nie wiedziała co się dzieje. Klepała ją po
policzkach, ale to nie dawało rezultatów. Panna Prógowicz zaczęła głośno krzyczeć.
Wołać o pomoc. Była przerażona.
W tym samym momencie
do domu wbiegła zdenerwowana Sylwia ze swoim ‘świeżo upieczonym’ narzeczonym.
Oboje od razu udali się do łazienki skąd dochodziły wrzaski Leny. Ta była cała
zapłakana, z całej siły trzymała rękę Victorii, dziewczyna była coraz bardziej
blada…
-Co się stało? Dlaczego
tak krzyczysz?- Sylwia przykucnęła obok zrozpaczonej dziewczyny i spoglądała
raz na Vic, raz na Lenę.
-Bo Victoria… Ona… -
szeptała niezrozumiale przez płacz.
-Marek dzwoń po
karetkę! - krzyknęła Pani Prógowicz łapiąc za nadgarstek brunetki i sprawdzając
jej puls.
Jak rozkazała, tak
zrobił. Zadzwonił po pomoc. Wszystko działo się tak szybko. Ich serca biły
coraz mocniej i coraz szybciej. W przeciwieństwie do serca Victorii…
Każde ich spojrzenie było przepełnione żalem, smutkiem, strachem. Bali się, że
to koniec. Że nic już nie da się zrobić. Blondynka ciągle siedziała obok swojej
przyjaciółki i z całej siły ściskała jej dłoń, która robiła się coraz
zimniejsza. Lena, z całej tej trójki, była najbardziej przerażona. Czuła, że
coś poszło nie tak. Wiedziała, że koniec jest blisko…
Już po chwili wszędzie
słychać było dźwięk nadjeżdżającego ambulansu. Funkcjonariusze od razu wybiegli
z karetki. Pędem udali się do nieprzytomnej Victorii. Położyli ją na noszach,
okryli kocem i zabrali do karetki, gdzie natychmiast rozpoczęli reanimację.
-Mogę jechać z Wami?-
spytała Lena stojąc przed karetką. Cała się trzęsła. Nie zwracała na to uwagi,
choć rozum podpowiadał jej, że sama potrzebuje pomocy. W tym momencie
najważniejsza dla niej była Victoria i to żeby przeżyła… Blondynka nie
wiedziała co ze sobą zrobić. Obserwowała każdy ruch kobiety stojącej przed nią.
Nerwowo złapała się za głowę i oczekiwała odpowiedzi.
-Niestety nie. Może
pani jechać za nami samochodem… Do środka nie możemy nikogo brać. – powiedziała
szatynka średniego wzrostu i w pośpiechu wsiadła do samochodu. Od razu odpaliła
silnik i pojazd ruszył z miejsca na sygnale…
-Nie mogę jej
stracić! Rozumiesz?! Nie mogę! – krzyczała Lena stojąc samotnie na podjeździe.
Po dosłownie kilku sekundach podbiegła do niej Sylwia i mocno do siebie
przytuliła. Usiłowała pogłaskać ją po głowie. Tak, by choć trochę uspokoić
córkę. – Nie dotykaj mnie! – wrzasnęła i odsunęła się od matki. Najszybciej jak
tylko mogła pobiegła do samochodu, w którym siedział już Marek i wsiadła do
pojazdu. – Jedź… - szepnęła przez łzy i już po chwili nie było po nich śladu…
* * *
No dobrze… Więc tym
razem 2100 słów. Mam nadzieję, że wynagrodziłam Wam tę nieobecność, długością
rozdziału. :)
Hmm… Za błędy, powtórzenia itd. bardzo przepraszam. Jak zawsze staram się zrobić ich jak najmniej, ale nigdy mi to nie wychodzi. ^^
Hmm… Za błędy, powtórzenia itd. bardzo przepraszam. Jak zawsze staram się zrobić ich jak najmniej, ale nigdy mi to nie wychodzi. ^^
Od pewnego czasu strasznie
męczy mnie pewna rzecz… Mianowicie:
Wiem, straciłam trochę czytelniczek. Jest mi z tego powodu strasznie przykro. Wiele osób obiecywało, że będzie czytać, komentować… A teraz? Jest strasznie mało komentarzy. Czyli? Mam mało motywacji do pisania. Niestety. Staram się pisać jak najlepiej, a w zamian za to dostaję coraz mniej waszych opinii i komentarzy. Długo zastanawiałam się nad tym czy nie zawiesić tego bloga. Zdecydowałam, że tego nie zrobię, bo za bardzo cenię osoby, które czytają moje opowiadanie. Nie mogłabym Wam tego zrobić.
Wiem, straciłam trochę czytelniczek. Jest mi z tego powodu strasznie przykro. Wiele osób obiecywało, że będzie czytać, komentować… A teraz? Jest strasznie mało komentarzy. Czyli? Mam mało motywacji do pisania. Niestety. Staram się pisać jak najlepiej, a w zamian za to dostaję coraz mniej waszych opinii i komentarzy. Długo zastanawiałam się nad tym czy nie zawiesić tego bloga. Zdecydowałam, że tego nie zrobię, bo za bardzo cenię osoby, które czytają moje opowiadanie. Nie mogłabym Wam tego zrobić.
Osoby, które mnie
znają wiedzą jak bardzo poważnie traktuję pisanie… I ile znaczą dla mnie Wasze
opinie. Cieszę się nawet z najkrótszego komentarza. Dlaczego? Bo to oznacza, że
mnie szanujecie. Tak, ja to odczuwam w ten sposób, że jeśli zostawiacie po
sobie komentarz, szanujecie mnie. Mnie, nie jako dziewczynę, której prawie nie znacie,
tylko mnie, jako autorkę opowiadania, które czytacie…
Kiedyś było mnóstwo
komentarzy, teraz jest ich bardzo mało… No cóż. Mam nadzieję, że zrozumiecie,
że chciałabym, abyście komentowały każdy przeczytany rozdział.
Bardzo proszę o
komentarze, piszcie co myślicie po przeczytaniu rozdziału, swoje odczucia,
piszcie co tylko przyjdzie Wam do głowy. :)
Nie podaję ilości
komentarzy, bo po prostu nie chcę tego robić. Chcę zobaczyć ile jest osób,
które czytają moje opowiadanie.
Dziękuję dziewczynom,
które są ze mną od początku, lub też dołączyły w połowie, ale chcą zostać do
końca. <33
Napisałam dużo…
Pewnie większość z Was tego nie przeczyta. Ale czuję się lepiej z tym, że ‘powiedziałam’
Wam to co myślę.
Jeszcze raz dziękuję,
przepraszam, kocham. <3
I zapraszam na
następny rozdział. :)
Postaram się komentować każdy rozdział,ale prawda jest taka,że rozdział jest zajebisty.Jeszcze nie napisałaś chłamu za co Cię podziwiam.Idzie ci to świetnie.Kontynuuj ,a ja będę komentować :)
OdpowiedzUsuńPłacze ;( Rozdział jest zajebisty nie mogę doczekać się kolejnego :)
OdpowiedzUsuńroździał świetny <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do sb:
blu-bla-blo.blogspot.com
Boski
OdpowiedzUsuńWyrażam szacunek :) lubię to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńrozdział super mam nadzieję że nie uśmiercisz victorii i jestem ciekawa czy chłopcy dowiedzą się o jej stanie. rzycze weny i czekam na kolejny rozdział :-* pozdrawiam nika
OdpowiedzUsuńRozdział jest po prostu świetny, jesteś kochana, że go wstawiłaś <333
OdpowiedzUsuńTato na mnie się wydarł, żebym szła do roboty, a nie czytała, ale on się na niczym nie zna. Bo przecież wcale aż do tej pory nie robiłam z nim! ;/
Wracając jednak do Ciebie, to jesteś wspaniała, genialna, kochana. Uwielbiam to opowiadanie!!!
http://komorkowe-one-direction.blogspot.com/
Aha, odpowiem jeszcze na pytanie, które zadałaś na moim blogu. Planuję jeszcze około piętnastu rozdziałów. Oczywiście, jest to liczba mocno orientacyjna ;D
UsuńOjeju... Dziękuję za te słowa. ;* Cieszę się, że tak uważasz. <3
UsuńI dziękuję za odpowiedź. ;)
Super rozdział.Przepraszam że czasami nie komentuje ale czytam każdy rozdział i jak nie wiesz to wiedz że każdy twój rozdział był genialny!
OdpowiedzUsuńCzekam caly czas na moment, gdy Lena zadzwoni do chlopakow i powie im o stanie Vic. Mam nadzieje, ze to nastapi. :) Dodawaj czesciej rozdzialy, ten jest bardzo dobry.
OdpowiedzUsuńCzekam caly czas na moment, gdy Lena zadzwoni do chlopakow i powie im o stanie Vic. Mam nadzieje, ze to nastapi. :) Dodawaj czesciej rozdzialy, ten jest bardzo dobry.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Harry dowie sie w końcu prawdy. Dziewczyno masz wielki talent i każdy rozdział jest coraz lepszy. Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;) Bardzo lubie tego bloga i cię szanuje dlatego bedę pisać komentarze pod każdym rozdziałem ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział... Popłakałam się. Mam nadzieję, że szybko dodasz następny rozdzialik... Kocham Twoje opowiadanie :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kamila Styles
Szybko dodawaj tej rozdział , ale trochę mi smutno z tego powodu że już nie ma nic o One Direction ;// No ale trudno , rozdział Zaje**** <333
OdpowiedzUsuńUwierz, że jeszcze 'coś' o nich będzie ;* ;)
UsuńDziękuję. :)
rozdział Zaje**** <3
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie ! Nie mogę się doczeka następnego rozdziału ! Zapraszam do mnie !
OdpowiedzUsuńthis-bloodless-battle.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńbardzo dobry rozdział! Niemal się popłakałam i muszę przyznać, że z każdym kolejnym rozdziałem opowiadanie staje się coraz leprze. Mam nadzieję, że nie przerwiesz pisania bo masz wielki talent i nie należy go zmarnować. Opowiadanie czytam już od dłuższego czasu, ale rzadko komentuję, gdyż nie zawsze mam na to czas bo na komputerze spędzam mało czasu. No nic z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie choć nie piszę o 1D to mam nadzieję, że się spodoba.
OdpowiedzUsuńhttp://moon-in-my-heart.blogspot.com/
Ja czytam każdy twój rozdział ,a ten jest świetny. Pełen emocji. Gdy Vic umierała zaczęła mi lecieć łza ,dosłownie ,jestem bardzo wrażliwa. Pisz szybko następny i daj mi znać jak będzie. :D
OdpowiedzUsuńhttp://neverstopdreamingandnevergiveup.blogspot.com/
zapraszam do mnie http://justiniloveyoutoo.blogspot.com/ ;))
OdpowiedzUsuńświetny !
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Vic nie umrze :'( No i gdzie się podziało 1D ?! Niech sie wreszcie pojawią. Rozdział świetny :D @julita_zoey
OdpowiedzUsuńWoooooooooooooooooow!!!!!!!!!!! Ale zajebiście piszesz! <333 Przypadkiem trafiłam na tego bloga i przeczytałam ten rozdział .. ale poprostu sie zakochałam <33 // http://littledreamdirection.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWoooooooooooooooooow!!!!!!!!!!! Ale zajebiście piszesz! <333 Przypadkiem trafiłam na tego bloga i przeczytałam ten rozdział .. ale poprostu sie zakochałam <33 // http://littledreamdirection.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Awards więcej informacji tutaj : kochamjedend.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Libster Award :D
OdpowiedzUsuńwięcej na :
music-dream-hope.blogspot.com
Płacze niech Viktoria nie umiera.
OdpowiedzUsuńczytam ale nie komentuje za co bardzo cie przepraszam ;* kocham ten blog i nie waz sie zawiesic :* jestem z toba chyba od marca ! <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam rozdział i powiem szczerze, że zacznę od początku, bo wydaje się ciekawe :P
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :P http://the-reasons-to-love.blogspot.com/
Świetny rozdział *.* NEXT ! :D KC :****
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ^^ <333 zapraszam do mnie http://black-impossible-dream.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ^^ <333 zapraszam do mnie http://black-impossible-dream.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWięc tak.Czytam to od nie dawna i jestem zachwycona! :* Moim zdaniem jak byś napisała książkę właśnie z taką tematyką i wgl. to byś miała niesamowicie wiele w większości fanek ale fanów też by się znalazło ;> Jak napiszesz książkę to daj znać kupię i będę czytać ją setki i tysiące razy!
OdpowiedzUsuńJednym słowem BOSKO!!!
opowiadanie jest super i mam nadzieje ze bedziesz go prowadzic jeszcze bardzo dlugo i bedzie coraz wiecej rozdzialow . Czytam dopiero to opowiadanie od niedzieli , przyjaciolka mi go polecila i bardzo mi sie podoba ;** pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńobiecalam ze wszystko przeczytam i tak zrobie ;)
OdpowiedzUsuńJa to czekam na ciekawy przebieg, ze sie spotka Vici z Harrym i beda szczesliwi, badz z tym drugim, wysmienite, wzruszam sie!!!!!!! ;*
OdpowiedzUsuńSuper kocham< 3
OdpowiedzUsuńPiszesz cudownie :)
OdpowiedzUsuń***
Kogo spotkać może dziewczyna na wakacjach? Czy po powrocie do Polski nadal będzie bezpieczna? Widziała go. Był i nagle zniknął. Czy uda jej się prowadzić spokojne życie wiedząc, że ktoś obserwuje? Co jeszcze może stać się w jej własnym domu?
Zapraszam na bloga: http://opowiesco1diwieleinnych.blogspot.com/