środa, 27 lutego 2013

Rozdział 4 "Zapomnijmy o tym..."


Skoro już tu jesteś, skomentuj! :)



Smutna dziewczyna siedziała w swoim pokoju, rozmyślając na temat tego co się wydarzyło.-" Co ja sobie myślałam? Nie jestem znaną gwiazdą tak jak on! Co ja mówię? W ogóle nie jestem gwiazdą! Nie powinnam była zgadzać się na to." – miała milion niespokojnych myśli na minutę.- "Tylko, że to nie moja wina. Nie planowałam tego… Dobra! Dosyć już użalania się nad sobą! Ogarnij się, Victoria! Było minęło, a żyje się dalej…" - pomyślała i energicznie otarła łzy spływające po policzkach. Zerknęła w lusterko, żeby sprawdzić czy widać, że płakała.
Nagle usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyła je i zobaczyła Harry'ego, stojącego ze spuszczoną głową. Jej polepszony humor, znacznie się pogorszył.
- Victoria posłuchaj…- zaczął chłopak.


-Nie. Ja powiem pierwsza!- przerwała mu dziewczyna.- Przepraszam Cię. Żałuję tego co się stało. Nie chciałam, żeby tak wyszło. Czy my… my… możemy udawać, że tego incydentu nie było? Po prostu zapomnijmy o tym! Proszę…- Kiedy Harry zobaczył minę dziewczyny odpuścił sobie. Ona wcale nie żartowała. Mówiąc to miała łzy w oczach. Brunet zrozumiał, że postąpił za pochopnie. I choć jego serce krzyczało, żeby powiedzieć  ” Nie!” , rozum zdecydował całkowicie inaczej:
-Tak. Zgadzam się, zapomnijmy o tym.- Rzucił i uciekł wzrokiem, aby nie było widać, że skłamał.
-Nawet nie wiesz jak mi ulżyło. Strasznie się cieszę! Przytulmy się na zgodę… Ale tak po przyjacielsku!- Uśmiechnęła się najszerzej jak tylko potrafiła.
-Oczywiście… Po przyjacielsku. – mocno przytulił do siebie brunetkę.
-Wiesz, jest już późno, pójdę przygotować jakieś kanapki na kolację.- odkleiła się od Harry'ego i urwała szybko dalszą rozmowę.- Zostaniesz chwilkę z Ksawierem, czy idziesz ze mną?
-Zostanę.- wydusił z siebie loczek. Po tym dziewczyna wyszła i udała się do kuchni.
-Dziękuję Ci. -Powiedział tajemniczo mały. Ksawier potrafił mówić trochę po polsku i dobrze po angielsku, ponieważ z ojcem mieszkał w Anglii. Jego matka mieszkała w Polsce, a on i jego ojciec odwiedzali ją bardzo często, na wakacjach.
-Za co?- spytał zaciekawiony Styles.
-Bo ją pocieszyłeś! A ja nie lubię jak Victoria płace. – wytłumaczył chłopiec.
-A ona płakała?
-Tak. Baldzo długo.- odpowiedział.
-Wiesz młody. Tym razem to ja Ci dziękuję! – Harry się zamyślił.
-Nie ma za co.- uśmiechnął się i przytulił do zamyślonego bruneta.

                                                        ***
Około godziny 23.

Wszyscy siedzieli i oglądali w salonie filmy. Louis i Liam rzucali w siebie popcornem, przez co cały salon był ubrudzony.

-Jestem taka zmęczona. To był wyjątkowo długi dzień!- Zaczęła Vic. –Chodźmy już spać.

- Dobra, a właściwie… gdzie mamy spać?- spytał Zayn.

- Pokarzę wam. – odpowiedziała. Wszyscy poszli szybko na górę-gdzie mieściły się wszystkie sypialnie.

-To jest pokój gościnny, tam jest drugi, także gościnny. To pokój moich rodziców, a to mój.- Dziewczyna oprowadzała ich i wyjaśniała wszystko.- W moim pokoju mogą spać 2 osoby, bo jest rozkładana kanapa. – uśmiechnęła się i oparła ręce o biodra.- Pościel zdążyłam już przedtem ubrać świeżą.

-Ja idę się wykąpać i spać. Dobrej….- powiedział Zayn i wszedł do pokoju, aby wziąć swoje rzeczy.

- To ja biorę ten drugi gościnny, bo jest najbliżej kuchni. – Niall uśmiechnął się i ruszył w stronę kuchni.

-Nie będziemy Ci zabierać Twojego pokoju.- stwierdził Harry.

-No to idź do pokoju moich rodziców jak Ci mój nie pasuje!- oboje się co siebie uśmiechnęli.

-Idę po Ksawiera. Przegrałem, więc dotrzymam słowa.- przypomniał.

-Poradzisz sobie? – zakpił z niego Liam.

-Wątpisz we mnie?- Odpowiedział pytaniem na pytanie i poszedł zabrać małego.

-Harry miał rację. Nie będziemy zabierali Ci pokoju!- Lou popatrzył się na Victorię dziwnym wzrokiem, co pewnie było spowodowane zmęczeniem.-Prześpimy się na kanapie, w salonie!

-Albo śpicie w moim pokoju, albo wio do ogrodu! Pod gwiazdami!- dziewczyna zrobiła groźną minę, lecz nie wytrzymała tak długo i po chwili się uśmiechnęła. – Poza tym kanapa jest tylko i wyłącznie moja!

-No okej! Niech Ci będzie.-Powiedział Louis i klepnął Liam'a w rękę.- Idziemy. Dobranoc!

-Kolorowych snów! – odpowiedziała grzecznie dziewczyna i poszła do salonu, żeby rozłożyć sobie narożnik. Posprzątała leżący dookoła popcorn i poszła wziąć prysznic po czym położyła się do snu. Nagle przypomniała sobie, że Ksawier jest jeszcze u Harry'ego. Nałożyła na siebie szybko szlafrok i poszła do sypialni rodziców. Harry leżał i patrzył w sufit, a mały skakał po łóżku.

-Wiedziałam, że sobie nie poradzisz!- powiedziała Victoria, żeby jakoś zacząć rozmowę.

-Nawet nie próbowałem! Bo wiedziałem, że przyjdziesz mi pomóc.

-Haha, bardzo śmieszne.- wybełkotała z sarkazmem.

-Mnie to nie bawi. Mówiłem serio.- tłumaczył.

-Po pierwsze to był sarkazm, a po drugie to… Nieważne. Zabieram małego i idę do siebie, to znaczy do salonu.- podniosła Ksawiera na ręce i już wychodziła, kiedy nagle poczuła, że ktoś łapie ją za nadgarstek. – Co znowu?- była już trochę zdenerwowana.

-Zostań! Przecież to ja miałem go położyć do snu. Przegrałem, więc... Tylko mi pomóż! Kiedy mały zaśnie to będziesz wolna.

Kiedy zobaczył, że Victoria zaczyna się delikatnie uśmiechać, wiedział, że udało mu się ją przekonać. Zabrał dziecko z rąk dziewczyny i położył je na łóżko. Victoria położyła się obok Ksawiera i przytuliła go do siebie lekko się kołysząc. Harry wszystkiemu się przyglądał.

-Zaśpiewaj mi kojesankę! – powiedział mały i mocno zamknął oczy.

-Ale jaką?

-Po polsku. Tę ładną.

-Dobrze maluszku!- zgodziła się i zaczęła śpiewać swoim delikatnym głosem.

„ Ach śpij, bo właśnie
Księżyc ziewa i już zaraz zaśnie
Księżycowi będzie wstyd,
Że on zasnął a nie Ty… „

Harry bardzo się zdziwił, ponieważ dziewczyna śpiewała bardzo ładnie. Zaczął się przysłuchiwać. Słuchał jej bardzo długo, mimo tego, że nic nie rozumiał. W końcu Victoria przestała śpiewać, bo zasnęła. Brunet także odpłynął do krainy Morfeusza.


***




Uff ... 4 rozdział za mną. Już nie proszę, tylko błagam o komentarze :) 

Mam napisane w zeszycie kilka rozdziałów do przodu, ale nie wiem czy je zamieszczać, bo nie wiem czy Wam się podoba to opowiadanie. 

Jeżeli zdecydujecie się zamieścić komentarz to dziękuję, a jeżeli nie to dziękuję, że w ogóle tu wpadacie ^^




Zapraszam ponownie  :)

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 3 "Wielka miłość? Wielkie nieporozumienie?"


Przez najbliższą godzinę wszyscy świetnie się bawili w basenie: Victoria, Louis i Harry pływali, a Zayn, Liam i Niall siedzieli i rozmawiali na przeróżne tematy. Omijając temat, że nie wiedzą gdzie dokładnie są… Było im dobrze. Miejscowość była dosyć mała, więc nie mieli problemów z fankami. Mieli spokój i bardzo im się to podobało.

-Chłopaki, ja idę dać coś małemu do jedzenia. Pewnie przez ten czas porządnie zgłodniał.-stwierdziła Victoria i zaczęła wychodzić z basenu.

-Nie! Zostań jeszcze chwilę!- powiedział ciągnący dziewczynę z powrotem do wody Lou.

-Louis, przestań!- krzyczała przez śmiech brunetka. Po chwili szamotaniny i momentalnych podtopień wydostała się z rąk nowego kolegi pokazując mu język, po czym szybko wyszła z basenu.

-Choć Ksawierku, idziemy coś zjeść? Na co masz ochotę?- zapytała.

-Płatki z mlećkiem. – powiedział chłopiec.

-Dobrze. To co… Kto pierwszy w kuchni?- wyszeptała pochylając się nad chłopcem i zaczęła biec w stronę domu w spowolnionym tempie, tak żeby malec mógł ją prześcignąć.

                                                          ***

W basenie

-A tak w ogóle to jak ona ma na imię?- ponownie z zaciekawieniem spytał Harry.

-Przecież mówiłem Ci, że nie wiem.- odpowiedział Lou.

-Liam, przecież Ty z nią rozmawiałeś!- przypomniał Niall.

-No tak, rozmawiałem. Bardzo dobrze mi się z nią rozmawiało. Nie zachowywała się jak większość naszych fanek, które przy nas są sparaliżowane i albo nie wiedzą co powiedzieć, albo się wydzierają… Ona rozmawiała ze mną tak jakbym był zwykłym chłopakiem. Jakbym nie był sławny. To było najlepsze w naszej rozmowie! A Ona ma na imię jakoś tak… chyba… Nie wiem! Nie spytałem i się nie przedstawiła.- ze zdziwieniem stwierdził Liam.

-Ja z wami nie wytrzymam! Ale macie problem… Zaraz pójdę i zapytam.- powiedział Louis i zerwał się, by wyjść z wody.

-Stój!- przerwał mu Harry łapiąc go za ramię.- Ja pójdę.-wyszedł z basenu i pobiegł do domu.

                                                         ***

W kuchni

-Proszę! Smacznego maluszku.- powiedziała podając małemu miskę z płatkami i pocałowała go w czoło. W tym samym momencie wszedł Harry.

-Ja też chcę!- brunet szeroko się uśmiechnął.

-Płatki?- zapytała dziewczyna.- Są w górnej półce, a mleko znajdziesz w lodów…

-Nie chcę płatków!- przerwał jej Harry i po chwili wyrzekł z nadzieją- Chcę buziaka!

-To bardzo dziwne...- dodała dziewczyna.

-Co? To, że chcę całusa od ładnej dziewczyny?

-Nie! To, że cały ociekasz wodą, stoisz tu w samych bokserkach i dopiero teraz to, że chcesz ode mnie buziaka!

-Ja nie widzę w tym nic dziwnego…- zaśmiał się Harry.- To jak?

-Nie dostaniesz!- dziewczyna uśmiechnęła się zadziornie po czym chciała schować ręce do kieszeni i zorientowała się, że ona także jest tylko w stroju kąpielowym.- Tooo, ja może pójdę się przebrać w coś suchego…

-Czekaj!- zaczął-Ja to znaczy... My wszyscy się zastanawiamy…

-Tak?

-Jak się nazywasz? Żaden z nas nie wie, więc przyszedłem zapytać.

-Boże! Jestem jakaś dziwna! Naprawdę się nie przedstawiłam?- zapytała zdziwiona Victoria.

-Naprawdę.– Harry uśmiechnął się, gdyż zauważył, że dziewczyna poczuła się zakłopotana.

-Nie wiem co się ostatnio ze mną dzieje… Jestem Victoria.- brunetka odrzekła z rumieńcem na policzkach.

-Ymm. Imię piękne tak samo jak jego właścicielka.- powiedział Harry i znacznie przybliżył się do Vic. Dziewczyna nie miała się gdzie odsunąć, ponieważ stała przy samej ścianie. Nie wiedziała co zrobić, więc powiedziała proste słowo: 'Dziękuję' i próbowała uciec wzrokiem od bruneta, lecz ten jej na to nie pozwolił. Odchylił jej głowę do góry tak, aby patrzeć w jej oczy. Tę romantyczną scenę nieco popsuł malec siedzący przy stole.

-Telaś będzie moment? Ja nie chcem was pseskadzać!- powiedział wpychając do ust następną łyżkę płatków.

Harry nie chciał, żeby ta chwila się doszczętnie zepsuła, bo wiedział, że może się już nie powtórzyć. Więc postanowił szybko działać:

-Oj będzie!- stwierdził. Victoria zauważyła, że lewy kącik jego ust lekko się podniósł i wiedziała, co zaraz się stanie. Harry delikatnie pocałował dziewczynę, a ona niepewnie zarzuciła ręce na jego szyję, zgadzając się na pocałunek.

-To ja nie pseskadzam!- krzyknął chłopiec i wybiegł z kuchni zasłaniając oczy rękoma. W tej samej chwili Harry i Vic przestali się całować i zaczęli się śmiać z malca, wpatrując się sobie w oczy.
Nagle do kuchni wszedł Niall:


-Jest może coś do …- nie dokończył, bo zauważył parę stojącą bardzo blisko siebie. - Sorry! Już wychodzę!- nie wiedział jak się zachować.

-Nie! Ty zostań! To ja przepraszam.- Przerwała mu dziewczyna szybko zdejmując ręce z szyi loczka.- To nie powinno się wydarzyć.  Przepraszam! – zawstydziła się.- Ja już idę poszukać Ksawiera.- szybko wyszła z kuchni.

-Stary przepraszam… Nie wiedziałem.- zaczął Niall.

-To nie Twoja wina. Skąd mogłeś wiedzieć?- powiedział Styles spoglądając za okno.

-Może chodźmy już.

- Ok. Chodźmy. – odpowiedział i razem poszli dołączyć do reszty chłopaków, którzy nadal byli nad basenem.

                                                           *** 
Basen

-Powiedziała Ci? Co się dowiedziałeś?- Spytał Lou.

-Tak, ma bardzo ładne imię.- Rzucił od niechcenia zamyślony Harry.- Victoria.

-Ładne. Naprawdę ładne. A czemu Ci tyle to zajęło?- zapytał Liam.

-A tak jakoś… Zagadaliśmy się.-Loczek spojrzał na blondyna, który najwyraźniej wcale nie miał zamiaru o niczym mówić. Niall wiedział o co chodzi Harry'emu, więc szybko palnął coś bezsensownego na zmianę tematu:

-Mi ona wygląda na jakąś Stellę! A wam?

-Taa, Stella. Czemu nie? Nawet do niej pasuje.- Zgodził się Louis.

-Idę się przejść. Zaraz wracam.- Powiedział brunet i poszedł w głąb ogrodu. W tym czasie zadawał sobie szereg nurtujących go pytań. „Dlaczego? Dlaczego ona sobie poszła? Przecież się zgodziła… Nie rozumiem. Czy to przez Ksawiera? Czy może przez blondyna, który wparował do kuchni? No kurde! O co jej chodzi?”



***



Nie podoba mi się coś w tym rozdziale! Ale mam nadzieję, że może Wy będziecie mieli inne zdanie na ten temat… Więc proszę o opinie w komentarzach i wyrażanie swoich reakcji. To wiele dla mnie znaczy! :)

Dziękuję za wszystkie komentarze :D

Przepraszam Was, że kwestie Ksawiera tak zdrabniam, ale kocham wymowę małych dzieci. :))


Im więcej komentarzy, tym szybciej zamieszczę 4 rozdział, który mam już gotowy :)  To kiedy go dodam zależy tylko od Was.

środa, 20 lutego 2013

Rozdział 2 "Cierpliwość- czasami się opłaci..."



-Gdzie oni są?- spytał zdenerwowany Harry-Mogłem iść z nimi.
-Tak, mnie byś samego zostawił?- zapytał z lekkim uśmiechem Zayn.
-Nie no coś Ty.-odwzajemnił uśmiech. -Ty poszedłbyś ze mną.
-Ale przecież… Ach nieważne. - mulat machnął ręką.- Dlaczego te cholerne telefony nie działają?
-Wejdź na dach samochodu. Może będzie zasięg. –Harry zaśmiał się. Malik dużo nie myśląc, wszedł na dach i po chwili…
-Ej, Harry, Harry! Mam!- krzyczał szczęśliwy Zayn.
-Co masz?
-No zasięg, a co innego mógłbym mieć?- uśmiechnął się.
-To na co jeszcze czekasz? Dzwoń po pomoc!
Zayn zadzwonił, lecz po wypowiedzeniu pierwszych trzech słów zasięg uciekł, a połączenie zostało przerwane. Mulat nerwowo rzucił telefonem o ziemię, zeskoczył z dachu, usiadł na poboczu i zaczął śpiewać sobie pod nosem. Harry przez chwilę patrzył na niego jak na idiotę,  ale po kilku minutach dołączył się do kolegi...

                                                                  ***

W tym samym czasie u Victorii

-To co będzie z resztą chłopaków?  Daleko stąd wam się auto zepsuło?- z ciekawością zapytała dziewczyna.

-Na piechotę, pół godziny drogi.- odrzekł Liam.

-Ja nie mam zamiaru się tam po nich wracać.-wybełkotał Louis-A przecież nie będziemy czekać, aż sami tu przyjdą.

Victoria uśmiechnęła się i zaproponowała, żeby najpierw ktoś poszedł po blondyna, bo ten jest najbliżej domu. Więc Lou pobiegł szukać chłopaka. Vic zaprosiła Liam'a do środka-dom był mały, ale śliczny. Przed i za domem był piękny ogród. Liam poszedł usiąść do salonu, a dziewczyna zaczęła szukać Ksawiera. Kiedy weszła z dzieckiem na rękach Liam trochę się zdziwił, a dziewczyna musiała mu wszystko tłumaczyć. Bardzo dobrze im się rozmawiało. Rozmawiali tak, jakby znali się od dziecka. Dziewczyna w ogóle nie przejmowała się, że rozmawia z TYM Liam'em Peyne'm. Podczas rozmowy mały zasnął brunetce na rękach. 

Nagle do domu wpadli Niall i Louis, narobili niemałego hałasu. Ksawier się obudził.

-Zdajesz sobie sprawę, że będziesz go później usypiał?- Dziewczyna zwróciła się do Lou z uśmiechem na twarzy.-To jest Ksawier, a ta zołza, którą przedtem zdążyliście już poznać to jego matka. Płaci mi za opiekę nad nim.- wyjaśniła krótko. 
Chłopaki zaczęli się wygłupiać z małym. Chłopiec głośno się śmiał, ponieważ Louis go łaskotał.

-Mam pomysł. Jeżeli chcecie możecie pojechać po resztę chłopaków autem mojego taty.- podeszła do komody i wyjęła klucze. – Louis, łap!- powiedziała i rzuciła do chłopaka klucze.- Auto stoi w garażu, jedź po nich.

Lou na znak, że się zgadza mrugnął do Victorii i wyszedł.

-Masz coś do jedzenia?- spytał Niall.

-Właśnie, ale ja głupia jestem. Nawet nie zapytałam czy jesteście głodni.-zawstydziła się dziewczyna.

-Nie jesteś głupia!- zaprzeczył Liam.- Niall zawsze jest głodny.- zaśmiał się.

-Weź sobie coś. Kuchnia jest prosto i na lewo na końcu korytarza.- z uśmiechem odrzekła Victoria.

                                                             ***
Tymczasem u Zayn'a i Harry'ego.

-Ja już dłużej nie wytrzymam, tu jest tak gorąco! Zaraz się roztopię. – Zayn miał już dosyć tego czekania. –  Chodźmy  w tym samym kierunku, w którym oni poszli. Co Ty na to?- zaproponował.

-Nie chce mi się. Poza tym auto trzeba by zamknąć, a genialny Louis zabrał ze sobą kluczyki!

-No fakt. Sprawdź czy w środku jest coś do picia.- Zayn poprosił loczka. Chłopak wszedł na moment do samochodu i po chwili wyszedł z butelką pepsi.

-Masz!- podał mu butelkę. 

Nagle obaj zauważyli jadące z naprzeciwka auto. Samochód zatrzymał się obok nich. Chłopcy się zdziwili. W pewnej chwili z pojazdu wyszedł uśmiechnięty od ucha do ucha Louis. Na jego widok Harry i Zayn zaczęli skakać i cieszyć się jak nienormalni. Wszyscy trzej zabrali swoje rzeczy z samochodu, zamknęli go i razem wsiedli do auta, którym przyjechał Lou. Chłopak zaczął opowiadać wszystko ze szczegółami. W połowie Harry zadał pytanie, na które Louis nie znał odpowiedzi:

-Dobra wszystko jasne, ale czekaj, czekaj!- Harry zrobił zdziwioną minę.- Jak się nazywa ta dziewczyna, u której mamy nocować?

-Hmmm…- Lou chwilę się zastanowił.- Nie wiem. Nie przedstawiła się.- wzruszył lekko ramionami i kontynuował swoją opowieść.

Kiedy dojechali do domu Victorii, Ksawier bawił się w piaskownicy, a Niall i Liam pływali i wygłupiali się z dziewczyną w basenie. Victoria bardzo głośno się śmiała, bo Niall udawał, że tonie w basenie, w którym woda ledwo co nakrywała czubek jego głowy. Wyglądało to co najmniej śmiesznie.

Samochód się zatrzymał i wszyscy wysiedli. Niall  zauważył to i szybko pobiegł w stronę podjazdu. Liam i Vic także  to zobaczyli. Chłopak pomógł wyjść dziewczynie z basenu i podał jej ręcznik, aby się nim okryła. Dziewczyna właśnie tak zrobiła. Razem poszli się przywitać.

-Cześć jestem Zayn.- uśmiechnął się.

-Harry.- podał brunetce rękę i „zmierzył ją” od góry na dół.- Lou, chyba coś pominąłeś opowiadając nam o wszystkim.

-Niby o czym?- Zdziwił się.

-Nie wspomniałeś, że jest taka ładna.- szeroko uśmiechnął się i jego wzrok ponownie przeszył ciało Victorii.

-No ten fakt chyba pominąłem… - po tych słowach dziewczyna już kompletnie się zarumieniła i żeby zmienić temat rzuciła szybko:

-Ja widzę, że poczucie humoru nigdy was nie opuszcza.

-Ale ja wcale nie użyłem teraz mojego poczucia humoru! Byłem nadzwyczajnie poważny.-odparł Harry.

Nikt nie zauważył, że Louis gdzieś znikł. Tylko nagle usłyszeli krzyk:

-Bomba leci!- i głośny plusk wody z basenu.-Kto ostatni ten wieczorem usypia Ksawiera!- Krzyknął ponownie z basenu Lou. Wszyscy zaczęli wielki wyścig… Ostatni był Harry, bo miał na sobie najwięcej ciuchów.

-Trudno, padło na Harry'ego.- stwierdziła Victoria patrząc na zdejmującego bluzkę chłopaka.




*** 



Koniec 2 rozdziału . Proszę o komentarze! Bez nich nie mam po co pisać. Komentarze zawsze są najbardziej motywujące. Co wydarzy się z następnym rozdziale? 

Aha i jeszcze jedno...
Natalia dziękuję za pomoc przy tworzeniu bloga :*

wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 1 „Wszystko ma swój początek…”


Był pierwszy dzień wakacji. Victoria dowiedziała się, że jej rodzice wyjeżdżają do Egiptu, ponieważ tak chcą spędzić kolejną rocznicę swojego ślubu. Vic nie miała nic do gadania, została sama w domu, nie chciała im przeszkadzać. Jej ciocia miała odwiedzać ją co parę dni.


Dziewczyna miała wrażenie, że ciotka jest jej bliższa niż rodzice. Oni często wyjeżdżali za granicę do pracy, a ona musiała radzić sobie sama lub z pomocą cioci i nieznośnej sąsiadki z naprzeciwka, pani Klaudii, która wcale jej nie pomagała, tylko zawsze w najmniej odpowiednim momencie podrzucała jej synka do opieki. Na szczęście mały Ksawier był miłym i lubianym przez Victorię -w przeciwieństwie do jego matki- chłopcem.

                                                       ***
Dwa dni po wyjeździe rodziców, Vic odwiedziła jej ciocia. Dziewczyna bardzo się ucieszyła z tej wizyty. Rozmawiały ze sobą przez całe popołudnie. Rozmawiały dosłownie na każdy możliwy temat. Od chwalenia się nowymi ciuchami, przez temat planów na wakacje, aż po nowego partnera kobiety... Lecz nagle ciocia dostała telefon z pracy i musiała niezwłocznie wracać. Victoria poprosiła, aby Sylwia-tak nazywała się jej ciocia- następnym razem zabrała ze sobą Lenę. Po tym obie pożegnały się.

Zaraz po wyjeździe Sylwii do domu brunetki wpadła pani Klaudia:

-Oj, Victoria, moja Ty kochana, zajęłabyś się małym przez jakieś trzy dni?-  wcale nie czekając na odpowiedź, wniosła torbę z rzeczami Ksawiera do salonu i posadziła dziecko na sofie.- Gdyby coś się działo, to nie dzwoń do mnie tylko do mojego męża. Ja będę wypoczywać w Spa.- zrobiła taką minę jakby zaraz miała się posikać ze szczęścia.

-Dobrze, wiem, przecież nie pierwszy raz zostaję sama z małym.-Victoria odpowiedziała spokojnie, lecz przez zęby.

-Kochana widzę, że Tobie też by się przydało jakieś Spa, albo lepiej fryzjer...- złapała za włosy dziewczyny i skrzywiła usta.-Masz takie strasznie suche włosy. Fuuu! Czy Ty o siebie kompletnie nie dbasz dziewczyno?

-Są suche, ponieważ często pływam w basenie, w którym jest dużo chloru, żeby zapobiegać…- Victoria zastanowiła się przez chwilę i dodała- A zresztą… Pani i tak nie zrozumie.

- To nie ważne. Nawiązując do tego Twojego pływania, to masz mi syna nie utopić! Zrozumiałaś?- Kobieta zrobiła tak poważną minę, że Victoria nie wiedziała co zrobić. Więc bardzo powoli przełknęła ślinę i odpowiedziała:

-Oczywiście. Będę uważać na małego.

                                                       ***

W tym samym czasie u chłopaków z One Direction

Chłopcy w końcu przyjechali na tak długo oczekiwaną wizytę w Polsce. Byli pewni, że ta 'wyprawa' będzie niezapomniana. Cieszyli się tak samo, jak ich fanki... Jechali samochodem śpiewając, śmiejąc się i żartując. Po pewnym czasie poczuli, że samochód podskoczył, co oznaczało, że na coś najechali.

-Ej co do…- zaczął, lecz nie skończył Louis.

-Nie wiem, ale wy też to poczuliście?- palnął Niall połykając dość spory kęs jabłka.

-A czy gdybyśmy tego nie poczuli to byłoby tak cicho?- złośliwie odrzekł Harry.

-Mam świetny pomysł.- powiedział Liam.- Może przestaniemy się zastanawiać co to i wyjdziemy sprawdzić?- uśmiechnął się unosząc jedną brew.

Kiedy wszyscy wyszli, zauważyli, że mają przebitą oponę oraz, że są na zupełnym odludziu. Wokół nich były jedynie pola i pojedyncze drzewa. Nie mieli zasięgu w telefonach, więc tym samym nie mogli zadzwonić po pomoc. Byli bardzo zdenerwowani, ale po chwili zaczęli się śmiać z tej idiotycznej sytuacji. W końcu Liam znów wpadł na pomysł, od którego wszystko się zaczęło.

-A może trzech z nas pójdzie wzdłuż tej drogi. I możliwe, że trafimy gdzieś, gdzie będą jacyś ludzie... A dwóch pozostałych zostanie tu, w razie gdyby nadjechał jakiś samochód.- jego czoło zmarszczyło się pod wpływem ponownie uniesionej brwi.

-Dobra, świetny pomysł. Ja idę, chce mi się jeść, a czuję, że tam jest ktoś kto da mi coś pysznego do jedzenia.- powiedział Niall klepiąc się po brzuchu, na co oczywiście chłopcy przewrócili oczami.

-Ja zostaję, nie chce mi się nigdzie iść.- burknął Harry i złapał Zayn’a za ramię na znak tego, że chłopak też ma zostać.

Więc wyszło na to, że musiał iść Lou, Liam i Niall. Razem wyruszyli w drogę. Byli strasznie zmęczeni. Słońce przypiekało ich rozgrzane ciała... Nie mieli nic do picia, nic do jedzenia. Mieli już dość. 

 Po półgodzinnej drodze doszli do małej miejscowości, w której było maksymalnie dwadzieścia domów i jakiś mały kiosk. Niall od razu pobiegł do kiosku, kupić coś do jedzenia, co wcale nie zdziwiło chłopaków. Lou klepnął Liam'a w ramię wskazując na mały, żółty domek po lewej. Obaj zaczęli żwawym krokiem iść w stronę tego domu.

Kiedy zapukali do drzwi, otworzyła im farbowana blondynka, ze sztuczną opalenizną, widoczną na kilometr.

-Czego?- wrzasnęła i zrobiła takie wielkie oczy jakby jej miały zaraz wypaść z orbit.

- Good Morning, we…- Zaczął Liam po angielsku i nie dokończył, bo farbowana zatrzasnęła mu drzwi przed samym nosem, gdyż nic nie rozumiała. –Super!- podsumował brunet.

Kiedy już postanowili, że czym prędzej muszą zabierać się z tej posesji, z domu wybiegła ładna, wysoka brunetka.

-Heeej! Czekajcie!- krzyknęła swoim lekko zachrypniętym głosem, w języku, który chłopcy już zrozumieli. Louis odwrócił się jako pierwszy i nie potrafił wydusić z siebie ani słowa. Dopiero Liam postanowił przerwać tę niezręczną ciszę.

- Cześć , jestem Liam, a to jest Louis.- wskazał na Lou.

- Tak, wiem kim jesteście i nie mogę w to uwierzyć…- uśmiechnęła się pokazując swój piękny uśmiech. –To chyba sen...- zaśmiała się pod nosem.- Przepraszam was, za nią. Nienawidzę jej, ale muszę ją tolerować i być dla niej miła, bo mi płaci.- jej uśmiech nagle znikł z twarzy.- Mogę wam w czymś pomóc? Czy coś...

-Wiem, że to wszystko jest niedorzeczne i niewiarygodne ale teraz uważnie mnie posłuchaj…-powiedział spokojnie Payne.  Liam opowiedział jej wszystko ze szczegółami i poprosił ją o pomoc. Dziewczyna nie wiedziała jak może im pomóc. W końcu, niecodziennie na jej podwórku pojawiają się takie gwiazdy... Brunetka nie zastanawiając się długo, z bezradności palnęła:

-Przenocować was?

-A to nie będzie dla Ciebie problem?- Spytał Liam.

- No skoro sama zaproponowała, to chyba nie będzie żadnego problemu.-w końcu odezwał się Louis.

-A gdzie reszta chłopaków z One Direction?- spytała nieśmiało dziewczyna- Jesteście tylko wy dwaj, bo nie zrozumiałam...

-Nie, Niall poszedł po coś do jedzenia, a Harry i Zayn zostali przy samochodzie.- odpowiedział Liam.

Po chwili ciszy usłyszeli:

-Kochaaaaanaa!- były to krzyki pani Klaudii. Victoria nawet nie odwracając się zmarszczyła czoło i szeptem spytała:

-Czy ona idzie w naszą stronę?- chłopaki zgodnie kiwnęli głowami.

-To ja już idę do siebie, muszę się spakować.-zaczęła z głową zadartą mocno do góry.-Masz mi się dobrze opiekować Ksawierem. -rozkazała.- I żeby mi się nie zdarzyło, że kogoś zapraszasz gdy w domu jest moje dziecko!

-Dobrze.- skinęła głową Victoria.

-A oni?- wskazała na Louisa i Liam'a uważnie przysłuchujących się całej rozmowie- z której prawie nic nie rozumieli.  -   Znasz ich? Po co przyszli? Mam nadzieję, że ich zaraz wyprosisz!?- rozkazująco powiedziała Klaudia.

-Owszem znam ich. Przejeżdżali tędy i wpadli do mnie na chwilę. Zaraz jadą  z powrotem.- dziewczyna z łatwością okłamała kobietę. Liam pytającym  wzrokiem spojrzał na brunetkę. Victoria pokiwała głową i lekko uśmiechnęła się patrząc kątem oka na chłopaka.

-To właśnie w Tobie lubię! Stanowczość.- rzuciła Klaudia i próbowała szybko wyjść za bramę wjazdową, lecz podjazd był wysypany drobnymi kamyczkami, co uniemożliwiało Klaudii szybkie wyjście w szpilkach. Kobieta co chwilę się potykała. Wyglądało to co najmniej dziwnie i komicznie.

Chłopaki powstrzymywali się od śmiechu do tego stopnia, że byli cali czerwoni na twarzy. Gdy Klaudia zniknęła za rogiem, wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem.



***


Przepraszam za błędy. :/ 
Pierwszy rozdział już za mną. Nie jestem co do niego pewna, no ale cóż… Proszę o komentarze i zapraszam do czytania następnych rozdziałów (do końca tego tygodnia postaram się zamieścić drugi)  ;)

Powitanie


Witam.

Na tym blogu zamieszczę moje opowiadanie związane z One Direction. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Opowiadanie będzie o tym, że 1D w końcu odwiedza Polskę : > (czyli wytwór mojej wyobraźni).
 Główną bohaterką jest pewna szesnastolatka, Victoria mieszkająca w Polsce… Jak będzie wyglądało jej pierwsze spotkanie z członkami zespołu? Odpowiedź na to pytanie pojawi się w pierwszym rozdziale, który już wkrótce zamieszczę.  :)  Na razie w zakładce pod nagłówkiem znajdziecie opis głównych bohaterów. 

Zapraszam do komentowania i dodawania się do obserwatorów mojego bloga. ;3