Dziewczyna przebudziła się z bladym uśmiechem na twarzy. Jej
oczom ukazała się zmartwiona Lena. Brunetka wiedziała, że coś się stało. Mina
jej przyjaciółki mówiła sama za siebie. Nie wróżyło to nic dobrego. Zielonooka
zdawała sobie z tego sprawę. Z trudem wzięła głęboki oddech.
-Lena…- szepnęła przygaszonym głosem.
-Cii… Nic nie mów. Teraz ja będę mówić, dobrze?- spytała, a
w odpowiedzi dostała lekkie kiwnięcie głową, oznaczające zgodę.- Posłuchaj mnie
uważnie… Wiesz, że nie jestem dobra tak jak Ty w ubieraniu różnych sytuacji w
delikatne, ładne słowa… Więc powiem prosto z mostu.- uprzedziła.- Twoi rodzice
zaginęli. – wyjaśniła i złapała swoją przyjaciółkę za dłoń, by dodać jej
otuchy.
Victorię zatkało. Dosłownie. Nie wiedziała jak ma
zareagować? Co ze sobą począć?
Powinna się domyśleć tego, że coś jest nie tak, skoro nie było ich jeszcze w
domu. Mieli wrócić ponad miesiąc temu… Panna Nowińska westchnęła głośno i
spuściła wzrok na podłogę.
Zmieszanie. To teraz tkwiło z drobniej dziewczynie o pięknych,
zaszklonych oczach. Jak ma się czuć osoba, która traci dwie, można by rzec,
najważniejsze osoby? Ale… Pozory mylą.
Poczuła pustkę, która natychmiast została zapełniona masą pytań i myśli
kłębiących się w jej głowie. Przez całą ich nieobecność nawet za nimi nie zatęskniła…
Była przyzwyczajona do tego, że żyje bez nich, że często ją zostawiają, że jest
sama. Miała do nich o to żal, ale ona nie mogła niczego zmienić… Przez ten czas
wokół niej wydarzyło się tyle, że zapomniała o swoich rodzicach… Osobach, które
dały jej to co ma najważniejsze… Życie. Dziewczyna nie kochała ich. ‘Jak można kochać ludzi, którzy ciągle mnie
opuszczają?’ pytała samą siebie. Tak, często zadawała sobie to pytanie.
Kiedy słuchała tego jak jej koleżanki opowiadają sobie o tym jaki dobry kontakt
mają ze swoimi rodzicami- dziewczyna zawsze milczała. Bo nie miała z nimi kontaktu
prawie w ogóle…
To smutne. Dotarła do Niej myśl, że traci osoby, za którymi i
tak nie będzie tęsknić, lecz które z pozoru powinne być najważniejszymi osobami
w Jej życiu. Ale jednak nie są. Są wszystkim i nikim. Wszystkim, bo dali jej
tak wiele… Nikim, bo zapomnieli o najważniejszym. Nie dali jej tego czego
potrzebuje każdy z Nas. Nie dali jej miłości… Sądzili, że pieniądze i luksus
zastąpią jej wszystko. Mylili się. One mogą zastąpić wiele, ale nie miłość, nie
bliskość rodziny, nie czułość i bezpieczeństwo, nie uwagę. Nie zastąpią jej
rodziców…
Dziewczyna wiedziała, że będzie tęsknić, ale jej
podświadomość mówiła też, że nie zrobi
to dla niej dużej różnicy. Wiedziała, ale bała się, że może być inaczej…
Zielonooka uniosła wzrok.
-Jak?- to jedyne co przychodziło jej wtedy do głowy. Zebrała
swoje myśli tylko na tyle, żeby wydobyć z siebie jedno, krótkie słowo.
- Wyjechali do Egiptu, pamiętasz?- spytała Lena, a jej
przyjaciółka szybko skinęła głową.- Wszystko było dobrze, dojechali tam
szczęśliwie, spędzili tam kilka dni, wymeldowali się z hotelu, ruszyli w drogę
powrotną i na tym koniec. Nie wiadomo gdzie są i co się z nimi dzieje. Nie ma z
nimi żadnego kontaktu.
Blondynka zauważyła, że zielonooka ponownie spuściła wzrok.
Panna Prógowicz ścisnęła mocniej dłoń swojej przyjaciółki po czym uśmiechnęła
się delikatnie.
-Wszystko będzie dobrze. Odnajdą się, zobaczysz…-
powiedziała, by wesprzeć Victorię.
-A co jeśli nie?- spytała cichutko, unosząc swoje zaszklone
oczy i kierując je na zmartwioną twarz Leny. Dziewczyna milczała. Westchnęła
głośno i spojrzała na chorą zmieszanym wzrokiem.
***
Była ciemna noc. Księżyc rozjaśniał swoim blaskiem granatowe
niebo, a gwiazdy akompaniowały mu, tym samym dodając uroku pięknej nocy. Tak,
była piękna, inna, tajemnicza i zaskakująca. Intrygująca… Dlaczego? Bo
wydarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał. Nawet sam lekarz nie
przewidział, że zdobędzie się na ten czyn…
Lena siedziała na wielkim parapecie w sali Victorii. W ciszy
i skupieniu czytała książkę, podczas czego jej przyjaciółka spokojnie spała.
Obie były nieświadome tego, co zaraz się stanie. Były spokojne.
Nagle drzwi do sali otworzyły się, a do środka w szybkim
tempie wszedł lekarz. Rozglądnął się dookoła i rzucił spojrzeniem w stronę
zdezorientowanej blondynki odkładającej lekturę na parapet. Doktor bez wahania
podszedł do śpiącej Victorii, szybkimi i zdecydowanymi ruchami zaczął ją
budzić. Panna Prógowicz podbiegła do niego i złapała go za ramię.
-Co pan robi?!- krzyknęła tłumiąc swój wysoki głos.
-Ratuję ją! – powiedział i bez opamiętana szarpnął brunetką,
która zaczęła się budzić. – Trzymaj to!- podał Lenie do ręki dwa opakowania
leków.- Victoria wstawaj! Odłączaj kroplówkę i uciekaj, zrozumiałaś?
-Ale co się stało? O co chodzi?- spytała blondynka przyglądając
się tabletkom.
-To dla Waszego dobra. Dla jej dobra… Nie zrozumiecie teraz
tego. Dobrze Wam radzę. Uciekajcie stąd.
-Ale przecież Victoria…
-Nic jej nie będzie. Musi brać te tabletki raz dziennie, jej
stan się poprawi, ale teraz proszę Was, uciekajcie. Najlepiej wyjedźcie stąd.
Jak najdalej…
-Ale dlaczego?!- wrzasnęła Panna Nowińska, która dotychczas
tylko przesłuchiwała się rozmowie.
- Chcesz przeżyć?! To zabieraj swoje rzeczy i zniknij stąd w
jak najszybszym czasie.
Lena nie pytała o nic więcej, stała już przy Victorii
trzymając w rękach torbę z jej rzeczami i kurtkę brunetki. Zielonooka podniosła
się, a dziewczyna stojąca obok pomogła jej się ubrać.
Przyjaciółki stały już przy wyjściu z sali… Ostatni raz
obdarowały zdenerwowanego lekarza spojrzeniem przepełnionym dokładnie takimi
samymi uczuciami. Mężczyzna podszedł do Leny i szeptem- tak, by Victoria nie
usłyszała- wypowiedział jedno słowo. Panna Prógowicz zmarszczyła czoło, lecz
zanim zdążyła zadać doktorowi jakiekolwiek pytanie, ten wypchał dziewczyny za
drzwi pomieszczenia.
Przyjaciółki nie mając innego wyboru podążyły ku wyjściu ze
szpitala.
Po piętnastu minutach siedziały już w taksówce w milczeniu,
ciągle analizując to do czego doszło.
Victoria zapomniała. Zapomniała o tym co właśnie wracało… O
problemach. Przeczuwała, że teraz wszystko się skomplikuje. Że znów się
zacznie… Ale teraz nie będzie miała takiego wsparcia jak kiedyś. Nie będzie
przy niej Harry’ego, czy reszty chłopaków. Wiedziała co straciła. Ale najbardziej ubolewała nad tym, że nie
będzie przy niej Niall’a. Nie będzie miała z kim szczerze porozmawiać. Jej
zachowanie było co najmniej dziwne. Bała się cokolwiek powiedzieć swojej
najlepszej przyjaciółce, Lenie, której ufała, którą znała od dziecka, z którą
przeszła nie jedno… A tak łatwo zaufała chłopakowi, którego ledwo znała. Przy
nim czuła się inaczej, wiedziała, że mogła mu powiedzieć wszystko, bo on był w
stanie ją wysłuchać, wesprzeć… Otworzyła się przed nim i tylko przed nim. Z
nikim więcej nie chciała rozmawiać. Dlatego teraz czuła, że nikt nie da jej
takiego wsparcia jak on…
W myślach skarciła samą siebie za to, że znów sama do tego
wróciła, za to, że ponownie zaczęła rozgrzebywać swoją pamięć. To był błąd.
Dziewczyna oparła głowę o brudną szybę starego samochodu i zaczęła powoli,
głęboko oddychać, w nadziei, że łzy, które usiłują się wydostać, odpuszczę
zaciętą walkę… Nie miała racji. Już po chwili pierwsza łza wypłynęła z jej
zielonych oczu. Po tym poszło ‘z górki’...
Każda łza symbolizowała coś innego. Każda z nich znaczyła
tak wiele. Z każdą następną łzą
dziewczyna pozbywała się myśli kłębiących się w jej głowie…
Nadal kochała Harry’ego… Tęskniła za bliskością Niall’a...
Nie potrafiła już ufać swojej przyjaciółce... Zraniła ją... Zniszczyła życie
sobie i innym… Przeczuwała, że to co wydarzyło się kilkanaście minut wcześniej
było związane z NIM…
Powodów do płaczu było wiele. Więc postanowiła dać upust
swoim emocjom.
Była tak zatracona w płaczu, że nie zauważyła jak Lena nerwowo bawi się guzikami od sukienki sięgającej nad kolano… Zawsze robiła to kiedy się denerwowała. Musiała zająć czymś trzęsące się ręce.
Była tak zatracona w płaczu, że nie zauważyła jak Lena nerwowo bawi się guzikami od sukienki sięgającej nad kolano… Zawsze robiła to kiedy się denerwowała. Musiała zająć czymś trzęsące się ręce.
Panna Prógowicz siedziała zapatrzona w jeden punkt męcząc
biednego, czarnego guzika od obcisłej, białej sukienki. Dziewczyna dumała nad
słowem, które powiedział jej lekarz. Słowem, które było zarówno zagadką jak i
wyjaśnieniem pewnej rzeczy.
‘Ojciec’
Tak brzmiało to słowo. ‘Co
to mogło znaczyć? Przecież jej ojciec zaginął, razem z jej matką…’ zastanawiała
się Lena. Miała rację, ale nie znała jednego, bardzo ważnego szczegółu…
***
Doktor był już w domu. Ciągle był roztrzęsiony, ale miał
nadzieję, że wszystko się ułoży oraz, że podpowiedź, którą dał dziewczynie nie
była zbyt tajemnicza. Nie mógł powiedzieć nic więcej. Tak naprawdę to nie
powinien mówić nic…
Usiadł przy dużym, drewnianym biurku w swoim gabinecie i
zajął się papierkową robotą. No tak… Przecież mimo swoich -poniekąd- prywatnych
problemów nie mógł zaniedbywać pracy, czy spraw domowych.
Rozsiadł się wygodnie biorąc do ręki długopis po czym zaczął wypełniać małe druczki.
Rozsiadł się wygodnie biorąc do ręki długopis po czym zaczął wypełniać małe druczki.
Po około pięciu minutach usłyszał głośny trzask drzwi
frontowych. Mężczyzna przerażony zerwał się z miejsca i wybiegł na duży
korytarz gdzie już stał zezłoszczony młodzieniec.
-Gdzie ona do jasnej cholery jest?!- wrzasnął szybko
zbliżając się do doktora.
- O czym Ty mówisz?- spytał udając zdziwienie.
-Nie rób ze mnie idioty… Co z nią zrobiłeś?!
-Uspokój się i wyjaśnij mi o co chodzi…
-Nie ma jej… Dlaczego?!
- Skąd mam wiedzieć? Przecież już skończyłem dyżur…
-Miałeś jej pilnować… - syknął przez zaciśnięte zęby.
-Skoro jej nie ma to może uciekła? Nie pomyślałeś o tym, że
jak przychodziłeś do niej w nocy, kiedy była sama to mogła się przebudzić?! I
Cię poznać idioto! – krzyknął lekarz zbiegając na inny tor ich rozmowy.
-Przecież ona spała po środkach, którymi ją szpikowałeś! –
bronił się chłopak i nie dopuszczał do siebie myśli, że to on mógł coś zrobić
źle. Lekarz miał szczęście… Młody nie poznał, że mężczyzna kłamie.- Nie, nie,
nie, nie, nie! To nie może być prawda…- szepnął pod nosem.
***
Dziewczyny były w pokoju Leny. Victoria leżała na łóżku, a
blondynka siedziała w kącie pokoju ze słuchawkami w uszach. Głośno słuchała
muzyki, by odciąć się od świata, od swoich myśli. Zawsze robiła tak, kiedy
miała problemy…
Żadna z nich nie odważyła się odezwać jako pierwsza. Bały
się reakcji drugiej… Nie wiedziały od czego mają zacząć rozmowę. Co powiedzieć?
Nadal zastanawiały się nad przyczyną i sensem zachowania doktora.
Victoria podniosła się do pozycji siedzącej. Błądzącym
spojrzeniem odszukała swoją przyjaciółkę. Powoli wstała z łóżka i podeszła do
Leny, która siedziała skulona z głową opartą o kolana. Miała mocno zamknięte
oczy. Powstrzymywała łzy…
Brunetka zbliżyła się
do Panny Prógowicz, usiadła obok niej i niepewnie przytuliła się do niej. Gdy
ciemnooka poczuła, że ktoś ją dotyka- wzdrygnęła się, szybko uniosła głowę i od
razu wyjęła słuchawki z uszu. Spojrzała przestraszona na odsuwającą się
Victorię. Szepnęła krótkie ‘Przepraszam’ i uśmiechnęła się blado. Przysunęła
się do przyjaciółki po czym mocno ją przytuliła. Obie tego potrzebowały…
Pragnęły wsparcia, bliskości, krótkiej rozmowy… Potrzebowały siebie.
Dziewczyny siedziały tak w milczeniu, przytulone do siebie,
od czasu do czasu Lena cicho wzdychała, lub pociągała nosem.
Męczącą ciszę przerwało mocne, energiczne szarpnięcie za
klamkę od drzwi wejściowych… Obie dziewczyny od razu zerwały się na równe nogi.
Ich spojrzenia przepełnione były strachem.
***
36 za Nami! :))
Spodobał się? Coś się wyjaśniło, czy znów jest tajemniczo? Zrozumiałyście coś przez ten rozdział? :)
Piszcie w komentarzach swoje reakcje, opinie, przeczucia.
Za błędy przepraszam. Jak zawsze.
No nic...
Zapraszam na następny rozdział. <3
Sieeema Wera! :*
OdpowiedzUsuńA teraz na powaznie: kvddgkbvxfhkkvvvfdssbbjlghghh - takie wladaly mna uczucia kiedy przeczytalam slowo "NIALL" To tyle. Dziekuje za uwage. Kocham Cie :*
Teraz już jestem pewna! To ojciec tego chłopca, którym opiekowała się Wiktoria! :D
OdpowiedzUsuńW sensie, wejdzie ktoś z 1D xd ale ten ojciec, to ojciec tego chłopca... tak myślę :D
UsuńFantastyczny rozdział ! ;*
OdpowiedzUsuńnie mam pojęcia kto to będzie mam nadzieje że ktoś z 1d ale chyba "ojciec" zobaczy się :) Next <3
OdpowiedzUsuńTyle napięcia świetny ;*
OdpowiedzUsuńCiekawe kiedy Victori zdarzy się jakaś miła rzecz xd
Jeśli to ktoś z 1d to będę w wieelkim szoku O.o Rozdział idealny <33
OdpowiedzUsuń<3 zajebiaszcze myślę że to ktoś z 1D
OdpowiedzUsuńJa myślę, że to Harry lub ktoś inny z 1D.Mam nadzieję, że to nie ten "Ojciec"... No nic rozdział świetny i miło się go czytało zresztą jak zawsze... Powodzenia w pisaniu następnego i pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńhttp://moon-in-my-heart.blogspot.com/
Rozdział super, cały czas trzymałaś w napięciu czekam na next ;-)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział kiedy następny i co ile ty je dodajesz proszę o odpowiedz na ten kom.
OdpowiedzUsuńRozdziały dodaję wtedy kiedy mam czas na ich napisanie. :)
UsuńNie robię tego regularnie, bo niestety nie mam na to czasu.
Dziękuję. <3
Rozdział niesamowity...nie mogę się doczekać następnego!!
OdpowiedzUsuńJa również myślę, że to ktoś z 1D : ) Rozdział jeszcze bardziej mnie wciągnął w to opowiadanie ! Czekam na następny z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńPiękne. I znowu wracasz do tematu chłopców! kocham całego bloga, kocham go czytać. Kocham Cię za to, że go piszesz. Już się nie mogę doczekać tego co będzie dalej. Nie chcę zgadywać, wiem, że i tak będę zaskoczona, bo mam chora wyobraźnię. Nie, nie wiem, czy ten komentarz ma jakikolwiek sens, raczej jestem za tym, że go nie ma. Mniejsza z tym. Chciałam tylko napisać to co zawsze, czyli że kocham Ciebie, opowiadanie i wszystko co z nim związane. Że czekam niecierpliwie na następny rozdział. Że już teraz chcę wiedzieć co się dalej wydarzy, chociaż wiem, że to niemożliwe i może dlatego wspaniałe. I to chyba tyle.
OdpowiedzUsuńhttp://komorkowe-one-direction.blogspot.com/
Mam nadzieje ,że wszystko się jakoś ułoży. :O
OdpowiedzUsuńhttp://neverstopdreamingandnevergiveup.blogspot.com/
Świetny rozdział, mam nadzieję, że jakoś się wszystko ułoży. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, więc życzę dużo weny :)
OdpowiedzUsuńNowy rozdział! Zapraszam do czytania i zachęcam do komentowania! :)
http://all-our-life.blogspot.com/
Ja mysle ze to ojciec Vic bo wczesniej pisalas ze znala ta twarz ale z drugiej strony "mlodzieniec".... Nie wiem. Mysle ze wejdzie ktorys z 1D ;3
OdpowiedzUsuńNie zauwazylam zadnego bledu oprocz "obje" powinno byc "obie" :p
pozdro kochana <3<3
Ojejku... Musiałam to przeoczyć... Zawsze robię jakieś głupie błędy. ;D
UsuńJuż poprawiam...
Dziękuję. <3
Kiedy będzie next bo rozdziały cudne kocham twoje opowiadania mam nadzieję że niedługo wejdzie ktoś z 1D i że będzie coś pomiędzy Leną i Zayn'em
OdpowiedzUsuńSzacun dla cb to jest zajebiste
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdzial dawaj next
UsuńCiekawy rozdział, czekam na następny :))))))
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://lunacornerlm.blogspot.com/
Rozdział genialny, teraz dopiero znalazłam czas na jego przeczytanie i baardzo Cię przepraszam, że teraz komentuję, e czytam z późnieniem, po prostu nauka mnie wykańcza.
OdpowiedzUsuńPs.
Czytasz jeszcze mojego bloga ?
Ps2.
Na http://foreverbewithyou-opowiadanieo1d.blogspot.com/
pojewił się nowy rozdział, zapraszam <3
Świetny rozdział, naprawdę. Przepraszam, że z takim opóźnieniem, ale po prostu brakowało mi czasu :) Pisz dalej!! Pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuń