-Chciałem ci powiedzieć, że Ana ze mną zerwała…- oznajmił,
wprawiając Victorię w stan osłupienia.
-Jak to? Nie rozumiem…-
w niedowierzaniu uniosła brwi.
Blondyn tylko
westchnął i usiadł wygodniej, spuszczając głowę w dół. Wziął głęboki oddech,
tak jakby zastanawiał się nad tym jak właściwie powinien ująć to, co mieściło
się na końcu jego języka. Nie potrafił. Nie umiał wyrazić tego co czuł. Ulgi
jaka nawiedziła jego umysł i serce, ale jednocześnie niepokoju, który zapadł w
nim w tej samej chwili.
Nagły, blady uśmiech, który zagościł na jego twarzy jeszcze
bardziej zdziwił zaskoczoną Vic. Spojrzał na nią i uśmiechnął się szerzej, tym
samym reprezentując swoją bezradność.
-Tak jak już wcześniej powiedziałem…- zaczął.- Zerwała ze
mną- wzruszył ramionami, wzdychając.
-Ale, tak po prostu? Bez żadnych wyjaśnień? Powiedziała ‘Z
nami koniec’ i odeszła?- zmarszczyła czoło, odsuwając ręcznik z lodem od
zmarzniętej już buzi.
-Wróciłem do naszego mieszkania i zauważyłem, że w przedpokoju
stoją już jej walizki. Po chwili przyszła tam, jedyną rzeczą jaką mi
powiedziała było to, że ty pomogłaś jej podjąć właściwą decyzję… O co chodzi? –
spytał, nadal uważnie skanując wyraz jej twarzy.
-Nie sądziłam, że tak bardzo weźmie sobie do serca to co jej
powiedziałam… - mruknęła sama do siebie, ponownie przykładając zimny okład do
policzka.
-O czym ty mówisz?- dociekał.
-Wiesz… Wtedy, na komisariacie puściły mi nerwy i
powiedziałam jej to, co o niej myślę… Najwidoczniej zrozumiała, że miałam rację
i odeszła.
-Co takiego jej powiedziałaś? Słyszałem ostrą wymianę zdań,
ale nie rozumiałem tego o co się kłóciłyście…- odrzekł krótko, oczekując od
przyjaciółki wyjaśnień.
-Bo… ja… - zająknęła się, spuszczając wzrok na śnieżnobiałą
pościel, która w tym niewyraźnym świetle nabrała odcienia szarości. –Chyba powiedziałam,
że ona na ciebie nie zasługuje… Że powinna traktować cię lepiej… Nie wiem, nie
pamiętam- skłamała szybko, unikając
udzielenia poprawnej odpowiedzi.- Byłam zdenerwowana, mówiłam to co mi
ślina na język przyniosła- niepewnie spojrzała na twarz blondyna, z której nie
można było rozszyfrować jakie emocje targały jego duszą.
Chłopak zaskoczył brunetkę. W jednej sekundzie przysunął się
do niej i zamknął w ciasnym, czułym uścisku. Oszołomiona dziewczyna wypuściła z
dłoni ręcznik, w którym było mnóstwo lodu, czego następstwem był
charakterystyczny dźwięk, odbijających się od ziemi kostek zamarzniętej wody.
-O rany… Przepraszam cię bardzo…
Horan momentalnie oderwał się od Vic, speszony spuścił głowę
i zsunął się z łóżka. Drżącymi dłońmi pozbierał rozsypany lód i z powrotem
włożył go do ręcznika. Niepewnie usiadł na brzegu łóżka, podsuwając lód w
stronę dziewczyny, która cały czas się uśmiechała. Kiedy usłyszał jej cichy
chichot, na jego policzkach pojawiły się gorące rumieńce, których za wszelką cenę chciał
się pozbyć.
Swoją smukłą dłonią delikatnie ujęła jego twarz, tym samym
powodując to, że chłopak niepewnie uniósł głowę, spoglądając przyjaciółce prosto
w oczy. Uśmiech na jej twarzy znacznie się poszerzył, gdy to nastąpiło.
-Nie masz za co przepraszać…- szepnęła, uśmiechając się w
tak wyjątkowy sposób, że sam Horan uległ jej urokowi, który niewątpliwie
posiadała.- To było całkiem słodkie…- zachichotała, wywołując na jego twarzy
jeszcze większe rumieńce.
-Dlaczego przy tobie zawsze robię coś głupiego…- westchnął,
zamykając oczy, w nadziei, że pomoże mu to zapaść się pod ziemię. Niestety, nie
pomogło, o czym przekonał się chwilę później…
-Wcale nie robisz nic głupiego. Nie wiem o czym mówisz…-
zaśmiała się cichutko, lekko przechylając głowę w bok, po to by móc lepiej
przyjrzeć się nierówno oświetlonej twarzy Niall’a.
W tej jednej chwili głupia sytuacja zamieniła się w
romantyczny moment, który był równie krępujący dla ich obojga. Dziewczyna poczuła
przy swoich ustach jego gorący, pachnący miętą oddech. Kiedy delikatnie
przymknęła oczy, by oddać się chwili zapomnienia i w końcu ponownie poczuć
fakturę i smak jego ust, w pomieszczeniu rozbrzmiał cichy, charakterystyczny
gwizd. Oboje westchnęli ciężko, gwałtownie odsuwając się od siebie i zwracając
swój wzrok w stronę już zamykanych drzwi. Widząc ten sam co zawsze, zadowolony
uśmiech Tomlinson’a, brunetka gwałtownie spuściła głowę, czekając na to, by
Horan jakoś uratował tę niezręczną sytuację.
-Mam nadzieję, że wam nie przeszkadzam…- mruknął, hardo
uśmiechając się w kierunku zdezorientowanego blondyna.
-Nie. Bo my właśnie…- jęknął Niall.
-No przed chwilą widziałem co ‘wy właśnie’…- przewrócił oczami,
a jego usta nadal rozciągnięte były od ucha do ucha, co było niewątpliwie jego
zaletą.
Zielonooka tylko obdarzyła Horan’a niepewnym spojrzeniem, co on od razu
odwzajemnił. Oboje czuli się jakby siedzieli na tak zwanym dywaniku, u
dyrektora.
–Lena powiedziała, że nie jadłaś nic od rana, a jest już osiemnasta,
więc przyniosłem ci kawałek pizzy… I tak mizernie wyglądasz, więc nie
wybaczyłbym sobie, gdybyś jeszcze nam tu umarła z głodu…- wyjaśnił, kładąc
niewielki talerzyk na stoliku, znajdującym się niedaleko drzwi. –Nie będę wam
już przeszkadzał, smacznego... Życzę wam obojgu- wymruczał cicho, opuszczając
pomieszczenie.
Wraz z zamkniętymi za Tomlinson’em drzwiami, z zakłopotanych
nastolatków napięcie spłynęło wręcz momentalnie. Ich płuca wreszcie zaczęły
funkcjonować równomiernie, a klatki piersiowe nie falowały tak gwałtownie.
W tym samym momencie niezręczność sytuacji zaczęła wzrastać,
a żadne z nich nie potrafiło wydusić z siebie słowa. Po kilku, nawet kilkunastu
minutach dręczącej ciszy Victoria nie wytrzymała.
-Według mnie Louis wszedł w odpowiednim momencie-
westchnęła, wyplątując się z grubej kołdry. Chwilę później już stała na
własnych nogach i zmierzała ku miejscu, gdzie Lou zostawił talerz, na którym
leżał niewielki kawałek pizzy.
-Co masz na myśli?
-Dobrze, że do niczego nie doszło. Nie chciałabym tego-
stwierdziła.
-Myślałem, że… Że chcesz…- nie nadążał za tym, co mówiła
Victoria. Z wrażenia wstał, zbliżając się do niej. Dziewczyna odwróciła się do
niego plecami, nerwowo patrząc przez okno na zatłoczone ulice Londynu. –Nie
chciałabyś spróbować, razem? – spytał, lecz nie słysząc odpowiedzi ze strony
brunetki, jedynie pokręcił głową w niedowierzaniu.- Wydawało mi się, że też coś
do mnie czujesz... – szepnął z taką niepewnością, że panna Nowińska zamknęła
oczy, wiedząc o tym, iż ta rozmowa nie skończy się dobrze.
-I dobrze ci się wydawało…
-Więc gdzie tkwi problem? We mnie? – spytał z żałością.
Brunetka odwróciła się twarzą do niebieskookiego.
-Nie! Z tobą wszystko jest w porządku, naprawdę...-
zapewniła. – Jeszcze kilka dni temu bez wahania zgodziłabym się, żeby z tobą
być, ale teraz… ja… Ja nie potrafię. Nie chcę- jej język plątał się tak bardzo,
że wszystko to co w jej głowie było już poukładane wyszło z niej z
niewiarygodnym chaosem. Sama nie
potrafiła w to uwierzyć. Widząc jak w kącikach niebieskich oczu Horan’a zbierają
się już niewielkie łzy, zaczęła zastanawiać się nad sensem tej rozmowy.
Zdecydowała, że lepiej zakończyć ją jak najszybciej, by żadne z nich już nie
cierpiało. –Po prostu… To co do ciebie czuję nie jest wystarczające. Jesteś
wspaniałym przyjacielem, wiem, że mogę ci całkowicie zaufać, ale to nie jest
to. Do związku potrzebuję czegoś więcej…
A nie tylko zaufania. Nie kocham cię wystarczająco, przepraszam…
-Ale jednak mnie kochasz? –spytał z nutką nadziei,
przebłyskującą przez jego smutny głos.
-Kocham- odpowiedziała krótko z nikłym uśmiechem. –Ale…
-Cii… - uciszył ją, mrużąc swoje podrażnione łzami powieki.-
Nie potrzebuję już niczego więcej. Nic nie mów- poprosił.- Jeśli sobie tego nie
życzysz, już nigdy więcej nie będę próbował zbliżyć się do Ciebie na tyle, by
być kimś więcej niż przyjacielem… -obiecał, starając się zachować w miarę
przyzwoicie.
Brunetka nie wiedziała co powiedzieć. Po prostu zbliżyła się
do chłopaka i mocno objęła go swoimi ramionami. Wtuliła się w jego rozgrzane z
nerwów ciało, a z jej oczu niemal od razu wypłynęła pojedyncza, słona łza.
Cichy szloch wydostał się z jej ust. Wszystko to stało się w ciągu kilku
sekund.
Kiedy poczuła, że
blondyn delikatnie łapie ją za uda, podskoczyła lekko, dzięki czemu już chwilę
później znalazła się na jego rękach. Horan wykonał kilka kroków, po czym oboje
znaleźli się na łóżku. Szybkim ruchem ułożył ją na materacu, kładąc się obok
niej. Zielonooka nadal nie puszczała jego ciała.
Czuła, że jej decyzja była
błędem. Wiedziała, że zraniła Niall’a, dlatego nie chciała, żeby odszedł. Nie
mogła na to pozwolić. Irlandczyk przytulił ją do siebie i pogładził po głowie,
w nadziei, że uspokoi tym roztrzęsioną Victorię. Niestety, nie dało to żadnych
rezultatów.
-Nie płacz, proszę…- szepnął, całując jej blade czoło.
-Wszystko spieprzyłam, prawda? –załkała, niepewnie patrząc
na zmarnowany wyraz twarzy blondyna.
-Nic nie spieprzyłaś, nie przejmuj się tak. Prześpij się…
-westchnął, wysilając się na szczery uśmiech. Dziewczyna nie miała już ochoty
na rozmowę… Chciała jedynie zasnąć. I już więcej nie otworzyć oczu…
Jedyną czynnością jaką wykonywał Niall było uspokajające
gładzenie jej po głowie. Miał nadzieję, że to pomoże. Czuł, że decyzja, która
podjął wcale nie była słuszna. Wiedział, że będzie jej żałował. Jego
podświadomość kazała mu walczyć, zabroniła mu odpuścić, lecz on postanowił nie
narzucać się więcej. Nie chciał tego robić tylko i wyłącznie ze względu na
Victorię... Zależało mu na niej za bardzo. Miał świadomość tego, że gdyby był
nachalny, dziewczyna całkiem odsunęłaby go do siebie. Na razie starczała mu
taka bliskość, jaką oferowała mu panna Nowińska.
***
Uporczywy dźwięk, rozbrzmiewający w całym pomieszczeniu
powoli docierał do podświadomości dziewczyny. Leniwie podniosła się, skanując
swoim zaspanym wzrokiem sypialnię. Jej spojrzenie zatrzymało się na ciemnych,
jeansowych spodniach, leżących na podłodze zaraz obok łóżka, na którym
znajdowała się brunetka. W tamtej chwili przypomniała sobie wydarzenia z
poprzedniej nocy, a raczej wieczoru. Westchnęła głośno, kierując wzrok na
miejsce obok siebie, które było już puste. Gdy przejechała po nim dłonią,
poczuła, że nadal bije z niego ciepło. Oznaczało to, że blondyn dopiero przed
chwilą opuścił pokój.
Do jej uszu ponownie dostał się denerwujący sygnał,
oznaczający nadchodzącą rozmowę. Ze złością podniosła się z łóżka i skierowała
do szafy, gdzie na dnie leżała jej ukochana torebka. Gdy odszukała swoją
komórkę, okazało się, że to wcale nie jej telefon wydaje z siebie te irytujące
odgłosy. Dopiero wtedy zorientowała się, że dzwonił telefon Niall’a. Szybko
schyliła się po leżące na ziemi spodnie i w ich tylniej kieszeni odnalazła
poszukiwany przedmiot. Bezmyślnie, nie patrząc na to kto próbuje dodzwonić się do
Irlandczyka, przejechała palcem po ekranie i przyłożyła urządzenie do prawego
ucha.
-Niall, idioto! Ile razy można dzwonić?!- warknął brunet.
Kiedy tylko dziewczyna usłyszała jego głos, dech w jej
piersiach całkowicie zamarł. Jej wolna dłoń automatycznie zaczęła nerwowo
pocierać ramię ręki trzymającej telefon.
– Macie jak
najszybciej być w studiu… Przecież za pół godziny jest wywiad, a was jeszcze
nie ma! Banda debili…- bąknął pod nosem, na co brunetka tylko złapała krótki
oddech, ponieważ powoli zaczynało brakować jej tlenu w płucach. –Niall? Odezwij
się, w…
Środkowy palec dziewczyny zakończył to połączenie równie
szybko jak wcześniej je rozpoczął. Chwilę potrwało zanim zielonooka uspokoiła
swoje drżące dłonie. Sama nie mogła zrozumieć tego dlaczego tak emocjonalnie
zareagowała słysząc jego głos. Może przez to w jaki sposób się do niej zwracał?
A raczej nie do niej, lecz do Niall’a…
Telefon Horan’a już znajdował się w tylnej kieszeni jego
spodni, które Victoria niosła przewieszone przez jedną rękę. Opuściła swoją
sypialnię, zmierzając ku salonowi, gdzie miała nadzieję spotkać blondyna. Kiedy
znalazła się już w głównym pomieszczeniu, to co tam spotkała, zaskoczyło ją tak
bardzo, że spodnie niebieskookiego, wylądowały na podłodze.
Wszyscy spali, w całym pomieszczeniu unosił się zapach piwa.
Lena i Zayn leżeli przytuleni do siebie na kilkunastu poduszkach, porozrzucanych na podłodze. Louis kimał na
fotelu, z nogami ułożonymi na stole, a Ashley wraz z Liamem umieścili się na
wielkiej kanapie, stojącej na środku salonu.
Brunetka przyglądała się im tak długo, że nawet nie
zauważyła, jak do pomieszczenia wszedł -równie co ona, zaspany- Horan. Chłopak
stanął za nią i uważnie skanował jej ciało.
-Dzień dobry…- mruknął cicho, sprawiając, że brunetka
podskoczyła. Jej oddech automatycznie przyspieszył, a oczy podwoiły swoje
rozmiary.
-Jak mogłeś mnie tak wystraszyć?!- jęknęła, schylając się po
spodnie, którymi już po chwili blondyn dostał po swojej farbowanej głowie.
–Jezu, nie rób tego więcej…- poprosiła z szerokim uśmiechem na twarzy. Oboje
byli zdziwieni tym, że po rozmowie z poprzedniego wieczora potrafią być ze sobą
w normalnych, przyjacielskich stosunkach.
-Dobrze, będę grzeczny!- powiedział, przykładając do klatki
piersiowej swoją prawą dłoń, co było symbolem przysięgi.
-Trzymam cię za słowo!- uśmiechnęła się, pstrykając jego nos
jednym palcem. –A, właśnie… Niall?
-Tak?
-Ubierz się…- rzuciła w jego stronę ciemne spodnie i
westchnęła, patrząc na Ashley, śpiącą na torsie Liama. Horan zauważył, że
zdziwiona Victoria przygląda się tej parze i zaśmiał się pod nosem, zapinając
rozporek spodni.
-Nie wiedziałaś, że ze sobą kręcą?- zdziwił się.
-Jakoś umknęło to mojej uwadze…- mruknęła, marszcząc czoło.-
Emm… Wiesz…- chłopak spojrzał na nią, oczekując dalszej części jej wypowiedzi.-
Dzwonił Harry…
-I rozmawiałaś z nim?!- zawył zaskoczony tą informacją.
-Nie. To był taki jakby monolog z jego strony…- wyjaśniła,
lecz widząc zdziwienie na twarzy Nialla zrozumiała, że ta informacja nie była
wystarczająca.- Za około…- spojrzała na zegarek wiszący nad wejściem do
niewielkiej kuchni.- Za mniej więcej dwadzieścia minut macie wywiad…-
oznajmiła.
-Co?! I dopiero teraz mi o tym mówisz?- spytał z udawaną
złością, podchodząc do Louisa. Chłopak szybkim ruchem zaczął bić go po twarzy,
krzycząc do niego różne dziwne rzeczy, na które Victoria reagowała jedynie
śmiechem. –No co tak patrzysz? Pomóż mi ich obudzić! – zaśmiał się, wskazując
na Liama i Zayna, którzy nadal smacznie spali.
***
Siedząc na wysokim, wygodnym fotelu, brunetka denerwowała
się tak bardzo jakby zaraz sama miała mieć wywiad z jedną z najbardziej
wrednych i upierdliwych reporterek w całym Londynie. Nogami odbiła się od
ziemi, nerwowo obracając się na fotelu wokół własnej osi.
Zaś Lena uporczywie piła już trzecią z kolei kawę. Obie
siedziały za kulisami, przed wielkim telewizorem, na którym wyświetlane były
wszystkie ujęcia, które nagrywała każda z kamer, umieszczonych przed sceną.
Kiedy wścibska reporterka zaczęła zapowiadać chłopców,
blondynka przyglądała się jej z takim zawzięciem, że Victoria szturchnęła ją w
rękę. Prógowicz od razu zareagowała burzliwym, mrożącym krew w żyłach
spojrzeniem.
-Czemu tak się jej przyglądasz?- zielonooka wskazała palcem na ekran, na którym wyświetlała się rudowłosa.
-Nie uważasz, że sama jej twarz jest denerwująca? A co
dopiero jej głos… Na sam jej widok śniadanie mi się cofa…- zawyła, teatralnie
łapiąc się za gardło.
-Przecież ty nie jadłaś śniadania…- mruknęła Vic, czując na
sobie pogardliwy wzrok Leny.
-Wiesz, że wcale nie to miałam na myśli!
-Widzę, że dzisiaj nie masz zbyt dobrego humoru…- stwierdziła,
unosząc ręce w górę, w geście poddania się. Dziewczyna wiedziała, że z
niewyspaną Leną nie warto zadzierać, więc postanowiła szybko zmienić temat. –Ile
tak mniej więcej będzie trwał ten wywiad?
-Koło czterdziestu minut, plus chwila, kiedy będą śpiewać…
Dolicz też czas, który po tym wszystkim spędzą z fankami- kalkulowała w
myślach.- Do dwóch godzin może stąd wyjdziemy. A dlaczego pytasz?
-Bo Niall obiecał, że zabierze mnie do jego ulubionej
restauracji, na obiad- wzruszyła ramionami, gdyż zwyczajnie była już głodna i
jedyną rzeczą, której w tamtej chwili pragnęła to usiąść i na spokojnie zjeść
pyszny, ciepły posiłek.
Widząc minę Leny, która zaczęła zabawnie poruszać brwiami,
brunetka od razu parsknęła śmiechem, co spotkało się z wrogim spojrzeniem panów,
stojących przy maszynie, nawigującej odsłuch. Zielonooka schowała twarz w
dłonie i szeptem przeprosiła za głośny śmiech, nadal cicho chichocząc.
-Dobra, a teraz na poważnie… Jest coś między wami? –
spytała, lecz szybko, nie dając Victorii dojść do słowa, poprawiła się. –To znaczy…
To, że coś między wami jest widzą wszyscy, ale po tym jak spaliście razem to
chyba…?- przeciągała, sugerując, że to Vic sama powinna opowiedzieć jej całą historię.
-Do niczego nie doszło!- broniła się, momentalnie
poważniejąc.
-Tak, pewnie… Ja i Zayn też nieraz tylko spaliśmy razem, w
jednym łóżku, na dobranoc dając sobie jedynie buzi w policzek… Mhm…- zakpiła. –
Takie brednie to możesz pociskać Markowi, kiedy dzwoni i pyta co u nas, a nie
mi.
-Lena, zrozum, że mówię prawdę. Między nami nic nie ma. Nie
jesteśmy razem. Jedynym uczuciem jakie nas łączy to przyjaźń. Nic poza tym…
-I spaliście razem w jednym łóżku?!
-Z tobą też nieraz spałam w jednym łóżku, a jakoś nie
jesteśmy razem…- błyskotliwie uniosła jedną brew, delikatnie uśmiechając się w
oczekiwaniu na odpowiedź Leny, której w rezultacie się nie doczekała. Blondynka
jedynie zamilkła, w skupieniu analizując wszystko w myślach.- Według mnie
dalsza rozmowa na ten temat do niczego nas nie doprowadzi, więc proszę, nie
gadajmy już o tym.
-Jasne… -westchnęła, nadal w skupieniu skanując ciało
wysokiej, rudej kobiety, widniejącej na ekranie. –Jak myślisz… Jaki jest
haczyk? – spytała.
-Nie rozumiem…
-Nigdy nie oglądałaś tego w jaki sposób ona prowadzi
wywiady?- zdziwiła się, na co jej przyjaciółka jedynie pokiwała głową, tym
samym zaprzeczając.- Każda gwiazda, którą tu zaprasza, nieważne czy są to
zespoły, czy solowi artyści, jest przez nią w jakiś sposób upokarzana… Zawsze
wywleka największe wpadki lub najbardziej przykre sytuacje z ich życia tylko po
to, by zniszczyć ich karierę- oznajmiła. –Tylko nieliczni wyszli stąd,
zachowując swój honor.
-No jasne, teraz rozumiem, ale co to ma wspólnego z
chłopakami? – Victoria nadal nie nadążała za informacjami, które serwowała jej
blondynka.
-Victoria! Pomyśl…- zaczęła, poprawiając się na krześle.- O
którym z nich ostatnio było najgłośniej?- zadała pytanie, w nadziei, że jej
przyjaciółka załapie to, co wciąż starała się jej przekazać.
-O Niall’u…
-A z kim związana była ta awantura?- pytała dalej, podając
brunetce gotową odpowiedź.
-Ze mną i z Nickiem…- odrzekła, a w jej sercu coraz bardziej
podnosił się poziom przerażenia. –Chyba nie chcesz powiedzieć, że ona… Tu…
Specjalnie…- jąkała się, nerwowo zaciskając palce.
-Ona jest zdolna do wszystkie…
-Cii… Czekaj, czekaj!- zielonooka uciszyła starszą kuzynkę,
przysuwając się bliżej wielkiego ekranu.- Co ona powiedziała?
- Nie wiem, nie słyszałam.
-Cicho już!- warknęła brunetka, tym samym wprawiając Lenę w
stan ogromnego zdziwienia. Po chwili jednak blondynka również zaczęła
wsłuchiwać się w słowa, wydostające z ust rudowłosej dziennikarki.
Kobieta,
a raczej można by rzec, że rówieśniczka chłopców, gdyż miała jedynie 21 lat,
poprawiła swoją pozycję na wielkim fotelu, po czym wskazała na ogromny ekran,
wiszący za jej plecami. Historia
lubi się powtarzać, czyż nie…?
Na
telewizorze wyświetliły się zdjęcia zmasakrowanej twarzy Nikodema po tym, jak
został pobity przez Niall’a. Gdy tylko blondyn skierował wzrok w tamtą stronę,
jego policzki zalały się falą gorąca, a on sam spuścił głowę w dół, w nadziei,
że to co zobaczył chwilę wcześniej było jedynie złudzeniem. Nie chciał o tym
pamiętać. Nie miał ochoty patrzeć na swój ‘czyn’… W myślach błagał Boga, by ten
zatrzymał czas, a on mógł czmychnąć gdzieś daleko stąd, tam gdzie nikt by go
nie znalazł. Niestety, marzenia nie zawsze się spełniają.
W tym
samym momencie na widowni zaczął się gwar. Wszyscy na głos wygłaszali swoją
opinię i swoją wersję wydarzeń na ten temat, przez co już chwilę później zapadł
taki harmider, że młoda reporterka była dumna ze swojego dzieła. Jak zwykle,
dopięła swego.
Victoria nie mogła uwierzyć w intrygę, którą urządziła –zdaniem
Leny- ta rudowłosa małpa. Z wrażenia, aż wstała z miejsca, zrywając się w
stronę sceny, lecz w tej samej chwili poczuła mocny uścisk blondynki,
otaczający jej ramię.
-Poczekaj, nie idź tam. Zobaczymy jak to się potoczy… -
uspokoiła ją blondynka, wzdychając głośno.
Kiedy
ruda w końcu zdołała uciszyć rozwrzeszczany tłum nastolatek, z zadowoloną miną
odrzuciła przez ramię swoje długie, piękne włosy.
-Niall…
Siedzisz tak grzecznie… A może powiedziałbyś nam coś o tym zdjęciu, ha? –
zaczęła.
-Nie
wiem co miałbym o nim powiedzieć... – mruknął pod nosem, lecz niestety mikrofon
zamontowany przy jego ustach okazał się być za dobry, gdyż dźwięk rozniósł się
na całą salę.
-Oh… No
dobrze. Skoro nie chcesz rozmawiać ze mną, to może chciałbyś porozmawiać z
chłopakiem, który był na tym zdjęciu? – spytała, wskazując palcem na widownię. Gdy
zauważyła zdziwioną minę Nialla uśmiechnęła się hardo.- Tak, Nick jest na sali. Chciałbyś się z nim przywitać?
Horan
milczał.
Nie
mógł wydusić z siebie słowa. Może… Nie tyle co nie mógł, lecz nawet nie wiedział
co powinien powiedzieć. Nie chciał powiedzieć nic, czego mógłby później
żałować, więc wolał milczeć. Niestety, żaden z jego przyjaciół nie miał zamiaru
plątać się w tą sprawę…
-Jej chyba jeszcze nikt nigdy tak porządnie nie przywalił w
ten krzywy ryj!- warknęła Lena, zrywając się z miejsca. –Co za baba! Ta to ma
tupet!- bąknęła pod nosem, kierując się w stronę wejścia na scenę, gdzie
odgrywała się cała ta ‘szopka’.
-Nie idź tam, przecież to moja sprawa! Poradzę sobie…-
powiedziała Victoria, doganiając swoją przyjaciółkę.
Panna Prógowicz zatrzymała się w miejscu i westchnęła
głośno. Nerwowym gestem przyłożyła do czoła prawą dłoń i ponownie zastanowiła
się nad swoją decyzją. Po chwili, gdy usłyszała ponowne buczenie, dochodzące z sali,
skąd wszystko na żywo było emitowane w telewizji, postanowiła się tam udać.
-Ty tu zostań. Jesteś już na tyle rozpoznawalna, że wyjście
tam zniszczyłoby twoją rozpoczynającą się karierę. A ja? Nie jestem sławna, nic
nie tracę. I tak dużo nastolatek mnie nie lubi, dlatego, że Zayn oficjalnie
ogłosił nasz związek, więc co mi szkodzi? – spytała retorycznie, wzruszając
ramionami.- Tej dziewczynie widocznie jeszcze nigdy nikt nie powiedział prawdy
prosto w oczy.
Ignorując błagalne krzyki Victorii, blondynka szybkim
krokiem zmierzała we właściwą stronę. Zwinnie ominęła ochroniarza stojącego
przy wejściu do studia. Wzięła głęboki oddech, po czym w ciągu sekundy pojawiła
się w zasięgu kamer. Widząc bezcenną minę rudowłosej dziennikarki o imieniu
Layla, panna Prógowicz uśmiechnęła się pod nosem. Z resztą… Miny chłopaków też
wcale nie były gorsze.
-Kto pozwolił jej tu wejść?!- warknęła ruda.
Kiedy Lou zauważył, że Lena rozgląda się na boki w
poszukiwaniu mikrofonu, wstał i podał jej zapasowy, który leżał na stoliku, co
spotkało się wrogim spojrzeniem rudowłosej.
-Nie potrzebuję pozwolenia, żeby tu wejść…- mruknęła cicho.
-Ochrona! – wrzasnęła, wymachując rękoma. Dziwnym trafem
nikt z ochrony nie zjawił się na jej wezwanie.
-Zawsze ty zadajesz idiotyczne pytania innym, więc teraz ja
mam kilka pytań do ciebie- oznajmiła, biorąc głęboki oddech i zbliżając się do
rudej na odległość kilku kroków.-Powiedz mi… dlaczego tak bardzo lubisz
niszczyć życie innych, co?
-O czym…
-Jeszcze nie skończyłam, naucz się, że kiedy ktoś mówi, nie
wolno mu przerywać- szepnęła wrednym tonem, przewracając oczami.- Moim zdaniem to,
że twoje życie jest kompletną klapą nie oznacza, że musisz niszczyć życie
innych i zarabiać na cudzych wpadkach.
-Przecież moje życie wcale nie jest nieudane, nie wiem o
czym mówisz.- bąknęła, krzyżując ręce na wysokości swoich niewielkich piersi.
-Oh… Naprawdę? Mam ci przypomnieć o ojcu alkoholiku i matce,
która porzuciła cię zaraz po urodzeniu? Ooo… a może powinnam wspomnieć o twoim
narzeczonym, który zerwał zaręczyny kilka dni przed ślubem?- zaczęła Lena. –Słyszałam
też, że na wieczorze panieńskim twojej siostry pozwoliłaś sobie na małe co nie
co z barmanem… No rzeczywiście, twoje życie jest świetne!
-Zniszczę cię! Obiecuję ci to!- wrzasnęła.- Dowiem się o
tobie tyle ile będę w stanie i obiecuję, że nie będziesz już miała życia
towarzyskiego!
-Zniszczysz mnie?- zakpiła.- Widzę, że twoje poczucie humoru
do ciebie wróciło… Nie. Nie zniszczysz mi życia. Prawda jest taka, że już dawno
cały świat o tym wiedział, ale za każdym razem, kiedy na światło dzienne
wypływała jakaś twoja wpadka, ty robiłaś taki szum wokół innej gwiazdy, że o
tobie przestawano mówić w ciągu kilku dni… Mądrze to sobie wymyśliłaś.
-Wynoś się stąd! Zabierzcie ją, w tej chwili! – rozkazała ruda,
a w tym samym momencie do studia weszło dwóch, napakowanych mężczyzn, ubranych
na czarno. Lena jedynie przeklęła pod
nosem i na szybko starała się wymyślić jakiś sposób, żeby zachować twarz.
Postanowiła podejść do tego spokojnie.
-Layla, nie martw się tak o mnie… Potrafię chodzić o
własnych nogach- rzekła krótko, wypuszczając z rąk mikrofon, który przy
zderzeniu z ziemią wywołał w głośnikach tak przerażający pisk, że niemal wszyscy
zatkali uszy. Jednak dziewczyna hardo udała się za kulisy studia, gdzie miała
nadzieję spotkać Victorię.
Gdy znalazła się w miejscu, w którym jeszcze przed kilkoma
minutami znajdowała się jej przyjaciółka, odkryła, że pomieszczenie jest
całkiem puste. Fotel, na którym siedziała Vic teraz leżał przewrócony, a jej
torebka znajdowała się obok niego. Blondynka wpadła w panikę. Wyjęła swoją
komórkę i szybko wybrała właściwy numer. Słysząc w słuchawce charakterystyczne pikanie
rozpoczynającego się połączenia, w pomieszczeniu rozbrzmiał ten sam irytujący
dźwięk telefonu Victorii, który w tamtej chwili zapowiadał najgorsze…
-Brawo, Lena!- dziewczyna usłyszała za swoimi plecami
roześmiany krzyk Louisa, przy którym stał równie uśmiechnięty Malik. W
momencie, w którym panna Prógowicz odwróciła się do nich bladą jak u trupa
twarzą, zrozumieli, że coś jest nie tak. Ich miny momentalnie zrzedły.
-Victoria zniknęła…
***
Jak na razie jest to najdłuższy rozdział. Bardzo przepraszam za zwłokę, ale niestety nie dałam rady napisać go wcześniej.
Dziękuję, że cierpliwie czekałyście.
Jak wrażenia po rozdziale?
Piszcie co myślicie.
Co stało się z Vic? Co sądzicie o zachowaniu Leny?
Okej, nie zanudzam Was dłużej. Dziękuję, że jesteście. Kocham Was.
Do następnego. <3
Czekam na komentarze. :)