Chłopak bez zastanowienia wziął nieprzytomną Victorię na
ręce, uważając, by jej nie uszkodzić. Bał się wykonać jakikolwiek pewniejszy
ruch, gdyż obawiał się, że może jej to zaszkodzić.
Jej bezwładne ręce zwisały poza jej ciałem, a głowa niebezpiecznie opadała w tył. Brunet prędko ominął nieżywego Nicka, wybiegając z pomieszczenia, w którym chwilę wcześniej odbyła się strzelanina.
Jej bezwładne ręce zwisały poza jej ciałem, a głowa niebezpiecznie opadała w tył. Brunet prędko ominął nieżywego Nicka, wybiegając z pomieszczenia, w którym chwilę wcześniej odbyła się strzelanina.
Nie mógł pogodzić się z tym, że przybył tam za późno. Znowu
zaczął obwiniać siebie o to, w jakim stanie znajdowała się Victoria. Nie mógł
dopuścić do jej śmierci. Nie teraz, kiedy w końcu ją odzyskał. Bardzo szybko
opuścił stary budynek, biegnąc w stronę swojego samochodu. Nie minęła nawet
minuta, a dziewczyna leżała już spokojnie na tylnych siedzeniach pojazdu.
Chłopak zawahał się przed przekręceniem kluczyka w stacyjce. Obawiał się tego,
że tym razem nie zapanuje nad kierownicą, gdy procenty znów zaczną uderzać do
jego głowy. Westchnął głośno, spoglądając na umierającą brunetkę. Przeskanował
wzrokiem wciąż krwawiącą ranę na jej brzuchu. Był świadomy tego, że jeśli
Victoria nie trafi szybko do szpitala- te minuty mogą okazać się ostatnimi
chwilami jej życia. Tym razem już bez wahania odpalił silnik, z piskiem opon
ruszając przed siebie.
Kierował bardzo nerwowo, niezdarnie. Co chwilę gwałtownie
hamował, by nie potrącić nikogo na drodze. Wiedział, że nie zostało już wiele
czasu. Gdy zbliżał się do skrzyżowania, zauważył, że sygnalizator świetlny wskazywał
światło czerwone. Zaryzykował. Wcisnął pedał gazu najmocniej jak potrafił, a
samochód przyspieszył, wkraczając na niebezpieczną drogę.
To był największy błąd w jego życiu.
Brunet zauważył nadjeżdżającą z naprzeciwka ciężarówkę,
która pędziła wprost na nich. Nie zdążył, nie dał rady. Gwałtownie skręcił
kierownicę, by uniknąć spotkania czołowego z tym pojazdem, lecz skutki tego
były tragiczne. Samochód ciężarowy uderzył w tył auta, w którym znajdowała się
dziewczyna, tym samym zgniatając go.
Głowa chłopaka z impetem uderzyła w przednią szybę, a on odpłynął
gdzieś, gdzie miał możliwość zapomnienia o bólu…
***
-Na którym piętrze znajduje się jego mieszkanie?- spytał
Zayn, biegnąc po wysokich schodach zaraz za swoim starszym przyjacielem. Obaj
obawiali się tego, co mogliby zastać w mieszkaniu Styles’a.
Nie musiał otrzymywać słownej odpowiedzi. Już po kilku
sekundach oboje znaleźli się przed drzwiami do mieszkania, które zastali
otwarte. Louis spojrzał porozumiewawczo na Malik’a, który powoli wchodził do
środka. Intensywny zapach alkoholu natychmiast dał o sobie znać. Zayn niemal od
razu podszedł do okna i otworzył je na oścież. Nie przywykł do takiego zapachu…
Odkaszlnął głośno, zasłaniając nos kołnierzem koszulki.
Oboje skanowali swoim wzrokiem całe mieszkanie Harrego. Nie
było go tam. Mieszkanie było puste… Tak, jakby opuścił je w pośpiechu. Jakby
coś lub ktoś go do tego zmusił…
Nagle Tomlinson poczuł coś pod swoimi nogami. Gdy spojrzał w
dół, zobaczył roztrzaskany na małe kawałki telefon Styles’a. Zaczął zastanawiać
się, co tak naprawdę się tam stało… Miał cichą nadzieję, że jego przyjaciel nie
zrobił żadnego głupstwa. Chłopak kopnął szczątki komórki w kąt pokoju,
rozglądając się dookoła. Krzesło było przewrócone. Na stole leżał niedokończony
obiad, który był jeszcze ciepły, a obok niego dwie nadpoczęte butelki wódki…
-On musiał niedawno stąd wyjść…- mruknął Louis, zakręcając
butelki z alkoholem, z których unosiła się intensywna woń. –W coś ty się wpakował, Styles…- szepnął pod
nosem, kręcąc głową z niedowierzaniem.
Nagle usłyszał brzdęk metalu, obijającego się o siebie. Spojrzał w
kierunku skąd dochodził ten odgłos i w tym samym momencie usłyszał głos
Malik’a.
-Możesz tu przyjść?- krzyknął Zayn z sypialni Harrego.
Niebieskooki od razu udał się do wcześniej wspomnianego pokoju. Zastał tam
mulata, stojącego nad łóżkiem. Kiedy skierował swój wzrok na pościel zauważył
na niej dwa pistolety, obok których leżała masa naboi. –Po co mu to?- zdziwił
się ciemnooki. Jego przyjaciel jedynie pokręcił głową.
-Nie mam zielonego pojęcia…- westchnął, siadając na niskim
łóżku, po czym nerwowo przeczesał dłońmi swoje brązowe włosy. –Mam tylko
nadzieję, że nie wkopał się w jakieś bagno…
-Co masz na myśli?- spytał Zayn, opierając się o parapet.
-A co mogę mieć na myśli?- bąknął. –To samo co wszyscy. Nie
mów, że ty nie podejrzewasz go o to całe zamieszanie z porwaniem Victorii, bo w
to nie uwierzę.
-Ja wolę się w to nie mieszać… Harry to nasz przyjaciel.
Znam go zbyt dobrze, żeby posądzać go o takie rzeczy. Nie wierzę, że to on.
-Ja też wolałbym w to nie wierzyć…
-Rozmawiałem o tym z Leną- zaczął, spuszczając lekko głowę,
by dokładniej przyjrzeć się Tomlinson’owi, który cały czas miał zmieszaną minę.
Wcześniej nigdy nie zastanawiał się nad tym, czy to rzeczywiście Harry mógłby
być w to zamieszany… Teraz wszystko wskazywało na niego, wszystko było jasne.
Nie było żadnego „ale”… -Ona miała różne podejrzenia… Raz mówiła coś o Harrym,
raz o Nicku… Kiedyś nawet zastanawiała się nad tym stukniętym ojcem Nikodema.
-Ale… Zastanów się! –wstał z miejsca, nerwowo chodząc wokół
łóżka.- Nawet Vanessa powiedziała, że to on… Myślisz, że to dziecko miałoby
powód, żeby kłamać?! Sam widziałeś jak bardzo bała się o Victorię! Zależało jej
na tym, żeby jak najszybciej jej pomóc, więc wątpię, żeby zawracała sobie głowę
bezpodstawnym oczernianiem Harrego. Z resztą… Jestem pewien, że mówiła prawdę.
Bez dwóch zdań.
-Ja już nie wiem, co mam o tym myśleć- fuknął cicho Zayn,
wykazując swoje zrezygnowanie. Wziął głęboki oddech, po czym przetarł dłonią
swoją zmęczoną twarz. Po chwili w jego dłoni znajdowała się komórka, na której
szybko wystukiwał właściwy numer. Przykładając telefon do ucha, zlustrował
spojrzeniem Louisa, chodzącego po pomieszczeniu w kółko.
-Z… Zayn…- Już po kilku sekundach usłyszał w słuchawce zapłakany
głos swojej dziewczyny.
-Lena…- szepnął. Ona jedynie załkała ponownie.- Skarbie,
uspokój się… Co się stało?
-Marek właśnie…- wyjąkała z trudem.- Właśnie do mnie
dzwonił… - powiedziała, zasłaniając twarz, która znowu przybrała nieprzyjemny
grymas płaczu. Dziewczyna poczuła na swojej nodze czyjąś dłoń. Uniosła wzrok,
spoglądając na Liama, który widząc jej stan domyślił się, że nie będzie ona
zdolna do rozmowy. Bardzo spokojnie skręcając kierownicą w prawo, by zaparkować
na niewielkim parkingu, zabrał od
blondynki telefon.
-Dowiedział się czegoś?- spytał od razu z zaciekawieniem.
Słysząc ciszę w słuchawce zaniepokoił się. –Lena…? Odezwij się.
-Dowiedział się, że Harry i Victoria mieli wypadek- oznajmił
Liam, wzdychając ciężko, po czym wyłączył silnik samochodu. Oparł głowę o
siedzenie.
-Jak to?! O czym ty mówisz?- Zdziwienie na twarzy Zayna
ukazało się niemal od razu. Zaciekawiony Tomlinson natychmiast zbliżył się do
mulata, by również móc usłyszeć rozmowę.
-Nie wiem dlaczego jechali tym samochodem i gdzie chcieli
jechać… Nie wiem dlaczego jechali razem. Nic jeszcze nie wiadomo- mruknął,
obserwując to, jak Lena wraz z Vanessą wychodziły z samochodu. Kiedy upewnił
się, że został sam, ciągnął swoją wypowiedź.- Wydaje mi się, że chciał z nią
uciec, gdzieś daleko… -przyznał z trudem.- Żeby być z nią sam na sam.
-To w tym momencie nie jest aż tak istotne…- stwierdził Zayn,
spoglądając na Lou.- Co z nimi?
-Samochód został zmiażdżony przez ciężarówkę… Kiedy
zabierano ich z miejsca wypadku oboje byli nieprzytomni.
-W którym są szpitalu?- spytał Louis bez owijania w bawełnę,
po czym przewrócił oczami.
-W tym samym, w którym byłeś, kiedy złamałeś nogę- wyjaśnił
krótko.- Muszę kończyć, bo Lena poszła tam sama z Vanessą i boję się, żeby nie
zrobiła czegoś głupiego- westchnął, rozłączając się.
Payne był świadomy tego, że panna Prógowicz w każdej chwili
znowu może wybuchnąć płaczem. Znów może zacząć krzyczeć na wszystkich wokół,
nawet na obcych ludzi, tak jak zrobiła to w drodze do szpitala... Nie chciał
dopuścić do ponownej niezręczności wywołanej napadem blondynki, więc prędko
udał się za nią.
Bał się. Jak każda osoba wplątana w tą tragiczną, chorą
sytuację. Martwił się o Victorię. O Harrego również... Mimo tego, że
podejrzewał go o porwanie Vic, nie chciał, żeby coś mu się stało. W duszy
błagał, żeby wszystkie jego przeczucia i podejrzenia okazały się być złudne.
Nie chciał, żeby jego przyjaciel wyszedł na takiego dupka. Nie wyobrażał sobie
tego.
Gdy dotarł na główny korytarz szpitala, do którego zostali
przewiezieni Vic i Harry, zaczął rozglądać się wokół w poszukiwaniu
ciemnookiej. Nigdzie jej nie było. Miał złe przeczucia. Podszedł szybko do
pielęgniarki stojącej w recepcji. Ona uniosła wzrok, uśmiechając się do niego
lekko, a następnie spojrzała na niego wyczekująco.
-Przepraszam...- zaczął szybko.- Wie pani, w którą stronę
udała się taka wysoka blondynka?- Widząc zdziwioną minę kobiety, postanowił
kontynuować jej opis. - Z niebieskimi końcówkami włosów... Była tu z
dziesięcioletnią dziewczynką- wyjaśnił krótko, wyczekując odpowiedzi. Kobieta
zmarszczyła czoło w skupieniu, po czym uśmiechnęła się promiennie, co
oznaczało, że znała odpowiedź.
-Poszły w stronę sal operacyjnych...- mruknęła. -Do końca
głównego korytarza, a później w prawo. Tylko... Proszę nie wchodzić do środka.
Właśnie rozpoczęła się operacja dziewczyny przywiezionej z dzisiejszego
wypadku- przestrzegła kobieta w średnim wieku. Chłopak tylko grzecznie skinął głową
w podziękowaniu, po czym biegiem udał się w kierunku, który wskazała mu
pielęgniarka.
Dotarcie na miejsce nie zajęło mu wiele czasu. Kiedy znalazł
się pod salą, zobaczył Vanessę, stojącą nad zapłakaną Leną, która siedziała na
jednym z małych krzeseł. Dziewczyna była już na skraju wytrzymałości. Nie
radziła sobie z bólem, który wypełniał jej serce oraz ze strachem, który
ogarniał jej umysł. Miała już dość tej niepewności. Chciała cofnąć się w czasie
do chwili, w której zdecydowała się zostawić Victorię samą w studiu... Cały
czas obwiniała siebie o jej zniknięcie. Nadal nie mogła pogodzić się z losem,
który spotkał zielonooką.
Nagle drzwi do sali operacyjnej otworzyły się, a z
pomieszczenia wyszedł lekarz. Zaraz za nim dwie pielęgniarki pchały stół, na którym
leżały zwłoki przykryte białym płótnem. Kiedy tylko Lena uniosła swój zapłakany
wzrok, wstała i podbiegła do wielkiego "łóżka". W jej oczach był
strach, szaleństwo i niedowierzanie.
-Nie... Moja Victoria... Nie, to nie może być ona!-
krzyczała nad martwym ciałem. -Proszę... Nie... Victoria... Obudź się...-
zawyła. Spazmatyczny szloch zawładnął całym jej ciałem. Nie mogła uwierzyć, że
to koniec. Z jej oczu wypływało coraz więcej gorących łez. Nie mogła pogodzić
się z tym, że najbliższa jej osoba właśnie umarła.
W pewnym momencie dziewczyna poczuła silne, męskie ramiona,
oplatające jej ciało. Zignorowała to. W tamtym momencie liczyła się tylko
Victoria. Jedna z pielęgniarek podeszła do załamanej dziewczyny, starając się
ją uspokoić. Zayn korzystając z jej dezorientacji szybko odciągnął dziewczynę
od zwłok. Kobieta w fartuchu od razu podeszła bliżej.
-Proszę się uspokoić... To nie jest żadna Victoria-
mruknęła, gładząc głowę zapłakanej dziewczyny. Blondynka spojrzała na nią swoim
zapłakanym wzrokiem, w którym można było zobaczyć nutkę zaskoczenia.
-Jak to... To nie była Victoria?- zdziwiła się, patrząc
porozumiewawczo na Zayna, który również był nieco zdziwiony, a następnie znów
spojrzała na nią.
-Nie. To była dziewczyna, która zginęła w wypadku, w którym uczestniczyła
Victoria...- westchnęła ciężko kobieta.- Bo zapewne chodzi ci o Victorię
Nowińską, prawda?- spytała. Lena od razu kiwnęła głową. –Nie, to nie ona.
Spokojnie. Ta nastolatka została zmiażdżona przez samochód...
-Co z Victorią? Mogę się z nią zobaczyć? Proszę...-
dziewczyna kompletnie zignorowała to, co powiedziała pielęgniarka, łapiąc ją za
dłoń. Sama nie wiedziała dlaczego to zrobiła. Pewne liczyła na to, że przekona
to pielęgniarkę, by pozwoliła jej spotkać się z Vic.
-Niestety w tym momencie jest to niemożliwe- odparła, biorąc
pod rękę zdruzgotaną dziewczynę.- Chodź ze mną, wyjaśnię ci wszystko. Podam ci
leki uspokajające i poczujesz się lepiej, dobrze? -Lena spojrzała na Malik'a,
który jedynie szepnął krótkie "idź, skarbie", po czym puścił ją.
Dziewczyna spuściła głowę, idąc z kobietą.
W tym samym momencie Louis zobaczył lekarza, biegnącego w
stronę sali operacyjnej. Nie zwlekał ani chwili. Natychmiast podszedł do
mężczyzny w podeszłym wieku, zatrzymując go praktycznie przy samych drzwiach do
sali.
-Nie teraz, spieszę się na operację- powiedział krótko
lekarz, ignorując Louisa. Chłopak jednak nie dawał za wygraną.
-Zajmę panu tylko chwilę- szepnął błagalnym tonem, łapiąc
lekarza za ramię. Mężczyzna z ciężkim sercem odwrócił się w jego stronę,
patrząc na niego wyczekująco. -Chciałbym się dowiedzieć co z ofiarami wypadku,
które zostały tutaj przewiezione kilka minut temu. To dla mnie naprawdę ważne.
-A jest pan kimś z rodziny?- spytał lekarz.
-Nie, ale jesteśmy bliskimi przyjaciółmi... Naprawdę bardzo
zależy mi na tym, żeby dowiedzieć się co z nimi.
-Ofiar było pięć. Dwie dziewczyny, które zostały potrącone
przez dachujący samochód zginęły na miejscu. Kierowca ciężarówki przeżył. Jego
stan jest stabilny. A osoby które jechały w samochodzie, cóż... Z nimi jest
trochę gorzej. Przykro mi...- mruknął, otwierając drzwi do sali.
-Co chce pan przez to powiedzieć?- zdziwił się Tomlinson,
zatrzymując lekarza jeszcze przez chwilę.
-Chłopak przeżył, lecz ma wstrząśnienie mózgu i złamaną rękę,
ale jest kompletnie pijany... A dziewczyna jest w krytycznym stanie. Nie wiadomo,
czy przeżyje. Cały czas walczymy o jej życie podczas operacji. Naprawdę,
przykro mi... -szepnął mężczyzna.
-Proszę postarać się ją...
-Zrobię wszystko, co w mojej mocy- odrzekł, znikając za
drzwiami do sali.
***
Cześć,
kochane!
Mam
nadzieję, że rozdział pomógł rozwiać Wam wątpliwości związane z tym wszystkim…
Co
myślicie o zaistniałej sytuacji? Czekam na komentarze! <3
***
Niektóre
osoby już o tym wiedzą, ale nie wszystkie, więc poinformuję Was również tutaj…
Wraz z
moim kolegą napisałam nowe opowiadanie. Nie jest to ff, ale myślę, że również
Was zaciekawi.
Wszystkich
miłośników opowiadań o tematyce fantastycznej zachęcam do zaglądnięcia.
Historia
opowiada o losach Hope, której życie odmienia się, gdy poznaje pewnego
tajemniczego chłopaka. Dlaczego? Ciekawych serdecznie zapraszam na bloga! Pojawił
się już prolog.
No cóż…
Czekam na opinie na temat 62 rozdziału oraz liczę, że wplączecie się w losy Hope. :)
Kocham,
do następnego. <3
ekstra rozdział! musi przeżyć xxxx
OdpowiedzUsuńczekam na next xxxx
To opowiadanie jest świetne ! *.* czekam na następną część <3
OdpowiedzUsuńAwww.... nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!!!
OdpowiedzUsuń***
Kogo spotkać może dziewczyna na wakacjach? Czy po powrocie do Polski nadal będzie bezpieczna? Widziała go. Był i nagle zniknął. Czy uda jej się prowadzić spokojne życie wiedząc, że ktoś obserwuje? Co jeszcze może stać się w jej własnym domu?
Zapraszam na bloga: http://opowiesco1diwieleinnych.blogspot.com/
Ona musi przeżyć !
OdpowiedzUsuńMusi :((
a rozdział cudowny
Super piszesz masz talent laska
OdpowiedzUsuńO matko ! O matko, wykonczysz mnie tym wszystkim. Jeju musi przezyc no!
OdpowiedzUsuńJezu dziewczyno tak bardzo rycze
OdpowiedzUsuńcała sie trzęse
ona kurwa musi zyc bo ja nie przezyje:(((
Cudo! Cudo! Cudo!
OdpowiedzUsuńA jednak to Harry zabił Nicka. Czyli się myliłam...
Mam nadzieję, że z Vic i Harrym będzie wszystko dobrze. Oby. Chociaż... Z tyłu głowy mam myśl, że Vic nie przeżyje i wtedy możesz zakończyć to przecudowne opowiadanie. Ale mam nadzieję, że tego Nam nie zrobisz.
Weny Ci życzę i do nn ;*
Tosia xx
Zabiję cię !!! Jak mogłaś to zrobić? Co? Jak? Ona nie może umrzeć!! :'( ale Harrego moglas bardziej zranić :**
OdpowiedzUsuńWiem że jej nie zabijesz ale i tak się strasznie martwię :c
Kocham to jak piszesz, jak szybko pojawiają się zmiany i jak dokładnie to opisujesz trzymam kciuki za nowe przypływy weny <33
Boże rozdział cudowny :3 na początku myślałam że to Niall,a później że to Harry i dobrze że moje ostatnie zdanie ze to Harry! Jeju oni nie mogą umrzeć NIEEEE!
OdpowiedzUsuńCzekan na next!!!
Oni do cholery muszą żyć!!!
OdpowiedzUsuńOsz kurwa. Victoria musi przezyc. A Harry to Harru mozna bylo sie spodziewac ze bd pijany. Ciekawe od kogo dostal telefon. Klaudia
OdpowiedzUsuńo jeny nie moge w to wszystko uwierzyc, tyle sie porobilo. Nick nie zyje ale to w sumie dobrze. No ale Victoria musi zyc boze jej stan jest krytyczny ohh pliss nie usmiercaj jej :( A Harremu sie poszczescilo tylko dlatego ze byl pijany. Pozdrawiam i czekam z niecierpliwoscia na nn <3 Ania
OdpowiedzUsuńJezu - ona musi żyć, a on ma ja kochać tak jak dotychczas - proszę...
OdpowiedzUsuńWiedzialam, ze to Harry !
OdpowiedzUsuńJezu czekam na kolejny *-*
Brak mi słów... Rozdział jest jak zawsze cudowny :* Mam nadzieję że Harry i Victoria przeżyją. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńomfg ona musi przeżyć!!!!!!!! :o
OdpowiedzUsuńwciągnęło mnie !
Zapraszam również do mnie
http://don-not-forget-where-you-belong.blogspot.com
Tak myślałam, że to Harry!:D Vic musi przeżyć;/ Do następnego!:))
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, ale przerażajac przez chwilę myślałam, że to Wiktoria leży tam nie żywa Super<3
OdpowiedzUsuńo moj boze ;o mam nadzieje ze Victoria przezyje ! i ze ogolnie bedzie wszystko w dobrze xd czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńNatalie ♥
Jeju! rozdział - N I E S A M O W I T Y!!! Nie potrafię się wyrazić inaczdej, jest genialny!!! Nie mogę się doczekać następnego!!
OdpowiedzUsuńPisz szybciutko!
xoxo
Kurcze Proszę nie kończ opowiadania zrób parę happy rozdziałów. Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńboskie :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeden z lepszych blogów jakie czytałam! ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next! ;)
Zapraszam do mnie: http://xzaczytanax.blogspot.com
śliczny rozdział <3
OdpowiedzUsuńczekam na nexta
mam nadzieje że oboje wyjdą z tego cało już nie mogę się doczekać następnego
Pozdrawiam
Nie no nie wierzę.. oni muszą przeżyć :/ chociaż nie lubię szczeęśliwych zakończeń xd. To opowiadanie mnie tak wciągnęło, że wydaje mi się jakby działo się naprawdę. Booże, kocham kocham kocham ♡♡ N. xx
OdpowiedzUsuńBoski rozdział <3 pięknie piszesz, prosze niech Viktoria przeżyje i niech będzie z Niallem :-* Kiedy NEXT ??
OdpowiedzUsuńNext??
OdpowiedzUsuńSuper piszesz kocham to opowiadanie! A Victoria i Harry muszą przeżyć!! Czekam na next
OdpowiedzUsuńGratuluję! Twój blog został nominowany do Libster Blog Awards :)
OdpowiedzUsuńSzczegóły znajdziesz
tutaj ---------> http://imaginyo1dharry-niall-liam-zayn-louis.blogspot.com/ ;)
Kiedy nastepny rozdział ? Nie moge sie doczekac nastepnego rozdziału i oby vic przerzyła , rozdzial jak zwykle swietny.
OdpowiedzUsuńOhhh kocham to *_* Vic ma żyć !! A Harry niech do niej wróci
OdpowiedzUsuńOna przezyje, juz raz to przerabialisny xd
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz, utrzymujesz w napieciu
wanna-reach-out-for-ya-1d.blogspot.com
Kiedy next *-*
OdpowiedzUsuń