sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 38 "Płacz"

-Jesteśmy na miejscu.- rzekł Marek po prawie pięciogodzinnej podróży.

Victoria uniosła głowę i rozglądnęła się. Ujrzała długą, dokładnie oświetloną ulice wzdłuż, której ciągnęły się wysokie budynki. Samochód zatrzymał się pod jednym z nich. Dziewczyna westchnęła głośno. Spojrzała w górę. Budynek był wielki, długi. W niektórych oknach można było zobaczyć ludzi. Siedzieli przy stołach, w fotelach, lub po prostu na parapecie. Tak, jakby czegoś wyczekiwali. Patrzyli przez okno, co dla Victorii było niedorzeczne… Bezsensowne… Po co robić to w nocy?

Brunetka zatrzymała swój wzrok na jednym z nieoświetlonych okien. Zobaczyła tam kogoś znajomego. Była pewna, że go poznała. Była pewna, że to on. Mrugnęła kilka razy oczami- on nadal tam stał. Patrzył wprost na nią. Zmrużyła oczy, by dokładniej mu się przyjrzeć, a wtedy jego twarz stopiła się z ciemnością panującą w pomieszczeniu…

- Wysiadasz, czy nadal będziesz tu tak siedzieć i patrzeć?- z zamyśleń wyrwał ją magnetyczny głos Marka.

-Emm…- zacięła się, próbując oderwać wzrok od okna znajdującego się na piątym piętrze.- Już, już. Idę…- powiedziała i machnęła ręką tak jakby chciała zniechęcić mężczyznę do dalszych pytań. Narzeczony Sylwii zaśmiał się tylko pod nosem i pokiwał głową, wyciągając z bagażnika duże, brązowe pudełko.

Panna Nowińska w końcu spojrzała na Lenę, która stała przed samochodem i czekała, aż brunetka się ocknie. Zielonooka wysiadła z pojazdu, w ręce nadal ściskając podkoszulek Harry’ego, który wcześniej wręczyła jej blondynka.

- Gdzie mamy zanieść nasze rzeczy?- spytała Lena idąc w stronę Marka.

-Tamten budynek.- wskazał palcem na wysoki, szary blok.- Ósme piętro, mieszkanie poznasz, bo wisi na nim tabliczka z moim nazwiskiem…- rzucił w jej stronę swoje klucze, które dziewczyna od razu złapała. Mężczyzna posłał jej spokojny uśmiech i wyjął z bagażnika walizki obu przyjaciółek.

-Jasne…- szepnęła Lena i złapała swoją torbę na kółkach za rączkę. Victoria poszła w jej ślady i zaczęła ciągnąć za sobą walizkę.

Gdy wchodziła do bloku spojrzała na budynek mieszczący się po przeciwnej stronie ulicy. Dokładnie przyjrzała się, nie było go już tam. Odetchnęła z ulgą i weszła do środka.  Wsiadła do windy razem ze swoją przyjaciółką i oparła głowę o wielkie lustro.

-Myślisz, że teraz wszystko się ułoży? – spytała wpatrując się w swoje odbicie.

-Nie wiem. Nie wiem o co chodziło temu lekarzowi. Możesz mi to wszystko wyjaśnić?- blondynka nie uzyskała odpowiedzi.- Victoria!

-Nie mogę. – odrzekła szybko nawet nie zastanawiając się nad tym, czy odpowiedzieć Lenie, czy też nie.

-Dlaczego?

-Bo sama nie wiem co tu się dzieje. Kazał mi uciekać, więc ten wyjazd był chyba dobrym rozwiązaniem, prawda?

-Dlaczego tak szybko mu zaufałaś?

-Nie zadawaj mi takich głupich pytań.- powiedziała pod nosem poprawiając swoje długie, brązowe włosy.

-Ty wiesz o co chodzi…- spojrzała na zielonookż podejrzliwie.

-Lena, posłuchaj…- westchnęła głośno Victoria, w tym samym momencie drzwi od windy rozsunęły się na boki, a na wyświetlaczu nad nimi pojawiła się cyfra „8”.

-I tak wrócimy do tej rozmowy.- rzuciła blondynka wymijając Victorię.

Brunetka odetchnęła z ulgą i podążyła za Leną. Kiedy weszła do dosyć dużego mieszkania od razu w oczy rzucił jej się wielki, przestronny salon, połączony z kuchnią. Był urządzony nowocześnie i jasno. Na środku stała duża, zaokrąglona kanapa, na której było mnóstwo małych poduszek. Przed sofą stał niewielki, biały stolik. Naprzeciwko niego był wielki telewizor plazmowy, powieszony na ścianie, która była koloru beżowego. Za kanapą znajdowało się przejście do dużej kuchni, gdzie była już Lena.

Victoria odłożyła walizkę na bok, zdjęła buty i ostrożnie podążyła w stronę swojej przyjaciółki, która siedziała już na blacie kuchennym i jadła znalezione na półce jabłko.

-Ładnie tu…- powiedziała między kęsami.

-Masz rację. – przytaknęła i rozejrzała się dookoła. Jej uwagę przykuły masywne, jasnobrązowe drzwi, znajdujące się po przeciwnej stronie salonu. 
Dziewczyna udała się w ich stronę. Najpierw delikatnie złapała za okrągłą klamkę i po chwili powoli ją przekręciła. Kiedy usłyszała cichy brzdęk, popchnęła je, wtedy jej oczom ukazał się śliczny, dobrze urządzony pokój. Victoria domyśliła się, że pokój od teraz, będzie należał do niej i do Leny, która już stała obok brunetki.

-To wszystko już było przygotowane… Oni wiedzieli, że zgodzimy się tu przyjechać…- szepnęła Lena jeszcze bardziej podejrzliwym tonem niż wtedy, kiedy dziewczyny były w windzie.

-Uspokój się. Pewnie przygotowali to wszystko przed całym tym incydentem…- westchnęła i opadła spokojnie na łóżko.

-Nie wiem, jakoś nie potrafię przekonać się do tego całego wyjazdu, do przeprowadzki…

-Z czasem się przekonasz. – dziewczyna ułożyła się wygodniej.

-Czemu jesteś taka spokojna, jakaś taka bez emocji?

-Wydaje Ci się. Jestem po prostu zmęczona. – odparła zamykając oczy.

-Powiedz mi o co chodzi. Proszę. Chce wiedzieć… Widzę, że Cie coś dręczy.- szepnęła siadając przy przyjaciółce.

-Nie chcę o tym rozmawiać. Było minęło, prawda?- wzięła głęboki oddech.- Nie mam ochoty do tego wracać.

-Ale strasznie się przez to zmieniłaś. Ja chcę, żeby było jak dawniej…

-Też chcę, ale to niemożliwe. – Victoria usiadła, opierając plecy o fioletową ścianę, spojrzała prosto w ciemne, oczy Leny, w których dokładnie widoczna była troska.

- Nigdy się nie dowiem gdzie wtedy byłaś? – szepnęła ze łzami w oczach.

-Nawet jeśli byś się dowiedziała, to co by Ci to dało?- spytała sarkastycznie.

-No…- zacięła się.

-Właśnie.

-No, po prostu wiedziałabym… Może mogłabym Ci jakoś pomóc. – brnęła dalej w ten temat.

-Mnie już nie da się pomóc. To już się wydarzyło. Nie zmienisz przebiegu tych sytuacji. Nie cofniesz czasu. Nie powstrzymasz go przed tym co zrobił i nie uratujesz mnie z tej pieprzonej szopy! Rozumiesz?!- wrzasnęła dziewczyna, po czym wybiegła z pokoju.

Nie patrzyła gdzie się kieruje. Złapała swoje czarne trampki, sięgające po kostkę i szybko, w biegu je ubrała. Co chwilę ocierała łzy. Zbiegała po długich schodach, co chwilę potykając się o nie. W końcu po chwili wydostała się w wysokiego budynku. Zwolniła rozglądając się dookoła. Odgarnęła z twarzy włosy, które przykleiły się do jej mokrych policzków, po czym zaczęła iść przed siebie. Nawet nie zdążyła ujść kilku metrów, a cały jej świat zaczął wirować, kręcić się, niczym karuzela. Panna Nowińska syknęła cicho i złapała się za głowę. Szybko usiadła na brudnym chodniku, skrzyżowała nogi po czym przyciągnęła je do siebie, tak, że czoło oparła na kolanach. Cały czas było słychać szloch… Dziewczyna nie mogła przestać płakać. Skuliła się bardziej i mocno zamknęła oczy.

To był On, jestem tego pewna… W stu procentach… On wrócił… On nie odpuści, znów mnie skrzywdzi. Pamiętam jak poszłam na ten cholerny spacer. Do dzisiaj żałuję, że to zrobiłam. Co mnie podkusiło, żeby iść gdzieś samej?! Wtedy… Wracałam już do domu. I pojawił się On. Szedł za mną, a ja byłam przerażona. Ciągle bolała mnie głowa. Nie miałam nawet siły, żeby uciekać. Skręciłam w jakąś uliczkę, której praktycznie nie znałam… I to był mój błąd, bo gdybym biegła przed siebie, to w końcu dobiegłabym do domu! Głowa bolała mnie coraz bardziej, a moje nogi nie chciały już ze mną współpracować… Przewróciłam się, a wtedy… Dostałam czymś w głowę… Dokładnie pamiętam jego uśmiech… Uśmiechnął się tak obleśnie, triumfalnie. Tak, zwyciężył…

Dziewczyna płakała coraz bardziej. Nie mogła już złapać oddechu. Chciała wyrzucić z siebie wszystko. Swój cały żal, strach. Potrzebowała szczerej rozmowy… Ale odbiorcą jej monologu wcale nie miała być Lena… Chciała porozmawiać z kimś, komu nie musiałaby wszystkiego tłumaczyć, z kimś, kto już o wszystkim wiedział… Kto domyśliłby się o co chodzi z jednego jej spojrzenia… Tym kimś był Niall. Victoria nadal za nim tęskniła… I wątpiła w to, że kiedykolwiek się to zmieni…

Jak się obudziłam… Nawet nie wiedziałam ile czasu minęło. Nie wiedziałam gdzie jestem, co się ze mną dzieje. Wiem, że byłam cała zdrętwiała… Musiałam długo leżeć w tej samej pozycji. Moje nogi i ręce były związane… A usta zaklejone taśmą. Nie mogłam się ani ruszać, ani krzyczeć. Nie mogłam zrobić nic. Byłam skrępowana. Z trudem się podniosłam. Wtedy go zobaczyłam. Siedział tam, na tym fotelu… Był taki spokojny. Jakby był bez serca. Zachowywał się tak, jakby nie miał żadnych uczyć. Był zimny i oschły… Tak wiele razy mnie bił… Nie wiem ile dni tam byłam… Dotykał mnie po całym ciele. Jego dłonie były zawsze takie zimne. Kiedy mnie dotykał przechodził po mnie zawsze, ten sam, nieprzyjemny dreszcz. Tak, jakby dotykała mnie śmierć. Zimna, spokojna, bez emocji…

Panna Nowińska podniosła głowę. Dopiero wtedy zorientowała się, że zaczął padać deszcz. Wcześniej nawet nie poczuła, że leje jak z cebra. Brunetka była już cała przemoknięta. Niezdarnie przetarła prawą ręką po lewym oku, by otrzeć łzy, których i tak nie było już widać, bo zmieszały się z deszczem.

Tak, zrobił to. Zgwałcił mnie. Tak bez skrupułów. Jakby to nic dla niego nie znaczyło. Nie chciałam tego. Krzyczałam, szarpałam się, ale on nie reagował na moje wołania. Biłam go, drapałam. Nie dawało to nawet najmniejszego rezultatu. Nic. Był jakby z kamienia. Był taki zimny i brutalny. Jego nachalne dłonie dotykały już chyba całego mojego ciała. On nie odpuścił do samego końca, ja też nie. Wciąż wierzyłam, że moje krzyki mi w czymś pomogą… Ale one tylko pomagały jemu… Kiedy krzyczałam był coraz bardziej brutalny. Robił to mocniej… Nie… Nie mogę…

Dziewczyna zaczęła na głos mówić wszystko to co myślała. Zaczęła krzyczeć sama do siebie. Deszcz zmywał z jej ust każde wypowiedziane przez nią słowo…

Nienawidzę Cię… Jak ja Cie nienawidzę… Chciałabym żeby Ciebie spotkało to samo co mnie. Dokładnie to samo. Żebyś cierpiał tak jak ja. Żebyś został oszukany, żebyś wszystko stracił! Żebyś wszystko sobie zniszczył! Nienawidzę Cię! Tak bardzo Cię nienawidzę…

Wrzeszczała ciągle te same słowa. Po kilku minutach pogubiła się w swoich myślach. Nie mówiła już nic. Wciąż płakała, siedząc w tej samej pozycji, kołysząc się… W przód i w tył… W przód i w tył… To ją uspokajało. Kochała to. Jej ciotka zawsze uspokajała ją właśnie w ten sposób: mocno ją przytulała i tkwiąc w uścisku kołysała się z nią spokojnie. Tęskniła za tym. Tęskniła za wszystkim co było kiedyś. Za spokojem, za zdrowiem, za szczęściem… Wciąż zadawała sobie pytanie, dlaczego akurat padło na nią? Dlaczego to ona została porwana? Dlaczego to ona poznała chłopaków? Czemu to wszystko przytrafiło się akurat jej…

Jej płacz stawał się coraz głośniejszy…

Kiedy dziewczyna poczuła, że jest jej naprawdę zimno, zaczęła kulić się jeszcze bardziej, by zatrzymać przy sobie ciepło, którego i tak już za wiele nie pozostało. Victoria przyciągnęła nogi jeszcze bliżej swojego przemarzniętego ciała. Oparła brodę o kolana. Wtedy usłyszała przeraźliwy krzyk:

-Victoria, uważaj!







***






Tym razem zacznę od tego, że bardzo przepraszam Was za to, że tak długo nic się nie pojawiało. Niestety, jak zawsze Wam powtarzam, mam teraz tyle na głowie, że nie starcza mi czasu na pisanie. Przykro mi z tego powodu, ale jakoś trzeba dalej ciągnąć…
Hmm… Wiem, że rozdział nie jest idealny, za co przepraszam.
Jak zwykle proszę o komentarze. :) Liczy się nawet ten najkrótszy… Po prostu liczy się każda Wasza opinia i każde słowo.
Jeśli naprawdę nie macie czasu pisać jakichś długich komentarzy, to wystarczy kilka słów. Choćby ‘Czekam nn’, lub po prostu ‘:)’. Ucieszę się z każdego komentarza.
Dziękuję wszystkim osobom, które czytają moje opowiadanie. <3
Jesteście naprawdę kochane.
Zapraszam na mojego ASK'A, na którym możecie zadawać pytania mi, lub bohaterom opowiadania. :)
Jak myślicie, kto krzyczał do Victorii? Kto stał w oknie? Co wydarzy się w nowym rozdziale?
I dlaczego, według Was, tak długo nie ma chłopaków?
I bardzo proszę o szczere opinie o tym rozdziale. :)
Piszcie co uważacie.


Do następnego. <3

28 komentarzy:

  1. Ohh ile razy mam Ci to powtarzać? PISZESZ CUDOWNIE I WEŹ SIĘ Z TYM POGÓDŹ I CHYBA KAŻDY SIĘ TERAZ ZE MNĄ ZGODZI :)
    Hmm...jestem na Ciebie zła, bo nie chcesz mi powiedzieć kto krzyczał. ;c Jeszcze się zastanowie czy mam się na Ciebie obrazić.
    Wiem, że Cie nie przekonam ale tak bardzo chcę, żeby chłopcy się już pojawili. ( i Vic była z Niallem hihihi :* ) Ale wiem jakie masz plany także nie pozostaje mi nic jak trzymać kciuki.
    Pisz Skarbie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział *.* czekam na nexta ;***************************************************************************************************************************************************************************************************
    Uwielbiam jak piszesz, uwielbia, Cię i czekam aż chłopcy pojawią się w opowiadaniu
    http://komorkowe-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy rozdział
      http://komorkowe-one-direction.blogspot.com/

      Usuń
  3. Nie wszyscy potrafią przekazać przez to co piszą tyle emocji i napięcia co ty. To jest coś magicznego, niepowtarzalnego <3
    Świetny jak zwykle, czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się z tą u góry czekam nn

      Usuń
  4. "Victoria uważaj" zabuję cię za skończenie w tym momencie, nie mogę doczekać się kolejnego rozdizału. weny:)

    OdpowiedzUsuń
  5. weź ale jesteś taki wspaniały rozdział a ty uważasz że nie jest idealny ... czekam na następny który musis sie szybko pojawić <nawet jeżeli ma być na 4 zdania bo chce wiedzieć co ma być dalej

    OdpowiedzUsuń
  6. Plis powiedz mi czy długo mam c zekać na kogoś z 1D. Nie chodzi mi o dokładny rozdział tylko tak mniej więcej. A rozdział cuuuuuuuuuuudny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze kilka rozdziałów. Na prawdę nie będzie tego wiele. :)

      Usuń
  7. Dawaj nowy jak najszybciej. Może składać się z tylko kilku zdań ale by był i żebym wiedziała co się stanie dalej! :)


    Zapraszam do mnie:
    www.all-our-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział wyszedł bardzo dobrze : ) CZEKAM na następny !

    OdpowiedzUsuń
  9. Niesamowity *-*
    Jestem ciekawa kiedy chłopcy się ponownie pojawią :)

    OdpowiedzUsuń
  10. przepiękne, niesamowite, wzruszające po prostu idealne <3 czekam na następny i napisz jak najszybciej plisss..... *_*

    OdpowiedzUsuń
  11. rozdział świetny, ale dlaczego zostawiasz nas w tym napięciu kto to już nie mogę doczekać się kolejnego

    OdpowiedzUsuń
  12. mam nadzieję że bd dobrze <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Super! Tylko trochę nudno wałkować ciągle jaką Victoria jest poszkodowana a jak Lena to przeżywa.. ;//

    OdpowiedzUsuń
  14. łał dziewczyno! super ile ty masz lat? piszesz jak rasowa pisarka czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku...*.* 'rasowa' raczej nie... Piszę amatorsko. Po prostu robię to co kocham. :)
      Mam 15.
      I Bardzo dziękuję. <3

      Usuń
  15. Rozdział cudny! Już nie mogę doczekać się kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Na http://foreverbewithyou-opowiadanieo1d.blogspot.com/ pojawił się nowy rozdział ! Zapraaszam <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Hmmm...A może to któryś z chłopców stał w oknie i krzyczał do Victori? Super piszesz, kocham twoje opowiadanie <3 Normalnie KC :* Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo mi się podoba!
    Zapraszam do mnie, dopiero zaczynam :)
    http://withnothinginbetween.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Piękny rozdział, jak zawsze. brak słów ,ale muszę wiedzieć kto krzyczał ,ale to już ! Dawaj następny rozdział i bez gadania. Zapraszam do mnie też pisze i komentarze się przydadzą.
    http://lifedreamscometrue.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. https://www.facebook.com/OneDirectionMoimSwiatemINicPoZaTym prosze polubcie ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. cudooo! musisz to zamienić kiedyś w książke dla młodzieży, lekture i w ogóle.lena krzyczała niall stał

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! :)
Pamiętaj ... im więcej komentarzy, tym więcej motywacji do pisania i szybsze dodawanie nowych rozdziałów! :))