sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 39 "Rozmowa"

-Victoria uważaj! – dziewczyna usłyszała dobrze znany jej głos, dochodzący z prawej strony.  Powoli uniosła głowę i zobaczyła Lenę, biegnącą w jej stronę. –Uważaj!- blondynka wrzasnęła ponownie. Victoria zerwała się na równe nogi i zorientowała się, że centralnie za nią stoi jakiś mężczyzna.

-Spokojnie, to tylko ja…- powtarzał w kółko, patrząc prosto w jej zielone oczy, które były przepełnione strachem.

-Marek?!- zdziwiła się Lena, kiedy podbiegła bliżej dziewczyny.- Wiesz jak ja się wystraszyłam?!- krzyczała.- Dlaczego nie powiedziałeś mi, że też idziesz jej szukać?- spytała z trudem łapiąc oddech.

-Wyszedłem zaraz za Tobą, bo Twoja matka bała się, że i Ty się zgubisz… - tłumaczył ze spokojem.

-Ale jak widać się nie zgubiłam i nie potrzebnie się fatygowałeś.- stwierdziła ze sztucznym uśmiechem i spojrzała na Victorię, która sprawiała wrażenie niepełnosprawnej umysłowo. Dziewczyna kołysała się, trzęsła z zimna, powtarzała pod nosem słowa ‘To był on…’ i ciągle patrzyła na czubki swoich przemokniętych trampek. Blondynka delikatnie dotknęła jej przedramienia, a ona natychmiast odskoczyła. Tak, jakby bała się czyjegoś dotyku. – Victoria co się stało?- spytała miękko Lena. Nie uzyskała odpowiedzi. –Victoria…- szepnęła stając centralnie przed przyjaciółką. – Spójrz na mnie.- poprosiła, lecz od brunetki nie było żadnego odzewu. Zachowywała się tak jakby nie rozumiała tego co się do niej mówi. – Wracajmy do domu… - powiedziała kierując słowa tym razem do Marka. Ten skinął głową i zaczął iść się w stronę wejścia do budynku. Po chwili jednak usłyszał cichy trzask i krzyk Leny.- Marek, wracaj! Pomóż mi!

Kiedy mężczyzna wrócił do miejsca, w którym stał dosłownie kilka sekund wcześniej, zobaczył Lenę, ledwo trzymającą na rękach, półprzytomną Victorię. Blondynka podtrzymywała ją jedną ręką, a drugą delikatnie klepała po policzkach, w kółko powtarzając jej imię.

Marek podbiegł szybko do niej i wziął brunetkę na ręce. Jej głowa opadała do tyłu, ręce zwisały bezwładnie. Zawadzki trzymał ją mocno przy sobie. Od razu zaczął iść do mieszkania. Po upływie kilku minut dziewczyna leżała już na wielkiej kanapie, w salonie.

-Jak to się stało?- spytała Sylwia cucąc pannę Nowińską.

-Tak jak już Ci to tłumaczyłam, mamo…- powiedziała Lena, niecierpliwiąc się.- Marek poszedł już do środka, ja powiedziałam jej, że przeziębi się jak tam zostaniemy i kazałam jej wracać do domu. Ona powiedziała ‘To był on’ i wtedy uniosła wzrok, spojrzała na mnie. Była przerażona… Po tym wykonała taki… Dziwny ruch ręką, tak jakby chciała kogoś zatrzymać i zaczęła lecieć w dół, więc ją złapałam i zaczęłam wołać Marka. – wyjaśniła już któryś raz z kolei.

-Rozumiem…- westchnęła kobieta i zauważyła, że Victoria zaczyna się przebudzać. Jej ręka delikatnie drgnęła, a powieki zacisnęły się mocniej, przez co czoło automatycznie zmarszczyło się.- Victoria… Rybko… Victoria, słyszysz mnie?- pytała Sylwia. Brunetka delikatnie pokiwała głową, łapiąc się za nią. – Napij się wody.- powiedziała cicho ciotka i podała dziewczynie szklankę z cieczą, do której były wsypane odpowiednie środki.

Victoria nawet nie pomyślała o tym, żeby to wypić. Otworzyła oczy i natychmiast podrażniło je jasne światło. Usiadła, delikatnie opierając się o oparcie kanapy. Rozejrzała się wokoło. Krótko spojrzała na każdą zmartwioną twarz…

Lena stała nad nią, nerwowo przebierając palcami i maltretując biedny zamek od bluzy. Bała się, to było wypisane na jej twarzy… Kiedy blondynka była czymś zestresowana, lub zmartwiona, zawsze jej oczy robiły się jeszcze większe niż zwykle. Zaraz marszczyła czoło, unosząc brwi, lub dreptała z nogi na nogę ze spuszczoną głową… Tak też robiła w tej chwili.

Ciotka… Ciotka kucała przy dziewczynie, nadal trzymając niewielką szklankę w ręku. Martwiła się. Można było domyśleć się tego po tym, że nerwowo przygryzała dolną wargę, co oczywiście miała w nawyku, przy podobnych sytuacjach.

Może nie każda twarz była zmartwiona... 
Najspokojniejszy był Marek… On wydawał się być bez uczuć. Stał niewzruszony przyglądając się dziewczynie. Miał kamienną twarz. Tak jakby było mu obojętne to, czy coś jej się stanie, czy też nie. Stał opierając się o stół. Ręce miał skrzyżowane na piersi, a głowę uniesioną lekko do góry…

Victoria przyjrzała mu się dokładniej. Patrzyła na niego przez dobrych kilka minut. W salonie panowała martwa cisza. A on i ona patrzyli na siebie. Żadne z nich nie miało zamiaru odpuścić. Wzrok brunetki był jakby niespokojny, ślepy, matowy… Martwy. A spojrzenie Marka było takie suche, lecz zawzięte i pełne pewności siebie.

-Victoria, coś nie tak?- z ust Leny wydobyły się te dźwięki. Wtedy Marek zaprzestał walki, odwrócił się i po prostu wyszedł z salonu, kierując się do swojej sypialni. –Victoria!

-Dlaczego jestem mokra?- rzekła ni stąd, ni zowąd. Lena popatrzyła na swoją rodzicielkę, kobieta spojrzała na córkę. Obie były zdziwione.

-Nie pamiętasz co się stało?- Sylwia przeniosła spojrzenie na brunetkę.

-A coś się stało? – spytała bez emocji, nadal patrząc w miejsce, w którym chwilę wcześniej stał mężczyzna.

-Nieważne Rybko…- zaczęła kobieta.- Ważne, że nic Ci nie jest. Chodź, weźmiesz ciepły prysznic, ubierzesz się w czyste ciuchy i od razu poczujesz się lepiej.- oznajmiła wstając.

Victoria bez słowa wstała i skierowała się do łazienki. Tam czekały już na nią jej suche ciuchy. Brunetka wzięła prawie godzinny prysznic, w ciągu którego nie potrafiła przestać o wszystkim myśleć. Wiedziała, że szykuje się coś niedobrego… Czuła to. Za wszelką cenę chciałaby ochronić bliskich. Nawet ceną swojego życia… 
                                                            ***

Brunetka leżała na swoim łóżku, owinięta grubym kocem. Po przeciwnej stronie pokoju leżała Lena, ze słuchawkami w uszach… Jak zawsze, wolała odciąć się od świata. 

Relacje dziewczyn nie były już takie jak kiedyś. Dawniej nie potrafiły milczeć w swojej obecności, nie potrafiły wytrzymać bez siebie kilku godzin, ciągle śmiały się, śpiewały, tańczyły, cieszyły się ze wszystkiego, a teraz? Teraz nie potrafią nawet normalnie porozmawiać. Przez to wszystko straciły tak doskonały kontakt… Skoro przez wszystkie problemy ich przyjaźń wisi na włosku, to czy jest ona prawdziwa?

Dziewczyna usłyszała pukanie do drzwi, szepnęła ciche ‘Proszę’ i uniosła się do pozycji siedzącej. W drzwiach ukazała się ciotka. Kobieta delikatnie uśmiechnęła się do brunetki i podeszła do niej. Już po chwili siedziała obok nastolatki. Mocno przytuliła ją do siebie, tak jak dawniej. Victoria przymknęła oczy i oparła głowę o ramię Sylwii.

-Lena śpi?- spytała nagle kobieta.

-Możliwe. Już długo leży, więc chyba tak.- odrzekła szeptem Victoria. 

Obie zamilkły. Pani Prógowicz zaczęła się delikatnie kołysać. W przód i w tył… Co sprawiło, że brunetka zamknęła lekko oczy, uśmiechnęła się i głęboko, powoli oddychała. Poczuła jakby czas cofnął się o kilka lat… Kilka długich lat. Była młodsza. Targała ze sobą mniej doświadczeń. Nie wiedziała co ją czeka. Cieszyła się z tego co ma. Była nieświadoma, mała, szczęśliwa. Zadowolona z życia… Ale to już było. Nie wróci, choć mogłoby…

-Nic z tego co się wydarzyło nie było przypadkiem, prawda?- spytała Victoria.- Wszystko było dokładnie zaplanowane…

-Dlaczego tak sądzisz?- zdziwiła się.

-Ja tak nie sądzę. Ja to wiem. I Ty też o tym wiesz…

-Nie rozumiem Cię, Victoria.

-Rozumiesz, ale nie dopuszczasz tego do swoich myśli, wiem to. Rozumiem, że wygodniej byłoby nic nie wiedzieć… Wiesz więcej, ale nie wykorzystujesz tej wiedzy.

-O co Ci chodzi?- kobieta była już zdenerwowana.

-Moi rodzice nie zniknęli bez przyczyny. Jesteś tego świadoma, ale starasz się tego nie pokazywać. Widzę, że wiesz o co w tym wszystkim chodzi.

-Mylisz się. – odrzekła krótko Sylwia.

-Mam rację. Wiesz… Czasem myślę, że chcesz mi pomóc, dajesz mi znaki, ale ja nie potrafię ich prawidłowo odczytać. – westchnęła dziewczyna nadal mając zamknięte oczy. Ciotka milczała. – Widzisz, nie zaprzeczasz…

- Bo zastanawiam się skąd w Twojej głowie biorą się takie głupoty…

-Prawda jest głupotą?- spytała, a Sylwia westchnęła tylko głośno.

-Powinnaś już iść spać, Rybko…

-Jesteś pewna, że Marek jest tym jedynym? – spytała unosząc głowę i spoglądając prosto w oczy kobiety.

-Czemu o to pytasz?

-Bo chcę być pewna, że wiesz co robisz. – ujęła krótko i zwięźle.

-Je… Jestem…

-Nie jesteś. Ciociu, to widać, że sama nie wiesz co robisz. Kochasz go?

-Tak. –odrzekła szybko.- Mogę Cię o coś spytać? – w odpowiedzi uzyskała skinienie głową.- Dlaczego dzisiaj tak na siebie patrzyliście?

-On patrzył na mnie, więc ja na niego.- ucięła wymijając szczerą odpowiedź.

-Nie chodziło o to. – westchnęła.- Rozumiem Cię. - zamilkła, lecz po chwili dodała kilka słów na podsumowanie.- Nawet nie wiesz jak bardzo to wszystko jest głupie i banalne... Jesteś mądrzejsza niż wszyscy przewidywaliśmy… - szepnęła na jej ucho kobieta, wyszła spod ciepłego koca i opuściła sypialnie dziewczyn.

Victoria została ze wszystkim sama. Nie mogła powiedzieć o niczym Lenie. Bała się, że ją narazi. Jej ciotka miała przed nią tajemnice. Marek nie jest godny zaufania. To widać od razu… Victoria czuła się słaba, bezradna… Czuła się jakby nie miała własnego zdania. Jakby z każdym nowym dniem stawała się mniej ważna. Jakby znikała, umierała.  Nie miała z kim szczerze porozmawiać. Brakowało jej jego…

Po kilku godzinach głębokich rozmyśleń, zasnęła… Ogarnął ją słodki, spokojny sen. No, może nie do końca taki spokojny jak mógłby się wydawać…

Było dosyć ciepłe popołudnie. Wszystko działo się tak szybko i chaotycznie. No tak, w końcu przygotowania do ślubu szły pełną parą. Już prawie wszystko było gotowe. Lena szykowała się na ceremonię, ja byłam już ubrana. Błękitna suknia, sięgająca nad  kolana zdobiła moje chude ciało. Szpilki tego samego koloru już znajdowały się na moich nogach. Włosy dokładnie pokręcone, spięte. Makijaż zrobiony. Byłam gotowa…  Mogłam już wychodzić. Tak więc zrobiłam. Opuściłam mieszkanie, trzymając w rękach wielki bukiet białych róż... Gdy wyszłam z budynku moje ciało przywitał ciepły wiatr. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Słońce przebłyskiwało przez gałęzie wysokich drzew, pieszcząc moją twarz. Wszystko zapowiadało się tak przepięknie. Z każdą następną chwilą wierzyłam, że jednak moje przeczucia były złudne, że wszystko jednak się ułoży. 

Spojrzałam na budynek po przeciwnej stronie ulicy. Wtedy w oknie pojawił się on. Człowiek, którego darzę tak wyczuloną nienawiścią… Osoba, którą gardzę. Chciałam odwrócić wzrok, ale nie mogłam nawet się ruszyć. Byłam zmuszona patrzeć na niego… Pomachał do mnie, uśmiechnął się w ten sam sposób co kiedyś i prawą dłonią wskazał na jezdnię, na miejsce gdzie znajdowały się pasy. Automatycznie spojrzałam w tamto miejsce. Zobaczyłam uśmiechniętą ciotkę, przebiegającą przez jezdnię z białą suknią w rękach, a we włosach miała wczepioną białą różę. Identyczną jak te, które miałam w bukiecie. Zaraz, zaraz. Bukiet zniknął. Już nie trzymałam go w rękach… Czemu?

Nadal patrzyłam na nią. Była taka szczęśliwa… Nagle zza rogu wyłonił się duży, czarny samochód. Z wielką prędkością jechał w jej kierunku…



Mój krzyk, pisk opon, i krew… 








***






Rozdział... Jest nietypowy, ale bardzo ważny. Wszystko co się w nim znalazło ma swoje znaczenie. Wiem, że niektórym z Was nie podoba się treść, lub sposób w jaki to piszę... Rozumiem też to, że nie podoba Wam się to, że tak długo nie ma chłopaków... Ale na razie muszę omijać ich temat... :) 
Wiem, że to może być denerwujące, ale taka jest treść. Jak na razie wszystko idzie zgodnie z tym jak sobie poukładałam. 
Dam Wam małą 'podpowiedź': Nic nie dzieje się bez przyczyny. Czyli to co powiedziała Vic...
Victoria zmądrzała... Ale czy to wyjdzie wszystkim na dobre?
Piszcie to co myślicie. Kocham czytać komentarze od Was. :) 

Hmm... Jeśli na prawdę bardzo przeszkadza Wam brak chłopaków, możecie zadawać im pytania na moim ASK'U. albo zacząć z nimi 'rozmowę'. Mam nadzieję, że jeśli ktoś z tego skorzysta to podołam temu, by odpowiedzieć, nie zdradzając zbyt dużej ilości szczegółów... :)

*
Muszę Wam bardzo podziękować za komentarze, za czas poświęcony na czytanie tego opowiadania. Jesteście wspaniałe, na prawdę! Kocham Was. <3 

28 komentarzy:

  1. Zaczynam coraz mnie rozumieć z tych rozdziałów ale trwam w nadziei, że wszystko się niedługo rozjaśni i wytłumaczy :)

    Nowy rozdział, zapraszam :)
    http://all-our-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Nie mogę się doczekać aż chłopcy się ponownie pojawią w opowiadaniu. Mi się bardzo podoba jak piszesz :)

    Zapraszam do siebie:
    http://directionoverload.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. love <3 Coraz bardziej wszystko się komplikuje , ma nadzieje że niedługo wszystko się wyjaśni

    Nowe rozdziały
    http://taki-mam-los.blogspot.com/
    http://by-ocenic-trzeba-poznac.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział... Całe opowiadanie jest świetne! Rozdział jest tajemniczy i zagadkowy... Super! Nie mogę się doczekać następnego. Mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej i będzie tak samo świetny. No nic kończę i życzę powodzenia!

    http://moon-in-my-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział! Jednak mam już dość tajemnic bo wszystko jest takie niezrozumiałe. Twoje opowisdania są cudowne i mam proźbę czy mogłabyś nas nie trzymać w niepewnoś ci i dodać koleiny rozdział wcześniej? Prosze czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział bardzo tajemniczy i ciekawy ! Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny, tajemniczy. Wszystko się komplikuję jeszcze bardziej :o
    Vic co chwilę coś się dzieję ;_;
    Czekam na dalszy rozwój sytuacji *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział i dlaczego musisz omijać temat chłopaków? pisz dalej nie mogę się już doczekać! *.* a i jeszcze jedno był tak tajemniczy ten rozdział że będę się nad tym zastanawiać przez wieki! ale dzięki za to bo przynajmniej nie zapomnę o tym opowiadaniu! *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę omijać ich temat, dlatego, że teraz 'u nich' dzieje się coś bardzo istotnego, czego nie mogę opisać, bo ma to być niespodzianka.

      Usuń
  9. To jest świetne. Wszystko powoli zaczyna się wyjaśniać. To (chyba) Marek porwał Vic. Wszystko ma tu swoje znaczenie, a ten sen... <3 jeden z lepszych rozdziałów na tym blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie bardzo podoba się jak piszesz ;-).Wszystko jest mega zagadkowe i można tylko się domyślać co zaplanowałaś. Nie wiem czemu ale mam wrażenie że to Marek skrzywdził Viktorie albo był w to zamieszany. Możecie się śmiać z tych podejrzeń ale ja tak czuje.Wierze ci że masz wszystko dobrze zaplanowane i mam nadzieję że wszystko jest zgodnie z planem. To że nie ma tak długo chłopców może znaczyć że wejdą z wielkim hukiem ale to wszystko tylkołojek domysły. Wróżką nie jestem więc czekam na kolejne rozdziały a wszystkiego się dowiemy(mam bynajmniej taka nadzieję ).Pozdrawiam WERONICZKA :-*

    OdpowiedzUsuń
  11. Super!!! Po prostu nie wiem co napisać <3 Kocham Cię i twoje opowiadanie <33 Rozdział cudny :* Czekam nn :D ~Sara ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. ZAZAZAZAZAJEISTY KOCHANA ! EMOCJI TYLE, ŻE HOHOH XD <3 ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny, uwielbiam każdy rozdział Twojego opowiadania! Czekam aż w opowiadaniu znowu pojawią się chłopcy, ale nie poganiam, niech wszystko idzie swoim tempem ;D
    http://komorkowe-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny zapraszam na http://loveonethingonedirection.blogspot.com/
    to mój pierwszy blog

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajnie piszesz . Przeczytałam już od wczoraj "całe" opowiadania, aż do tego rozdziału :>
    Zapraszam do mnie http://pain-makes-me-pleasure.blogspot.com/ gdyby co to mój pierwszy blog i pierwsze opowiadanie ;> .

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział, naprawdę. Lubię czytać to opowiadanie. Życzę weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajne opowiadanie. :) Mnie się podoba jak piszesz i świetny rozdział.
    Zapraszam do mnie: http://whenthedreamscometrue1dd.blogspot.com/
    To również moje pierwsze opowiadanie, blog. Dopiero zaczynam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. http://mojemarzeniaitalia.blogspot.com/
    zapraszam do mnie<3

    OdpowiedzUsuń
  19. Od wczoraj czytałam całe opowiadanie od początku i muszę powiedzieć że chociaż czytałam wiele blogów to ten jest wyjątkowy <3 jesteś wspaniałą pisarką.... motywujesz mnie do tego żebym i ja bazgroliła opowiadanie w brudnopisie :P
    a teraz co do opowiadania: jeszcze zanim lekarz szepnął to słowo ,,ojciec" miałam przeczucie że w sprawę jest zamieszany albo ojciec Ksawera albo (i teraz już jestem tego pewna) Marek :) róznież nie mogę się doczekać powrotu chłopaków ale rozumiem że to wymaga czasu ;) fajnie by było żeby chłopcy wrócili i to oni pozbyli sie tego faceta i tym samym przeprosili Lenę i Victorię- taki mały pomysł- może sie przyda :D nie moge sie doczekać nastepnego ;***

    OdpowiedzUsuń
  20. Zajebisty jak zawsze.Inaczej się tego nie da opisać. Dawaj następny czekam z niecierpliwością. Całe opowiadanie jest wciągające i takie tajemnicze.Zapraszam do mnie, również piszę opowiadania,ale nie aż tak dobre,jak twoje,ale chce znać twoją opinie,bo to dla mnie ważne.
    http://lifedreamscometrue.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. NOMINACJA DO LIEBSTER AWARDS :))
    http://lifedreamscometrue.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. W jeden dzień przeczytałam te 39 rozdziałów i czekam na kolejny. Jestem bardzo ciekawa co się stanie z One Direction, Vic i Leną. Czekam na kolejny. Zapraszam na mojego bloga :)
    http://nothingnessbitch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Czekam na kolejny. Wciagnelo mnie to <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny blog i rozdział. !
    Prowadzimy bloga z radami, pytaniami i sugestiami na różne tematy. Zapraszamy serdecznie i liczymy na komentarze.
    http://kobiecyazyl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Skomplikowana treść ale mi się podoba :)
    Ta zagadka mnie wciąga . Masz talent! :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Krew? Pewnie Harry ma okres...
    Ogólnie to CO ROBI ANA MULVOY TEN NA TLE, HM??

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! :)
Pamiętaj ... im więcej komentarzy, tym więcej motywacji do pisania i szybsze dodawanie nowych rozdziałów! :))