piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 42 "Wdzięczność"

Następnego dnia rano, dziewczyna obudziła się na kanapie. Leżała sama, nie było już obok niej Marka. W całym mieszkaniu roznosił się niesamowity zapach świeżych gofrów. Lena doskonale pamiętała tę przyjemną woń. Delikatnie uniosła się do pozycji siedzącej i skierowała swój przenikliwy wzrok w stronę kuchni, która była doskonale widoczna z salonu.

-Victoria?!- wrzasnęła kiedy zobaczyła swoją przyjaciółkę, zajmującą się przyrządzaniem śniadania.

-Tak, to ja…- Vic odwróciła się w stronę blondynki.- Co Ci jest? Masz minę jakbyś zobaczyła ducha…- stwierdziła z lekkim uśmiechem.

-Co Ty tu robisz? Nie jesteś w areszcie?- zdziwiła się, była już trochę spokojniejsza.

-Nie, jak widać stoję tu cała i zdrowa.- odrzekła i obróciła się wokół własnej osi.

-Ale… jak to?- wstała, po czym udała się do kuchni.
-Jestem niewinna, więc czemu dziwi Cię to, że mnie wypuścili?- szepnęła z lekkim zdenerwowaniem.- Lena, ja nie zabiłam Twojej mamy, są na to dowody…- zapewniała.

-Wiem, tylko jak to się stało, że tu jesteś?

-Z samego rana, na komisariat wpadł Marek… Przyniósł nagranie z monitoringu, na którym widać, że w tym samym czasie, kiedy Sylwia została zamordowana, ja byłam w salonie kosmetycznym. Szukałam jej tam… - wyjaśniała i znów zabrała się za przygotowywanie gofrów.-  Zostałam oczyszczona z zarzutów. Dzięki Markowi…

-Ale przecież… - zamotała się blondynka.- Jak on…?

-Nie wiem. I szczerze mówiąc nie chcę wiedzieć. Ważne, że już jestem w domu. – odrzekła.

-Gdzie on jest?

-Pojechał do pracy – urwała temat i położyła na stole talerz pełen gotowych gofrów.- Smacznego- uśmiechnęła się do przyjaciółki, po czym natychmiast udała się do pokoju. Po kilku minutach wyszła z niego, już przebrana w ciepłe ciuchy.- Wrócę za dwie godziny…- powiedziała wychodząc z mieszkania i nawet nie oczekiwała, na żadne pytania ze strony Leny.
                                                          ***
Ten dzień był wyjątkowo chłodny… Deszcz lał niemiłosiernie, mocząc każdą napotkaną na ulicy osobę. Jedną z tych osób była Victoria… Dziewczyna szła powolnym krokiem przed siebie, nie zważając na to, czy deszcz pada, czy też nie. Co prawda, była już cała przemoczona, lecz ignorowała to. Szła tam, gdzie już dawno powinna się znaleźć…

Przechodząc obok małej budki z kwiatami, którą obsługiwała starsza kobieta, brunetka od razu zwróciła uwagę na wielki bukiet z białych i czerwonych róż. Bez zastanowienia wyciągnęła ostatnie pieniądze, które miała w portfelu i kupiła piękny bukiet. Odchodząc, posłała do siwowłosej kobiety, szczery uśmiech.  Wtedy zauważyła, że na przystanek, znajdujący się kilka metrów od niej, podjechał autobus, więc pędem udała się w jego stronę.

Po dwudziestu minutach krążenia po mieście, autobus zatrzymał się na właściwym przystanku. Victoria natychmiast wysiadła z zatłoczonego środka transportu i skierowała się w stronę cmentarza.

Długo błądziła szukając grobu swojej ciotki…  Ku zdziwieniu nastolatki, była sama. Cmentarz był naprawdę ogromny, ale nie było na nim żadnej żywej duszy, prócz niej samej.

W końcu znalazła to czego tak długo szukała. Uśmiechnęła się sama do siebie i westchnęła głośno. Podeszła bliżej, po czym ułożyła piękny, wielki bukiet na samym środku nagrobka. Spojrzała na zdjęcie ciotki, przymocowane do płyty, naciągnęła do płuc sporą ilość powietrza, po czym wypuściła je ze świstem.

-Wiesz ciociu… Nie musiałaś mnie chronić. Dałabym sobie rady. Nie musiałaś się poświęcać– szeptała. Jej ciemnozielone oczy zaczęły lśnić, a łzy wypływać z ich kącików.- Ty wiedziałaś o wszystkim. Wiedziałaś dlaczego to się stało. Dlatego Cię zabił, prawda?- spytała. Na spierzchniętych ustach poczuła pierwsze krople słonych łez.- Oczywiście, że prawda…- odpowiedziała.- Ale ja już nie mogę Ci pomóc, ciociu. Przepraszam…

Victoria nie wytrzymała już tego napięcia. Odeszła od grobu ciotki, bo czuła, że długo nie wytrzyma. Czuła, że nie może rozczulać się nad sobą i nad tym co się stało. Wiedziała, że musi stawić czoła sytuacji, w której się znalazła. Wiedziała… Ale to wszystko było tak bardzo trudne.
Wyszła z alejki, w której jeszcze przed chwilą stała i podeszła do pierwszej ławki, którą zauważyła. Od razu usiadła na niej.  Nie zwróciła nawet uwagi na to, że ktoś już na niej siedział…

-Yyy… Cześć!- powiedział zdziwiony chłopak. Victoria nie zareagowała.- Halo! Słyszysz?- spytał machając prawą dłonią przed jej twarzą.

-Emm… Co?- oderwała się od myśli, które zakrzątały jej głowę i zwróciła swoje zaszklone oczy na przystojnego chłopaka.

-Przywitałem się tylko…- zaśmiał się delikatnie, pokazując swój idealnie prosty uśmiech.- Płakałaś?- przyjrzał się brunetce, która w tym momencie spuściła głowę, tym samym zasłaniając twarz włosami opadającymi na nią. – Nie chowaj się- szepnął, najdelikatniej jak tylko potrafił dotknął podbródka Victorii swoją zimną dłonią i zmusił dziewczynę, by na niego spojrzała.- Coś się stało? Taka ładna dziewczyna jak Ty nie powinna płakać…- stwierdził, spoglądając prosto w jej zielone oczy.

-Nic się nie stało. Po prostu nie radzę sobie z pewnymi sprawami i czasem muszę trochę popłakać…- wyjaśniła ocierając twarz.

-Niepotrzebnie. Płacz w niczym nie pomaga- uśmiechnął się.- Sprawia tylko, że my czujemy się w małym stopniu lepiej, bo pozbywamy się pewnych emocji. Ale płacz nigdy nie rozwiązuje żadnego problemu… - powiedział wpatrując się przed siebie.- Ejj… - spojrzał na dziewczynę, która znów zaczęła płakać.- Nie płacz.- szepnął zbliżając się do Victorii, po czym lekko objął ją ramieniem. – Nie możesz płakać, wiem co mówię…

-Nie wiesz- wyłkała.

-Ehh…- westchnął i wtulił dziewczynę w siebie tak mocno jak tylko potrafił.- Musisz się uspokoić- wyszeptał dotykając jej przemarzniętej dłoni. -  Jesteś strasznie zimna- stwierdził.

-I co z tego?- jęknęła podnosząc głowę. Chłopak nie odpowiedział na to nic. Zdjął z siebie swoją skórzaną kurtkę i zarzucił ją na plecy zielonookiej.- Dziękuję…

-Nie ma za co – uśmiechnął się.- Słuchaj, może chodźmy stąd? To chyba raczej nie jest najlepsze miejsce…

-Jasne, masz rację- odrzekła i wstała.

Oboje skierowali się w ciszy ku bramie cmentarnej. Chłopak co chwile z ciekawością spoglądał na Victorię, która zaczęła zastanawiać się co ona tak właściwie robi… Przecież ona go nie zna… Vic przystanęła na chwilkę i przyglądnęła się chłopakowi. Zaśmiała się pod nosem.  Jego twarz wydawała się być znajoma… A nawet bardzo znajoma…

-Skąd ja Cie kojarzę? – spytała i zmarszczyła czoło.

-Nie mam pojęcia- zaśmiał się.

- Może tylko mi się wydaje- szepnęła sama do siebie.

-Słuchaj… Znam taką fajną kawiarnię, niedaleko stąd…- zaczął.- Może wybrałabyś się tam ze mną?- spytał zachęcająco i uśmiechnął się. Dziewczyna od razu spojrzała na niewielki zegarek, założony na jej lewym nadgarstku i odwzajemniła uśmiech.

-Z chęcią- odpowiedziała.

Upłynęło dosłownie kilku minut, a Victoria i nowo poznany chłopak byli już w kafejce. Brunet zdjął z ramion dziewczyny swoją kurtkę oraz jej płaszcz, odwiesił je na wieszak, po czym odsunął krzesło, by zielonooka mogła wygodnie usiąść.

-To ja idę zamówić…- posłał dziewczynie uroczy uśmiech po czym udał się w stronę niewielkiej lady. Dziewczyna przyglądała się chłopakowi z uwagą. Kilka sekund później brunet wrócił do stolika i zaczął się śmiać, lecz dziewczyna nie zorientowała się o co mu chodzi.- A tak właściwie, to czego się napijesz?- spytał nadal śmiejąc się z własnej głupoty.

-Espresso, poproszę- Victoria również zaśmiała się i patrzyła na odchodzącego chłopaka, który w mgnieniu oka wrócił do dziewczyny niosąc dwie pyszne kawy.

-Proszę- szepnął i uważnie podał pannie Nowińskiej niewielką filiżankę.

-Dziękuję. Nie wiem jak mogę Ci się odwdzięczyć… Wiesz, pewnie nadal siedziałabym na cmentarzu i płakała- nagle zielonooka spuściła głowę i posmutniała.

-Ejj! No już, uśmiechnij się maleńka!- rozweselał ją chłopak. Uśmiech na twarzy dziewczyny pojawił się zaraz po tym jak usłyszała słowo ‘maleńka’. Wraz z uśmiechem, na policzkach brunetki zagościły rumieńce. –No i tak ma być!

-Nie wiem jak Ty to robisz…- westchnęła i spojrzała na uśmiechniętego od ucha do ucha młodzieńca.- Wiesz, nadal mam wrażenie, że skądś Cię znam – przyglądała mu się z uwagą.- Tylko skąd?

-Może w Twoich snach byłem rycerzem na białym koniu, który ratował Cię z wszelkich opresji?- zasugerował z charakterystycznym błyskiem w oku.

-Możliwe, możliwe… - powiedziała w zadumie, lecz już po chwili znów się zaśmiała.- Nie, to nie to-pokręciła głową.

-Szkoda…

-Wydaje mi się jakbym już kiedyś widziała Cię gdzieś… Twój uśmiech, oczy… - wymieniała.

-Ej! Ty czasem nie jesteś Victoria? – zdziwił się.

-Tak…

-Znasz Lenę?!

-Tak, to moja kuzynka…- zdziwiła się.

-Już wiem gdzie mogłaś mnie widzieć- zaśmiał się cicho.- Tańczę z nią w grupie, a Ty chyba kiedyś przyszłaś na nasz trening, pamiętasz?

-Tak, tak… Rzeczywiście- rzekła w zamyśleniu.- Tak, pamiętam!  Nick, tak?- spytała z uśmiechem.

-W sumie to mam na imię Nikodem, ale większość osób mówi mi właśnie Nick…- wyjaśnił.

-W takim razie, Nick, miło mi Cię poznać. – uśmiechnęła się ukazując delikatne dołeczki w policzkach.

-I wzajemnie…

Przez następną godzinę oboje bawili się w najlepsze. Mimo tego, że były to najzwyczajniejsze, może dla niektórych wydające się być nudnymi, rozmowy, oni spędzili ten czas w swoim towarzystwie czując, że to nie będzie tylko jednorazowe spotkanie…

-Wiesz… Miło było Cię poznać, ale ja raczej już muszę lecieć. Lena na mnie czeka…- tłumaczyła.

-Okej. Yyy… Może mógłbym Cie trochę odprowadzić, co Ty na to? – uśmiechnął się.

-Jasne, dziękuję.

Kiedy wyszli z kawiarni, dziewczyna niepewnie złapała Nick’a pod rękę. Brunet nie miał nic przeciwko. Uśmiechnął się, skinął głową i szedł przed siebie.

-Wiesz, Victoria słyszałem od Leny, że śpiewasz… - zaczął rozmowę.

-Tak troszeczkę. Nic wielkiego…- mieszała się.

-Chciałabyś śpiewać, tak na poważnie? – spytał bez owijania w bawełnę.

-Oczywiście, że tak- odpowiedziała z uśmiechem.

-Mój ojciec ma taki klub… Szukamy osób, które zgodziłyby się śpiewać tam regularnie. Oczywiście za dobrą zapłatą…

-Naprawdę? Jak często? – w jej oczach automatycznie pojawiły się iskierki nadziei. Prościej mówiąc, dziewczyna zrozumiała, że to może być jej jedyna szansa… Zbyt wiele już ich zmarnowała.

-W każdy piątek, o godzinie dwudziestej, albo dwudziestej drugiej- objaśnił.

- I mogłabym tam śpiewać?

-Tak, tylko musisz porozmawiać z moim ojcem. Ale on na pewno się zgodzi, jeśli coś zaśpiewasz.

-Jeju! Dziękuję Ci bardzo! – ucieszyła się dziewczyna, po czym rzuciła się Nick’owi na szyję, mocno ściskając go.- Dziękuję, dziękuję, dziękuję!

-Łoo… Nie szalej tak, Mała- roześmiał się i przytulił dziewczynę.- Nie ma za co.

-Jest! Nawet nie wiesz jaka jestem Ci wdzięczna!

-Nie potrzebnie. Proszę, to wizytówka mojego ojca, zadzwoń, umów się, zaśpiewaj mu coś i zapraszam w piątek…- zaśmiał się prawdopodobnie setny raz tego dnia i podał brunetce skrawek papieru.

-Jeszcze raz dziękuję! – wzięła wizytówkę i puściła bruneta. –Słuchaj…- powiedziała szybko kiedy zauważyła nadjeżdżający pojazd.-… to mój autobus, muszę lecieć. Do zobaczenia! – uśmiechnęła się szeroko i pobiegła w stronę przystanku.
Nikodem spoglądał tylko na odjeżdżającą, nareszcie uśmiechniętą Victorię…







***





I jak wrażenia po tym rozdziale? Podoba Wam się nowy bohater? :)
Jeśli Nick zainteresował Was, to zapraszam do zakładki ‘bohaterowie’, tam znajdziecie jego zdjęcie i krótki opis.
Victoria jest szczęśliwa, ale czy na długo?
Jejku, czekam na komentarze, bo pod ostatnim rozdziałem niestety było ich trochę mało. ;c
Jak zawsze przepraszam za wszelkie błędy i za to, że rozdział jest taki krótki.
Obiecuję, że następny będzie trochę dłuższy i pojawi się tam ‘coś’ o chłopakach. :)
Niestety nie mogę powiedzieć co, bo to niespodzianka.

No cóż, mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie chociaż 20 komentarzy…
Zapraszam za tydzień, na rozdział 43. 


Kocham. <3 

24 komentarze:

  1. Cudowny *-* Nie mogę doczekać się następnego ♥ Zazdro masz talent ;* Może w przyszłości napiszesz książkę ^^ A nie da się przyśpieszyć tego kolejnego rozdziału xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz ja sama niewiem jak to opisać *.* Poprostu WOW

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku! <3 Powiedz mi skąd Ci się to bierze, że tak cudownie piszesz, bo ja tego nie wiem. ;c
    Cały czas jestem na Ciebie zła za to, że nie chcesz mówić mi nic o opowiadaniu! *foch*
    Ale i tak Cię kocham i to nie zmienia faktu, że piszesz cudownie! <3
    D. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. oo jak zawsze świetny rozdzial ^^ musze przyznać że ,Vic ma niezwykłe szczęście do zbiegów okoliczności związanych z poznawaniem chłopaków . już nie moge sie doczekać nexta ,a jak jeszcze bedzie wątek z 1D to juz całkowicie .
    pozdrowionka x.x

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz niesamowity talent do pisania. Naprawdę podziwiam i życzę, aby blog prowadził się coraz lepiej i na pewno tak będzie,bo masz talent,dziewczyno! Kocham twój blog i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam dziwne przeczucie że Nick jest związany z tym tajemniczym mężczyzna który uprowadzil vic. Przypomina mi się słowo lekarza kierowane do Łeby 'ojciec'. Ciekawe. Weny życzę. Pozdrowionka. / Gabi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nick jest dla mnie jakiś podejrzany. Zbyt piękne to dla mnie, ale ja chce One Direction w końcu !!! Kiedy ich dasz ? Nie musze mówić,że rozdział zajebisty ??
    http://lifedreamscometrue.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział,czekam na next!! Blog jest super!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy będzie One Direction w jakimś rozdziale niech bedzie Harry z Wib proszee niech się pojawią , bo już nie będe czytać bloga i niebęde dodawała komentarzy !! Niech sie pojawią !

    OdpowiedzUsuń
  10. Nick jest dziwny! Myślę, że to on przetrzymywał Vic. Nie mogę się doczekać nexta

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny jest ! ♥
    Czekam na następny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. est ! Wreszcie przeczytałam 4 zaległe rozdziały i powiem Ci, że szczęka mi opada <3 dobra teraz idę siku ! hhahaha xdd
    Zajebisty <3 kocha Cię

    OdpowiedzUsuń
  13. Zawalisty rozdział, już kocham tego Nika ;DDDDDD I czekam na następny, skoro będą chłopcy :D Jejku, juz się doczekac nie mogę
    zapraszam do mnie
    http://komorkowe-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. NICK <3
    Czekam z niecierpliwością na następny <3
    Zapraszamy do nas na nowy blog:
    http://i-m-a-half-a-heart-without-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. dobra robota! teraz przyszło czekać na chłopców : ) dodaję do obserwowanych + jakbyś znalazła sekundę (jeśli nie, to zrozumiem :)) zaczęłam pisać, wstawiłam prolog i jestem ciekawa opinii, dawno nie pisałam czegoś takiego i nie jestem pewna czy nie wyszłam z wprawy.
    http://firstlovesandborkenhearts.blogspot.com/2013/12/prolog-on-fire.html
    tak czy inaczej, czekam na twój : )

    OdpowiedzUsuń
  16. No wiec tak.. bede szczera bo o to chyba chodzi.. Te opowiadanie jest zajebiste ale wydahe mi sie ze zapomnialas o chlopakach... chyba 12 rozdzialow ich nie ma i z opowiadania o 1d powstaje zwykle opowiadanie. mam. nadzieje ze szybko powroca bo nie chcialabym przestac czytac..

    OdpowiedzUsuń
  17. Super.<3 zapraszam na mojego you-always-have-dreams.blogspot.com dopierp zaczynam sorka za spam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny ! Genialny, ale miałaś lepsze :) Kiedy w końcu dasz 1D ??
    Zapraszam do mnie prowadzę bloga z radami, jeśli masz jakikolwiek problem, wątpliwość, lub chcesz o coś spytać,potrzebujesz rady ? Pisz nawet z anonima. Odpowiem
    http://d-dday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny ! Genialny, ale miałaś lepsze :) Kiedy w końcu dasz 1D ??
    Zapraszam do mnie prowadzę bloga z radami, jeśli masz jakikolwiek problem, wątpliwość, lub chcesz o coś spytać,potrzebujesz rady ? Pisz nawet z anonima. Odpowiem
    http://d-dday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Piękne *.* sama zaczęłam się uśmiechać ;> nie moge sie doczekać wzmianki o chłopakach :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Hmm bardzo fajne czekam na next
    I zapraszam do mnie http://love-jack-and-kim.blogspot.com/2013/12/rozdzia-2_11.html

    OdpowiedzUsuń
  22. Pojawi się jeszcze One Direction?
    Ale w dobrym znaczeniu!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! :)
Pamiętaj ... im więcej komentarzy, tym więcej motywacji do pisania i szybsze dodawanie nowych rozdziałów! :))