Następnego dnia rano, dziewczyna obudziła się na kanapie.
Leżała sama, nie było już obok niej Marka. W całym mieszkaniu roznosił się
niesamowity zapach świeżych gofrów. Lena doskonale pamiętała tę przyjemną woń.
Delikatnie uniosła się do pozycji siedzącej i skierowała swój przenikliwy wzrok
w stronę kuchni, która była doskonale widoczna z salonu.
-Victoria?!- wrzasnęła kiedy zobaczyła swoją przyjaciółkę,
zajmującą się przyrządzaniem śniadania.
-Tak, to ja…- Vic odwróciła się w stronę blondynki.- Co Ci
jest? Masz minę jakbyś zobaczyła ducha…- stwierdziła z lekkim uśmiechem.
-Co Ty tu robisz? Nie jesteś w areszcie?- zdziwiła się, była
już trochę spokojniejsza.
-Nie, jak widać stoję tu cała i zdrowa.- odrzekła i obróciła
się wokół własnej osi.
-Ale… jak to?- wstała, po czym udała się do kuchni.
-Jestem niewinna, więc czemu dziwi Cię to, że mnie
wypuścili?- szepnęła z lekkim zdenerwowaniem.- Lena, ja nie zabiłam Twojej
mamy, są na to dowody…- zapewniała.
-Wiem, tylko jak to się stało, że tu jesteś?
-Z samego rana, na komisariat wpadł Marek… Przyniósł
nagranie z monitoringu, na którym widać, że w tym samym czasie, kiedy Sylwia
została zamordowana, ja byłam w salonie kosmetycznym. Szukałam jej tam… -
wyjaśniała i znów zabrała się za przygotowywanie gofrów.- Zostałam oczyszczona z zarzutów. Dzięki
Markowi…
-Ale przecież… - zamotała się blondynka.- Jak on…?
-Nie wiem. I szczerze mówiąc nie chcę wiedzieć. Ważne, że
już jestem w domu. – odrzekła.
-Gdzie on jest?
-Pojechał do pracy – urwała temat i położyła na stole talerz
pełen gotowych gofrów.- Smacznego- uśmiechnęła się do przyjaciółki, po czym
natychmiast udała się do pokoju. Po kilku minutach wyszła z niego, już
przebrana w ciepłe ciuchy.- Wrócę za dwie godziny…- powiedziała wychodząc z
mieszkania i nawet nie oczekiwała, na żadne pytania ze strony Leny.
***
Ten dzień był wyjątkowo chłodny… Deszcz lał niemiłosiernie,
mocząc każdą napotkaną na ulicy osobę. Jedną z tych osób była Victoria…
Dziewczyna szła powolnym krokiem przed siebie, nie zważając na to, czy deszcz
pada, czy też nie. Co prawda, była już cała przemoczona, lecz ignorowała to.
Szła tam, gdzie już dawno powinna się znaleźć…
Przechodząc obok małej budki z kwiatami, którą obsługiwała
starsza kobieta, brunetka od razu zwróciła uwagę na wielki bukiet z białych i
czerwonych róż. Bez zastanowienia wyciągnęła ostatnie pieniądze, które miała w
portfelu i kupiła piękny bukiet. Odchodząc, posłała do siwowłosej kobiety,
szczery uśmiech. Wtedy zauważyła, że na
przystanek, znajdujący się kilka metrów od niej, podjechał autobus, więc pędem
udała się w jego stronę.
Po dwudziestu minutach krążenia po mieście, autobus
zatrzymał się na właściwym przystanku. Victoria natychmiast wysiadła z
zatłoczonego środka transportu i skierowała się w stronę cmentarza.
Długo błądziła szukając grobu swojej ciotki… Ku zdziwieniu nastolatki, była sama. Cmentarz
był naprawdę ogromny, ale nie było na nim żadnej żywej duszy, prócz niej samej.
W końcu znalazła to czego tak długo szukała. Uśmiechnęła się
sama do siebie i westchnęła głośno. Podeszła bliżej, po czym ułożyła piękny,
wielki bukiet na samym środku nagrobka. Spojrzała na zdjęcie ciotki,
przymocowane do płyty, naciągnęła do płuc sporą ilość powietrza, po czym
wypuściła je ze świstem.
-Wiesz ciociu… Nie musiałaś mnie chronić. Dałabym sobie rady.
Nie musiałaś się poświęcać– szeptała. Jej ciemnozielone oczy zaczęły lśnić, a
łzy wypływać z ich kącików.- Ty wiedziałaś o wszystkim. Wiedziałaś dlaczego to
się stało. Dlatego Cię zabił, prawda?- spytała. Na spierzchniętych ustach
poczuła pierwsze krople słonych łez.- Oczywiście, że prawda…- odpowiedziała.-
Ale ja już nie mogę Ci pomóc, ciociu. Przepraszam…
Victoria nie wytrzymała już tego napięcia. Odeszła od grobu
ciotki, bo czuła, że długo nie wytrzyma. Czuła, że nie może rozczulać się nad
sobą i nad tym co się stało. Wiedziała, że musi stawić czoła sytuacji, w której
się znalazła. Wiedziała… Ale to wszystko było tak bardzo trudne.
Wyszła z alejki, w której jeszcze przed chwilą stała i podeszła do pierwszej ławki, którą zauważyła. Od razu usiadła na niej. Nie zwróciła nawet uwagi na to, że ktoś już na niej siedział…
Wyszła z alejki, w której jeszcze przed chwilą stała i podeszła do pierwszej ławki, którą zauważyła. Od razu usiadła na niej. Nie zwróciła nawet uwagi na to, że ktoś już na niej siedział…
-Yyy… Cześć!- powiedział zdziwiony chłopak. Victoria nie
zareagowała.- Halo! Słyszysz?- spytał machając prawą dłonią przed jej twarzą.
-Emm… Co?- oderwała się od myśli, które zakrzątały jej głowę
i zwróciła swoje zaszklone oczy na przystojnego chłopaka.
-Przywitałem się tylko…- zaśmiał się delikatnie, pokazując
swój idealnie prosty uśmiech.- Płakałaś?- przyjrzał się brunetce, która w tym
momencie spuściła głowę, tym samym zasłaniając twarz włosami opadającymi na
nią. – Nie chowaj się- szepnął, najdelikatniej jak tylko potrafił dotknął
podbródka Victorii swoją zimną dłonią i zmusił dziewczynę, by na niego
spojrzała.- Coś się stało? Taka ładna dziewczyna jak Ty nie powinna płakać…- stwierdził,
spoglądając prosto w jej zielone oczy.
-Nic się nie stało. Po prostu nie radzę sobie z pewnymi
sprawami i czasem muszę trochę popłakać…- wyjaśniła ocierając twarz.
-Niepotrzebnie. Płacz w niczym nie pomaga- uśmiechnął się.-
Sprawia tylko, że my czujemy się w małym stopniu lepiej, bo pozbywamy się
pewnych emocji. Ale płacz nigdy nie rozwiązuje żadnego problemu… - powiedział
wpatrując się przed siebie.- Ejj… - spojrzał na dziewczynę, która znów zaczęła
płakać.- Nie płacz.- szepnął zbliżając się do Victorii, po czym lekko objął ją
ramieniem. – Nie możesz płakać, wiem co mówię…
-Nie wiesz- wyłkała.
-Ehh…- westchnął i wtulił dziewczynę w siebie tak mocno jak
tylko potrafił.- Musisz się uspokoić- wyszeptał dotykając jej przemarzniętej
dłoni. - Jesteś strasznie zimna-
stwierdził.
-I co z tego?- jęknęła podnosząc głowę. Chłopak nie
odpowiedział na to nic. Zdjął z siebie swoją skórzaną kurtkę i zarzucił ją na
plecy zielonookiej.- Dziękuję…
-Nie ma za co – uśmiechnął się.- Słuchaj, może chodźmy stąd?
To chyba raczej nie jest najlepsze miejsce…
-Jasne, masz rację- odrzekła i wstała.
Oboje skierowali się w ciszy ku bramie cmentarnej. Chłopak
co chwile z ciekawością spoglądał na Victorię, która zaczęła zastanawiać się co
ona tak właściwie robi… Przecież ona go nie zna… Vic przystanęła na chwilkę i
przyglądnęła się chłopakowi. Zaśmiała się pod nosem. Jego twarz wydawała się być znajoma… A nawet
bardzo znajoma…
-Skąd ja Cie kojarzę? – spytała i zmarszczyła czoło.
-Nie mam pojęcia- zaśmiał się.
- Może tylko mi się wydaje- szepnęła sama do siebie.
-Słuchaj… Znam taką fajną kawiarnię, niedaleko stąd…-
zaczął.- Może wybrałabyś się tam ze mną?- spytał zachęcająco i uśmiechnął się.
Dziewczyna od razu spojrzała na niewielki zegarek, założony na jej lewym
nadgarstku i odwzajemniła uśmiech.
-Z chęcią- odpowiedziała.
Upłynęło dosłownie kilku minut, a Victoria i nowo poznany
chłopak byli już w kafejce. Brunet zdjął z ramion dziewczyny swoją kurtkę oraz
jej płaszcz, odwiesił je na wieszak, po czym odsunął krzesło, by zielonooka
mogła wygodnie usiąść.
-To ja idę zamówić…- posłał dziewczynie uroczy uśmiech po
czym udał się w stronę niewielkiej lady. Dziewczyna przyglądała się chłopakowi
z uwagą. Kilka sekund później brunet wrócił do stolika i zaczął się śmiać, lecz
dziewczyna nie zorientowała się o co mu chodzi.- A tak właściwie, to czego się
napijesz?- spytał nadal śmiejąc się z własnej głupoty.
-Espresso, poproszę- Victoria również zaśmiała się i
patrzyła na odchodzącego chłopaka, który w mgnieniu oka wrócił do dziewczyny
niosąc dwie pyszne kawy.
-Proszę- szepnął i uważnie podał pannie Nowińskiej niewielką
filiżankę.
-Dziękuję. Nie wiem jak mogę Ci się odwdzięczyć… Wiesz,
pewnie nadal siedziałabym na cmentarzu i płakała- nagle zielonooka spuściła
głowę i posmutniała.
-Ejj! No już, uśmiechnij się maleńka!- rozweselał ją
chłopak. Uśmiech na twarzy dziewczyny pojawił się zaraz po tym jak usłyszała
słowo ‘maleńka’. Wraz z uśmiechem, na policzkach brunetki zagościły rumieńce.
–No i tak ma być!
-Nie wiem jak Ty to robisz…- westchnęła i spojrzała na
uśmiechniętego od ucha do ucha młodzieńca.- Wiesz, nadal mam wrażenie, że skądś
Cię znam – przyglądała mu się z uwagą.- Tylko skąd?
-Może w Twoich snach byłem rycerzem na białym koniu, który
ratował Cię z wszelkich opresji?- zasugerował z charakterystycznym błyskiem w
oku.
-Możliwe, możliwe… - powiedziała w zadumie, lecz już po
chwili znów się zaśmiała.- Nie, to nie to-pokręciła głową.
-Szkoda…
-Wydaje mi się jakbym już kiedyś widziała Cię gdzieś… Twój
uśmiech, oczy… - wymieniała.
-Ej! Ty czasem nie jesteś Victoria? – zdziwił się.
-Tak…
-Znasz Lenę?!
-Tak, to moja kuzynka…- zdziwiła się.
-Już wiem gdzie mogłaś mnie widzieć- zaśmiał się cicho.-
Tańczę z nią w grupie, a Ty chyba kiedyś przyszłaś na nasz trening, pamiętasz?
-Tak, tak… Rzeczywiście- rzekła w zamyśleniu.- Tak,
pamiętam! Nick, tak?- spytała z
uśmiechem.
-W sumie to mam na imię Nikodem, ale większość osób mówi mi
właśnie Nick…- wyjaśnił.
-W takim razie, Nick, miło mi Cię poznać. – uśmiechnęła się
ukazując delikatne dołeczki w policzkach.
-I wzajemnie…
Przez następną godzinę oboje bawili się w najlepsze. Mimo
tego, że były to najzwyczajniejsze, może dla niektórych wydające się być
nudnymi, rozmowy, oni spędzili ten czas w swoim towarzystwie czując, że to nie
będzie tylko jednorazowe spotkanie…
-Wiesz… Miło było Cię poznać, ale ja raczej już muszę
lecieć. Lena na mnie czeka…- tłumaczyła.
-Okej. Yyy… Może mógłbym Cie trochę odprowadzić, co Ty na
to? – uśmiechnął się.
-Jasne, dziękuję.
Kiedy wyszli z kawiarni, dziewczyna niepewnie złapała Nick’a
pod rękę. Brunet nie miał nic przeciwko. Uśmiechnął się, skinął głową i szedł
przed siebie.
-Wiesz, Victoria słyszałem od Leny, że śpiewasz… - zaczął
rozmowę.
-Tak troszeczkę. Nic wielkiego…- mieszała się.
-Chciałabyś śpiewać, tak na poważnie? – spytał bez owijania
w bawełnę.
-Oczywiście, że tak- odpowiedziała z uśmiechem.
-Mój ojciec ma taki klub… Szukamy osób, które zgodziłyby się
śpiewać tam regularnie. Oczywiście za dobrą zapłatą…
-Naprawdę? Jak często? – w jej oczach automatycznie pojawiły
się iskierki nadziei. Prościej mówiąc, dziewczyna zrozumiała, że to może być
jej jedyna szansa… Zbyt wiele już ich zmarnowała.
-W każdy piątek, o godzinie dwudziestej, albo dwudziestej
drugiej- objaśnił.
- I mogłabym tam śpiewać?
-Tak, tylko musisz porozmawiać z moim ojcem. Ale on na pewno
się zgodzi, jeśli coś zaśpiewasz.
-Jeju! Dziękuję Ci bardzo! – ucieszyła się dziewczyna, po
czym rzuciła się Nick’owi na szyję, mocno ściskając go.- Dziękuję, dziękuję,
dziękuję!
-Łoo… Nie szalej tak, Mała- roześmiał się i przytulił
dziewczynę.- Nie ma za co.
-Jest! Nawet nie wiesz jaka jestem Ci wdzięczna!
-Nie potrzebnie. Proszę, to wizytówka mojego ojca, zadzwoń,
umów się, zaśpiewaj mu coś i zapraszam w piątek…- zaśmiał się prawdopodobnie
setny raz tego dnia i podał brunetce skrawek papieru.
-Jeszcze raz dziękuję! – wzięła wizytówkę i puściła bruneta.
–Słuchaj…- powiedziała szybko kiedy zauważyła nadjeżdżający pojazd.-… to mój
autobus, muszę lecieć. Do zobaczenia! – uśmiechnęła się szeroko i pobiegła w
stronę przystanku.
Nikodem spoglądał tylko na odjeżdżającą, nareszcie
uśmiechniętą Victorię…
***
I jak wrażenia po tym rozdziale? Podoba Wam się nowy
bohater? :)
Jeśli Nick zainteresował Was, to zapraszam do zakładki ‘bohaterowie’, tam znajdziecie jego zdjęcie i krótki opis.
Jeśli Nick zainteresował Was, to zapraszam do zakładki ‘bohaterowie’, tam znajdziecie jego zdjęcie i krótki opis.
Victoria jest szczęśliwa, ale czy na długo?
Jejku, czekam na komentarze, bo pod ostatnim rozdziałem niestety było ich trochę mało. ;c
Jejku, czekam na komentarze, bo pod ostatnim rozdziałem niestety było ich trochę mało. ;c
Jak zawsze przepraszam za wszelkie błędy i za to, że
rozdział jest taki krótki.
Obiecuję, że następny będzie trochę dłuższy i pojawi się tam
‘coś’ o chłopakach. :)
Niestety nie mogę powiedzieć co, bo to niespodzianka.
No cóż, mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie chociaż 20 komentarzy…
Zapraszam za tydzień, na rozdział 43.
Niestety nie mogę powiedzieć co, bo to niespodzianka.
No cóż, mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie chociaż 20 komentarzy…
Zapraszam za tydzień, na rozdział 43.
Kocham. <3
Cudowny *-* Nie mogę doczekać się następnego ♥ Zazdro masz talent ;* Może w przyszłości napiszesz książkę ^^ A nie da się przyśpieszyć tego kolejnego rozdziału xd
OdpowiedzUsuńWiesz ja sama niewiem jak to opisać *.* Poprostu WOW
OdpowiedzUsuńJejku! <3 Powiedz mi skąd Ci się to bierze, że tak cudownie piszesz, bo ja tego nie wiem. ;c
OdpowiedzUsuńCały czas jestem na Ciebie zła za to, że nie chcesz mówić mi nic o opowiadaniu! *foch*
Ale i tak Cię kocham i to nie zmienia faktu, że piszesz cudownie! <3
D. ♥
oo jak zawsze świetny rozdzial ^^ musze przyznać że ,Vic ma niezwykłe szczęście do zbiegów okoliczności związanych z poznawaniem chłopaków . już nie moge sie doczekać nexta ,a jak jeszcze bedzie wątek z 1D to juz całkowicie .
OdpowiedzUsuńpozdrowionka x.x
Masz niesamowity talent do pisania. Naprawdę podziwiam i życzę, aby blog prowadził się coraz lepiej i na pewno tak będzie,bo masz talent,dziewczyno! Kocham twój blog i weny życzę!
OdpowiedzUsuńMam dziwne przeczucie że Nick jest związany z tym tajemniczym mężczyzna który uprowadzil vic. Przypomina mi się słowo lekarza kierowane do Łeby 'ojciec'. Ciekawe. Weny życzę. Pozdrowionka. / Gabi :)
OdpowiedzUsuńTo znaczy Leny*
OdpowiedzUsuńNick jest dla mnie jakiś podejrzany. Zbyt piękne to dla mnie, ale ja chce One Direction w końcu !!! Kiedy ich dasz ? Nie musze mówić,że rozdział zajebisty ??
OdpowiedzUsuńhttp://lifedreamscometrue.blogspot.com/
Świetny rozdział,czekam na next!! Blog jest super!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kiedy będzie One Direction w jakimś rozdziale niech bedzie Harry z Wib proszee niech się pojawią , bo już nie będe czytać bloga i niebęde dodawała komentarzy !! Niech sie pojawią !
OdpowiedzUsuńNick jest dziwny! Myślę, że to on przetrzymywał Vic. Nie mogę się doczekać nexta
OdpowiedzUsuńŚwietny jest ! ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ! :D
est ! Wreszcie przeczytałam 4 zaległe rozdziały i powiem Ci, że szczęka mi opada <3 dobra teraz idę siku ! hhahaha xdd
OdpowiedzUsuńZajebisty <3 kocha Cię
Zawalisty rozdział, już kocham tego Nika ;DDDDDD I czekam na następny, skoro będą chłopcy :D Jejku, juz się doczekac nie mogę
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://komorkowe-one-direction.blogspot.com/
NICK <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny <3
Zapraszamy do nas na nowy blog:
http://i-m-a-half-a-heart-without-you.blogspot.com/
dobra robota! teraz przyszło czekać na chłopców : ) dodaję do obserwowanych + jakbyś znalazła sekundę (jeśli nie, to zrozumiem :)) zaczęłam pisać, wstawiłam prolog i jestem ciekawa opinii, dawno nie pisałam czegoś takiego i nie jestem pewna czy nie wyszłam z wprawy.
OdpowiedzUsuńhttp://firstlovesandborkenhearts.blogspot.com/2013/12/prolog-on-fire.html
tak czy inaczej, czekam na twój : )
No wiec tak.. bede szczera bo o to chyba chodzi.. Te opowiadanie jest zajebiste ale wydahe mi sie ze zapomnialas o chlopakach... chyba 12 rozdzialow ich nie ma i z opowiadania o 1d powstaje zwykle opowiadanie. mam. nadzieje ze szybko powroca bo nie chcialabym przestac czytac..
OdpowiedzUsuńSuper.<3 zapraszam na mojego you-always-have-dreams.blogspot.com dopierp zaczynam sorka za spam :)
OdpowiedzUsuńŚwietny ! Genialny, ale miałaś lepsze :) Kiedy w końcu dasz 1D ??
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie prowadzę bloga z radami, jeśli masz jakikolwiek problem, wątpliwość, lub chcesz o coś spytać,potrzebujesz rady ? Pisz nawet z anonima. Odpowiem
http://d-dday.blogspot.com/
Świetny ! Genialny, ale miałaś lepsze :) Kiedy w końcu dasz 1D ??
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie prowadzę bloga z radami, jeśli masz jakikolwiek problem, wątpliwość, lub chcesz o coś spytać,potrzebujesz rady ? Pisz nawet z anonima. Odpowiem
http://d-dday.blogspot.com/
Piękne *.* sama zaczęłam się uśmiechać ;> nie moge sie doczekać wzmianki o chłopakach :*
OdpowiedzUsuńHmm bardzo fajne czekam na next
OdpowiedzUsuńI zapraszam do mnie http://love-jack-and-kim.blogspot.com/2013/12/rozdzia-2_11.html
Ekstra rozdział :*****
OdpowiedzUsuńPojawi się jeszcze One Direction?
OdpowiedzUsuńAle w dobrym znaczeniu!!