Victoria postanowiła, że jak na razie nie będzie mówić
nikomu o swoich planach odnoście śpiewania. Chciała wziąć swoje życie we własne
ręce i w końcu spełnić swoje marzenie. Stwierdziła, że nie potrzebna jest jej
aprobata innych osób, pragnęła dojść do czegoś sama. Chciała odnieść sukces,
który będzie niespodzianką dla jej bliskich…
Ubrana w czarną, zwiewną sukienkę, sięgającą nad kolana,
skórzaną kurtkę oraz ciemne kozaki, wyszła z domu, nie informując o tym nikogo.
Była nadzwyczajnie pewna siebie. Pierwszy raz nie czuła stresu. Była niemalże
pewna tego, że jej się uda. Chociaż jeszcze nic nie było dopięte na ostatni
guzik, Victorię ogarniało szczęście.
Stojąc przed długim, wysokim, dobrze oświetlonym budynkiem,
dziewczyna poczuła mocny ucisk w żołądku. Czyżby nagle wrócił stres? Tak, ale
tylko chwilowo. Zielonooka wzięła głęboki oddech, głośno przełknęła ślinę, a
kiedy zdecydowała się popchnąć wielkie drzwi i zrobić pierwszy krok, stres
odpuścił. Ulotnił się jak kamfora… Bezpowrotnie.
Pierwszy krok…
Lecz… Czy właściwy? Czy krok, który zrobiła Victoria,
doprowadzi ją do sukcesu, czy też zniszczy wszystko co do tej pory osiągnęła?
Tego nie wie nikt. To pokaże czas...
Drzwi do gabinetu wydały z siebie trzy rytmiczne, szybkie
dźwięki. Mężczyzna wstał od wielkiego, szklanego biurka, po czym podszedł do
nich i osobiście otworzył je. Za nimi stała drobna brunetka, ze szczerym,
pięknym uśmiechem. Pan Parker zachęcił ją do wejścia, odwzajemniając uśmiech, a
gdy dziewczyna znalazła się już w środku, zamknął drzwi i nakazał jej usiąść
przed biurkiem, na dużym, białym fotelu, po czym sam zrobił to samo, tyle, że
po przeciwnej stronie szklanego mebla.
-Twoje imię już znam, Ty moje też… -uśmiechnął się mężczyzna
mrugając jednym okiem, co nie ukrywając trochę przeraziło pannę Nowińską.-
Teraz czas byśmy omówili Twoją pracę u mnie…
-Nick opowiadał mi, że mogłabym… -zaczęła dziewczyna, lecz
najwidoczniej nie było jej dane skończyć tego zdania, ponieważ Parker ożywił
się i przerwał jej kiedy tylko usłyszał imię swojego syna.
-Nick może obiecywać Ci dużo, ale to ode mnie tu wszystko
zależy, więc radziłbym Ci skupić się na tym co mówię ja- wyjaśnił, wstając.
Podszedł do dużego okna, dającego widok na całą panoramę miasta i spojrzał
przez nie, odwracając się tyłem do Victorii. Dziewczyna tylko skinęła grzecznie
głową, tym samym pozwalając mówić mu dalej.- Więc na czym ja skończyłem…
-szepnął pod nosem.- Aha! Umowa… Więc tak… Występowałabyś co tydzień. W każdy
piątek… Jeśli będzie Ci szło dobrze, pomyślę nad częstszymi występami, ale to tylko
wtedy, kiedy ludziom będzie się podobać to co będziesz robić- uśmiechnął się,
odwracając się do niej przodem i pochodząc do szklanego biurka. Mężczyzna
szybkim ruchem wyciągnął z jednej szuflady plik kartek i sunął nim po stole w
stronę Victorii. Po chwili na kartkach znalazł się długopis.- Przejrzyj… Jeśli
będziesz miała jakieś wątpliwości, to pytaj…
-Ile będę dostawała za jeden występ?- spytała biorąc do rąk
umowę.
-Wszystko jest tam opisane- wskazał na plik białych kartek,
na których były miliony małych druczków.
-Mogę panu ufać? – spytała ze skrzywioną miną, ewidentnie
nie miała ochoty na czytanie kilkudziesięciu kartek formatu A4, zapisanych
najmniejszym rozmiarem czcionki, jaki tylko był możliwy do przeczytania.
-Możesz mieć pewność, że ta umowa jest całkowicie legalna i
zatrudnienie ciebie też. To, że jesteś niepełnoletnia nie ma nic związanego z
tym, że chcesz śpiewać… W końcu za marzenia nie karzą, prawda? – na jego twarzy
pojawił się medialny, wyuczony uśmiech.
Victoria postanowiła zaryzykować. Teraz, albo nigdy… powiedziała
pod nosem i wzięła do ręki długopis. Kiedy odwróciła umowę na ostatnią stronę i
odnalazła puste miejsce, oczekujące na jej podpis, mężczyzna przerwał jej,
głębokim westchnięciem. Dziewczyna spojrzała na niego pytająco, a Parker otrząsnął
się.
-Zapomniałem o najważniejszym! –zawył, na co mina dziewczyny
zrobiła się jeszcze bardziej zdziwiona.- Zaśpiewaj mi! – rozkazał i rozmarzony
usiadł na krześle. Był sztuczny. Za sztuczny. Każdy jego ruch był teatralny,
wyuczony, lecz Victoria nie zauważyła tego. Zawsze myślała, że żeby osiągnąć
sukces, trzeba się czymś wyróżniać… On widocznie wyróżniał się tym.
-Emm… -zamyśliła się na chwilę, odłożyła umowę na bok.- Co
mam panu zaśpiewać?
-Nie panu, mów mi po imieniu… Dla Ciebie jestem John… -
uśmiechnął się.
-Dobrze, John, co mam zaśpiewać? – ponowiła pytanie.
-Co tylko zechcesz, chcę usłyszeć Cię w czymś, w czym jesteś
perfekcyjna… - zamknął oczy, czekając na pierwsze dźwięki, które już wkrótce
wydobyły się z ust brunetki.
Got a one way ticket down a 2 way street
Got the wind in my hair and there's dust on my feet
I'm just trying to make it in America
Only thing to my name is an old t-shirt
Faded 1985 from a stones concert
And I'm dying to make in America
And I'm singing the words to my favorite song
With the rag top down and my glasses on
And I'm driving straight through America
I wanna taste the sun
Cause baby I'm born to run
I got a feeling that i'm not the only one
And I, I wanna show some skin
Yeah baby I need the ocean
You can't stop me now I've got my heart in motion
I wanna make it in America
Make it…
Victoria niestety nie mogła dokończyć, ponieważ przy
ostatnich dwóch słowach, Parker przerwał jej biciem brawa. Były to pojedyncze,
trzykrotne uderzenia w dłonie… Po tym mężczyzna wstał, uśmiechnął się i zaczął
wyrażać swoje zdanie…
-Masz niesamowity głos! – zachwycił się.- I wiedz, że nawet
jeśli rozmyślisz się z podpisania umowy, to ja będę walczył o to, żeby taki
Skarb mieć u siebie!- powiedział z tym razem szczerym uśmiechem, lecz jego
twarz była już tak przyzwyczajona do sztuczności, że nie można było określić
tego, czy Parker mówi szczerze, czy też kłamie, albo czy uśmiecha się od serca,
czy wręcz przeciwnie…
-To miłe…- szepnęła Victoria, biorąc głęboki oddech i
pokazując szereg swoich ząbków.- Dziękuję bardzo.
-Wiesz, powiem Ci, że na pierwszy ogień, w piątek możesz
wystąpić właśnie z tą piosenką, którą zaprezentowałaś mi przed chwilą… -
zaproponował, unosząc jedną brew.
-Z chęcią… - odpowiedziała z uśmiechem i bez zastanowienia,
złożyła swój podpis we właściwym miejscu.
Było już po wszystkim. Decyzja została podjęta. Impuls
zadziałał. Plan się spełnił…
Jak wszystko potoczy się dalej?
Jak wszystko potoczy się dalej?
Dziewczyna odsunęła od siebie umowę, tym samym podając ją
Parkerowi, który już zacierał ręce ze szczęścia… Swoja drogą… Victoria dziwiła
się dlaczego tak szybko zgodził się na jej pracę w swoim klubie, lecz nie to w
tym momencie było najważniejsze! Najważniejsze było to, że w końcu zaczęła iść w stronę spełniania marzeń…
-No to co… Widzimy się w piątek. – mężczyzna wstał, schował
do szuflady plik kartek i zamknął ją na kluczyk. Poprawił swoją marynarkę, po
czym wystawił swoją dużą dłoń, w stronę zielonookiej. Dziewczyna uścisnęła rękę
Johna, po czym obdarzyła go uśmiechem. – Pamiętaj, że w piątek musisz przyjść
pełna energii!- pożegnał ją, a kiedy Vic znalazła się już poza jego gabinetem,
zamknął za nią drzwi.
Chwilowo była zamotana. Nie wiedziała, w którą stronę
powinna się udać. Oparła się o ścianę i ze szczęścia miała ochotę piszczeć i
skakać. Uśmiechała się i co chwile chichotała. Nie wierzyła w to co stało się
chwile wcześniej… To miał być nowy początek…
-Victoria!- nagle usłyszała głośny, roześmiany krzyk
dochodzący z jej prawej strony. Odwróciła się w tym kierunku i ujrzała Nick’a,
stojącego na środku długiego korytarza z jednym, różowym tulipanem w dłoni.
Brunetka długo nie myśląc, od razu podbiegła do chłopaka i rzuciła mu się w
ramiona z wielkim uśmiechem, zamykając oczy.
-Udało mi się!- szepnęła mu do ucha, ze łzami w oczach.
Oczywiście, łzami szczęścia.
-Wiedziałem, że Ci się uda…- powiedział, po czym zielonooka
oderwała się od niego.- Gratuluję! To dla Ciebie…- z szerokim uśmiechem podał
jej piękny kwiat. Na jej twarzy zagościły rumieńce.
-Dziękuję… - powiedziała, delikatnie przytykając roślinę do
nosa i rozkoszując się jej zapachem. -Nie spodziewałam się, że tu przyjdziesz…-
rzekła rozglądając się, by podkreślić znaczenie miejsca, w którym się
znajdowali.
-Przyszedłem tu, żeby Ci pogratulować oraz, żeby zaprosić
Cię na…- chłopak momentalnie i prawie niezauważalnie zaciął się, zastawiając
się nad odpowiednim doborem słów.-… na wypad do kina? – uśmiechnął się
zachęcająco.- No nie daj się prosić…
-No dobrze! Zgadzam się- odrzekła rumieniąc się jeszcze
bardziej.
-To będę pod twoim blokiem koło osiemnastej, dobrze?
-Jasne… Ej, moment… Skąd wiesz gdzie mieszkam? – zdziwiła
się.
- Mieszkasz z Leną, a wiem gdzie ona mieszka. Przecież
wszyscy dobrze się znamy w naszej grupie…- wyjaśnił z taką łatwością, jakby
było to oczywiste. Bo w gruncie rzeczy takie właśnie było.
-Ah, nie pomyślałam o tym, przepraszam… Z tego wszystkiego
jestem roztargniona- uśmiechnęła się i cmoknęła chłopaka w policzek, co
oznaczało pożegnanie. Brunet pożegnał ją machnięciem prawej dłoni, a Victoria
od razu pobiegła w stronę wyjścia z budynku.
Cała w skowronkach wróciła do domu. Była uśmiechnięta,
roześmiana, miała ochotę dosłownie na wszystko do czego potrzebna była masa
pozytywnej energii, której w tym momencie dziewczynie nie brakowało.
Victoria dosłownie wbiegła do pokoju, rzuciła torebkę na
łóżko, po czym położyła się na nim, z uśmiechem patrząc w sufit i oddychając
głęboko. Dopiero po chwili zauważyła zadumaną Lenę, ‘wiszącą’ nad laptopem, w
skupieniu słuchającą czegoś na słuchawkach. Brunetka od razu wstała ze swojego
łóżka i usiadła na sofie, na której znajdowała się jej blond przyjaciółka.
-Co tam słuchasz? – spytała z uśmiechem, zdejmując słuchawki
z uszu ciemnookiej, na co dziewczyna tylko wskazała na ekran laptopa i
przeglądała tę stronę dalej.
-Co o tym sądzisz?- zadała pytanie, po czym położyła urządzenie
na kolanach brunetki i odłączyła słuchawki.
-Te oczy wydają mi się znajome…- szepnęła.- Czekaj, czekaj…
Przecież to są jakby Twoje oczy… - spojrzała na przyjaciółkę zdziwiona.
-Właśnie…- szepnęła Lena, była wyraźnie zasmucona i
zdenerwowana.
-Ale, przecież to jest tatuaż, tak? Czyj? Jak to znalazłaś?
– szereg pytań wylatywał z ust Victorii.- Wyjaśnij mi to wszystko…
-To jest nowy tatuaż Zayn’a…- wyjaśniła blondynka, szybko
zmieniając otwartą kartę, na następną.
-Ale jakim cudem on…- zatkało ją, dosłownie. Nie potrafiła
wydusić z siebie ani słowa.
-Oglądaj....- szepnęła i włączyła jeden, krótki urywek
wywiadu z One Direction.
Dziennikarka wdziała na twarz sztuczny uśmiech. Tak samo
postąpili chłopcy. Nie było już w nich tej samej pozytywnej energii co kiedyś.
Zmienili się. Każdy z osobna nabrał ‘nową twarz’. Zachowywali się inaczej,
mówili w inny sposób, używali innych słów. Wyjątkiem był Zayn… W którym
widoczna była nadzieja. Jego uśmiech nie był udawany, nie. Wręcz przeciwnie,
był tak szczery, że było to aż zadziwiające. Tak, chłopak domyślał się, że w
końcu Lena zobaczy ten wywiad…
-Zayn! – poruszyła się rudowłosa kobieta.- Teraz czas na
Ciebie i twój nowy dobytek- poruszyła brwiami.- Opowiedz nam coś o nim…
-Nie wiem od czego powinienem zacząć…- zaśmiał się głośno.
-Co tknęło Cię by zrobić akurat taki tatuaż?- naprowadziła
go dziennikarka.
-Nie co tylko kto… Ale nie, w sumie początkowa forma tego
pytania też była prawidłowa, bo bardziej skłoniła mnie do tego tęsknota za tą
osobą…- wyjaśnił, spoglądając na ramię, na którym widniał ‘rysunek’.
-Ooo… Coraz bardziej mnie zaskakujesz! – syknęła.- Za jaką
osobą?
-Cudowną, kochaną, mądrą, wyjątkową, piękną, wspaniałą i
moją… - odpowiedział, wymijając odpowiedź, na którą czekała kobieta.
‘Oberwie mu się za to…’ szepnął Liam do Niall’a, w nadziei,
że żadna z kamer tego nie uchwyci. Niestety. Mylił się. Wszystko zostało dokładnie udokumentowane...
- A mógłbyś trochę jaśniej? – spytała.
-Mógłbym, ale nie powiem tego jaśniej… Już bardziej się nie
da.
Po tych słowach Lena zatrzymała wywiad i nawet nie patrząc
na przyjaciółkę rzuciła szybko: „Teraz będzie najciekawsze, więc słuchaj” po
czym wznowiła filmik.
-To może powiesz czyje są te oczy? –zachęciła go rudowłosa
Emma.
-Te oczy należą do tej samej osoby, do której należy moje
serce…
Koniec. Dziewczyna spojrzała zaszklonymi oczyma na
przyjaciółkę i czekała na jakikolwiek odzew z jej strony. Brunetka była
zszokowana. Ponownie nie wiedziała co powinna powiedzieć. Milczała co chwile
spoglądając to na ekran laptopa, to na blondynkę.
-Lena… To znaczy, że on nadal Cię kocha… - szepnęła z
uśmiechem, ale to wcale nie pomogło pannie Prógowicz. Ciemnooka rozkleiła się.
– Nie płacz… Powinnaś się cieszyć…
-Jak mam się cieszyć, co?- jęknęła przez płacz. – Przecież ja
jestem tutaj, on jest tam… Najpierw powiedział, że nami koniec, a on teraz
odstawia coś takiego…
-Nie patrz na to z tej złej strony! Wyciągnij z tego
pozytywy!- odrzekła z uśmiechem, po czym delikatnie przytuliła swoją
przyjaciółkę.
-Jakie pozytywy? To, że już nigdy nie będziemy razem jest
pozytywem?- spytała wyraźnie zezłoszczona.- To jest niemożliwe, żebyśmy się
jeszcze kiedykolwiek spotkali, a Ty mówisz o pozytywach?
-Pamiętasz jak zawsze powtarzałaś mi, żebym nigdy nie mówiła
nigdy?- spytała, nadal uśmiechając się. – Więc teraz ja Ci to mówię. Wszystko
jest możliwe, tylko trzeba w to uwierzyć!- rzuciła, po czym szybko spojrzała na
zegarek, wiszący nad jej łóżkiem. Od razu zrobiła wielkie oczy, po czym
dosłownie zerwała się z miejsca, podbiegła do szafy, wyjęła z niej pierwszą
napotkana sukienkę i pędem udała się do łazienki.
-Victoria, co się stało?- spytała Lena, idąc za brunetką.
-Cholera… Nie mogę się spóźnić! – krzyknęła, przebierając
się.
-Ale gdzie? Umówiłaś się? – blondynka była bardzo ciekawa.
Stała pod drzwiami, opierając się o ścianę i czekając na odpowiedź.
-Owszem… Umówiłam się…- powiedziała, poprawiając delikatny
makijaż.
-A mogę wiedzieć kto jest tym szczęśliwcem? – zaśmiała się
lekko, przecierając oczy.
-A to tajemnica…- wyszła z łazienki i udała się do
przedpokoju, gdzie szybko nałożyła buty oraz kurtkę.
-Powiedz mi chociaż... czy go znam…? – nadal dociekała.
Jedyną odpowiedzią jaką uzyskała był głośny śmiech Victorii,
będącej już poza drzwiami mieszkania…
***
Moje kochane!
Dzisiaj krótko…
Przepraszam za błędy.
Mówiłam, że nie będzie bezpośrednio chłopaków, tylko będzie ‘coś’
o nich… Ale spokojnie, powoli zbliżamy się do nich i teraz w następnych kilku
rozdziałach będzie o nich mowa… I w końcu dotrzemy do nich… :)
Hmm… Proszę o komentarze. Tak jak zawsze motywują mnie do
dalszej pracy! Czekam na wasze opinie. :)
Dziękuję, za to, że jeszcze ze mną jesteście.
Kocham Was! <3
Jeju Skarbie. Nie dość, że zaskakujesz mnie na co dzień to jeszcze tu! Kocham Cię po prostu, a rozdział jest cudowny ♥
OdpowiedzUsuńto jest super już nie mogę się doczekać następnego tylko szybko błagaam.Kocham twoje opowiadania <333
OdpowiedzUsuńCuudo!! Super rozdział! Nie mogę się doczekać następnego. I jestem ciekawa jak to się dalej potoczy z Leną... Ciekawe czy Vic będzie z tym Nickiem ... Nie daj długo czekać na następnego i wstaw go jak najszybciej! Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńhttp://moon-in-my-heart.blogspot.com/
Już niedługo ;* Nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńNext <3
OdpowiedzUsuńaaaa jest jest kolejny rozdział .. fantastyczna ,,wstawka,,z chłopakami niemoge sie doczekać kolejnego odnośnie Vic i Nicka . omg ,jestem ciekawaj jak Vic zareaguje na swój pierwszy występ w pracy czy podczas któregoś z nich bedą chłopcy ??? mam tyle pytan ale lepiej nie zdradzaj odp . poczekam ale nw ile ^^
OdpowiedzUsuńpozdrowinka
Niesamowity ♥
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Vic i Nicka . Świetny rozdział czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńDziś przecztałam całyy blog i jest świetny :)) nie mogę się doczekać następnego rozdziału :**
OdpowiedzUsuńNiesamowity *-*
OdpowiedzUsuńajajaj *-* świetny i ten moment po prostu brak słów :D
OdpowiedzUsuńSuper zajebiście <3
OdpowiedzUsuńNo nareszcie chociaż coś . Niech 1D przyjadą do nich niech będą razem niech Victoria będzie z Harrym prosze :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę super, brak mi słów <3
OdpowiedzUsuńCudowny ♥ Proszę o next ;* Plisssssss *-*
OdpowiedzUsuńZawalisty rozdział!!! I wcale nie jest aż taki krótki, ja właśnie pomyślałam "co taki długi" ;D Przepraszam, że wcześniej nie skomentowałam, mam mało czasu... ;c
OdpowiedzUsuńAle teraz jestem i z niecierpliwością czekam na nexta.
I pamiętaj, uwielbiam Cię <3
komorkowe-one-direction.blogspot.com
Genialne i w końcu jest 1D ja chce więcej !!!
OdpowiedzUsuńhttp://lifedreamscometrue.blogspot.com/
Pisz dalej :) masz talent dziewczyno *.* kocham twoje opowiadanie ^.^
OdpowiedzUsuńno , no super ;* czekam na kolejny rozdzial <3 /N
OdpowiedzUsuńPo prostu brak słów *.* Jesteś super dziewczyną z mega talentem do pisania :) Ten blog jest super tak jak ty ;)) Nie moge się doczekać kiedy wkońcu pojawią się chłopcy <3 Czekam na kolejny :* - Sara xx
OdpowiedzUsuńSuperaśny czekam na następny <333 :* ::)))))
OdpowiedzUsuńI tak oto.... nominuję Cię do Liebster Award !!!! Taaaaadaaaaa :D Serdecznie zapraszam do mnie po pytania :)
OdpowiedzUsuńhttp://druga-szansa-opowiadanie-1d.blogspot.com/
Czekam na next.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Jestem po pierwszych rozdziałach i muszę przyznać, że mnie wciąga :D trochę czasu minie zanim ogarnę całość, ale już się cieszę, że tyyyyyyle do czytania jest :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie : http://niallanddemi.blogspot.com
ten rozdział ma już równy rok!!!!!!! dumna jestem! przekaż dagmarze że pisze świetnie z resztą ty też! rozdział jest boski tak jak wszystkie! nialler i an= niallana czy niall+vic= niavic?
OdpowiedzUsuńKtóra z tych par będzie "istniała"? prosze o jak najszybszą odpowiedź! poproś dagmare żeby
kontynuowała bloga o izie i nialu pliss