sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 46 "Prawda"

Dziewczyna stała jak sparaliżowana po środku wielkiego, jasnego pokoju. Zdziwienie i strach ogarniało całe jej ciało. Czy była sama? Tak myślała. Była tego pewna, dopóki na jej ciele nie pojawiły się ciarki, spowodowane czyimś dotykiem. Gdy gwałtownie odwróciła się i przyjrzała osobie stojącej za nią, na jej twarzy pojawił się szeroki, promienny uśmiech, który zapewne jeszcze bardziej rozjaśniał pomieszczenie. Szczęście chwilowo wróciło do niej. Zawładnęło jej ciałem i umysłem, znów karmiąc ją kłamstwem.

-Harry!- szepnęła ze łzami w oczach. Niedowierzała. Czekała na jego reakcję, chciała usłyszeć jego zachrypnięty, magnetyczny głos. Głos, którego mogłaby słuchać wieczność. Głos, którego nigdy nie miała dość. No powiedz coś, Harry… Prosiła w myślach. Wręcz błagała.

Zamiast tego, zielonooki złapał ją za przedramię i niezdarnie przyciągnął do siebie. Ich ciała stykały się ze sobą. Victoria spojrzała w jego zachmurzone oczy. Tak, były gdzieś daleko, były nieobecne. Ich piękna zieleń została zasłonięta pochmurną szarością. Jego niegdyś radosne, piękne tęczówki w tym momencie były niczym. Pustką.

-Hazz… -szepnęła niepewnie, obejmując jego twarz w swoje malutkie, drobne dłonie. –Co się…- pytanie zostało przerwane przez chłopaka, który przyłożył wskazujący palec do jej ust, tym samym uciszając ją. W jej oczach widoczne było zdziwienie i rozczarowanie.

Harry nie spuszczał wzroku z jej oczu. Wpatrywał się w nie tak jakby chciał tam ujrzeć prawdę. Prawdę, której nigdy nie usłyszał z jej ust. Chciał zobaczyć w nich ból, który wtedy czuła. Rozczarowanie, które nią zawładnęło, gdy okazało się, że jest za późno na ratunek. Ulgę, którą czuła, kiedy starała się ze sobą skończyć. Uczucie, którym kiedyś go darzyła…

Nagle w pomieszczeniu zrobiło się ciemno. Dziewczyna nie widziała już nic. Nie czuła już ciepła chłopaka stojącego przy niej chwilę wcześniej. Poczuła chłód.

-Harry!- krzyknęła zrozpaczonym głosem. Łzy w jej ciemnozielonych oczach zaczęły gęstnieć, a ona złapała się za głowę.- Harry, wracaj!- rozglądnęła się dookoła, łudząc się, że Styles jest jeszcze w pobliżu.

W pewnym momencie dziewczyna usłyszała jak Harry woła jej imię. Skraca je, wymawia je czule i delikatnie, tak jak kochała. Na jej twarzy pojawił się smutny uśmiech i w tym samym momencie pokój zaczął się rozjaśniać, a obraz rozmywać. Zachrypnięty głos zielonookiego stopniowo zamieniał się w wołanie zatroskanej Leny.  

-Victoria! Kochana, no już, obudź się…- blondynka szturchnęła Victorię w ramię i lekko nią potrząsnęła. Dopiero wtedy Victoria uświadomiła sobie, że to, czego doświadczyła było tylko snem. Niestety. –Nareszcie się obudziłaś…- szepnęła z ulgą. Delikatnie pogładziła przyjaciółkę po głowie i obdarzyła ją troskliwym uśmiechem.

Początkowo Victorię zastanawiało zachowanie Leny. Czemu jest taka miła? Lecz, gdy po chwili dotarły do niej wydarzenia z poprzedniego wieczora, zrozumiała przesadną troskę blondynki. Czując na swojej dłoni uścisk Leny, a na głowie jej rękę, wciąż sunącą wzdłuż długości jej włosów, poczuła się dziwnie. Jej wyobraźnia podsunęła jej obraz Nicka, napierającego na nią swoim ciałem. Wyobrażając sobie jego dotyk na swojej skórze, nieprzyjemny dreszcz nawiedził jej ciało, co oczywiście zostało zauważone przez pannę Prógowicz. Dziewczyna automatycznie zabrała rękę z jej głowy, mocniej ściskając dłoń przyjaciółki. Tak jakby chciała po prostu dać jej poczucie bezpieczeństwa. Poczucie jej obecności.

-Lena…- imię blondynki, wydostało się z ust Victorii bez żadnej kontroli. 

Wtedy do jej zaspanych oczu, dostały się pierwsze łzy, które już po chwili spływały po jej skroni. Oddech w jej piersiach ustał, a gdy próbowała go nabrać, by coś powiedzieć, po prostu nie mogła. Zaczęła głośno łkać, wypowiadając niezrozumiałe, nieskładne słowa. Lekko uniosła się, opierając plecy o wysoko ułożone poduszki. Schowała twarz w dłonie. Było jej wstyd. Mimo tego, że to nie była jej wina, dziewczyna po prostu czuła się winna. Wiedziała, że jej przyjaciółka ostrzegała ją przed młodym Parkerem, lecz z tego względu, że Vic ‘była mądrzejsza’ najzwyczajniej ignorowała słowa kuzynki.

-Cii… Spokojnie, Victoria, ja wiem- odrzekła szybko Lena. Przysunęła się bliżej przyjaciółki i bez słowa wtuliła ją w siebie, pozwalając brunetce spokojnie się wypłakać.

Skąd Lena wiedziała co się stało? Oczywiście, Victoria poprzedniego wieczoru wróciła taka roztrzęsiona, że to po prostu było oczywiste. Ale blondynka upewniła się w swoich domysłach, kiedy panna Nowińska majaczyła przez sen. Było to już jej nawykiem.

-Lena, on…- jęknęła przez płacz brunetka, ściskając w pięściach, materiał luźnej bluzki przyjaciółki, która mocno ją obejmowała.

-Ja wiem, już jest dobrze… Już wszystko w porządku…- szeptała, przyciskając ją do siebie mocniej. Czule ucałowała czubek jej głowy i westchnęła głośno, w myślach przeklinając młodego Parkera. Ciemnooka tak bardzo chciała powiedzieć ‘A nie mówiłam?!’, ale wiedziała, że wcale nie poprawiłaby tym humoru Victorii. Chęć droczenia się z nią była silna, lecz troska silniejsza. – Kochana… Chodź, weźmiesz prysznic, zjesz coś i do razu poczujesz się lepiej- powiedziała cicho, lecz równocześnie zachęcająco.

-Nie chcę stąd wychodzić- jęknęła zapłakana dziewczyna.

-Mam zawołać Marka, żeby cię stąd wyniósł?- spytała unosząc brew, tym samym zwróciła na siebie uwagę Victorii, która spojrzała na nią karcąco i odsunęła się od niej. Na twarzy Leny pojawił się lekki uśmiech triumfu.- No, chodź- wstała i wystawiła dłoń w stronę panny Nowińskiej, aktualnie, kulącej się z głową spuszczoną w dół. – No dalej, Victoria. Proszę cię, spójrz na mnie- rozkazała, lecz nie dało to żadnych rezultatów.- Otwórz oczy i popatrz na mnie!- powiedziała pewniej i głośniej. Tym razem zadziałało. Brunetka odgarnęła kosmyk swoich włosów z czoła i uniosła wzrok, kierując go w ciemne tęczówki swojej kuzynki, górującej nad nią. Lena pochyliła się tak, że teraz stała twarzą w twarz z Vic.- Zapomnij o tym. Nic się nie stało, rozumiesz? Jesteś cała i zdrowa…- cedziła przez zęby każde słowo tak dokładnie, żeby z pewnością dotarło do umysłu Victorii. –Rozumiesz?- spytała ponownie, na co zielonooka tylko lekko pokiwała głową.- A teraz chodź…- złapała jej rękę, pewnie i mocno, po czym pociągnęła ją za sobą, w stronę łazienki.

Chwilę później Victoria brała już prysznic, a Lena nareszcie mogła złapać oddech. Stanęła w salonie, położyła obie ręce na biodrach i uważnie przeskanowała wzrokiem całe pomieszczenie. Uśmiechnęła się triumfalnie, gdy jej oczy napotkały to, czego szukała. Komórka Victorii. Szybko podbiegła do stolika, na którym leżał telefon, po czym równie prędko złapała go do ręki, wystukując na ekranie kilka słów.

‘Spotkajmy się za 15 minut, w parku.’

Tak brzmiała wiadomość, którą blondynka w tempie natychmiastowym wysłała do Nicka. Równie szybko jak ją wysłała, usunęła każdy ślad po niej. Tak, by Victoria niczego się nie domyśliła. Jej ciało ogarnął dziwny dreszcz, na myśl o tym, że będzie musiała na niego patrzeć. Czuła do niego taką odrazę… W duszy modliła się o to, żeby ta rozmowa przebiegła spokojnie.

Gdy ubierała kurtkę, w drzwiach do salonu pojawił się Marek. Dokładnie przyglądał się blondynce, która na jego widok stanęła jak wryta w ziemię.

-Gdzie się wybierasz? – spytał chłodno. Wiedział o wszystkim, więc uważał, że lepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby Lena była teraz przy Victorii.

-Idę…- odchrząknęła, by brzmieć bardziej poważnie.- Idę porozmawiać z Nickiem- wyjaśniła, idąc w stronę drzwi wyjściowych.

-Jesteś pewna, że to dobry pomysł? – jego głos przybrał łagodniejszy ton.

- To się okaże…- szepnęła pod nosem, zawiązując sznurówki ciemnych trampek.

-Lena…

-Tak?- wstała, spoglądając wyczekująco na twarz Marka.

-Uważaj na siebie.

Ku zaskoczeniu blondynki, mężczyzna powiedział te słowa całkiem cicho, tak jakby się ich bał, lub wstydził. Zbliżył się do ciemnookiej, objął ja ramieniem i nieco zbyt nieśmiało pocałował ją w głowę. Zachowywał się tak, jakby dziewczyna była jego prawdziwą córką. Marek nareszcie zaczął się o nią troszczyć.

-Jeśli do godziny nie wrócisz, będę zmuszony pójść po ciebie- szepnął, trzymając Lenę za ramiona, po czym delikatnie puścił ją.

Dziewczyna nadal była w lekkim szoku. Patrzyła osłupiała na mężczyznę. Dopiero gdy usłyszała, że Victoria wyszła z łazienki, poruszyła się. Nie chcąc tłumaczyć się teraz przyjaciółce, po prostu, bez słowa opuściła mieszkanie, kierując się w stronę parku, który był całkiem niedaleko ich bloku.

Po pięciu minutach szybkiego marszu, dotarła na miejsce. Widok zdziwionej miny Nicka, był dla niej nieziemską rozkoszą. Chłopak stał obok ławki z jedną, piękną, czerwoną różą. Blondynka prychnęła głośno na myśl o tym, że chciał przeprosić Victorię i przekonać do siebie, za pomocą kwiatka. Przez dosyć długą chwilę po prostu stali przed sobą i patrzyli na siebie. Stali w odpowiedniej odległości, dzieliła ich długość ławki. Dziewczyna czuła się bezpiecznie.

-Czy mógłbym wiedzieć, dlaczego muszę patrzeć na ciebie, a nie na Victorię?!- stęknął niezadowolony, z głośnym wyrzutem.

-Chyba już wystarczająco się na nią napatrzyłeś… Tak wystarczająco, że samo patrzenie ci nie wystarczyło, prawda?- powiedziała spokojnie, obiecała sobie, że nie da się wyprowadzić z równowagi. A przecież Nick kochał ją denerwować.

-To nie jest twój interes. To sprawa między mną, a Victorią! – rzucił kwiatkiem o kosz na śmieci stojący obok ławki i zbliżył się o krok bliżej Leny, na co dziewczyna automatycznie zareagowała cofnięciem się o dwa kroki w tył. Ciągle trzymała ręce w kieszeni, zaciskając je w pięści.

-Ona jest dla mnie najważniejsza.

-To dziwne, że zawsze byłaś taka zadufana w sobie i widziałaś co najwyżej czubek własnego nosa, a teraz nagle zaczęło interesować cię to co dzieje się z Victorią…- syknął przez zęby. Dziewczyna zacisnęła pięści mocniej. Tak, Nick trafił w jej czuły punkt.

-Zamknij się, Parker! Wiesz, że wcale tak nie było! – wyciągnęła ręce z kieszeni, zbliżając się bardzo powoli do chłopaka.

-A jak było, co? Zawsze ją olewałaś! Ty byłaś dla niej najważniejsza, a ona dla ciebie… - jęknął, tak jakby zastanawiał się nad dokończeniem zdania.

-Przestań! Zamknij się w końcu! – krzyknęła tak głośno i donośnie, że z pewnością ludzie na końcu parku dokładnie słyszeli te słowa.

-Co, prawda cię zabolała?! – szepnął sarkastycznie ze zmrużonymi oczami.

-To.nie.jest.prawda!- starannie akcentowała każde słowo.- Wiedziałam, że jesteś idiotą, ale nie spodziewałam się, że aż takim… Od początku chodziło ci o jedno, prawda?- spytała ostro. Jednak nie dotrzymała danego samej sobie słowa. Młody Parker wyprowadził ją z równowagi.

-Leno, Leno, Leno…- zacmokał.- Widzę, że bawimy się w szybką zmianę tematu…

-Widzę, że bawisz się w dwulicowego kretyna… Ups, przepraszam. Nie musisz się w niego bawić, przecież nim jesteś.

-Próbujesz mnie zdenerwować? – parsknął śmiechem.

-Nic się nie zmieniłeś. Nie wydoroślałeś. Mózg masz nadal jak cholernie płytki i zadufany w sobie piętnastolatek.- specjalnie zacytowała słowa ‘zadufany w sobie’, by bardziej go zdenerwować. - Myślałam, że chociaż trochę zmądrzałeś, ale jak widać myliłam się- stwierdziła lustrując jego ciało od góry do dołu i z powrotem. Chłopak teatralnie przewrócił oczami, tak jakby starał się nazbierać więcej czasu, na poskładanie właściwych słów.

-To ja jestem zadufany w sobie?- zdziwił się. –Ja?!- znów zaśmiał się w charakterystyczny dla niego sposób. - To ty w ogóle nie myślisz o dobru Victorii.  Nie interesujesz się nią. Nawet nie wiesz jak ona cię potrzebowała! Wiesz chociaż o tym, co działo się z nią w ostatnim czasie? Nie! Zapewnie nie wiesz również o tym, że zatrudniła się w klubie mojego ojca, co?

-Że niby co zrobiła? – jej ręce znów zacisnęły się w pięści, a twarz poczerwieniała.

-Victoria znów zaczęła śpiewać, Leno- oznajmił z dziwnym spokojem.
Dziewczyna spuściła wzrok. Poczuła się tak jakby ktoś uderzył ją czymś ciężkim w plecy. Prawdą. Nick miał rację. Prógowicz praktycznie nie wiedziała o niczym co działo się z Victorią. Prawda uderzyła do jej głowy, a z natłoku informacji zaczęło szumieć jej w uszach. Głos Nicka odbijał się w jej głowie z echem, dudniąc niezrozumiale.

-Widzisz, miałem rację- prychnął triumfalnie.

-Dlaczego musisz być taki cholernie pewny siebie?! Naprawdę nie rusza cię to, że ona tego nie chciała? Że się sprzeciwiła, a ty robiłeś to dalej? Naprawdę nie brzydzi cię to, że chciałeś zrobić to wbrew jej woli?!

-Piękna, zdenerwowana Lena… Hmm, rzadki widok, rzadki. Muszę się nim napawać póki mogę. Więc denerwuj się dalej, proszę bardzo…

-Parker! –jej krzyk rozniósł się echem po parku.

-Złość się dalej! – chłopak zbliżył się do blondynki na niebezpieczną odległość. Ciemnooka nie poddała się. Krok po kroku, stąpała niepewnie do tyłu, unikając zbliżenia z Nickiem.

-Odsuń się! – syknęła zaciskając zęby. Poziom adrenaliny w jej żyłach automatycznie podskoczył.

-Wiesz, w sumie nie chcę, żebyś się złościła… -szepnął, kiedy zauważył, że już za chwilę Lena nie będzie miała jak uciec. –Jak wiesz… Złość piękności szkodzi, więc szkoda byłoby takiej pięknej buźki… - odrzekł całkowicie poważnie, a dziewczyna przeklęła pod nosem, czując za sowimi plecami drzewo. Chłopak uśmiechnął się sam do siebie i zwilżył swoje usta językiem.

-Nawet się nie waż!- ostrzegła go, kiwając głową.-Jeśli choć spróbujesz mnie dotknąć to tego pożałujesz… - warknęła, starając się przesunąć w bok, lecz ramię chłopaka ją uprzedziło.

-Właściwie to nie wiem dlaczego zainteresowałem się Victorią, a nie tobą…- szepnął, unosząc swoją dłoń na wysokość policzka Leny. Na szczęście dziewczyna zareagowała bardzo szybko. Zamachnęła się z całych sił, wymierzając mocny cios  z pięści w nos bruneta. Chłopak od razu złapał się za bolące miejsce, wykrzywiając twarz w grymasie bólu. Lena w duchu dziękowała za to, że jednak nie składa się z samej skóry i kości.

-Pieprz się, Parker- ponownie warknęła, z pogardą patrząc na Nikodema, wciąż kurczowo trzymającego się za zraniony nos. – Życzę ci upojnego wieczoru, spędzonego z lodem przy twarzy- rzuciła omijając go spokojnie i nawet nie odwracając się za siebie, najzwyczajniej, jak gdyby nigdy nic szła w stronę domu.

Nie ukrywając, była z siebie zadowolona. A zwłaszcza z tego, co stało się na końcu. Czerpała z tego taką satysfakcję, że uśmiech sam wdarł się na jej twarz.

Przed drzwiami do mieszkania jej uśmiech momentalnie osłabł, gdyż przypomniały się jej słowa, które wypowiedział Nikodem. Czuła, że miał rację, ale nie chciała dopuszczać tego do swojej świadomości. Zawahała się przed naciśnięciem klamki, ale już po chwili było za późno. W drzwiach stanął Marek, dziwiąc się na widok ‘zastygniętej’ panny Prógowicz.

-Dobrze, że jesteś! Właśnie po ciebie wychodziłem! – oznajmił ochoczo. Wpuścił oszołomioną blondynkę do środka, po czym oboje rozebrali się z wierzchnich ciuchów.

Lena usłyszała dźwięk swojej komórki, która znajdowała się gdzieś w mieszkaniu. Wbiegła w głąb salonu, po czym zorientowała się, że telefon jest w kuchni. Udała się tam spokojnie, lekko poirytowana nieustającym, denerwującym dźwiękiem nadchodzącej rozmowy.

Telefon znajdował się już w jej dłoni, ciemnooka przyjrzała się literkom tworzącym dwa znane jej wyrazy. ‘Numer zastrzeżony’. Serce dziewczyny zaczęły bić kilka razy szybciej. Oczy otworzyły się szerzej. Ponownie przyjrzała się w skupieniu wyrazom na małym ekranie. Nie myliła się. Głośno przełknęła ślinę i przyłożyła telefon do ucha, przyciskając zieloną słuchawkę. Odezwała się tak niepewnie, że było to do niej niepodobne.

-Zayn…? 




***



Hej! 
Tak, tak. Wiem. Rozdział nie jest perfekcyjny, ale wiem jak długo czekałyście na poprzedni, więc ten postanowiłam dodać dzisiaj. 
Co o nim myślicie? 
Czekam na opinie. :) 
Przy okazji dziękuję za to, że nadal jesteście. <3 
Zapraszam na następny. 

39 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny. Mam nadzieje że już niedługo pojawią się chłopacy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pojawią się.
      Za 3, może 4 rozdziały. :)

      Usuń
    2. Nie sądzisz, że jak na opowiadanie o one direction, dość mało w nim one direction?
      ~inny anonim

      Usuń
    3. Tak sądzę, ale to było zamierzone. Poza tym już za niedługo wrócą. :)

      Usuń
  2. OMG super rozdział.. szybko kolejny ... ta akcja z Nickiem i Leną po prostu jest perfekcyjna !!! ♥ no kocham jak piszesz czekam na next'a ♥
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny. <33333
    oby to był Zayn. <33
    już nie mogę się doczekać ich powrotu ! :D
    czekam na następny. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest super....nie mogę się doczekać następnego<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cuuudo <3 Ale żeby w takim momencie przerwać?! Ugh. Ale i tak kocham TO ;**

    Zajrzałabyś do mnie? Niedawno zaczęłam (w sumie, to wczoraj ;d) i chciałabym poznać Twoją opinię :))

    http://all-these-little-thingsx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne! Szkoda tylko, że przerwałaś w takim miejscu. Fajnie żeLena pezywaliła Nikowi :D
    Zapraszam do mnie 1D-MY-REASON-FOR-LIVING.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest BOSKIE CUDNE PERFEKCYJNE NIESAMOWITE I NIE WIEM CO JESZCZE <3333

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny! I napisałaś go tak szybko ;p Uwielbiam Cię ;****
    http://komorkowe-one-direction.blogspot.com/
    glupie-zycie-fredzi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny ! Ale dawaj już One Direction do akcji,nie urywkami,ok ?
    http://nowe-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Super <3 Fajnie, że tak szybko^^ Czekam nn xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Foch forever na 5 minut. Jak mogłaś w takim momecie ?! Rozdział zajebisty. Czekam nn
    ---- Verii

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam nadzieję, że to Zayn <3 czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  13. superrr!
    http://my-little-world-one-direction.blogspot.com/ ZAPRASZAM DO MNIE
    sorry za spam xd

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnie jak zawsze ! Kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny rozdział!! Mam nadzieję, że niedługo pojawią się chłopaki... Czekam na następny z niecierpliwością. Pozdrawiam!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. exxtra ,. :) Niech się spotkają :DDD

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział!! Niemogę się doczekać Kiedy chłopcy będą^^mam nadzieję że to Zeyn jest mrrr cudo cudo:D kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział <3<3<3 Ale jak mogłaś przerwać go w takim momencie??? O.O Dobrze, że Lena przywaliła Nickowi ⌒.⌒ należało mu się za to co zrobił Victorii.... Proszę dodaj szybko nowy rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetne :) Zapraszam do mnie ;)
    http://facts-dark-story-about-zaynie-malik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  21. *reklama*
    Zapraszam na nowy rozdział. :)
    http://all-our-life.blogspot.com/

    Oraz nowego bloga, którego założyłam. :)
    http://historia-o-terazniejszosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Nowy rozdział na http://foreverbewithyou-opowiadanieo1d.blogspot.com/ ! Serdecznie zapraszam i życzę miłego czytania ! Komentarze mile widziane : )

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetnie piszesz. Właśnie nadrobilam wszystkie rozdziały i mam jedno wielkie WOW!!! To co się dzieje w tej historii jest takie zaskakujące, tajemnicze i niezwykłe. Zaczynając od przyjazdu 1D do Polski kończąc na zmasakrowanym nosie Nicka. Czekam z niecierpliwością na nn.

    OdpowiedzUsuń
  24. Genialne :) Czekam na next'a ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Hey, cudowny blog i rozdział *-*
    Zapraszam na mojego bloga:
    http://you-are-story-of-my-life.blogspot.com/
    A tu streszczenie: ;)
    (P.S.- Przepraszam za spam ;C)
    Zastanawiałeś/aś się kiedyś, jak to jest być wyśmiewanym i gnębionym przez znajomych? A może sam to przeżyłeś?
    Mieć jednego, prawdziwego przyjaciela, który nigdy by cię nie opuścił, chociaż tak się od siebie różnicie? Któremu zawsze wszystko się udaje i jest lepszy od Ciebie?
    SŁOWA RANIĄ, I TO BARDZO:
    "Jesteś debilką", "Gruba świnia", "Nikt cię nie lubi", "Może kupić Ci karnet na siłownię? Zrzucisz w końcu parę kilo.."
    Może to dla ciebie tylko zbędne słowa, ale dla kogoś innego to nóż w plecy...
    Julia Black jest miłą, przyjazną, zwariowaną, zabawną i czasem uśmiechniętą dziewczyną. No właśnie, czasami...
    Chociaż ma 18 lat, to nie potrafi często cieszyć się z życia, a wszystko z powodu jej nadwagi. Mieszka z rodzicami, w Londynie, choć jest już dorosła.
    Julia chciałaby być modelką, tak jak jej przyjaciółka Laura.
    Pewnego razu, postanawia wziąć się za siebie i zamawia osobistego trenera.
    Kim on będzie? Czy wszystko się ułoży i spełnią się marzenia Julii? Czy znajdzie prawdziwą miłość i znajomi przestaną się z niej naśmiewać?
    Dowiecie się w (fan fiction) opowiadaniu o One Direction: You-Are-Story-Of-My-Life.blogspot.com :)

    ZAPRASZAM DO CZYTANIA I KOMENTOWANIA! ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Jejku, nie mg się doczekać kiedy wkroczą chłopcy :) ;/

    OdpowiedzUsuń
  27. Obserwuję i zapraszam do siebie ;d

    OdpowiedzUsuń
  28. Super fajne! przy okazji zapraszam do mnie!

    http://theeternalkids.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. jej kocham twoje opowiadanie! *,*

    OdpowiedzUsuń
  30. Hejka. Fajny blog :) Może chcesz luknąć też na mojego?
    Adres: http://rudyija.blog.pl/
    Nie wiem czy znasz,ale ten blog odnosi się do bohaterów książki pt." Kamienie na szaniec". Nawet jak nie znasz to i tak zapraszam.! Pozdrawiam :D.

    OdpowiedzUsuń
  31. hej twój blog jest świetny . Zapraszam do mnie , ja dopiero zaczynam :) http://onedirectionchangeus.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! :)
Pamiętaj ... im więcej komentarzy, tym więcej motywacji do pisania i szybsze dodawanie nowych rozdziałów! :))