Dziewczyna stała jak
sparaliżowana po środku wielkiego, jasnego pokoju. Zdziwienie i strach
ogarniało całe jej ciało. Czy była sama? Tak myślała. Była tego pewna, dopóki
na jej ciele nie pojawiły się ciarki, spowodowane czyimś dotykiem. Gdy
gwałtownie odwróciła się i przyjrzała osobie stojącej za nią, na jej twarzy
pojawił się szeroki, promienny uśmiech, który zapewne jeszcze bardziej rozjaśniał
pomieszczenie. Szczęście chwilowo wróciło do niej. Zawładnęło jej ciałem i
umysłem, znów karmiąc ją kłamstwem.
-Harry!- szepnęła ze
łzami w oczach. Niedowierzała. Czekała na jego reakcję, chciała usłyszeć jego
zachrypnięty, magnetyczny głos. Głos, którego mogłaby słuchać wieczność. Głos,
którego nigdy nie miała dość. No powiedz
coś, Harry… Prosiła w myślach. Wręcz błagała.
Zamiast tego,
zielonooki złapał ją za przedramię i niezdarnie przyciągnął do siebie. Ich
ciała stykały się ze sobą. Victoria spojrzała w jego zachmurzone oczy. Tak,
były gdzieś daleko, były nieobecne. Ich piękna zieleń została zasłonięta pochmurną
szarością. Jego niegdyś radosne, piękne tęczówki w tym momencie były niczym.
Pustką.
-Hazz… -szepnęła
niepewnie, obejmując jego twarz w swoje malutkie, drobne dłonie. –Co się…-
pytanie zostało przerwane przez chłopaka, który przyłożył wskazujący palec do
jej ust, tym samym uciszając ją. W jej oczach widoczne było zdziwienie i
rozczarowanie.
Harry nie spuszczał
wzroku z jej oczu. Wpatrywał się w nie tak jakby chciał tam ujrzeć prawdę.
Prawdę, której nigdy nie usłyszał z jej ust. Chciał zobaczyć w nich ból, który
wtedy czuła. Rozczarowanie, które nią zawładnęło, gdy okazało się, że jest za
późno na ratunek. Ulgę, którą czuła, kiedy starała się ze sobą skończyć.
Uczucie, którym kiedyś go darzyła…
Nagle w pomieszczeniu
zrobiło się ciemno. Dziewczyna nie widziała już nic. Nie czuła już ciepła
chłopaka stojącego przy niej chwilę wcześniej. Poczuła chłód.
-Harry!- krzyknęła
zrozpaczonym głosem. Łzy w jej ciemnozielonych oczach zaczęły gęstnieć, a ona
złapała się za głowę.- Harry, wracaj!- rozglądnęła się dookoła, łudząc się, że
Styles jest jeszcze w pobliżu.
W pewnym momencie
dziewczyna usłyszała jak Harry woła jej imię. Skraca je, wymawia je czule i
delikatnie, tak jak kochała. Na jej twarzy pojawił się smutny uśmiech i w tym
samym momencie pokój zaczął się rozjaśniać, a obraz rozmywać. Zachrypnięty głos
zielonookiego stopniowo zamieniał się w wołanie zatroskanej Leny.
-Victoria! Kochana,
no już, obudź się…- blondynka szturchnęła Victorię w ramię i lekko nią
potrząsnęła. Dopiero wtedy Victoria uświadomiła sobie, że to, czego
doświadczyła było tylko snem. Niestety. –Nareszcie się obudziłaś…- szepnęła z
ulgą. Delikatnie pogładziła przyjaciółkę po głowie i obdarzyła ją troskliwym
uśmiechem.
Początkowo Victorię
zastanawiało zachowanie Leny. Czemu jest
taka miła? Lecz, gdy po chwili dotarły do niej wydarzenia z poprzedniego
wieczora, zrozumiała przesadną troskę blondynki. Czując na swojej dłoni uścisk
Leny, a na głowie jej rękę, wciąż sunącą wzdłuż długości jej włosów, poczuła
się dziwnie. Jej wyobraźnia podsunęła jej obraz Nicka, napierającego na nią
swoim ciałem. Wyobrażając sobie jego dotyk na swojej skórze, nieprzyjemny
dreszcz nawiedził jej ciało, co oczywiście zostało zauważone przez pannę
Prógowicz. Dziewczyna automatycznie zabrała rękę z jej głowy, mocniej ściskając
dłoń przyjaciółki. Tak jakby chciała po prostu dać jej poczucie bezpieczeństwa.
Poczucie jej obecności.
-Lena…- imię
blondynki, wydostało się z ust Victorii bez żadnej kontroli.
Wtedy do jej
zaspanych oczu, dostały się pierwsze łzy, które już po chwili spływały po jej
skroni. Oddech w jej piersiach ustał, a gdy próbowała go nabrać, by coś
powiedzieć, po prostu nie mogła. Zaczęła głośno łkać, wypowiadając
niezrozumiałe, nieskładne słowa. Lekko uniosła się, opierając plecy o wysoko
ułożone poduszki. Schowała twarz w dłonie. Było jej wstyd. Mimo tego, że to nie
była jej wina, dziewczyna po prostu czuła się winna. Wiedziała, że jej przyjaciółka
ostrzegała ją przed młodym Parkerem, lecz z tego względu, że Vic ‘była
mądrzejsza’ najzwyczajniej ignorowała słowa kuzynki.
-Cii… Spokojnie,
Victoria, ja wiem- odrzekła szybko Lena. Przysunęła się bliżej przyjaciółki i
bez słowa wtuliła ją w siebie, pozwalając brunetce spokojnie się wypłakać.
Skąd Lena wiedziała
co się stało? Oczywiście, Victoria poprzedniego wieczoru wróciła taka roztrzęsiona,
że to po prostu było oczywiste. Ale blondynka upewniła się w swoich domysłach,
kiedy panna Nowińska majaczyła przez sen. Było to już jej nawykiem.
-Lena, on…- jęknęła
przez płacz brunetka, ściskając w pięściach, materiał luźnej bluzki
przyjaciółki, która mocno ją obejmowała.
-Ja wiem, już jest
dobrze… Już wszystko w porządku…- szeptała, przyciskając ją do siebie mocniej.
Czule ucałowała czubek jej głowy i westchnęła głośno, w myślach przeklinając
młodego Parkera. Ciemnooka tak bardzo chciała powiedzieć ‘A nie mówiłam?!’, ale
wiedziała, że wcale nie poprawiłaby tym humoru Victorii. Chęć droczenia się z
nią była silna, lecz troska silniejsza. – Kochana… Chodź, weźmiesz prysznic,
zjesz coś i do razu poczujesz się lepiej- powiedziała cicho, lecz równocześnie
zachęcająco.
-Nie chcę stąd
wychodzić- jęknęła zapłakana dziewczyna.
-Mam zawołać Marka,
żeby cię stąd wyniósł?- spytała unosząc brew, tym samym zwróciła na siebie
uwagę Victorii, która spojrzała na nią karcąco i odsunęła się od niej. Na
twarzy Leny pojawił się lekki uśmiech triumfu.- No, chodź- wstała i wystawiła
dłoń w stronę panny Nowińskiej, aktualnie, kulącej się z głową spuszczoną w
dół. – No dalej, Victoria. Proszę cię, spójrz na mnie- rozkazała, lecz nie dało
to żadnych rezultatów.- Otwórz oczy i popatrz na mnie!- powiedziała pewniej i
głośniej. Tym razem zadziałało. Brunetka odgarnęła kosmyk swoich włosów z czoła
i uniosła wzrok, kierując go w ciemne tęczówki swojej kuzynki, górującej nad
nią. Lena pochyliła się tak, że teraz stała twarzą w twarz z Vic.- Zapomnij o
tym. Nic się nie stało, rozumiesz? Jesteś cała i zdrowa…- cedziła przez zęby
każde słowo tak dokładnie, żeby z pewnością dotarło do umysłu Victorii. –Rozumiesz?-
spytała ponownie, na co zielonooka tylko lekko pokiwała głową.- A teraz chodź…-
złapała jej rękę, pewnie i mocno, po czym pociągnęła ją za sobą, w stronę
łazienki.
Chwilę później
Victoria brała już prysznic, a Lena nareszcie mogła złapać oddech. Stanęła w
salonie, położyła obie ręce na biodrach i uważnie przeskanowała wzrokiem całe
pomieszczenie. Uśmiechnęła się triumfalnie, gdy jej oczy napotkały to, czego
szukała. Komórka Victorii. Szybko podbiegła do stolika, na którym leżał
telefon, po czym równie prędko złapała go do ręki, wystukując na ekranie kilka
słów.
‘Spotkajmy się za 15
minut, w parku.’
Tak brzmiała
wiadomość, którą blondynka w tempie natychmiastowym wysłała do Nicka. Równie szybko
jak ją wysłała, usunęła każdy ślad po niej. Tak, by Victoria niczego się nie
domyśliła. Jej ciało ogarnął dziwny dreszcz, na myśl o tym, że będzie musiała
na niego patrzeć. Czuła do niego taką odrazę… W duszy modliła się o to, żeby ta
rozmowa przebiegła spokojnie.
Gdy ubierała kurtkę,
w drzwiach do salonu pojawił się Marek. Dokładnie przyglądał się blondynce, która
na jego widok stanęła jak wryta w ziemię.
-Gdzie się wybierasz?
– spytał chłodno. Wiedział o wszystkim, więc uważał, że lepszym rozwiązaniem
byłoby, gdyby Lena była teraz przy Victorii.
-Idę…- odchrząknęła,
by brzmieć bardziej poważnie.- Idę porozmawiać z Nickiem- wyjaśniła, idąc w
stronę drzwi wyjściowych.
-Jesteś pewna, że to
dobry pomysł? – jego głos przybrał łagodniejszy ton.
- To się okaże…-
szepnęła pod nosem, zawiązując sznurówki ciemnych trampek.
-Lena…
-Tak?- wstała,
spoglądając wyczekująco na twarz Marka.
-Uważaj na siebie.
Ku zaskoczeniu
blondynki, mężczyzna powiedział te słowa całkiem cicho, tak jakby się ich bał,
lub wstydził. Zbliżył się do ciemnookiej, objął ja ramieniem i nieco zbyt
nieśmiało pocałował ją w głowę. Zachowywał się tak, jakby dziewczyna była jego
prawdziwą córką. Marek nareszcie zaczął się o nią troszczyć.
-Jeśli do godziny nie
wrócisz, będę zmuszony pójść po ciebie- szepnął, trzymając Lenę za ramiona, po
czym delikatnie puścił ją.
Dziewczyna nadal była
w lekkim szoku. Patrzyła osłupiała na mężczyznę. Dopiero gdy usłyszała, że
Victoria wyszła z łazienki, poruszyła się. Nie chcąc tłumaczyć się teraz
przyjaciółce, po prostu, bez słowa opuściła mieszkanie, kierując się w stronę
parku, który był całkiem niedaleko ich bloku.
Po pięciu minutach
szybkiego marszu, dotarła na miejsce. Widok zdziwionej miny Nicka, był dla niej
nieziemską rozkoszą. Chłopak stał obok ławki z jedną, piękną, czerwoną różą. Blondynka
prychnęła głośno na myśl o tym, że chciał przeprosić Victorię i przekonać do
siebie, za pomocą kwiatka. Przez dosyć długą chwilę po prostu stali przed sobą
i patrzyli na siebie. Stali w odpowiedniej odległości, dzieliła ich długość
ławki. Dziewczyna czuła się bezpiecznie.
-Czy mógłbym
wiedzieć, dlaczego muszę patrzeć na ciebie, a nie na Victorię?!- stęknął niezadowolony,
z głośnym wyrzutem.
-Chyba już
wystarczająco się na nią napatrzyłeś… Tak wystarczająco, że samo patrzenie ci
nie wystarczyło, prawda?- powiedziała spokojnie, obiecała sobie, że nie da się
wyprowadzić z równowagi. A przecież Nick kochał ją denerwować.
-To nie jest twój
interes. To sprawa między mną, a Victorią! – rzucił kwiatkiem o kosz na śmieci
stojący obok ławki i zbliżył się o krok bliżej Leny, na co dziewczyna automatycznie
zareagowała cofnięciem się o dwa kroki w tył. Ciągle trzymała ręce w kieszeni,
zaciskając je w pięści.
-Ona jest dla mnie
najważniejsza.
-To dziwne, że zawsze
byłaś taka zadufana w sobie i widziałaś co najwyżej czubek własnego nosa, a
teraz nagle zaczęło interesować cię to co dzieje się z Victorią…- syknął przez
zęby. Dziewczyna zacisnęła pięści mocniej. Tak, Nick trafił w jej czuły punkt.
-Zamknij się, Parker!
Wiesz, że wcale tak nie było! – wyciągnęła ręce z kieszeni, zbliżając się
bardzo powoli do chłopaka.
-A jak było, co?
Zawsze ją olewałaś! Ty byłaś dla niej najważniejsza, a ona dla ciebie… -
jęknął, tak jakby zastanawiał się nad dokończeniem zdania.
-Przestań! Zamknij
się w końcu! – krzyknęła tak głośno i donośnie, że z pewnością ludzie na końcu
parku dokładnie słyszeli te słowa.
-Co, prawda cię
zabolała?! – szepnął sarkastycznie ze zmrużonymi oczami.
-To.nie.jest.prawda!-
starannie akcentowała każde słowo.- Wiedziałam, że jesteś idiotą, ale nie
spodziewałam się, że aż takim… Od początku chodziło ci o jedno, prawda?-
spytała ostro. Jednak nie dotrzymała danego samej sobie słowa. Młody Parker
wyprowadził ją z równowagi.
-Leno, Leno, Leno…-
zacmokał.- Widzę, że bawimy się w szybką zmianę tematu…
-Widzę, że bawisz się
w dwulicowego kretyna… Ups, przepraszam. Nie musisz się w niego bawić, przecież
nim jesteś.
-Próbujesz mnie
zdenerwować? – parsknął śmiechem.
-Nic się nie
zmieniłeś. Nie wydoroślałeś. Mózg masz nadal jak cholernie płytki i zadufany w
sobie piętnastolatek.- specjalnie zacytowała słowa ‘zadufany w sobie’, by
bardziej go zdenerwować. - Myślałam, że chociaż trochę zmądrzałeś, ale jak
widać myliłam się- stwierdziła lustrując jego ciało od góry do dołu i z
powrotem. Chłopak teatralnie przewrócił oczami, tak jakby starał się nazbierać
więcej czasu, na poskładanie właściwych słów.
-To ja jestem
zadufany w sobie?- zdziwił się. –Ja?!- znów zaśmiał się w charakterystyczny dla
niego sposób. - To ty w ogóle nie myślisz o dobru Victorii. Nie interesujesz się nią. Nawet nie wiesz jak
ona cię potrzebowała! Wiesz chociaż o tym, co działo się z nią w ostatnim
czasie? Nie! Zapewnie nie wiesz również o tym, że zatrudniła się w klubie
mojego ojca, co?
-Że niby co zrobiła? –
jej ręce znów zacisnęły się w pięści, a twarz poczerwieniała.
-Victoria znów
zaczęła śpiewać, Leno- oznajmił z dziwnym spokojem.
Dziewczyna spuściła
wzrok. Poczuła się tak jakby ktoś uderzył ją czymś ciężkim w plecy. Prawdą. Nick
miał rację. Prógowicz praktycznie nie wiedziała o niczym co działo się z
Victorią. Prawda uderzyła do jej głowy, a z natłoku informacji zaczęło szumieć jej
w uszach. Głos Nicka odbijał się w jej głowie z echem, dudniąc niezrozumiale.
-Widzisz, miałem
rację- prychnął triumfalnie.
-Dlaczego musisz być
taki cholernie pewny siebie?! Naprawdę nie rusza cię to, że ona tego nie
chciała? Że się sprzeciwiła, a ty robiłeś to dalej? Naprawdę nie brzydzi cię
to, że chciałeś zrobić to wbrew jej woli?!
-Piękna, zdenerwowana
Lena… Hmm, rzadki widok, rzadki. Muszę się nim napawać póki mogę. Więc denerwuj
się dalej, proszę bardzo…
-Parker! –jej krzyk
rozniósł się echem po parku.
-Złość się dalej! –
chłopak zbliżył się do blondynki na niebezpieczną odległość. Ciemnooka nie
poddała się. Krok po kroku, stąpała niepewnie do tyłu, unikając zbliżenia z
Nickiem.
-Odsuń się! – syknęła
zaciskając zęby. Poziom adrenaliny w jej żyłach automatycznie podskoczył.
-Wiesz, w sumie nie
chcę, żebyś się złościła… -szepnął, kiedy zauważył, że już za chwilę Lena nie
będzie miała jak uciec. –Jak wiesz… Złość piękności szkodzi, więc szkoda byłoby
takiej pięknej buźki… - odrzekł całkowicie poważnie, a dziewczyna przeklęła pod
nosem, czując za sowimi plecami drzewo. Chłopak uśmiechnął się sam do siebie i
zwilżył swoje usta językiem.
-Nawet się nie waż!-
ostrzegła go, kiwając głową.-Jeśli choć spróbujesz mnie dotknąć to tego
pożałujesz… - warknęła, starając się przesunąć w bok, lecz ramię chłopaka ją
uprzedziło.
-Właściwie to nie
wiem dlaczego zainteresowałem się Victorią, a nie tobą…- szepnął, unosząc swoją
dłoń na wysokość policzka Leny. Na szczęście dziewczyna zareagowała bardzo
szybko. Zamachnęła się z całych sił, wymierzając mocny cios z pięści w nos bruneta. Chłopak od razu
złapał się za bolące miejsce, wykrzywiając twarz w grymasie bólu. Lena w duchu
dziękowała za to, że jednak nie składa się z samej skóry i kości.
-Pieprz się, Parker-
ponownie warknęła, z pogardą patrząc na Nikodema, wciąż kurczowo trzymającego
się za zraniony nos. – Życzę ci upojnego wieczoru, spędzonego z lodem przy twarzy-
rzuciła omijając go spokojnie i nawet nie odwracając się za siebie,
najzwyczajniej, jak gdyby nigdy nic szła w stronę domu.
Nie ukrywając, była z
siebie zadowolona. A zwłaszcza z tego, co stało się na końcu. Czerpała z tego
taką satysfakcję, że uśmiech sam wdarł się na jej twarz.
Przed drzwiami do
mieszkania jej uśmiech momentalnie osłabł, gdyż przypomniały się jej słowa,
które wypowiedział Nikodem. Czuła, że miał rację, ale nie chciała dopuszczać
tego do swojej świadomości. Zawahała się przed naciśnięciem klamki, ale już po
chwili było za późno. W drzwiach stanął Marek, dziwiąc się na widok ‘zastygniętej’
panny Prógowicz.
-Dobrze, że jesteś!
Właśnie po ciebie wychodziłem! – oznajmił ochoczo. Wpuścił oszołomioną
blondynkę do środka, po czym oboje rozebrali się z wierzchnich ciuchów.
Lena usłyszała dźwięk
swojej komórki, która znajdowała się gdzieś w mieszkaniu. Wbiegła w głąb salonu,
po czym zorientowała się, że telefon jest w kuchni. Udała się tam spokojnie,
lekko poirytowana nieustającym, denerwującym dźwiękiem nadchodzącej rozmowy.
Telefon znajdował się
już w jej dłoni, ciemnooka przyjrzała się literkom tworzącym dwa znane jej
wyrazy. ‘Numer zastrzeżony’. Serce dziewczyny zaczęły bić kilka razy szybciej.
Oczy otworzyły się szerzej. Ponownie przyjrzała się w skupieniu wyrazom na
małym ekranie. Nie myliła się. Głośno przełknęła ślinę i przyłożyła telefon do
ucha, przyciskając zieloną słuchawkę. Odezwała się tak niepewnie, że było to do
niej niepodobne.
-Zayn…?
***
Hej!
Tak, tak. Wiem. Rozdział nie jest perfekcyjny, ale wiem jak długo czekałyście na poprzedni, więc ten postanowiłam dodać dzisiaj.
Co o nim myślicie?
Czekam na opinie. :)
Przy okazji dziękuję za to, że nadal jesteście. <3
Zapraszam na następny.
Rozdział cudowny. Mam nadzieje że już niedługo pojawią się chłopacy?
OdpowiedzUsuńTak, pojawią się.
UsuńZa 3, może 4 rozdziały. :)
Nie sądzisz, że jak na opowiadanie o one direction, dość mało w nim one direction?
Usuń~inny anonim
Tak sądzę, ale to było zamierzone. Poza tym już za niedługo wrócą. :)
UsuńOMG super rozdział.. szybko kolejny ... ta akcja z Nickiem i Leną po prostu jest perfekcyjna !!! ♥ no kocham jak piszesz czekam na next'a ♥
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
genialny. <33333
OdpowiedzUsuńoby to był Zayn. <33
już nie mogę się doczekać ich powrotu ! :D
czekam na następny. <3
Rozdział jest super....nie mogę się doczekać następnego<3
OdpowiedzUsuńCuuudo <3 Ale żeby w takim momencie przerwać?! Ugh. Ale i tak kocham TO ;**
OdpowiedzUsuńZajrzałabyś do mnie? Niedawno zaczęłam (w sumie, to wczoraj ;d) i chciałabym poznać Twoją opinię :))
http://all-these-little-thingsx.blogspot.com
Cudoo <3
OdpowiedzUsuńŚwietne! Szkoda tylko, że przerwałaś w takim miejscu. Fajnie żeLena pezywaliła Nikowi :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie 1D-MY-REASON-FOR-LIVING.blogspot.com
To jest BOSKIE CUDNE PERFEKCYJNE NIESAMOWITE I NIE WIEM CO JESZCZE <3333
OdpowiedzUsuńCudowny ! *_*
OdpowiedzUsuńŚwietny! I napisałaś go tak szybko ;p Uwielbiam Cię ;****
OdpowiedzUsuńhttp://komorkowe-one-direction.blogspot.com/
glupie-zycie-fredzi.blogspot.com
Genialny ! Ale dawaj już One Direction do akcji,nie urywkami,ok ?
OdpowiedzUsuńhttp://nowe-opowiadanie.blogspot.com/
Cudowny
OdpowiedzUsuńSuper <3 Fajnie, że tak szybko^^ Czekam nn xx
OdpowiedzUsuńFoch forever na 5 minut. Jak mogłaś w takim momecie ?! Rozdział zajebisty. Czekam nn
OdpowiedzUsuń---- Verii
Mam nadzieję, że to Zayn <3 czekam na nexta
OdpowiedzUsuńsuperrr!
OdpowiedzUsuńhttp://my-little-world-one-direction.blogspot.com/ ZAPRASZAM DO MNIE
sorry za spam xd
Świetnie jak zawsze ! Kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!! Mam nadzieję, że niedługo pojawią się chłopaki... Czekam na następny z niecierpliwością. Pozdrawiam!!!!!!!
OdpowiedzUsuńexxtra ,. :) Niech się spotkają :DDD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!! Niemogę się doczekać Kiedy chłopcy będą^^mam nadzieję że to Zeyn jest mrrr cudo cudo:D kocham <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3<3<3 Ale jak mogłaś przerwać go w takim momencie??? O.O Dobrze, że Lena przywaliła Nickowi ⌒.⌒ należało mu się za to co zrobił Victorii.... Proszę dodaj szybko nowy rozdział :*
OdpowiedzUsuńSuper *_*
OdpowiedzUsuńŚwietne :) Zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://facts-dark-story-about-zaynie-malik.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń*reklama*
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział. :)
http://all-our-life.blogspot.com/
Oraz nowego bloga, którego założyłam. :)
http://historia-o-terazniejszosci.blogspot.com/
Nowy rozdział na http://foreverbewithyou-opowiadanieo1d.blogspot.com/ ! Serdecznie zapraszam i życzę miłego czytania ! Komentarze mile widziane : )
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz. Właśnie nadrobilam wszystkie rozdziały i mam jedno wielkie WOW!!! To co się dzieje w tej historii jest takie zaskakujące, tajemnicze i niezwykłe. Zaczynając od przyjazdu 1D do Polski kończąc na zmasakrowanym nosie Nicka. Czekam z niecierpliwością na nn.
OdpowiedzUsuńGenialne :) Czekam na next'a ;)
OdpowiedzUsuńCudny ♥ Next ;*
OdpowiedzUsuńHey, cudowny blog i rozdział *-*
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga:
http://you-are-story-of-my-life.blogspot.com/
A tu streszczenie: ;)
(P.S.- Przepraszam za spam ;C)
Zastanawiałeś/aś się kiedyś, jak to jest być wyśmiewanym i gnębionym przez znajomych? A może sam to przeżyłeś?
Mieć jednego, prawdziwego przyjaciela, który nigdy by cię nie opuścił, chociaż tak się od siebie różnicie? Któremu zawsze wszystko się udaje i jest lepszy od Ciebie?
SŁOWA RANIĄ, I TO BARDZO:
"Jesteś debilką", "Gruba świnia", "Nikt cię nie lubi", "Może kupić Ci karnet na siłownię? Zrzucisz w końcu parę kilo.."
Może to dla ciebie tylko zbędne słowa, ale dla kogoś innego to nóż w plecy...
Julia Black jest miłą, przyjazną, zwariowaną, zabawną i czasem uśmiechniętą dziewczyną. No właśnie, czasami...
Chociaż ma 18 lat, to nie potrafi często cieszyć się z życia, a wszystko z powodu jej nadwagi. Mieszka z rodzicami, w Londynie, choć jest już dorosła.
Julia chciałaby być modelką, tak jak jej przyjaciółka Laura.
Pewnego razu, postanawia wziąć się za siebie i zamawia osobistego trenera.
Kim on będzie? Czy wszystko się ułoży i spełnią się marzenia Julii? Czy znajdzie prawdziwą miłość i znajomi przestaną się z niej naśmiewać?
Dowiecie się w (fan fiction) opowiadaniu o One Direction: You-Are-Story-Of-My-Life.blogspot.com :)
ZAPRASZAM DO CZYTANIA I KOMENTOWANIA! ;)
Jejku, nie mg się doczekać kiedy wkroczą chłopcy :) ;/
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do siebie ;d
OdpowiedzUsuńSuper fajne! przy okazji zapraszam do mnie!
OdpowiedzUsuńhttp://theeternalkids.blogspot.com/
jej kocham twoje opowiadanie! *,*
OdpowiedzUsuńHejka. Fajny blog :) Może chcesz luknąć też na mojego?
OdpowiedzUsuńAdres: http://rudyija.blog.pl/
Nie wiem czy znasz,ale ten blog odnosi się do bohaterów książki pt." Kamienie na szaniec". Nawet jak nie znasz to i tak zapraszam.! Pozdrawiam :D.
hej twój blog jest świetny . Zapraszam do mnie , ja dopiero zaczynam :) http://onedirectionchangeus.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń