piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 47 "Wybaczysz mi?"

-Z…Zayn? -  powtórzyła dziewczyna, słysząc w słuchawce jedynie oddech drugiej osoby.

-Jak dobrze słyszeć twój głos, Skarbie.- szepnął tak roztrzęsionym głosem, że blondynka z łatwością domyśliła się, iż w jego oczach zaczęły zbierać się łzy. Co tylko przyspieszyło ten sam proces u niej… Już po chwili po prawym policzku spłynęła pierwsza z nich, wyznaczając trasę dla reszty.

-Jezu, Zayn…- zaszlochała. Uśmiechnęła się sama do siebie, po czym dała upust swoim łzom.

-Lena, czy ty płaczesz? – spytał, na co Prógowicz uraczyła go tylko krótką odpowiedzią w formie cichego mruknięcia.- Proszę Cię, nie płacz. Nie po to próbowałem się z tobą skontaktować, żebyś teraz płakała…- westchnął prawie niesłyszalnie, lecz rozniosło się to echem w słuchawce.

-Dlaczego dzwonisz dopiero teraz? Po takim czasie?- bąknęła tak cicho, jakby mówiła to sama do siebie.

-Wcześniej niestety nie mogłem, za co teraz bardzo cię przepraszam. Nie chciałem, żeby to wszystko tak wyszło- westchnienie ponownie wydostało się z jego ust.- Straciłem kontrole nad swoim życiem, rozumiesz? Wiesz jak to jest nie móc decydować nawet o najprostszych, najnormalniejszych czynnościach? Nie mogę nic zrobić sam, jestem kontrolowany na każdym kroku. Nie jestem już sobą... Jestem kimś innym, nie mam już swojego życia, tylko jestem stylizowany na pokaz. Pod publikę… -szepnął tak, jakby mówienie o tym sprawiało mu trudność. -Przepraszam za wszystko... Nie powinienem Cię zostawiać... 

-Masz rację, nie powinieneś, ale jednak to zrobiłeś... -syknęła przez płacz. 

-Skarbie, proszę nie gniewaj się na mnie... To nie zależało ode mnie. 

-Mogłeś chociaż zadzwonić do mnie i wszystko mi wyjaśnić. Wiesz jak ja się czułam kiedy zobaczyłam ten wywiad, w którym się mnie wypierasz?! 

-Lena, skarbie... 

-Nie skarbuj mi tutaj!- przerwała mu szybko.- Pamiętasz co mi obiecywałeś? Że zawsze będę mogła na ciebie liczyć… Że mi pomożesz… A co się okazało?! Że nie mogłam na ciebie liczyć kiedy najbardziej cię potrzebowałam!

-Lena, spokojnie… Nie zostałaś bez opieki, wiem to. Kiedyś ci to wytłumaczę, bo…

-Wytłumacz mi to teraz!- przerwała mu, siarczyście domagając się prawdy.

-Nie mogę.

-Dlaczego?

-Bo to wszystko jest zbyt skomplikowane… Ale możesz wiedzieć, że dopóki on jest blisko, to jesteś bezpieczna.- oznajmił, najspokojniej jak tylko potrafił, w nadziei, że emocje blondynki trochę opadną. I miał rację. Dziewczyna unormowała swój oddech i po chwili, jąkając się, tak jakby biła się z własnymi myślami, niepewnie zaczęła.

-C… co masz na myśli? O kim ty tak właściwie mówisz?

-Za niedługo się dowiesz. Na razie lepiej będzie, jeśli to pozostanie tajemnicą.- oznajmił, po czym szybko zaczął następną część swojej wypowiedzi, po to, by nie dać Lenie drążyć tematu.- Jesteś zła?

-Tak, oczywiście, że jestem zła. Jak mogłabym nie być?- syknęła z trudem, nadal zastanawiając się nad ‘tajemnicą’, o której wspomniał Zayn.

-Wybaczysz mi?

-Zayn, nie zadawaj głupich pytań. Jasne, że Ci wybaczę. To, że przed chwilą na ciebie nawrzeszczałam, nie znaczy, że nie chce cię znać. Musiałam sobie trochę pokrzyczeć, żeby po prostu wyrzucić to z siebie… Wiesz jak ja za Tobą tęsknię? – z trudem przełknęła ślinę.- Próbowałam o Tobie zapomnieć, wymazać z pamięci to co nas łączyło… Ale nie potrafię… Ja… Zayn, ja nadal cie kocham.- wyszeptała.

-Ja ciebie też, skarbie.- przyznał, po czym oboje zamilkli, z małymi uśmiechami na twarzach, przypominając sobie te cudowne chwile, które spędzili razem. Oboje tak bardzo chcieli, żeby tamten czas wrócił…

Nagle z zamyśleń wyrwał ich znajomy głos. Należący do Louis’a. Chłopak zaczął wołać imię ukochanego Leny, z pewnością szukał go, błądząc po mieszkaniu. W końcu dotarł do pomieszczenia, w którym znajdował się mulat. „Zayn, tu jesteś! A ja Cię szukam wszędzie jak idiota!” w słuchawce blondynki rozbrzmiał wesoły głos niebieskookiego. Dziewczyna uśmiechnęła się sama do siebie, słysząc Tomlinson’a. Lecz dopiero po chwili dotarło do niej, że głos Zayn’a również próbuje dostać się do jej uszu.

-Lena, muszę kończyć… Trzymaj się.-uciął Malik.

-Ale Zayn, czekaj! Za…- nie dokończyła, ponieważ w tej samej sekundzie usłyszała dźwięk zakończonego połączenia.

Dziewczyna od razu oderwała komórkę od ucha i spojrzała na jej wyświetlacz, po to, by upewnić się, czy połączenie na pewno zostało zakończone. Westchnęła ciężko pod nosem, kiedy okazało się, że Malik naprawdę się rozłączył. Po chwili telefon znajdował się już w kieszeni jej opiętych jeansów, a ona udała się do sypialni, dzielonej z przyjaciółką, która aktualnie stała przy oknie i bacznie przez nie wyglądała.

- Z kim rozmawiałaś?- brunetka spytała tak nagle, że Lena zatrzymała się w połowie kroku i zwróciła swój zdziwiony wzrok na zamyśloną Victorię.- Z Markiem raczej nie rozmawiałabyś o tym, że obiecywał ci pomoc... Lub, że nie mogłaś na niego liczyć… - mruknęła pod nosem, nadal kurczowo trzymając wzrok w jednym miejscu.

-Podsłuchiwałaś?- oburzyła się blondynka.

-Krzyczałaś. Nie musiałam podsłuchiwać.- odrzekła z dziwnie podejrzanym spokojem, na co Lena tylko fuknęła coś niezrozumiale pod nosem i podeszła do brunetki, przyglądając się jej bezuczuciowej twarzy. Dokładnie skanowała każdy milimetr bladej skóry, okrywającej kości policzkowe. –Dlaczego tak mi się przyglądasz?- oderwała wzrok od nieokreślonego miejsca za oknem, po czym skierowała spojrzenie na swoją blond przyjaciółkę.- Coś nie tak?

-Nie, nic… - odrzekła panna Prógowicz, na co Victoria wróciła do obserwowania obiektu za oknem.- Rozmawiałam z Zayn’em…- oznajmiła, uważnie obserwując reakcję brunetki, która niespodziewanie uśmiechnęła się pod nosem. – Nie dziwi cie to?- zmarszczyła brwi.

-Dlaczego miałoby mnie to dziwić?

-No… Zadzwonił do mnie Zayn… Zayn Malik… Ten sam, który…

-Lena! Ja wiem kim on jest i co was łączyło!- fuknęła, ponownie przenosząc wzrok na ciemnooką.- Po prostu nie dziwi mnie to, że starał się z tobą skonstatować…

-Nadal nie rozumiem…- stwierdziła Lena. W tej samej chwili, w całym mieszkaniu, rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi. Obie dziewczyny spojrzały na siebie zdziwione, po czym starsza przerwała ciszę.- Spodziewasz się kogoś?

-Chyba sobie żartujesz…- prychnęła pod nosem.- Lepiej idź już otworzyć.- poprosiła, kiedy piekielnie denerwujący dźwięk nie ustawał.

Tak jak sobie zażyczyła, Lena podążyła ku drzwiom wejściowym. Niepewnie przekręciła zamek i szarpnęła za klamkę, tym samym otwierając ciężkie, drewniane drzwi. Za nimi stał nie kto inny jak Parker. Nie, nie Nick, tylko jego ojciec. Jak zwykle- ubrany w idealnie dobrany, ciemny garnitur, włosy ułożone tak dbale, jakby chwilę wcześniej wyszedł od fryzjera. Dokładnie zlustrował całe ciało blondynki, a następnie wdział na twarz wyuczony, sztuczny uśmiech, który był jego specjalnością.

-Ty zapewne jesteś Lena, dobrze pamiętam?- spytał z gracją.

-Przepraszam, znamy się? – zdziwienie nie schodziło z jej twarzy.

-My? Nie.- odrzekł krótko, widząc niemiłą reakcję blondynki. – Przyszedłem do Victorii. Jestem jej…

-Szefem?- prychnęła sama do siebie. – To pan jest ojcem tego idioty?- spytała ironicznie, próbując zatrzasnąć drzwi przed jego nosem, lecz niestety refleks Parkera okazał się być niezawodnym. Mężczyzna przytrzymał drzwi ręką, tym samym powstrzymując dziewczynę przed zatrzaśnięciem ich.

-Proszę, wpuść mnie. Muszę z nią porozmawiać. To ważne.

-Nie ma mow…- zaprotestowała blondynka, lecz kiedy poczuła na swoim ramieniu drobną dłoń młodszej kuzynki, ucichła.

-Wpuść go…- poprosiła niepewnie brunetka, patrząc jak na twarz Parkera, wraca ten wkurzający uśmiech.

-Dobrze, ale tylko chwilę, jasne? – skierowała te słowa bardziej w stronę mężczyzny, niż zestresowanej brunetki.

Victoria bez dłuższego namysłu skierowała się do przestronnego salonu, gdzie usiadła na wielkiej kanapie, patrząc w podłogę. Sama nie widziała w tym celu, ale uspokoiło ją to. Do jej głowy napłynęło milion myśli, a  każda z nich była inna. Zamęt w jej umyśle powstał dosłownie w przeciągu sekundy. Po wzięciu kilku głębokich wdechów, dziewczyna postanowiła spokojnie przedyskutować wszystko z mężczyzną, który właśnie siadał na jednym z foteli, ustawionych naprzeciwko kanapy. Kątem oka, zauważyła, że Lena stoi w drzwiach do salonu i wcale nie ma zamiaru stamtąd iść.
Po dłuższej chwili ciszy, mężczyzna postanowił przejąć inicjatywę i sam zaczął rozmowę.

-Przyszedłem tutaj, żeby przeprosić cię za Nicka…

-No, wypadałoby.- oczywiście Lena nie powstrzymała się od kąśliwej uwagi, na co Vic zgromiła ją wzrokiem.

-Wiem, że mój syn jest… Trochę kłopotliwy i często ciężko do niego dotrzeć. Wiem też, że zrobił coś, czego ty sobie nie życzyłaś, Victorio. On bardzo tego żałuje…

-Liczy pan na to, że ona mu wybaczy?!- syknęła kpiąco blondynka, nadal stojąca w drzwiach.

-Nie, nie to miałem na myśli i gdybyś była tak życzliwa i nie przerywała mi, może zrozumiałabyś do czego zmierzam. – odgryzł się Parker, próbując uspokoić swoje nerwy. Dziewczyna powoli wyprowadzała go z równowagi. A to właśnie było jej celem…- Kontynuując…- szepnął sam do siebie, szukając w głowie odpowiednich słów, które na obecną chwile gdzieś mu umknęły. Po chwili doznał olśnienia i uśmiechnął się sam do siebie.  – Przyszedłem tutaj, zapytać o twój piątkowy wys…

-Proszę pana…- przerwała mu Victoria, głową wskazując na Lenę. Mężczyzna zrozumiał o co chodzi i zamilkł.

-Victoria, nie krępujcie się… Nick o wszystkim mi powiedział… - wyjaśniła pewna siebie. Była niezmiernie zła na Victorię za to, że nie dowiedziała się tego od niej, lecz wiedziała, że to było już nieistotne. Co się stało to się nie odstanie, więc po co to rozpamiętywać?

-Victorio, mam nadzieję, że nie zrezygnujesz z występów, dlatego, że mój syn to idiota… - w końcu odezwał się Parker. Jego słowa nieco rozbawiły Victorię, która uśmiechnęła się prawie niewidocznie.

-Nie mam zamiaru rezygnować z czegoś co chciałam robić całe życie, przez to jak zachował się Nick. Występować będę dalej, może być pan tego pewien.

-Ale pod jednym warunkiem…- w rozmowę ponownie wcięła się Lena. Oderwała się od drzwi i powoli podeszła do Victorii, siadając na oparciu od kanapy. – Nick ma się trzymać z daleka od niej. – wskazała na zdekoncentrowana dziewczynę. – Kiedy ona będzie występować jego nie ma być nawet w pobliżu tego miejsca, jasne? – spojrzała wymownie na Parkera.

-Oczywiście. Zabronię mu zbliżać się do Victorii. Macie to jak w banku.- przystał na warunek Leny.

-Mam nadzieję, że jest pan słownym człowiekiem… - mruknęła.

-Jestem, jestem. – zapewnił.- Więc Victorio, miałem to z tobą omówić ostatnio, ale dlatego, iż to wszystko potoczyło się niezgodnie z planem, to poinformuję cie o tym teraz- uprzedził szybko.- Jeżeli przez następne tygodnie występy pójdą ci tak dobrze jak dotychczas, będę miał dla ciebie znakomitą nagrodę… Lubisz podróżować?- spytał uśmiechając się. Victoria była zaskoczona, widząc na jego twarzy szczery uśmiech. Jej oczy, aż powiększyły swoje rozmiary kilkukrotnie. Dziewczyna zamyśliła się do tego stopnia, że zapomniała o tym, że mężczyzna zadał jej ważne pytanie. Otrząsnęła się dopiero po chwili, gdy Lena szturchnęła ją w bok.

-Auć…- jęknęła pocierając bolące miejsce.- Tak, lubię podróżować…

-A jakie miejsca chciałabyś zwiedzić?

-Hmm… Kiedyś bardzo chciałam pojechać do Paryża, Nowego Jorku, Chicago, czy Londynu… Gdy byłam mała miałam taką mapę świata, na której zaznaczałam ciekawe miejsca… - rozmarzyła się. Do jej głowy przybył pewien bardzo istotny moment z jej życia, którego dotychczas nie potrafiła zrozumieć.

-A co powiesz na Paryż, myszko? Tam jest pięknie…- oznajmiła Sylwia, trzymając sześcioletnią Victorię  za malutką rączkę. –Byłam tam kiedyś, naprawdę warto tam pojechać…- szepnęła, przypinając kolorową pinezkę do wielkiej mapy, wiszącej na jednej ze ścian pokoju.

-Ciociu… A gdzie są moi rodzice? – spytała mała dziewczynka, spoglądając w oczy kobiety, która właśnie kucała przy niej, by być na tym samym poziomie, co sześciolatka.

-Mamusia i tatuś musieli wyjechać… Do pracy. –objaśniła z bólem.

-Dlaczego tak często mnie zostawiają? Przecież powinni być ze mną… - posmutniała.

-To dla twojego dobra, myszko. Kiedyś to zrozumiesz.

-Ale co zrozumiem?

-To, że oni po prostu starają się cię chronić… - szepnęła ciotka.

-Ale przed czym, ciociu?- malutka brunetka zmarszczyła czoło.

-Nie przed czym, tylko przed kim, słonko…- mruknęła.- Ale pamiętaj, że oni bardzo mocno cię kochają.- odrzekła z lekkim uśmiechem, zakładając malutki kosmyk ciemnych włosów dziewczynki za ucho, po czym przyciągnęła ją do siebie i mocno wtuliła w swoje ciepłe ciało.- Pamiętaj…

-Więc teraz z przyjemnością informuję cię, że będziesz mogła wystąpić w kilku moich klubach… A mam ich sporo.- powiedział dumnie prężąc pierś, tym samym wyrwał brunetkę z zamyśleń. Dziewczyna potrząsnęła lekko głową.- W takim razie, dziękuję za tę jakże owocną rozmowę. Widzimy się w piątek, Victorio.- z uśmiechem udał się w stronę wyjścia.

Ku jego zdziwieniu w drzwiach do mieszkania minął się z Markiem, który nie był zadowolony z tego, że go widzi. Zawadzki obdarzył Parkera spojrzeniem mrożącym krew w żyłach. Powietrze wokół nich stężało, a czas zdawał się zatrzymać. Oboje uważnie obserwowali się. Napiętą sytuację przerwała Lena, stając między nimi.

-Cześć Marek, pan Parker właśnie wychodził…- posłała do mężczyzny uśmiech tak sztuczny, że z pewnością można stwierdzić, iż nie różnił się wiele od tego jakim on często operował. Parker fuknął coś pod nosem po czym dumnie opuścił mieszkanie Zawadzkiego.

-Lena, możesz mi powiedzieć co on tu robił?!- spytał, tłumiąc wrzask, który aż pchał się na jego usta, po czym trzasnął drzwiami.

-Przyszedł do Victorii, żeby wyjaśnić z nią kilka spraw. Uspokój się!

-Nie uspokoję się! – oburzył się.- Victoria, chodź tutaj!- wrzasnął, a po chwili zza rogu wyłoniła się zdziwiona dziewczyna. –Mam do was obu wielką prośbę…- zaczął, normując swój oddech.- Kiedy mnie nie ma w domu, macie nie wpuszczać tu nikogo, dobrze? – westchnął bezsilnie drapiąc się po karku. Wyglądał tak, jakby mało brakowało, żeby został przyłapany na jakimś występku. Dziewczyny po raz pierwszy widziały go w takim stanie. Zachowywał się co najmniej dziwnie.

-Dobrze…- odpowiedziały zgodnie, w tym samym czasie. Obie były oszołomione nagłą zmianą zachowania Marka.

Nagle mężczyzna po prostu bez słowa wyminął je i udał się swojej sypialni, skąd już po chwili było słychać pojedyncze, niezrozumiałe słowa. Victoria czuła, że nie powinna tego robić, ale ciekawość przekrzyczała jej sumienie. Szybko, na palcach zbliżyła się do drzwi prowadzących do właściwego pomieszczenia i w skupieniu zaczęła nasłuchiwać rozmowy odbywanej przez Marka. Najdziwniejsze było to, że mężczyzna nie mówił po polsku…

                                                              ***

Chłopak stał przed budynkiem, wyczekując właściwej osoby. Zastanawiał się ile jeszcze to wszystko może potrwać. Chodził w każdą stronę świata, szwędał się dosłownie wszędzie. Mimo tego, że minęło tylko dwadzieścia minut, on odczuwał to jako wieczność. Poczuł ulgę dopiero kiedy pod blokiem zobaczył swojego ojca. Podszedł do niego tak nagle, że Parker sam był zaskoczony jego widokiem.

-Co z…- zaczął, ale najwidoczniej nie było dane mu wypowiedzieć to zdanie do końca.

-Spieprzyłeś sprawę, więc zejdź mi z oczu.- syknął przez zęby Parker, wymijając syna i kierując się w stronę samochodu.

Chłopak nie tracąc wiele czasu wyciągnął z kieszeni swoją komórkę i wystukał na niej kilka odpowiednich słów. Schował ją z powrotem i czekał na jakąkolwiek odpowiedź…
                                                            ***
Blondynka podeszła do stolika nocnego, na którym leżał zacięcie wibrujący telefon. Oczywiście należący do Victorii. Dziewczyna nakreśliła na ekranie właściwy kod zabezpieczający po czym przeczytała wiadomość od Nicka.

‘Maleńka, chciałbym z Tobą porozmawiać. Mogłabyś zejść na chwilę na dół…?’

Bez wahania pozbyła się tej wiadomości. Odrzuciła telefon na miejsce, po czym wybiegła z mieszkania niczym poparzona. Biegła po schodach nie zważając na to, że zaraz może z nich spaść. Kiedy już znalazła się przed blokiem, rozglądnęła się dokładnie. Już po kilku sekundach odszukała go wzrokiem. Ani on, ani ona nie byli zadowoleni ze swojego widoku.

-Ty jeszcze masz czelność tu przychodzić?! I prosić ją o chwilę rozmowy?! – wrzasnęła podchodząc do niego. Widząc jego siny nos zaśmiała się sama do siebie. – Jesteś żałosny…

-I kto to mówi?!- rzucił na swoja obronę.

-Jeszcze ci mało?! Mam ci poprawić z drugiej strony nosa?!- krzyknęła, po czym uniosła pięść do góry i zbliżyła się do niego, na bardzo niebezpieczną odległość.

-Wow, wow, wow, wyluzuj, mała. – uniósł dłonie w górę, w geście poddania się i powoli zaczął się cofać do tyłu.

-Jeszcze raz powiesz do mnie mała, a nie tylko nos będziesz miał spuchnięty!- syknęła.

-Uu… widzę, że ktoś tu jest chętny…

-Żeby ci przywalić? Zawsze!- ucięła jego wypowiedź, bo nawet nie miała ochoty wysłuchać jej do końca.

Nagle Nick usłyszał jakiś cichy trzask. Tak, jakby ktoś usiłował otworzyć okno. Rozglądnął się dookoła, jakiś cichy głos w jego głowie nakłonił go, by podniósł wzrok i tak właśnie zrobił. Zauważył, że w jednym z okien stoi Victoria i przysłuchuje się całej rozmowie. Stwierdził, że to może być jego ostatnia szansa… Nie mógł się poddać, nie teraz.

-Victoria! Maleńka, proszę, porozmawiaj ze mną! Chce Ci to wszystko wyjaśnić!- krzyczał z głową uniesiona do góry. Lena przyglądała się mu ze zdziwieniem i odrazą. Gdy podniosła wzrok ku górze, zorientowała się o co mu chodzi.

-Nie  rób tego! Nawet nie próbuj tu zejść, słyszysz? – ostrzegła ją blondynka.

-Proszę tylko o kilka minut rozmowy! Czy to tak wiele? – syknął Nick przez zaciśnięte zęby, kierując wzrok na ciemnooką.  

-Tak, o kilka minut za dużo! Ona nie chce z Tobą rozmawiać.- ucięła.- Nie potrafisz zrozumieć tego, że to już koniec?

-Nie bądź tego taka pewna!- warknął, znów patrząc na okno, lecz tym razem nie było już w nim Victorii. Okno było puste, a firanka dokładnie zaciągnięta, tak jakby nikogo wcześniej tam nie było. Chłopak prychnął cicho pod nosem i zgromił spojrzeniem blondynkę, która bacznie mu się przyglądała.

-Nie rozumiem dlaczego jeszcze tu stoisz… Ona do ciebie nie przy…- Lena zaczęła swoją wypowiedź, lecz po chwili usłyszała niepewny głos swojej przyjaciółki.

-O czym chciałeś porozmawiać?- szepnęła cieniutkim głosem i głośno przełknęła ślinę. Dwie pary oczu zwróciły się ku jej drobnej postaci. Dziewczyna nerwowo potarła ramię swoją niewielką dłonią i wymusiła kruchy jak szkło uśmiech, który już po chwili rozsypał się, pozostawiając usta w linii prostej.

-Wolałbym porozmawiać w tobą w cztery oczy… - odrzekł, wymownie patrząc na blondynkę. Victoria skinęła głową, na znak tego, że Lena powinna zostawić ich samych. Prógowicz zrozumiała jej niemą prośbę i oddaliła się od nich, znikając za wielkimi drzwiami budynku. –Victoria, ja…

-Do rzeczy. Nie mam czasu, żeby tu stać i marznąć tylko po to, żebyś mówił cały czas o tym jak to bardzo żałujesz.- wcięła się w wypowiedź chłopaka i automatycznie zgasiła jego zapał do tłumaczeń. – Po co tu przyszedłeś?

-Chciałem tylko wytłuma…

-Nie! –dziewczyna przymknęła oczy i uniosła rękę delikatnie na wysokość swojej klatki piersiowej, kierując jej wewnętrzną stronę ku chłopakowi, przez co młody Parker zamilkł.-Nie chcę tego słuchać! Jeśli nadal masz zamiar o tym mówić to lepiej już stąd idź. – wskazała ręką na ulicę.

-Ale Victoria! Proszę, wysłuchaj mnie…- błagał. Dziewczyna machnęła na niego dłonią, odwróciła się i zaczęła zmierzać ku wejściu do bloku. Po chwili usłyszała niepewny głos bruneta.- Wybaczysz mi?- szepnął, a ona zatrzymała się, spoglądając na niego kątem oka. Nie chciała odwracać się do niego twarzą. Po prostu nie mogła już na niego patrzeć. Brzydziła się go. –Czy jeszcze kiedykolwiek mi wybaczysz? Będzie tak jak na początku? – powtórzył, tym razem pewniej.

-Nie wiem, Nick.

-Czemu?

- Mogę wybaczyć, ale już nigdy tego nie zapomnę… - szepnęła, a jej oczy automatycznie zaszkliły się. Kiedy zauważyła, że chłopak zaczyna po niej podchodzić, najzwyczajniej w świecie wbiegła do budynku, z trzaskiem zamykając za sobą drzwi… 





***


No to tak... 
Zacznę od tego, że przepraszam, że tak długo czekałyście na rozdział, ale niestety nie miałam kiedy go napisać. I od razu mówię, że wiem, że ten rozdział nie jest idealny, ale jestem chora i trochę trudno mi się pisało.;/
Dziękuję za wszystkie komentarze, wyświetlenia i za to, że jesteście. <3 
Czekam na komentarze. Kocham je czytać. 
No nic, nie chcę Was tu dłużej trzymać, więc po prostu zapraszam na następny! :) 

23 komentarze:

  1. zajebisty! <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest super!!!! Widze ze powoli do gry wkraczaja chlopcy *.* Wracaj do zrowka .Aaaa.... no i zycze weny .

    /Malikowa *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zwykle swietny , co prawda zaduzo sie w nim nie dzieje, ale mam nadzieje, ze niedługo pojawia się chłopaki z 1D :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny! Nareszcie któryś z chłopaków się pojawił. Co z tego, że w rozmowie telefonicznej. Czekałam na to i czekam żeby było troszkę więcej scen z chłopakami. No nic, nie będę się tu jakoś rozpisywać. Czekam na nexta :) Pzdr i weny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawalista, piękna, superowa, najlepsza ;D Uwielbiam jak piszesz, jesteś boska, kochana, no kocham cie po prostu <3 <3 ,3
    I są chłopcy, co tylko potęguje zajebistość tej notki ;D
    A więc, wracaj do zdrowia ;D
    glupie-zycie-fredzi.blogspot.com
    komorkowe-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział! *_* Nie mogę się doczekac kolejnego! <3 Oby jak najszybciej ♥ Czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Wracaj do zdrowia :D Rozdział cudny,jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest piękny naprawdę :) Już nie mogę doczekać się następnego *__* Wracaj do zdrowia ;)
    Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne ! Zajebiste !!! Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział, serio! I do tego jeszcze długi *.* Robi się coraz ciekawiej,mam nadzieję, że niedługo będą chłopcy! ! ! Strasznie podała mi się ta rozmowa z Malikiem :* Była pełna uczuć i wgl <33 Niech Nick niczego nie wywinie! A jego 'tatuś' tym bardziej :D
    Czekam na nn :*

    Zapraszam do mnie :)
    all-these-little-thingsx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowy na http://foreverbewithyou-opowiadanieo1d.blogspot.com/ !
    Gorąco zapraszam i życzę miłego czytania :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejuu *_* świetny rozdział czekam na nexta ! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Super *.* Robi się coraz ciekawiej czekam na next'a ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejuuu.! *o*
    Nie moge sie doczekać next'a.
    Ciesze sie że Zayn skontaktował się z Leną ,ich rozmowa była pełna uczuć,mam nadzieje że sie spotkają a Victoria z Harry'm
    Wiesz już może kiedy będzie next.? ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. juz chce wiedziec co jets ta niespodzianka sorry zabledy

    OdpowiedzUsuń
  16. Super czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  17. Komplikacje, komplikacje. Cieszę się że w końcu Zayn sie z nią skontaktował. Ale strasznie martwi mnie ten jej cały szef i Nick... Mam nadzieję, że jednak Vic zmądrzeje i nie będzie z nimi utrzymywała kontaktu.
    Czekam na następny i życzę dużo weny! :)

    http://all-our-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Sweet i BOSKIE ♥♥♥
    Super ,że są teraz chłopaki 1D . aa ♥
    Niech przyjadą do nich do Vic i Leny ♥♥
    Pisz następny ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham , Kocham ,kocham .
    zaprasz do mnie theeternalkids.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeju świetny <3 Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  21. Zajebiste *-* przeczytałam wszystko w jeden dzień i zakochałam sie normalnie <3 czekam na nexg ! /A.

    OdpowiedzUsuń
  22. Super!!!Sdjdhsushsidgdus

    OdpowiedzUsuń
  23. Zapraszam http://firstforbiddenlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! :)
Pamiętaj ... im więcej komentarzy, tym więcej motywacji do pisania i szybsze dodawanie nowych rozdziałów! :))