Czasem zdarza się, że dni mijają nam tak szybko jakby po
prostu za każdym mrugnięciem oka znikała jedna godzina, lub dwie, czy też pięć…
Tak też działo się w przypadku Victorii. Kilka następnych tygodni minęło jej
wyjątkowo szybko. Każda decyzja podejmowana była szybko, pod wpływem impulsu,
czy emocji. Może powinna przemyśleć je
bardziej? Wszystko co działo się w jej życiu przez ostatnie tygodnie było
spontaniczne. Może niepotrzebnie…?
Dziewczyna odczuwała to tak, jakby po prostu zasnęła na
kilka godzin i obudziła się dopiero w Paryżu. Tak, ciągłe występy, czy też zwiedzanie
różnych ciekawych miejsc, było już jej codziennością. Sama nawet nie zauważyła
momentu, w którym stała się rozpoznawalna. Zdarzało się, że ludzie po występach
podchodzili do niej i gratulowali jej udanego koncertu. Chwalili ją. Chcieli
zrobić sobie z nią zdjęcie… Czasem ktoś zaczepiał ja na ulicy, prosząc o
podpis. Żyć nie umierać. I jak tu tego
nie kochać?
Victoria była z siebie dumna. Cieszył ją fakt, iż zaczęły
spełniać się jej największe marzenia. Tak, tego właśnie pragnęła. Po to
śpiewała. Kochała śpiewać, nawiązywać kontakt z publicznością. To wszystko
powoli zaczęło nabierać właściwego kierunku. Ale, czy na długo?
Brunetka nie musiała przejmować się nauką, czy też samą
szkołą. Parker załatwił nauczanie indywidualne zarówno dla niej, jak i dla
Leny, co tylko ułatwiło przyjaciółkom dążenie do sukcesu.
Kuzynki znów były bardzo blisko. Zżyły się ze sobą, nie
odstępowały się nawet na krok. Po prostu nie widziały świata poza sobą.
Nareszcie udało im się zapomnieć o kilku niepotrzebnych incydentach z ich
życia. Najzwyczajniej w świecie starały się dotrzymać danej sobie kiedyś
obietnicy.
Kochały to poczucie dumy i satysfakcji kiedy spełniały swoje
marzenia. Gdy krok po kroku dążyły do wyznaczonych sobie celów. Stawiały cel
coraz wyżej, idąc ku górze...
Już nieco okrąglejsze ciało zielonookiej okryte było czarną,
połyskującą sukienką. Na nogach miała ciemne kozaki na wysokich koturnach.
Oczywiście nie mogło zabraknąć kremowego płaszcza, otulającego jej zmarznięte
ciało.
Victoria przechadzała się uliczkami Paryża, napawając się
widokami, które najprawdopodobniej widziała po raz ostatni. Odkąd zwiedziała
kraje, do których chciała pojechać, uśmiech nie schodził z jej twarzy. Jej oczy
rozpromieniły się i znów świeciły tym samym blaskiem co kiedyś. Nowińska była
okazem zdrowia. Nic nie wskazywało na to, że jeszcze kilka miesięcy wcześniej
umierała, leżąc w szpitalu.
Dziewczyna usiadła spokojnie na jednej z ławek i przyglądała
się uważnie każdej przechodzącej obok niej osobie. Skanowała wszystko to, co ją
otaczało. Budynki, drzewa, ulice, ludzi. Uśmiech na jej twarzy pojawiał się
nawet wtedy, kiedy kąciki ust jakiejś staruszki uniosły się delikatnie ku
górze, gdy ich spojrzenia się spotkały. Zielonooka po prostu cieszyła się z
wszystkiego.
Nagle z zamyśleń wyrwał ją magnetyczny głos jej kuzynki,
która aktualnie siadała obok niej i podsuwała pod jej nos kubek ze świeżą,
pachnącą kawą. Dziewczyna posłała w jej stronę uśmiech, wzięła do rąk niewielki
kubek i pociągnęła z niego porządny łyk aromatycznego napoju, wydając ze swoich
ust ciche syknięcie.
-Mmm… tego było mi trzeba…- mruknęła, zatracając się w smaku
kawy.
-Panie i panowie…- zaczęła Lena, naśladując
charakterystyczny głos Parkera, który bardzo często w ten sposób zapowiadał występ
brunetki.- Przed państwem niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju i utalentowana
Victoria Justice!- uniosła głos, nadal naśladując ton, znienawidzonego przez
nią mężczyzny, na co zielonooka zaczęła szczerze się śmiać.- Gotowa na
dzisiejszy występ?- spytała, poruszając zabawnie brwiami, co tylko wywołało u
Victorii głośniejszy napad śmiechu. – No uspokój się już! Pytam poważnie!-
uśmiechnęła się, szturchając w bok, brunetkę, próbującą złapać oddech.
-No już, już… - westchnęła.- Jak Ty to robisz, że głupimi
brwiami potrafisz doprowadzić mnie do takiego stanu?- jęknęła, popijając
czarny, nadal pięknie pachnący napój.- Tak, jestem gotowa. Zawsze jestem.-
uraczyła przyjaciółkę słodkim uśmiechem.- A Ty? Miałaś już próbę? Taniec też
musicie przećwiczyć…
-Tak, tak… Rano
ćwiczyłam z resztą ekipy na dzisiejszy koncert, tylko, że Parker wpadł w
połowie i oznajmił, że daje nam dwie godziny przerwy, bo musi coś z kimś
ustalić, więc zmyliśmy się do pokoi hotelowych. – wyjaśniła krótko.
Od pewnego czasu Lena tańczyła na koncertach Victorii z
kilkoma osobami, z dawnej grupy, do której należała. Dzięki temu dziewczęta
ciągle mogły być blisko siebie. Obie spełniały marzenia, ciesząc się swoją
bliskością. Robiły to co kochały. A każdy nowy sukces, napędzał je do dalszej
pracy, dzięki czemu było ich coraz więcej.
-Victoria… A tak właściwie to dlaczego nie chciałaś, żeby
Parker przedstawiał cię twoim prawdziwym nazwiskiem? Bo jakoś tego nie rozumiem…-
zamyśliła się blondynka.
-Po prostu lepiej dla wszystkich będzie jeśli w nazwie
scenicznej nie będzie mojego prawdziwego nazwiska. Sama wiesz, że staję się
coraz sławniejsza, a nie chcę, żeby powtórzyła się sytuacja z wakacji. Po
prostu chcę uniknąć ponownego spotkania z facetem, który mnie porwał, a sądzę,
że jeśli usłyszałby o mnie gdzieś w radiu, czy w telewizji to spróbowałby mnie
odnaleźć.- wzruszyła ramionami tak, jakby mówienie w tym nie sprawiało jej
żadnej trudności. Jakby pogodziła się z tym co się stało. Lecz wcale tak nie
było. Dziewczyna nadal chowała w sobie urazę, nadal bała się gwałtownego dotyku
drugiej osoby. Czuła się skrępowana nawet wtedy, kiedy Lena przytulała ją
trochę dłużej niż zwykle. Wspomnienia z tamtych dni wciąż w niej tkwiły.
-Przecież gdyby chciał porwać cię ponownie to raczej nie
spuszczałby cię z oka… Więc ukrywanie swojego nazwiska nic ci nie da…-
analizowała pod nosem blondynka. – Poza tym twarzy nie zmienisz, a on dobrze
wie jak wyglądasz…- ciągnęła w zamyśleniu.
-Lena, nie pomagasz…- burknęła Vic, marszcząc czoło w geście
niezadowolenia.
-Przepraszam…- rzuciła cicho, spuszczając głowę. Ale jak to
na Lenę przystało, ciekawość zwyciężyła ze skruchą i już po dosłownie kilku
sekundach, blondynka zaczęła dalsze dochodzenie. –To wytłumacz mi chociaż
dlaczego akurat ‘Justice’?- spytała, dziwnie gestykulując rękami, co tylko
spowodowało u jej przyjaciółki cichy chichot.
-Dlaczego ‘Justice’?- powtórzyła skróconą formę pytania, tak
jakby zastanawiała się nad odpowiedzią.- Dlatego, że ‘justice’ oznacza ‘sprawiedliwość’.
A jak sama wiesz, wiele razy nie zostałam potraktowana sprawiedliwie… -
uśmiechnęła się delikatnie, spuszczając wzrok na ziemię. Panna Prógowicz nie
odpowiedziała już nic. Poszła w ślady swojej przyjaciółki. Zamilkła i wlepiała
swój wzrok w brązowe botki, okrywające jej stopy.
-Tu jesteście! No ile można was szukać?!- w myśli dziewcząt wtargnął
charakterystyczny głos ich koleżanki, Ashley, która również była tancerką w
grupie Leny.- Wszyscy was szukają, a wy zapadłyście się pod ziemię…-
westchnęła, krzyżując ręce na wysokości swoich piersi.
-Po co nas szukają? – zdziwiła się Lena.
-Ten gbur kazał was znaleźć, bo przecież za godzinę zaczyna
się koncert!- rzuciła z taką łatwością, jakby było to oczywiste, po czym
pomachała ręką przed oczami zdezorientowanych dziewczyn. –Ejj!
-Aż tak długo chodziłyśmy po mieście?- brunetka zmarszczyła
czoło ze zdziwienia, po czym sprawdziła godzinę na wyświetlaczu swojej komórki,
która wskazywała godzinę osiemnastą.- Cholera… Rzeczywiście… - mruknęła pod
nosem, natychmiast zrywając się z miejsca.
Dziewczyny były na miejscu w dziesięć minut. Po drodze co
chwilę obijały się o innych ludzi, przebiegały przez środek ulicy, próbując
ominąć nadjeżdżające samochody, biegły przed siebie, roześmiane, przyciągając tylko
na siebie niepotrzebną uwagę.
Kiedy w końcu znalazły się za kulisami, okazało się, że wszyscy
czekali już na nie z niecierpliwością. Wszystko działo się bardzo szybko.
Victoria dostała do ręki swoją sukienkę, została zaprowadzona do garderoby,
gdzie niemal od razu się przebrała. Za resztę zabrały się makijażystki i
fryzjerki. Po upływie kilkunastu minut dziewczyna była gotowa. Zamieniła kilka
krótkich słów ze swoją ekipą, jak zawsze- motywując ich i dziękując im za to,
że po prostu przy niej byli.
Gdy nadszedł już właściwy czas, brunetka usłyszała donośny
głos Parkera, który jak zwykle zapowiadał ją w kilku zwięzłych zdaniach. Po
chwili na sali rozbrzmiał huk oklasków. Ten dźwięk naładował dziewczynę pozytywną
energią. Z uśmiechem na twarzy wyszła na scenę i spokojnie zasiadła przy
wielkim fortepianie. Grzecznie przywitała się z publicznością, dziękując im za
przybycie.
Nie czuła już stresu, tak jak za pierwszym razem. Każdy
następny występ napełniał brunetkę masą pozytywnych doznań i wspomnień, które
tylko motywowały ją i zachęcały do następnych koncertów.
Po chwili ułożyła palce na odpowiednich klawiszach i zaczęła
grać swoją ulubioną melodię…
I
don't wanna make a scene
I don't wanna let you down
Try to do my own thing
And I'm starting to figure it out
That it's alright
Keep it together wherever we go
And it's alright, oh well, whatever
Everybody needs to know
You might be crazy
Have I told you lately that I love you?
You're the only reason that I'm not afraid to fly
And it's crazy that someone could change me
Now no matter what it is I have to do, I'm not afraid to try
And you need to know that you're the reason why…
I don't wanna let you down
Try to do my own thing
And I'm starting to figure it out
That it's alright
Keep it together wherever we go
And it's alright, oh well, whatever
Everybody needs to know
You might be crazy
Have I told you lately that I love you?
You're the only reason that I'm not afraid to fly
And it's crazy that someone could change me
Now no matter what it is I have to do, I'm not afraid to try
And you need to know that you're the reason why…
Oklaski, które rozbrzmiały na całej sali tylko zachęciły
Victorię do śpiewania następnych piosenek, przy których już tańczyła ekipa
blondynki.
Szczęście.
To jedyne co towarzyszyło im podczas występu. Tylko to
czuły. Obie były podekscytowane i bardzo szczęśliwe. Cały czas uśmiech gościł
na ich twarzach. Radość biła od nich tak bardzo, że było to wyczuwalne na
publiczności.
A
dlaczego tak było?
Bo
robiły to, co kochały…
Bo były
przy sobie…
Były
pewne, że już nikt nie może tego zepsuć…
Ale
przecież w życiu nic nie jest pewne, prawda?
***
Wszyscy byli już w swoich pokojach, w hotelu. Dziewczyny,
jak przystało na przyjaciółki, miały pokój razem, co jeszcze bardziej je ze
sobą zbliżało.
Victoria brała prysznic, a Lena pakowała się. Chciała być przygotowana, bo
przecież następnego dnia, z samego rana, cała ekipa ruszała w dalszą podróż po
świecie. A najlepsze było to, że każdy następny kraj był niepewny. To gdzie pojadą
było niespodzianką do ostatniej chwili. Nawet Victoria zazwyczaj dowiadywała się
o tym dzień przed wyjazdem. Niespodzianek
nigdy za wiele…
Nagle z laptopa Leny zaczęły wydostawać się
charakterystyczne dźwięki, oznaczające nadchodzącą rozmowę. Blondynka
uśmiechnęła się pod nosem, ponieważ dobrze wiedziała kto próbuje się z nią
skontaktować. Usiadła na swoim łóżku, z laptopem na kolanach. Gdy kliknęła
myszką we właściwym miejscu, na ekranie pojawił się uśmiechnięty od ucha do
ucha mulat.
Oboje przez długą chwilę milczeli. Tylko wpatrywali się w
siebie z uwagą. Ich oczy świeciły swoim własnym blaskiem. Było tak za każdym
razem gdy się widzieli, bo przecież mogli tylko tak…
-Cześć, skarbie…- tę piękną ciszę przerwał, łamiący się głos
Malika.
-Hej…- szepnęła z uśmiechem blondynka, po czym posłała do
swojego ukochanego uśmiech, który zostawiała specjalnie dla niego.
-Kocham kiedy to robisz.- powiedział, przyglądając się
dziewczynie.- Kocham ten uśmiech…
-A ja kocham ciebie.- zachichotała, po czym usłyszała cichy
trzask drzwi, co oznaczało, że ktoś je otwierał. Już po upływie kilku sekund w
pokoju stała szczupła brunetka, której mokre włosy opadały kaskadami na wąskie
ramiona, okryte materiałem luźnej, czarnej bluzki.
-Z kim rozmawiasz? -
spytała z ciekawością, skanując wzrokiem swoją blond przyjaciółkę.
- Z Zaynem…
-Ah, no tak, po co pytałam? Przecież to oczywiste…- zaśmiała
się. – Pozdrów go…- szepnęła, zakładając na siebie krótkie spodenki.- Ja idę do
Parkera, może wyciągnę z niego gdzie jutro jedziemy.- mruknęła tak, jakby
mówiła sama do siebie, po czym zniknęła za drzwiami.
-Kto to był? – tym razem pytanie zadał Zayn.
-Victoria. Emm.. i kazała cię pozdrowić.- oznajmiła
zmieszana.
-Dzięki. Co u niej? Jak się czuje?
-Dobrze. Śpiewa jeszcze lepiej niż pół roku temu.-
przyznała, znów uroczo się uśmiechając.- Moja mała, zdolna kuzyneczka…
-Chciałbym ją usłyszeć. Dawno z nią nie rozmawiałem.
Właściwie… To dlaczego zawsze kiedy rozmawiamy, ona gdzieś znika?
-Twierdzi, że nie chce nam przeszkadzać.- wyjaśniła.-
Zazwyczaj idzie do pokoju obok, do Ashley. Ale teraz poszła do Parkera. –dodała,
odkręcając dużą butelkę z wodą i pociągnęła z niej dość duży łyk.- Zayn…-
zaczęła.
-Tak, skarbie?
-Chłopaki nadal nie dowiedzieli się, że utrzymujesz ze mną
kontakt?
-Sama wiesz jacy oni są. Gdyby się dowiedzieli to jestem
pewien, że nie utrzymaliby tej informacji tylko dla siebie.- zaśmiał się cicho.
-Rozumiem… - rzuciła na podsumowanie. – Mam nieodparte
wrażenie, że za niedługo się spotkamy… Nie wiem dlaczego. Też tak masz?-
spytała dopiero po chwili.
- Mam taką nadzieję. Tak bardzo chciałbym Cię przytulić,
pocałować…
-Chciałabym mieć cię przy sobie. Na zawsze.- szepnęła ze
łzami w oczach.- Kocham cię...
-Ja ciebie też, nawet nie wiesz jak mi cie brakuje. –
chłopak spuścił głowę.
Miał już dość tego, że musiał ukrywać swój związek.
Musiał okłamywać swoich przyjaciół, którzy przecież byli mu najbliżsi. Czuł się
z tym okropnie. Żył w kłamstwach i ciągłych tajemnicach, a nawet to nie
wystarczyło, żeby być bliżej swojej ukochanej. Mulat uniósł głowę, by spojrzeć
na blondynkę, która już zaczynała płakać. Kiedy to zobaczył, z jego oka
wypłynęła pojedyncza, słona łza.
– Dlaczego to jest takie trudne?- spytał.
Oczekiwał rzeczowej odpowiedzi, mimo tego, że wiedział, iż ciemnooka też jej
nie zna.
-Sama chciałabym wiedzieć…- wyszeptała, ocierając mokre
policzki. –Z… Zayn...- zaczęła, ale najwidoczniej nie było dane jej skończyć.
Przerwało jej głośne trzaśnięcie drzwiami. Blondynka odwróciła się gwałtownie w
ich stronę i skierowała swój przenikliwy wzrok w kierunku Victorii. Lena nie
potrafiła odczytać jakie uczucia nią targały. Było ich zbyt wiele, żeby
określić chociaż jedno z nich. Panna Prógowicz zrobiła pytającą minę, a Vic
podeszła bliżej i usiadła na brzegu łóżka ciemnookiej.
-No mów…- nalegała Lena.
-Następny przystanek to…
-To?!- ponagliła ją blondynka.
-Londyn…
***
Cześć!
Jejku, wybaczcie, wiem, że ten rozdział mi
nie wyszedł. Jest zbyt krótki itd. Wiem. ;/
Przepraszam, przepraszam,
przepraszam.
Nowa bohaterka nie odegra dużej roli, ale jednak będzie ważna. :)
Hm... Już tak blisko chłopaków...
Czekam na komentarze. :)
Będzie 25? <3
Kocham Was.
Do następnego.
Czekam na nexta = )
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Jak wszystkie ;) Już ci to mówiłam ♥ Ale powiem ponownie ! Świetnie
OdpowiedzUsuńJejuuuu genialny ! dodawaj nexta *_*
OdpowiedzUsuńpisz szybko następny rozdział!!
OdpowiedzUsuńBoze, zajebisty no nie ma slow xD ! Pisz nexta kochanie ;*
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nn :) bosko piszesz <3
OdpowiedzUsuńaga-aaga.blogspot.com
Ja chcę następny rozdział!!! Nie mogę się go doczekać! Pisz szybko! Rozdział świetny, ale to chyba już wiesz... :d No nic kończę. Pozdrawiam i życzę weny!
OdpowiedzUsuńNext ,next ,next...
OdpowiedzUsuńooooo..<3
OdpowiedzUsuńgenialny ! <3
Suupppeerr no ale musialas konczyc w takim momecie? ??! aaa pewnie viktoria tak zaeragowala poniewaz tam beda chlopcy *.* jeszcze raz super!!!
OdpowiedzUsuńAaa! Czekam na nexta! Zarąbiste!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://1d-my-reason-for-living.blogspot.com/?m=0
Naaaaaaastępny !!
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do LBA!
OdpowiedzUsuńhttp://on-the-other-shore.blogspot.com/
Justi. xx
Świetny. Jesteś genialna, a rozdział naprawdę bardzo długi <33333
OdpowiedzUsuńkomorkowe-one-direction.blogspot.com
Te emocje... Boskie <3 Czy tylko ja mam wrażenie, że chłopcy będą w następnym rozdziale? ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na nn!!!
G-E-N-I-A-L-N-E!
OdpowiedzUsuńaaa w końcu się spotkają :))
OdpowiedzUsuńhttp://nowe-opowiadanie.blogspot.com/
z niecierpliwością czekam na następny rodział <3
OdpowiedzUsuńB.O.S.K.I.E. opowiadanie ;*
aga-aaga.blogspot.com
Świetny każdy rozdział jest cały czas coraz bardziej interesujący.!Czekam na Next'a.! <3 ;**
OdpowiedzUsuńCodo czekam na nexta :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Fajnie, że nareszcie zbliża się spotkanie Victorii i Leny z chłopakami. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Czekam i weny życzę :)
OdpowiedzUsuńSuuper! <3 Nareszcie Londyn! Może Victoria i Harry się spotkają? Mam nadzieję, że tak :)) Czekam na next xx
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zawsze *-* genialnie piszesz <3
OdpowiedzUsuńboziu jakie to piękne !!!!
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie theeternalkids.blogspot.com
HHA !! NA PEWNO SPOTKAJĄ TAM CHŁOPAKÓW ! Nie mów, że Ci nie wyszedł bo jest wspaniały ! kocham <3
OdpowiedzUsuńCudowny ;*
OdpowiedzUsuńCudowny ;3 wyszedł ci DOBRZE czekam na next ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńHejka, świetny rozdział, jak zawsze :))
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://strangelove-story-dark-harry-styles.blogspot.com/ !!!
To opowiadanie jest mega czekam na nastempny rozdział
OdpowiedzUsuńMasz wileki talent
Świetny ! Znalazłam twojego bloga dzisiaj jest genialny ! Normalnie nie mogłam przestać czytać ! ;) Czekam na następny rozdział i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńNatalie ♥
Extra. Niech się wszyscy razem spotkają :DD
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :3
OdpowiedzUsuńhttp://makes-me-feel-magical.blogspot.com/ <----zapraszam do mnie :)
dawaj następny rozdział!!!!!!!!!!!!! I love 1D!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSuper <3 Czekam na next'a ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany, szybko przeczytany, idealny!
OdpowiedzUsuńJeju, pisz szybko następny bo już nie wytrzymam *.*
Świetny rozdział! Fajnie opisałaś to wszystko. Ciesze się, że Victorii udało się zacząć karierę piosenkarki :0 Proszę wejdź do mnie na http://story-in-my-life-with-onedirection.blogspot.com/ Z góry dzięki !! Buziole ;* <3
OdpowiedzUsuń