Powieki chłopaka zostały podrażnione złośliwymi promieniami
słońca, przedzierającymi się przez niezasłonięte okno. Brunet mruknął coś
niewyraźnie pod nosem, po czym odwrócił się na drugi bok, zasłaniając głowę
poduszką. Jego skronie pulsowały, przyprawiając go o tak intensywny ból głowy,
że do oczu, zaczęły mu napływać niewielkie ilości łez.
Nagle usłyszał głośny odgłos, dochodzący z głębi mieszkania.
Zakładał, że był to dźwięk tłuczonego szkła.
Dopiero po chwili dotarło do niego, że ktoś prócz niego także musiał być
w jego mieszkaniu. Niemal od razu uniósł się do pozycji siedzącej i zwlókł nogi
z łóżka. Jego ręka leniwie przetarła zaspaną twarz, następnie przeczesała
bujne, brązowe loki. Kiedy w końcu uzbierał siły, żeby podnieść się z ciepłego
łóżka- które aż prosiło, by w nim zostać- skierował się w stronę kuchni.
W całym mieszkaniu unosił się tak dobrze znany zapach
świeżych omletów, które zawsze poprawiały humor brunetowi. Jego przyjaciel
dokładnie o tym wiedział, dlatego je przygotował. Przeczuwał, że Styles nie
obudzi się w najlepszym stanie, więc zdecydował zostać u niego na noc i pomóc
mu dojść do siebie. Działo się tak bardzo często, gdyż Harry nie odpuszczał
sobie alkoholu w wolne wieczory.
-Co ty tu robisz?- jęknął gardłowo lokaty, siadając przy
wysokim, ciemnym blacie. No tak, Styles wyjątkowo miło powitał przyjaciela,
starającego się mu pomóc.
-Harry…- westchnął Tomlinson, wrzucając do kosza stłuczoną
szklankę.- Już tyle razy to przerabialiśmy… Wiem, że gdybym ci nie pomagał to
każdego ranka znów sięgałbyś po butelkę. A tego byśmy nie chcieli.- przewrócił oczami i powrócił do przyprawiania potrawy.
-Dobra.- Styles machnął ręką i wziął głęboki oddech.- To o
czym wczoraj nawijałem, kiedy byłem pod wpływem?- zaśmiał się pod nosem, a Lou
tylko zgromił go spojrzeniem. Dla niego nie było to wcale śmieszne.
-Nadal ją kochasz, prawda? – mruknął Louis, podsuwając
talerz z gotowym omletem, pod nas nos lokatego.
-Co? Niby kogo?- bąknął z pełną buzią. –Daj mi wody…- dodał
po chwili, wskazując na butelkę stojącą na blacie. Tomlinson westchnął głęboko,
nalał do szklanki dużą ilość wody, po czym podał ją przyjacielowi.
-Victorię. – odpowiedział krótko, czekając na burzliwą
reakcję kumpla.
-Chyba sobie ze mnie żartujesz!- prychnął.- Nigdy jej nie
kochałem, nie kocham i nie będę kochał. Czy wy w końcu to zrozumiecie?!
-Wczoraj mówiłeś coś innego...- oparł się o blat i
przyglądał brunetowi, pochłaniającemu danie.
-Byłem pijany. Plotłem trzy po trzy… Sam wiesz, że alkohol
czyści mi mózg.- uśmiechnął się, tak jakby mówił sam do siebie.
-Nie, Harry. Kiedy jesteś pijany mówisz wszystko co leży Ci
na sercu. Widocznie ją także tam masz…- dodał ciszej, skanując spojrzeniem
każdy ruch Styles’a. Chłopak coraz bardziej się denerwował. Jego szczęka z każdą
sekundą nabierała mocniejszych rysów.
-Możesz przestać?- brunet z trzaskiem odłożył widelec na
bok, po czym odsunął od siebie talerz. –Nienawidzę jej za to co zrobiła, jasne?
Nic tego nie zmieni.-fuknął i wstał z miejsca, mierząc przyjaciela, który był
oazą spokoju, w przeciwieństwie do Harry’ego. –Dziękuję za to, że mogłem zjeść
śniadanie w jakże miłej atmosferze…- mruknął. Na jego twarzy pojawił się
ironiczny uśmiech. Już po chwili w kuchni nie było śladu po Harry’m...
Louis dobrze wiedział, że to skończy się nieporozumieniem i
złością Styles’a. Zawsze tak było. Harry praktycznie zawsze unikał rozmowy o
tym w każdy możliwy sposób. Ten temat był dla niego drażliwy. Ale… Nie ma co
się dziwić. Chłopak także przeszedł swoje. Sam nie wiedział co powinien o tym wszystkim
myśleć. Był zostawiony sam sobie. Nie znosił tej pustki w środku, którą czuł
gdy Victoria go zostawiła. Nienawidził uczucia, które wypełniało jego serce.
Nienawidził uczucia, którym ją darzył…
***
Serce dziewczyny już wprost tkwiło w jej gardle. Dłonie
trzęsły się tak, że nie panowała już nad tym. Nogi były jak z waty. A wszystko
to dlatego, że Parker dowiedział się o malutkiej ‘sprzeczce’ z Aną, którą obie
dziewczyny skończyły w szpitalu. Sam fakt sprzeczki nie był dla niego
problemem. Facet był wściekły dlatego, że Victoria nie mogła wyjść w takim
stanie na scenę. Miała rozwaloną dolną wargę i łuk brwiowy, który lekko spuchł.
Dziewczyna nie widziała w tym żadnego problemu, lecz Parker uparł się i
zabronił jej występować przez najbliższe kilka dni. Oczywiście, wszystkie
występy przełożył na inne dni. Nie pozwolił, by przepadły. Cały Parker.
Kiedy brunetka skończyła wysłuchiwać rwącego monologu i
wyszła z gabinetu, natychmiast odetchnęła z ulgą. Oddech zaczął wracać do
normy, podobnie jak bicie serca. Gdy przekroczyła próg swojego apartamentu,
wszystkie negatywne emocje opuściły ją jak za machnięciem czarodziejskiej
różdżki. Swoją drogą… Dziewczyna sama nie wiedziała dlaczego tak nerwowo
reagowała na wszystko co było związane z Parkerem…
Victoria usłyszała szum wydawany przez suszarkę do włosów.
Domyśliła się, że Lena musi być w łazience, dlatego właśnie tam się udała. Bez
pukania weszła do środka, zastała Lenę, której ciało okryte było białym
szlafrokiem, spod niego wystawała niebieska, przylegająca do ciała sukienka. Dźwięk
ustał, a blondynka rozczesywała już swoje długie, lśniące włosy.
-Gdzie byłaś? – spytała, widząc za sobą, w lustrze swoją
przyjaciółkę.
-Parker dowiedział się o incydencie z Aną… - westchnęła,
siadając na brzegu wanny, po czym zdjęła z siebie gruby sweter, zostawiając na
sobie tylko czarną bokserkę.
-Był bardzo wściekły?- zmarszczyła czoło. Odwróciła się
przodem do swojej kuzynki, następnie rzuciła w jej stronę kosmetyczkę pełną
wsuwek i usiadła na podłodze, przed Victorią. –Kok.- oznajmiła szybko, podając
jej do ręki szczotkę.
-Sama wiesz jaki on jest…- dodała na sam początek, zbierając
gęste, blond włosy w kucyka na czubku głowy. –Nie był bardzo zły dopóki mnie
nie zobaczył. Wtedy zaczął krzyczeć, że jestem nieodpowiedzialna, że powinnam
takie rzeczy załatwiać inaczej. Dodał jeszcze, że jeśli tak dalej pójdzie to
zniszczę sobie reputację. –zaśmiała się pod nosem.- A na koniec powiedział, że
przez moje szczeniackie zachowanie musiał przełożyć wszystkie występy z tego
tygodnia, bo w takim stanie nie pozwoli mi wyjść na scenę. – wzruszyła
ramionami, tak jakby kilkanaście minut wcześniej wcale nie trzęsła się ze
strachu przed wkurzonym Parkerem.
-Jak ja go nienawidzę…- gardłowe westchnienie wydostało się
z jej ust. –Tak właściwie… Au, trochę delikatniej!- pouczyła swoją
przyjaciółkę, która dla zabawy szarpnęła ją za długiego kucyka.
-To się nie kręć!- zachichotała, a następnie zaczęła skręcać
poszczególne pasma włosów i upinać je we właściwym miejscu.
-No dobra, dobra…- przewróciła oczami.- Która godzina?
-Nie wiem, sprawdź.- brunetka podała przyjaciółce swój
telefon, dalej pogrążając się w swojej pracy.
Kiedy spoglądnęła przez ramię ciemnookiej na wyświetlacz
telefonu, zobaczyła, że jest godzina 17:40. Niestety całkowicie zapomniała, że
Lena nie wie o jednej, bardzo ważnej sprawie. Kiedy zorientowała się, że
blondynka może zobaczyć to co przed nią ukrywała, było już za późno. Prógowicz
bez zastanowienia, tak jak to miała w zwyczaju, otworzyła nowe wiadomości,
które zielonooka miała w skrzynce odbiorczej. Wszystkie nieodebrane połączenia
i nieodczytane sms-y były od jednej osoby…
-Możesz mi powiedzieć co to ma znaczyć? – oburzyła się Lena,
czytając treści owych wiadomości.
-Jak to co?- spytała niepewnie.- To co widzisz…- dodała,
delikatnie spuszczając głowę, mimo tego, że Prógowicz jej nie widziała. To
dawało jej poczucie większego bezpieczeństwa.
-On nadal się od ciebie nie odczepił?
-Po co pytasz, skoro znasz odpowiedź?- jęknęła.
-Czemu mi o tym nie powiedziałaś? – trafiła w czuły punkt.
-Bo… Jakoś tak... Nie było kiedy…
-Niech zgadnę… Czekałaś na odpowiedni moment?- zakpiła, na
co w odpowiedzi uzyskała tylko ciche mruknięcie, oznaczające przyznanie jej
racji.- Najbardziej oklepany tekst, jaki mogłaś wymyślić. –stwierdziła. –
Gdybym się nie spieszyła, na pewno przemaglowałabym Cię…
-Nie potrzebnie. Przecież go ignoruję. Nie odpisuję, nie
odbieram gdy dzwoni. – wymieniała, dopinając ostatnie kosmyki włosów, do koka
Leny.- Już nawet nie zwracam na to uwagi. Nie ma żadnego problemu.
- Powinnaś powiedzieć o tym Parkerowi. To w końcu jego
ojciec, może coś z tym zrobi.
-Ale… Parker już wie…- mieszała się Victoria.
-Jak to?!
-No… Tak. Powiedziałam mu o tym jakiś czas temu. – przyznała
cicho.
-Jemu powiedziałaś, a mi nie?!- oburzyła się blondynka.
-Ale, po co miałam zawracać ci tym głowę? – brnęła w to
dalej, mimo tego, że dokładnie wiedziała, iż nie wygra.
-Nawet mnie nie denerwuj… - warknęła panna Prógowicz.
-Gotowe.- ucięła krótko Victoria, wstała z wanny i zgrabnie
ominęła siedzącą na podłodze Lenę. Wyjęła z jej ręki swoją komórkę, po czym
opuściła łazienkę.
Niemal od razu udała się do sypialni. Tam położyła się na
łóżku i ślepo patrzyła w sufit. Nie miała ochoty kompletnie na nic. Leniwie
bawiła się kosmykami swoich ciemnych włosów. Po chwili usłyszała trzask
zamykanych z hukiem drzwi, co oznaczało, że Lena wyszła z Zayn’em do kina. Victoria
odetchnęła z ulgą i zaczęła podnosić się z łóżka. Przed jej oczami zrobiło się
czarno, gdy zerwała się z miejsca, dlatego natychmiast z powrotem usiadła na
miękkim materacu. Odetchnęła głęboko kilka razy i szybko zamrugała oczami. Gdy
kilka sekund później jej stan unormował się, usłyszała pukanie do drzwi. Nikogo
się nie spodziewała, więc zakładała, że Ash przyszła do niej, jak co wieczór,
żeby dotrzymać jej towarzystwa w nudzeniu się. Jednak kiedy otworzyła drzwi do
apartamentu, przekonała się, że przed nimi nie stała Ashley, tylko pewien
niebieskooki blondyn, uśmiechnięty od ucha do ucha…
-Niall? Co ty tu robisz?- spytała Nowińska, delikatnie się
uśmiechając.
-Przyszedłem cię odwiedzić… To źle? – zdziwił się Horan.
-Wręcz przeciwnie. To bardzo dobrze. Skąd wiedziałeś gdzie
jestem?
-Od Zayn’a… - objaśnił, zaglądając do środka apartamentu.
–Wpuścisz mnie?- zapytał zamyśloną dziewczynę, tym samym wyrywając ją z zadumy.
-Emm… Tak, jasne… Przepraszam…- otworzyła szerzej drzwi,
ułatwiając Niall’owi dostanie się do pomieszczenia.
Kiedy oboje znaleźli się już w środku, żadne z nich nie
chciało odezwać się jako pierwsze. Dziewczyna nerwowo przebierała palcami, a
Niall cały czas przyglądał się jej z podziwem. Uśmiech na jego twarzy gościł
nieustannie odkąd ją zobaczył. To ona dawała mu szczęście. Nikt inny…
Nagle brunetka wzięła krótki oddech i zaczęła rozmowę…
-Wiesz… Niall, mam pytanie… Mogę?- uśmiechnęła się
niepewnie, spoglądając w oczy swojego towarzysza.
-Pewnie, pytaj.
-Jak to się stało, że wiesz…- zielonooka bała się zadać to
pytanie. Nie wiedziała jak Horan na to zareaguje.- Że…
-Że? Pytaj, Victoria… Ja nie gryzę.- zaśmiał się cicho, po
czym obdarzył dziewczynę szczerym uśmiechem.
-Dlaczego jesteś z Aną? Od kiedy? –w końcu wydusiła z siebie
pytanie, które męczyło ją od poprzedniego dnia.
-Wiesz… Kiedy wyjechaliśmy… Stwierdziłem, że jednak mógłbym
spróbować być z Aną. Przecież przez tyle czasu o tym marzyłem, prawda? –
westchnął.- Ale to okazało się być nienajlepszą decyzją.-dodał.- Wracając… Po pewnym czasie zacząłem do niej
dzwonić. Nie odbierała. Kiedy w końcu udało mi się ją ubłagać o chwilę rozmowy,
dała się przekonać. Przeprosiłem ją, chociaż nie widziałem w tym sensu. Byłem jak
w amoku… Potrzebowałem czyjejś bliskości. Ona… Zgodziła się. Spróbowaliśmy. Zmieniła
się. Wtedy zaczęła odstawiać te swoje histerie. Była zazdrosna o wszystko i
wszystkich. Nieważne co bym powiedział lub zrobił, to było złe, bo nie szło po
jej myśli. Nie pasowało jej nawet to, że czasem chciałem wyjść bez niej z
chłopakami na pizzę, czy do kina. Odkąd się z nią związałem nie mam własnego
życia. Wszystko jest podporządkowane pod nią i jej chimery. Wszyscy mamy jej
dość. Nie tylko ja. –wyjaśnił.
-To… Dlaczego z nią nie zerwiesz?
-Myślisz, że nie próbowałem? – uśmiechnął się.- To nie takie
proste. Już raz to skończyłem i od razu pożałowałem. Ona już nie odpuści…
-Jak to? Co się stało? – zdziwiła się.
-Ana próbowała popełnić samobójstwo po tym jak z nią
zerwałem. Nie chcę z nią być, jest o wiele lepszą przyjaciółką, niż dziewczyną,
ale nie zniósłbym świadomości, że ona zabiła się przeze mnie.
-To miłe, że tak się dla niej poświęcasz… - to jedyne co
dziewczyna była w stanie z siebie wykrztusić. Zapadła głupia cisza, która
krępowała zarówno Victorię, jak i Niall’a. Dopiero po upływie kilku, ciągnących
się niemiłosiernie minut, brunetka zdecydowała się odezwać.- Próbowałeś z nią o
tym rozmawiać? Bo wiesz… Jej zachowanie nie jest normalne…
-Wiem, że nie jest. Ona nie jest normalna odkąd z nią
jestem.- wyjaśnił.- Kiedy z nią rozmawiam ona nawija mi o zaręczynach, o
dzieciach, o ślubie, o tym, że mam zakończyć karierę jak najszybciej, żeby móc
zacząć budować nasz wymarzony dom… Ale ja tego wszystkiego nie chcę! Nie chcę o
tym myśleć. Nie teraz. Nie z nią.
-Jak masz zamiar to rozwiązać? – spytała dziewczyna, która
coraz bardziej traciła resztkę nadziei na to, że Ana jest w pełni zdrowa
psychicznie.
-Nie wiem. Szczerze… Mam nadzieje, że w końcu się jej
znudzę. Bo po tym wszystkim nawet gdyby jakimś cudem znormalniała, nie zdobędę
się na jakąkolwiek bliską relację z nią.
-Emm… Niall…- zaczęła. Chłopak spojrzał na nią, wyczekując
dalszej części jej wypowiedzi.- Kochasz ją?
-Kochałem… A przynajmniej tak mi się wydawało. Byłem nią
zauroczony, oczarowany. Teraz tkwię w tym całym bagnie tylko i wyłącznie ze
względu na jej bezpieczeństwo. Zależy mi na niej, ale nie tak jak kiedyś. Nie
chcę, żeby zrobiła sobie krzywdę.
-Rozumiem. –powiedziała w zadumie, po czym spojrzała na
blondyna, który nie był już taki uśmiechnięty jak chwile wcześniej. Postanowiła
zająć go czymś innym. –Masz może ochotę czegoś się napić?- palnęła bez namysłu.
Chłopak uśmiechnął się blado i kiwnął głową, zgadzając się. Zielonooka
dużo nie myśląc zerwała się z miejsca. Zrobiła to za szybko, przez co już po
chwili zakręciło jej się w głowie, zachwiała się na własnych nogach i
przechyliła w bok. Tak właśnie znalazła się na kolanach Niall’a, który w
odpowiednim momencie ją złapał.
-Przepraszam… Jestem straszną niezdarą…- wyjąkała Victoria,
patrząc prosto w niebieskie tęczówki Horan’a.
-Nie przepraszaj. Dobrze, że nic ci się nie stało…-
mruknął.- Ładnie pachniesz…- uśmiechnął się czule i również spojrzał w zielone
oczy brunetki, na co jej reakcją było pojawienie się wielkich rumieńców na
policzkach.
-D… Dziękuję…- szepnęła, skanując twarz blondyna, który
nawet nie miał zamiaru wypuścić jej ze swoich objęć.
Victoria spojrzała na górną wargę jego wąskich ust, po czym
jej wzrok szybko powrócił do przenikliwych oczu Horan’a. Chłopak niepewnie zbliżył swoją twarz do jej twarzy
i delikatnie zwilżył usta językiem. Brunetka z trudem przełknęła ślinę. Po
chwili przymknęła oczy i próbowała wyrównać oddech, ponieważ miała trudność ze
złapaniem go. Kilka sekund później poczuła jego gorący oddech zbliżający się do
niej. Czekała na to. Chciała, żeby w końcu to zrobił. Tęskniła za tym odkąd
pocałował ją w szpitalu… Napawała się tą chwilą jak tylko mogła. Oboje pragnęli
tej chwili, lecz żadne z nich nie przyznałoby się do tego.
Niestety nie było im dane tego skończyć. Kiedy Niall miał już
zrobić decydujący krok, w pomieszczeniu rozległo się głośne gwizdanie, na co
oboje odskoczyli od siebie jak poparzeni. Victoria natychmiast uniosła wzrok i ujrzała
swoją przyjaciółkę, Ashley, za którą stał Liam. Oboje byli bardzo rozbawieni
sytuacją, w której zastali Niall’a i Nowińską.
-Gołąbeczki wy moje…- zaczęła ciemnowłosa.- Mam nadzieję, że
wam nie przerwaliśmy! –zachichotała, siadając obok zarumienionej Victorii.
-Jak ty tu weszłaś?- spytała zielonooka, z trudem łapiąc
oddech.
-Zostawiłaś otwarte drzwi, głupku.- zaśmiała się, uderzając
ją w ramię.
-Nienawidzę cię.- bąknęła cicho Vic, lecz po upływie kilku
sekund uśmiechnęła się i spojrzała przepraszająco na blondyna, który już witał
się ze swoim przyjacielem.- Więc… Tak bardzo się za mną stęskniłaś, że
postanowiłaś mnie odwiedzić?
-Właściwie, to było to tak, że miałam wyjść z resztą ekipy
na miasto, ale kiedy byłam w holu zauważyłam Liam’a. On nie wiedział gdzie
powinien cię szukać, więc postanowiłam, że przyjdę tu z nim. –wyjaśniła, uroczo
uśmiechając się do Payne’a.
-Okeeej…- przeciągnęła Victoria, zastanawiając się nad tym
czym mogłaby zająć swoich gości. Jednym potrafiłaby się zająć, ale już trójka
to tłok…
Spojrzała błagalnym wzrokiem na swoją przyjaciółkę. Ona
oczywiście od razu wyłapała o co chodzi brunetce, więc zaczęła opowiadać różne
historie. Po kilku z nich, Victoria żałowała swojej decyzji i siedziała
zażenowała tą całą sytuacją, a chłopaki wprost pękali ze śmiechu. Oczywiście,
każda historia, o której mówiła Ash, pogrążała Nowińską. Jedną z nich była na przykład
wpadka Victorii podczas jednej z prób, kiedy to dziewczyna została upuszczona
przez dwóch chłopaków, który mieli trzymać ją na rękach na samym końcu
piosenki. Dziewczyna zdarła sobie wtedy łokieć oraz obiła nos. Występ nie mógł
być przełożony, dlatego dziewczyna wystąpiła z siną twarzą… Co spotkało się z
gromkimi oklaskami publiczności, która myślała, że są to żarty…
-Ash… Błagam… Skończ już…- jęknęła Victoria, zasłaniając czerwoną
twarz niewielką poduszką.
-Nie, nie! Niech mówi dalej!- zaśmiał się Liam.
-Li!- zawyła Victoria, rzucając w chłopaka poduszką.
-No co?!- złapał lecący przedmiot ze śmiechem.
-Ej!- zaczęła Ashley, ledwo oddychając.- A kiedyś… Po jednym
koncercie… - dziewczyna wciąż się
śmiała.- Do garderoby Victorii przyszedł jeden staruszek. To było w jej
urodziny… Przyszedł, miał ze sobą taki wielki bukiet fiołków. Jeśli mam być
szczera to bukiet był piękny i ja na jej miejscu bym go przyjęła…- powiedziała
z wyrzutem, kierowanym do Victorii, zasłaniającej zarumienioną twarz.- I ten
dziadek chwalił ją, mówił jaki to był oczarowany jej głosem. Życzył jej
sukcesów i stwierdził, że kiedyś na pewno będzie znana na całym świecie. Ona
oczywiście zaraz zrobiła się czerwona na twarzy. Nie mogła nic z siebie
wydusić. Ten staruszek podał jej ten bukiet, a ona co? Nie przyjęła go,
twierdząc, że jest uczulona na fiołki. I zamknęła mu drzwi przed nosem. –
skończyła, podsumowując swoją opowieść głośnym śmiechem, którym zaraziła
również dwóch członków One Direction.
-Ale później było mi go szkoda! I gdybym tylko mogła to
przeprosiłabym go za to!- broniła się Victoria.- Kurde, to wcale nie jest
śmieszne!- zezłościła się, była całkowicie poważna. Naraz w całym pomieszczeniu
nastała grobowa cisza. Wszyscy skanowali się dziwnymi spojrzeniami. Nie
wytrzymali tak długo. Chwilę później wszyscy, nawet Victoria wybuchli gromkim,
szczerym śmiechem. Dziewczyna w końcu złapała się z brzuch i zaczęła oddychać głęboko.
-Do dzisiaj pamiętam zrezygnowany wyraz twarzy tego biednego
dziadka… Dałaś mu kosza.- zachichotała Ashley.
-Skończ już, bo nie mogę oddychać.- wydusiła Victoria.
Nagle w całym apartamencie rozbrzmiał głośny dzwonek do
drzwi. Wszyscy aż podskoczyli z zaskoczenia, co znowu uczcili głośnym śmiechem.
Kiedy w końcu dotarło do nich, że jakaś osoba nadal stoi pod drzwiami i
oczekuje, aż ktoś łaskawie je otworzy, postanowili trochę się uspokoić.
-Już idę! –wykrzyczała Ashley w stronę drzwi, po czym
ocierając mokre od łez policzki, udała się do nich.
Nie minęły nawet dwie minuty, a ciemnowłosa była już z
powrotem. Niestety nie była sama. Za nią krył się pewien niechciany gość. Nawet
bardzo niechciany.
-Victoria… Ktoś do ciebie…- powiedziała Ashley. Domyśliła
się kto to jest. A raczej to wiedziała…
Panna Nowińska wstała i spojrzała na osobę wyłaniającą się
zza pleców Ash. Chłopak stanął obok ciemnowłosej i podniósł wzrok, łapczywie
skanując ciało Victorii. Brunet szarmanckim ruchem wyjął zza siebie ogromny
bukiet, składający się z białych i czerwonych róż, po czym obdarzył dziewczynę
jednym ze swoich popisowych, tajemniczych uśmiechów.
-Tęskniłaś?- spytał, pewny siebie, jak zawsze.
***
Po pierwsze...
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE
POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM! JESTEŚCIE WSPANIAŁE! <3
Więc co sądzicie o rozdziale?
Jak myślicie... Kto przyszedł do Victorii?
Jak ona na to zareaguje? Jak poczuje się Niall? Hmm?
Jejku. Piszcie, piszcie, piszcie.
Czekam na komentarze! <3
Dacie radę 40? :)
Dacie radę 40? :)
Do następnego.
Oczywiście rozdział jest GE-NIAL(L)-NY! Ta cała sytuacja z Niallem. Do samego końca wierzyłam, że oni się pocałują, a tu co?! Nie wierzę, że Vic chyba, jednak coś do niego czuje. To takie genialne. Oni muszą być razem i koniec! Sama widziałaś dzisiaj kółeczka! :D
OdpowiedzUsuń(Ash i Li awwwwwww <3 ale shh)
Później te historie... Biedny dziadziuś. Nadal nie poprawiłaś tytułu rozdziału... Lubię fiołki, ja bym wzięła. Nie rozumiem Vic. Ale ona chciała pocałować Nialla i za to ją kocham! aifjosjfsiojfidso
I TEN NIECHCIANY GOŚĆ. :D
A JA WIEM KTO TO JEST NANANANANA
Ogólnie rozdział jest świetny kochanie i dobrze o tym wiesz. A teraz wyłączaj komputer i nie psuj już sobie tych twoich, ślicznych paczałek. ♥
Świetny rozdział. Myślę, że do Victorii przyjechał Nick. Ale wszystko okaże się z następnym rozdziale, na którego z niecierpliwością czekam. Pzdr i weny życzę :)
OdpowiedzUsuńZajebisty jak zawsze<3 ! Czekam na nexta i życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńFajny jak zawsze :) Szkoda że tak długo trzeba było czekać
OdpowiedzUsuńŚwıetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńRozdział super jak zawsze
OdpowiedzUsuńMyśle ze do Victorii przyzszedł ten Nick
Jak ja go nie lubie o_o
Czekam nn <3333
Matko to jest genialne!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że to był Hazza a nie Nick! :D
Z niecierpliwością czekam na NN <3
Świetny rozdział :) Bardzo mi się podoba. Czekam next !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
*O*
OdpowiedzUsuńAle by było fajnie , gdyby była bójka między gościem ( wydaje mi się , że to Nick ;/ ) a Niall'em ;D
XD Blog extra ;)
Świetny rozdział ;p Naprawdę baaardzo mi sie spodobał, piszesz coraz lepiej, chociaż myślałam, że to niemożliwe ;D
OdpowiedzUsuńkomorkowe-one-direction.blogspot.com
Hmm... albo Nick i Vic go wyrzuci a Niall będzie kipiał ze złości albo Harry i Vic będzie stała osłupiała a Niall będzie czuł się dość niezręcznie...
OdpowiedzUsuńNo i czekam na nexta oczywiście
Buźki = *
aaa super! pewnie Nick ale Vic się tak wkurzy że przyszedł że Niall i Liam bd. go musieli własnymi siłami wypchać za drzwi ;***
OdpowiedzUsuńMyślę, że do Victori przyszedł Nick.Co do Niall'a to chyba mu się to nie spodoba!!
OdpowiedzUsuńPisz dalej dziewczyno MASZ TALENT <3 <3 <3 <3
:) lol następny pewnie będzie za tydzień
OdpowiedzUsuńmatko kochana, cuuuuuuuudowny rozdział ! ! !
OdpowiedzUsuństawiam, że przyszedł Nick, a Niall i Liam(zwłaszcza ten drugi) zadbają o to, żeby Harry się dowiedział o tej wizycie i żeby zaczął o nią walczyć :D
czekam z niecierpliwością <3
Z początku myślałam, że to Harry, ale potem do mnie dotarło, że Nick jest bardziej niechcianych gościem od niego ;D Vic na pewno nie będzie zadowolona... Marży mi się takie wykopnięcie go za drzwi xD A Niall... Z pewnością będzie zaskoczony, a potem wściekły, może nawet się pobiją? Hahahh, sorry, ponosi mnie trochę z tym biciem ;p A tak poza tym :
OdpowiedzUsuńBOSKIE <3
CUDNY rozdział, tylko martwi mnie trochę ta sprawa z Harry'm... ;(
ON MUSI BYĆ Z VICTORIĄ, PROSZĘ :D
I jakoś nieogarniam tego, czemu Niall z Vic się prawie pocałowali, ale okej.
W następnym może zrozumiem ;3
Czekam na nn <3
nominuję cię do LIEBSTER AWARD !
OdpowiedzUsuńwiecej informacji u mnie na blogu :)
http://onedirectionman.blogspot.com/
Jezu, świetny ! Ja obstawiam, że to Nick albo ewentualnie Harry, ale raczej Nick. Czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńNatalie ♥
Mysle ze to Harry ;P
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zawsze swietny ;)
Mozesz mnie informowac na tt ? :)
@Doma1D
Jasne. Tylko, że będzie to robić moja przyjaciółka, Dagmara, nie ja, ponieważ ja nie mam TT. :)
UsuńObstawiam Harry'ego ;D Rozdział jak zawsze świetny. Pozderki ;*
OdpowiedzUsuńZajebisty jak zawsze<3 Czekam na następny super piszesz
OdpowiedzUsuńCudowny ^_^
OdpowiedzUsuńOby był to Hazz'a.Jak Nick będzie to mogę sobie wyobrazić jak zareaguje Vic.
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuńSzczerze? Mam nadzieję, że to Hazz, a jeśli Nick uuuuu... Li trzymaj Niallera.
Czekam na nn!
Pozdro,
Oliwia
Super :)
OdpowiedzUsuńMega *-* Już myślałam, że się pocałują ♥ Według mnie do Victorii przyszedł Harry albo Nick. Wolałabym, żeby to był Harry <3 Czekam na next x
OdpowiedzUsuńJakie to piękne *.*<333
OdpowiedzUsuńMyślę że przyszedł Hazza ;D <3
CZEKAM NA NAJSZYBSZY NEEXT<33333
Świeeetnee <3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny rozdział!!! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie : http://www.uratujmarzenia.blogspot.com
Kurcze, w takim momencie, żeby skończyć !! Kurcze no !! Ciekawe kto tam stał za Ash... Harry ... ? Czy porywacz ? Pisz szybko !! Nie mogę się doczekać !! I tak przy okazji ... Jeśli miałabyś chwilę i czas to zapraszam do mnie na pierwszy rozdział: www.story-in-my-life-with-onedirection.blogspot.com I życzę weny na dalsze pisanie. Buziole <3
OdpowiedzUsuńOMG rozdział super super super. Tak coś sobie myślę że przyszedł Nick. On przecierz był tak bardzo pewny siebie bo Hazza przecierz nie chciał jej widzieć. Pisz jak naj szybciej kolejny rozdzial :-)
OdpowiedzUsuńkocham cię jested cudowna nie mogę si docxekac kolejnago ;*
OdpowiedzUsuńUzależniona !! Mój stan po przeczytaniu tego rozdziału. Kocham Podasz mi swojego TT?
OdpowiedzUsuńGosia nie ma Twittera. :)
UsuńSuuuuuuuuuper!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Harry i Victoria wreście będą razem
Boski boski boski *-*
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nowy :*
OdpowiedzUsuń*-*
OdpowiedzUsuńChciałabym żeby Victoria była z Niallem !! Jest taki słodki i kochany <3
Ale pewnie będzie z Harrym bo to o nim jest opowiadanie :/
Lubie Harrego ale Niall jest fajniejszy w tym opowiadaniu ;)
A co do tego kto przyszedł do Vicky to pewnie jest Nick -.-
Mam nadzieje, że ona poprosi Nialla o pomoc żeby go wyrzucił !
;)
Och! Zapomniałabym! Oby ta głupia debilka Ana czy jak jej tam -.- znikneła z tego opowiadania i zostawiła Nialla w spokoju.. Jej zachowanie to stanowcza przesada.
To już chyba wszystko ;)
Czekam na nn :*
Kochana jesteś wspaniała pisz dalej czekam z zapartym tchem <33
OdpowiedzUsuńNa wstępie chciałabym Cię bardzo przeprosić za to, że nie komentowałam, ale po prostu brak czasu. Dopiero teraz nadrabiam i rozdział na swojego bloga muszę napisać. Ughh CIĘŻKO, NIE ?
OdpowiedzUsuńRozdział jest jednym z moich ulubionych ! Po prostu kocham, kocham i jeszcze raz kocham Twoje opowiadanie ! Jedno z najlepszych ! Kocham Cię Gośka ! Świeetnie ! <3
Ps. Pamiętaj ! Jesteś śliczna, a Twoje włosy i pazurki !!!! ZAZDROSZCZĘ <3
Nie masz za co przepraszać. :)
UsuńDziękuję.
Ps. Nie, nie jestem. :*
Kocham. <3