Dziewczynka biegła przed siebie najszybciej jak tylko
potrafiła. Znalezienie wyjścia z budynku w tym tempie zajęło jej dwie
minuty, lecz miała wrażenie, że trwało to całą wieczność. Nie mogła pogodzić
się z tym, że zostawiła swoją siostrę samą, z tym psycholem. Łzy spływały po
jej policzkach rzęsistym strumieniem, ale ona nie poddawała się. Wciąż biegła
przed siebie, w nadziei, że jeszcze uda się jej uratować starszą siostrę.
Vanessa była małą dziewczynką, która była bardzo
inteligentna jak na swój wiek. Rozumiała wiele rzeczy, o których nawet nie
musiała z nikim rozmawiać. Potrafiła dokładnie patrzeć i analizować wszystko co
działo się wokół niej. Wiedziała, że jeśli się nie pospieszy, los jej siostry
może zostać przesądzony…
Kiedy wybiegła z ciemnej uliczki, od razu spostrzegła, że
nieopodal tego felernego budynku jest park. Na pierwszej ławce z brzegu
siedziała starsza pani, rzucając grupce gołębi pokruszony, stary chleb. Vanessa
prędko zerwała się w jej kierunku. Miała nadzieję, że kobieta pomoże jej w
uratowaniu życia Victorii.
-Przepraszam…- zaczęła, podbiegając do staruszki.- Ma pani
przy sobie telefon? Jest mi bardzo potrzebny… To sprawa życia lub śmierci…
-Nie, niestety nie, dziecko. W moim wieku telefon nie jest
już człowiekowi potrzebny…- odrzekła ślimaczym tempem, co jedynie zdenerwowało
Vanessę.- Ale jeśli chcesz wiedzieć, która jest godzina, to…- ciągnęła dalej
swoją wypowiedź, podciągając rękaw kurtki, by spojrzeć na zegarek, lecz dziewczynka
nie pozwoliła jej dokończyć.
-Chcę tylko wiedzieć, jak najszybciej dotrzeć do tego
hotelu?- wyjaśniła niecierpliwym tonem, podając staruszce do ręki pognieciony
skrawek kartki. Kobieta poprawiła na swoim starym nosie okulary, marszcząc
czoło i oddalając od siebie kartkę. Po chwili uśmiechnęła się lekko.
–Bardzo łatwo tam dotrzeć! Musisz przejść przez cały park,
wzdłuż głównej dróżki. A przy niewielkim placu zabaw, skręć w prawo…-
objaśniła. –Dziecko, kochane… To jeden z najdroższych hoteli w calutkim
Londynie!- zawyła, kiedy dotarł do niej ten fakt. – Jesteś pewna, że chcesz
zatrzymać się właśnie…
-Dziękuję za pomoc!- krzyknęła dziewczynka, przerywając
starszej pani w połowie zdania.
Liczyła się każda sekunda. Vanessa nie miała czasu na
słuchanie wywodów jakiejś samotnej babci. Dokładnie wiedziała, co to samotność
i jak potrafi ona być nieprzyjemna, ale w tamtej chwili liczyła się dla niej
jedynie jej siostra i to, by pomóc jej w każdy możliwy sposób.
Biegnąc przez park, Vanessa dziękowała samej sobie za to, że
w wolnych chwilach często biegała lub tańczyła balet. Dzięki temu miała
doskonałą kondycję, więc nie musiała się przejmować kolką, bólem mięśni, czy
też zmęczeniem, bo nie doskwierało jej to.
Po niecałych dziesięciu minutach biegu w szaleńczym tempie,
dziewczynka zauważyła plac zabaw. Była przeszczęśliwa. Prędko skręciła w prawo,
tak jak poleciła jej staruszka. Przebiegła przez krótką alejkę, dzięki czemu
znalazła się na ulicy, tętniącej życiem. Wszędzie było pełno ludzi, wszyscy
spieszyli się gdzieś.
Tu jakaś pani z płaczącym dzieckiem, próbowała zaciągnąć je
do przedszkola. Tam mężczyzna w garniturze wsiadał do luksusowej
limuzyny, a jeszcze obok jakiś chłopiec roznosił gazety.
Wszyscy byli zajęci swoimi sprawami. Wokół dziewczynki
zrobił się taki szum, że przez chwilę nie wiedziała, po co się tam
znalazła. Chaos w jej głowie narodził się w ciągu kilku sekund. Nie była
przyzwyczajona do przebywania w takim otoczeniu.
Była przerażona ilością ludzi, którzy znajdowali się wokoło.
Dopiero kiedy usłyszała głośny pisk opon zorientowała się,
że zatrzymała się na środku przejścia dla pieszych. W strachu, pędem zerwała
się w kierunku chodnika, który znajdował się parę metrów dalej. Gdy znalazła
się w bezpiecznym miejscu, odetchnęła z ulgą, opierając się o ścianę jakiegoś
budynku.
-Powinnaś bardziej uważać…- usłyszała czyjś głos za sobą.
Odwróciła się w kierunku, skąd dochodził ten dźwięk i ujrzała chłopca, mniej
więcej w jej wieku. Tego samego, który przed chwilą roznosił gazety. –Nic ci
nie jest?- spytał, uśmiechając się lekko.
-Nie… Nic. Tylko trochę się przestraszyłam… - wyjaśniła,
kładąc dłoń na klatce piersiowej, w miejscu gdzie znajduje się serce.
-Jesteś pierwszy raz w Londynie, że tak reagujesz na taki
tłok?- zdziwił się, przyglądając się jej dokładnie.
-Zgadłeś…- odrzekła krótko, rozglądając się dookoła. Nigdzie
nie mogła odnaleźć hotelu, do którego zmierzała. Westchnęła ciężko, wkładając
do kieszeni dłoń, by wyciągnąć kartkę, na której napisany był adres hotelu.
Kiedy wyjęła skrawek papieru okazało się, że nie była to ta kartka,
której dziewczynka poszukiwała. Był to list, który Victoria napisała do Leny.
–Nie ma jej…- mruknęła pod nosem w niedowierzaniu. Dopiero wtedy uświadomiła
sobie, że nie zabrała kartki od staruszki, którą spotkała wcześniej.
Nie wiedziała co powinna zrobić. W panice zaczęła jeszcze
raz przeszukiwać wszystkie kieszenie, lecz nic jej to nie dało. Kartki nigdzie
nie było. Jej dłonie nerwowym ruchem przeczesały długie, karmelowe włosy.
-Wszystko w porządku?- spytał chłopiec, który nadal bacznie się
jej przyglądał.
-Posłuchaj… Znasz może Lenę Prógowicz? Muszę jak najszybciej
się do niej dostać... –powiedziała na jednym wydechu.
-Lenę? To ta dziewczyna Malika, co nie?- zapytał dla
jasności, lecz widząc zdziwioną minę Vanessy, zrozumiał, że dziewczynka nie wie
kim jest Zayn.- Nieważne… - mruknął.- O ile się nie mylę, to są w tamtym
hotelu… - wskazał palcem na wielki budynek, znajdujący się niedaleko.
–Powodzenia, przy przeciskaniu się przez fanki One Direction, które stoją pod
hotelem od dobrych kilkunastu godzin- odrzekł szybko.
-Dziękuję…- rzuciła pod nosem.
Już po kilku minutach dziewczynka znalazła się pod hotelem.
Tak jak ostrzegał ją chłopiec od gazet- przed wejściem do hotelu stała jakaś
setka dziewczyn, krzyczących w niebogłosy „One Direction! One Direction!”.
Vanessa nie miała najmniejszych szans, żeby samej przedrzeć się przez tłum
rozwrzeszczanych fanek, ale nie mogła odpuścić. Nie teraz. Straciła już
wystarczająco dużo czasu, więc nie mogła marnować go dalej.
Szybko zaczęła przeciskać się między piszczącymi
nastolatkami. Kilka razy oczywiście dostała łokciem w głowę, gdyż była o wiele
niższa od większości dziewczyn, stojących tam. Gdy w końcu jakoś udało jej się
dostać do samych drzwi, na jej drodze stał ochroniarz, wpuszczający do środka
jedynie osoby, mające przy sobie karty do pokoi hotelowych. Niebieskooka
postanowiła spróbować swoich sił. Podeszła do mężczyzny, próbując przecisnąć
się obok niego, lecz w ostatniej chwili ochroniarz złapał ją za rękę i wręcz
wyszarpał na zewnątrz.
-Ja muszę dostać się do środka!- krzyknęła bezradnie
dziewczynka. – To naprawdę bardzo ważne!
-Mhm…- fuknął facet w czerni.- Reszta twoich koleżanek też
ma „bardzo ważną” sprawę do załatwienia w środku...
-Proszę, naprawdę bardzo pana proszę. Muszę tam wejść…-
spojrzała błagalnie na mężczyznę. –Lena Prógowicz to moja kuzynka, a ja mam dla
niej list od Victorii!
-Czekaj, czekaj…- przechodzący obok mężczyzna zainteresował
się tym, co powiedziała Vanessa. Oczywiście, tym mężczyzną był Marek.- Masz
kontakt z Victorią?!- zdziwił się, podchodząc do niej.
-Tak… To…- zająknęła się krótko, wyciągając z kieszeni
kartkę zgiętą bardzo dokładnie. –To jest list dla Leny. Napisała go Victoria-
oznajmiła, podając go mężczyźnie.- Jeśli ja nie mogę wejść do środka, to czy
mógłby pan dać go Lenie?- spytała z nadzieją.
Marek wziął od niebieskookiej list, po czym złapał ją za
rękę, tym samym prowadząc dziewczynkę do środka. Vanessa grzecznie poszła za
Zawadzkim, wierząc w to, że on pomoże uratować Victorię.
-Wiesz gdzie ona jest?- spytał, kiedy znaleźli się już w
holu, w którym było o wiele ciszej, niż na zewnątrz.
-Tak… Wiem… Byłyśmy tam razem zamknięte. To taki wielki,
stary budynek, piętnaście minut drogi stąd… - oznajmiła. –Mógłby pan ją
uratować? Błagam. Ona została tam sama z Harrym. On ją zabije!- uniosła się z
przerażenia.
-Jak to z Harrym…?- zdziwił się.
-Tak nazywa się chłopak, który nas porwał… - wyjaśniła, nie
rozumiejąc zdziwienia Marka.
-To niemożliwe…- mruknął pod nosem, podchodząc do
recepcjonistki, stojącej na wielką ladą. –Zajmij się tą małą- rozkazał.- Daj
jej coś ciepłego do zjedzenia, bo jest cała przemarznięta…- wskazał na Vanessę.
Kobieta przytaknęła cicho, wychodząc z recepcji. Złapała
dziewczynkę za rękę, po czym zaprowadziła ją do hotelowej restauracji. Vanessa
odchodząc, bacznie przyglądała się Markowi, który szybko otwierał list.
Droga
Leno,
Nie
wiem w czyje ręce trafi ten list, ale mam nadzieję, że w Twoje. Zaopiekuj się
dobrze Vanessą, proszę. Nie chcę, żeby coś jej się stało. Zajmij ją czymś
wesołym, żeby nie myślała za bardzo o tym wszystkim.
Już
wiem, kim jest osoba, która wyrządziła nam tyle krzywdy. To Harry. Wiem,
pewnie jesteś tak samo zdziwiona jak ja. Też trudno mi w to uwierzyć.
Nie
wiem, gdzie jestem. Nie mam pojęcia co to za budynek. Z okna widzę jedynie
jakiś wielki supermarket i kwiaciarnie o nazwie „Błękitna róża”.
Jeśli
nie uda Wam się zainterweniować na czas, to wiedz, że bardzo Cię kocham. I
dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Za każdą chwilę, którą mi
poświęciłaś.
Przekaż
Niall’owi, żeby starał się zawsze być szczęśliwy i uśmiechnięty. I żeby nigdy
nie zapominał o tym, jak bardzo ważny dla mnie był.
Przepraszam
za to całe zamieszanie,
Victoria.
Zawadzki bez namysłu wyciągnął z kieszeni marynarki swoją
komórkę, po czym szybko wybrał właściwy numer. Po chwili usłyszał w słuchawce
rozzłoszczony głos swojego szefa.
-Mam nadzieję, że dzwonisz z czymś ważnym, bo nie mam czasu,
żeby znowu słuchać twoich nędznych tłumaczeń- warknął złośliwie.
-Wiem gdzie jest Victoria, szefie- odrzekł. Niemal od razu
usłyszał brzdęk sztućców rzucanych na talerz.
-Na co czekasz?!- krzyknął głośno.-Mów, gdzie ona jest?
-Wie szef, gdzie znajduje się kwiaciarnia „Błękitna
róża”?- spytał prędko.
-To kilka kroków od mojego mieszkania… - stwierdził pod
nosem.
-Victoria napisała do Leny list, w którym opisała to, że
ktoś więzi ją w budynku, z którego widzi ową kwiaciarnie.
-Zaraz tam będę…- mruknął, w biegu ubierając na nogi swoje
buty.
Już po kilku sekundach Marek usłyszał w słuchawce trzask rzucanego o ziemię telefonu.
*Dwadzieścia minut wcześniej*
Dziewczyna wzięła głęboki oddech, by chociaż trochę
zapanować nad swoimi nerwami. W takiej sytuacji było to niemożliwe, lecz co
szkodziło spróbować?
Bruneta nadal nie mogła uwierzyć, że to był Harry. Że to on
był sprawcą wszystkich wyrządzonych jej krzywd. Czy przy pierwszym porwaniu to
również był on? Wciąż analizowała wszystko w głowie. Była pewna, że tamtym
razem porwał ją ten sam mężczyzna co tym. Nie pomyliłaby się. Zapach i głos tej
osoby można poznać wszędzie…
Po chwili z zamyśleń wyrwało ją trzaśnięcie drzwi
pomieszczenia, w którym wcześniej była przetrzymywana. Brunetka poczuła jak
jej żołądek wykręca się na drugą stronę. Jej oddech stał się o wiele płytszy, a
powietrze coraz ciężej wlatywało do jej płuc.
-Oh, Victorio, moja Victorio…- zawołał chłopak.
Dziewczyna zmarszczyła czoło. Nie był to Harry. Tego głosu
nawet nie można było porównać z głosem Harry’ego.
Na samą myśl o tym, co miało wydarzyć się za chwilę, poczuła
na plecach nieprzyjemny dreszcz. Uważnie wyczekiwała momentu, w którym otworzą
się drzwi do pokoju, co nastąpiło już po kilku sekundach. Kiedy ujrzała faceta,
wchodzącego do środka, jej kolana zmiękły, przez co musiała podtrzymać się
biurka.
-Tu jest moja zguba… Spacerków ci się zachciało, kochanie?-
syknął. Słysząc ostatnie słowo jego wypowiedzi panna Nowińska poczuła ucisk w
samym środku serca. Nie wiedziała, czy było to spowodowane stresem, czy też
wspomnieniami, związanymi z tym wyrazem. –Kochanie…- powtórzył z czułością.
–Stęskniłem się za tobą… Nie przywitasz się?- spytał, szeroko rozstawiając
ręce, by przytulić dziewczynę. Zielonooka skrzywiła się, widząc, co mężczyzna
chciał zrobić.
-Nie waż się mnie tknąć…- warknęła, odsuwając się do tyłu.
-Ojj… Nie udawaj, że nie chcesz…- uśmiechnął się w ten sam
sposób. Ten sam, co zawsze. Dziewczyna wciąż miała wrażenie, że widziała go nie
tylko pod ukryciem kominiarki…
-Uwierz, że nie chcę. Nie chce cię znać, frajerze- warknęła.
–Dlaczego wciągnąłeś w to wszystko Vanessę?- spytała.- Ja ci nie wystarczam?
-Nie było ciebie… A kogoś musiałem mieć pod ręką, żeby
wyładować na nim moją złość…
-Ona jest jeszcze dzieckiem! Naprawdę nie rusza cię to, że
ona mogłaby być twoją młodszą siostrą?! Jak mogłeś tak ją skrzywdzić?-
krzyknęła. Słysząc ciszę, którą obdarzył ją facet, westchnęła głośno. - Nie
jesteś Harry’m. Po co kłamałeś?- rzuciła, po czym poczuła za swoimi plecami
ścianę. Zaklęła cicho pod nosem.
-A dlaczego nie?- zaśmiał się głośno. –Udawanie twojego
kochasia sprawiało mi nieziemską przyjemność. Zwłaszcza wtedy, kiedy twoja
kochana siostrzyczka błagała mnie, żebym przestał ją bić, wołając do mnie
„Harry”…
-Jesteś chory!- krzyknęła prosto w jego twarz. Mężczyzna
mocno złapał ją za podbródek, unosząc go do góry, po czym gwałtownie wpił się w
jej usta. Victoria próbowała go odepchnąć, lecz jej starania zawiodły. On
przywarł ją do ściany, przytrzymując jej liche nadgarstki nad jej głową.
–Pu…Puszczaj mnie!- wrzeszczała, szarpiąc się.
-A co będę za to miał?- spytał, na sekundę przerywając
pocałunki.
W pewnej chwili Victoria z całych sił, które zdołała z
siebie wykrzesić, kopnęła go prosto w krocze. Facet zgiął się w pół, łapiąc
dłonią za bolące miejsce. Drugą ręką mocno złapał za szyję brunetki, która już
po chwili zaczęła robić się sina na twarzy.
-Spróbuj zrobić to jeszcze raz, a pożałujesz tego i ty i
twoja urocza siostrzyczka…- warknął, zabierając rękę z jej szyi.- Wiesz… Ona
też całkiem nieźle całuje…- mruknął, odwracając się do dziewczyny tyłem.
Odszedł kawałek, zbliżając się do biurka.
Victoria nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Poczuła
obrzydzenie, a zarazem chęć zemsty na nim. Pierwszy raz miała ochotę zrobić
komuś krzywdę. Poczuła, że chciała go zabić.
Zmarszczyła brwi, starając się wyrównać oddech.
Zmarszczyła brwi, starając się wyrównać oddech.
-Jesteś obrzydliwy…- warknęła, krztusząc się.
-Nie takie komplementy już w życiu słyszałem…- zaszczycił
się tak, jakby rzeczywiście miał czym.
Był pochłonięty szukaniem czegoś w jednej z szuflad biurka.
Panna Nowińska postanowiła wykorzystać ten moment, do odkrycia kim tak naprawdę
jest jej oprawca. Podbiegła do niego i szybko zdarła z jego głowy kominiarkę.
To, co zobaczyła, wcale jej nie zdziwiło…
Pod kominiarką chował się nie kto inny jak Parker. Młody
Parker. Dziewczyna zmrużyła oczy, widząc zaskoczenie na jego twarzy. Nie spodziewał
się, że mogłaby to zrobić.
-Nick?!- wrzasnęła, policzkując go.- Jak mogłeś?! Jak mogłeś
mi to zrobić?!- wrzeszczała jak opętana.
Chłopak w jednej chwili wyjął z biurka nieduży pistolet, po
czym odbezpieczył go, wymierzając spluwą w głowę brunetki. Ona stanęła jak
wryta w ziemię. Zamknęła mocno oczy, modląc się, żeby Nick nie pociągnął za
spust.
-I co teraz, suko?!- wykrzyczał.
-Dlaczego mi to robisz?- spytała, spoglądając głęboko w jego
ciemne oczy.- Co ja ci takiego zrobiłam?
-Ja tylko pomagam komuś zemścić się na twojej chorej
rodzince… Udajecie taką idealną, układną rodzinę, a naprawdę… Nie wiecie o
sobie nic- odrzekł szybko.- Każde z was ma na swoim sumieniu coś, czego
żałujecie, czyż nie? –uśmiechnął się, unosząc jedną brew.- Jednym z plusów tej
roboty jest to, że mnie pociągasz… I to, że mogę robić z tobą co tylko mi się
podoba…- wymruczał, przejeżdżając końcówką pistoletu przez policzek brunetki,
po czym zatrzymał się na jej szyi. Ona ciężko przełknęła ślinę.
-Komu pomagasz…?- zapytała z trudem.
-Powinnaś zapytać o to twojego tatusia… - zaśmiał się,
zjeżdżając spluwą pistoletu między piersi dziewczyny.
-Przecież… Mój tato zaginął…- odrzekła krótko, starając się
zignorować pistolet, coraz bardziej wbijający się w jej pierś.
-Jesteś taka naiwna i głupia… -w całym pomieszczeniu
ponownie rozbrzmiał jego charakterystyczny śmiech. – Nie tego ojca…- odrzekł.
Dziewczyna zmarszczyła czoło. -Jeszcze tak wiele nie wiesz o przeszłości swojej
matki… Radziłbym ci porozmawiać z nią i zapytać, jak to jest zdradzać swojego
męża…
-Co?- fuknęła.- Moja mama nigdy nie zdradziłaby taty, ty
idioto! To, że twój ojciec nie jest idealny, nie oznacza, że musisz oczerniać
moich rodziców! – wrzasnęła, gwałtownie łapiąc chłopaka za rękę, po czym w bardzo
szybkim tempie przejęła jego pistolet. –Mów, kto cię wynajął!- wrzasnęła
najgłośniej jak tylko potrafiła, przykładając pistolet do skroni chłopaka.
-Mów!
***
Kochane, mam nadzieję, że rozdział przypadł Wam do
gustu.
Przepraszam za błędy.
CZEKAM NA WASZE OPINIE!
CHCĘ WIEDZIEĆ, CO O TYM MYŚLICIE?
SĄDZICIE, ŻE VICTORIA ZABIJE NICKA, CZY TEŻ NIE?
Piszcie w komentarzach. <3
Do następnego. ;)
Dobra, huhu, teraz komentuje ja! Huhu, ja Dagmarka!
OdpowiedzUsuńRozdział jest jak zawsze niesamowity i nieziemski! Ale to wiesz tylko nie chcesz się przyznać.
Jejku... Pewnie go zabije, albo ten "szef" ją uratuje i wgl wszystko będzie świetnie :D
Tylko co z Van? A Lena? ;(((((((((((((((((((((((((((((((((
Hahhahahahahaha!
Dobra...
Powaga...
Kocham Cię i czekam na następny! Masz mi go już, teraz, natychmiast pisać!
Wchodźcie na aska Gosi i pytajcie! : http://ask.fm/gosiula98
To się trochę też wypromuje :D
Zapraszam na bloga!!! <3
http://to-dopiero-poczatek.blogspot.com/
Huhuuhuhu chciałaś komentarz to masz!
Z poważaniem, Dagmara. :)
Dobranoc. :* :)
Usuńomg to jest cudowne.
OdpowiedzUsuńmyslalam ze to serio Harry ale jakos mi to tak dziwnie nie pasowalo.
debil z tego Nicka jak on mogl..
ciekawi mnie to dla kogo on pracuje.
czekam nn
Kamień spadł mi z serca, kiedy okazało się, że to nie Harry...
OdpowiedzUsuńAle żeby Nick?! Nie spodziewałabym się tego po nim, chociaż może... Jestem ciekawa kto wynajął tego gnojka.
W ogóle to co Nick powiedział o rodzicach Victorii to jest... nie wiem jak to nazwać. Po prostu zaskoczył mnie tym co powiedział... Ciekawe czy to prawda...
Zastanawiam się czy aby na pewno szef Vic będzie chciał jej pomóc. Jakoś nie wiem co o nim powiedzieć. Może jej pomoże. Aaa może to on wysyła na Vic Nicka. Raczej nie... ale mam takie przypuszczeni XD
Rozdział jest cudowny jak zawsze z resztą. Piszesz genialnie. W skrócie zazdroszczę talentu.
Zapraszamy http://muffin-say-hello.blogspot.com/
Weny Ci życzę i do nn ;**
Tosia xx
Boże jaka ulga, że to nie Harry uff..
OdpowiedzUsuńMam takie przeczucie, że to Harry jest tym "szefem" sama nie wiem dlaczego.
Eh ciekawość mnie zżera.
Wow bomba!!!!!!!!!! Następny! !!!!
OdpowiedzUsuńOMG! :o
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że to Nick! Tylko co teraz z Harry'm... Przecież już na niego 'doniosła'.
To opowiadanie jest genialne *-*
Czekam na następny. Mam nadzieję że szybko napiszesz ^.^
Świetne! Kiedy następny? ♥♥♥
OdpowiedzUsuńDOBRA HARRY
OdpowiedzUsuńPRZEPRASZAM CIĘ KOCHANIE
PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM
NADAL JESTEŚ SŁODKI :3
podejrzewam, że jesteś szefem, wiesz? urocze.
wierzę w ciebie Hazz, wleć do tego budynku i wpierdol Nickowi zanim zrobi to Vic, potem z nią pogadaj i niech to love story trwa i trwa i trwa i żyli długo i szczęśliwie :')
TAK, HARRY, WPIERDOL MU PROOOOOSZĘ ♥
bo jak Vic nadusi spust, to zejdę na zawał. ona nie jest mordercą, zdecydowanie. Harruś lepiej się do tego nadaje.
kurwa, Nick.
nie będę powtarzać wszystkiego, więc po prostu przeczytaj mój ostatni komentarz, a będziesz wiedział kim jesteś :))
mała sugestia - zamiast imienia Harry'ego czytaj Nick, dobrze?
świetnie, że się rozumiemy.
MÓWIŁAM, ŻE TEN ROZDZIAŁ BĘDZIE ZAJEBISTY? MÓWIŁAM!
i jest zajebisty, jeju, cudowny, naprawdę ;o
tylko mam wrażenie, że trochę za krótki, ale kto by się tym przejmował.
ok, ja bym się przejmowała.
muszę odwołać to, że jestem debilem, niestety, ale halo, ja NIE MOGĘ być córką Nicka, taaak? tak.
HARRY JEST SZEFEM, NA STO PRO
NASTĘPNY ROZDZIAŁ BĘDZIE JESZCZE LEPSZY, OMOMOMOMO
WSZYSTKO SIĘ WYJAŚNI, AAAAAA
KOCHAM HAZZE XD
ubolewam nad tym, że zostało jeszcze tylko ok. 10 (teraz już 9 [?] ) rozdziałów :(((
BĘDĘ TĘSKNIĆ!
tak, wiem że to jeszcze nie koniec.
nie mam weny na dłuższe pisanie, mam nadzieję, że się podobało xd (wpadam w swmozachwyt, robi się dziwnie)
pa, skarbie, wymyśl najlepszy rozdział :3 trzymam kciuki x
Kocham Cię
WPIERDOL MU HARRY
Zdajesz sobie sprawę, że twój komentarz rozpierdolił system? :D xD
UsuńHahahah, kocham Cie! <3 :D
UsuńChyba każdy Cię tu kocha ahahhha <3
UsuńHahaha, kochacie mnie :') jejuniu. ja też Was kocham, aw. ;*
UsuńZDAJĘ SOBIE SPRAWĘ. MIAŁ ROZWALIĆ ♥
I bardzo dobrze :D
UsuńSamozachwyt? ♥ ;3
Boże najzajebiscieszy komentarz pod tym postem ever ♡♥♡
UsuńJaaa nie mogę cudo !! niech Harry będzie chłopakiem ;3 i niech wpier*oli Nick'owi !!
OdpowiedzUsuńwoow trochę za krótki ale nie mogę się doczekać następnego a i kiedy kolejny imagin ?? Hazz musi być z Vic rozumiesz ?? muuuśi
OdpowiedzUsuńoł wow genialny rozdział czekam na next :)
OdpowiedzUsuńOmg co dalej ?! Nie mage sie doczekać nexta ! ;**
OdpowiedzUsuńNatalie ♥
W takim momencie !!!
OdpowiedzUsuńUff dobrze,ze to nie Harry :)
Czekam na kolejny rozdzial !
Jestes genialna !
/@Doma1D
Czemu skończyłaś w takim momencie? Nie mam pojęcia, co się wydarzy, ale oby nie jakaś krzywda Victorii. Rozdział ciekawy i genialny. Pisz szybko nexta, bo nie mogę się doczekać. Pzdr i weny życzę :)
OdpowiedzUsuńWow szybki zwrot akcji. Ciekawe czy ojciec jej a szef Marka wparuje do nich. Hihi coekawi mnie co dalej. Klaudia
OdpowiedzUsuńzajebisty!
OdpowiedzUsuńOMG ja cię kocham kiedy będzie następny bo normalnie umrę z ciekawości ;* ♥
OdpowiedzUsuńPodejrzewalam że coś nie tak z Markiem. WIEDZIAŁAM ŻE TO NICK.! ale idiota. Nigdy go nie lubilam. Podejrzewalam go od czasu tej akcji w kuchni. Cholerny Parker. A to że to nie Harry to wiedziałam odkąd przeczytałam jak porywacz KAZAŁ mówić do siebie Harry i BARDZO CZĘSTO TO POWTARZAŁ hehe ja detektyw. :3 Kocham cie normalnie. Zajebisty blog.!
OdpowiedzUsuńJakimś dziwnym cudem mój komentarz nie udostępnił się O.o Rozdział super, genialny, bombowy, zajebisty! Kocham Cię, ale muszę już lecieć, temu nie jest długi komentarz, za co bardzo przepraszam! Uwielbiam Cię :*
OdpowiedzUsuńowww cudo *u* czekam na next. i życzę weny
OdpowiedzUsuńHA! Wiedziałam że to nie Harry. To nie mógł być on za bardzo kocha Viki żeby tak ja skrzywdzić :)
OdpowiedzUsuńooo no nie moge rozdzial po prostu mega. Jak Ty to robisz ze tak zajebiscie piszesz. Na serio myslalam ze to byl Harry choc pare faktow sie nie zgadzalo i jakos nie moglam uwierzyc. Szczerze mowiac ciesze sie ze to Nick ale sadze ze go nie zabije bo wtedy poszlo by za latwo. Jednak wierze ze jej ojciec i Marek i reszta jej pomoga nic cos sie wydarzy. Z niecierpliwoscia czekam na nn, pozdrawiam i zycze weny <3 Ania
OdpowiedzUsuńRozdział! Świetny<3 Czyli to jednak Nick, coś mi właśnie nie pasowało z tym, że to Harry;c Czekamm na next x
OdpowiedzUsuńwoooow super część nie Victoria nie zabije. Nick'a ponieważ Harry ją uratuje (być może )
OdpowiedzUsuńDawaj kolejny rozdział kocham twoją wene jesteś zajebistasuperjednokierunkowozajefana <3 wow niech Vic będzie z Harrym :D xDD a Nick niech siedzi w więzieniu !
OdpowiedzUsuńHahahahaha miałabym beke gdyby się okazało , że ojciec Nicka jest także
OdpowiedzUsuńJEJ OJCEM O.O
Jak się cieszę, że to jednak nie Harry (westchnienie ulgi). To mi się trochę nie zgadzało, Harry musi być dobry xd Vic nie zabije Nicka, to byłoby zbyt piękne, niech to zrobi Harry ;D i niech będą juz razem, proszę <3333
OdpowiedzUsuńwanna-reach-out-for-ya-1d.blogspot.com
super super super!!! jesteś najlepsza! pisz dalej<3
OdpowiedzUsuńjaaa noego mogę to jest zabite! <3 kocham cię po prostu
OdpowiedzUsuńzajebiste*
OdpowiedzUsuńkto wie kiedy next ?
OdpowiedzUsuńSuper. Jak zawsze zresztą. Kiedy next?
OdpowiedzUsuńOMG ten rozdział to najlepszy rozdział ze wszystki.Jesteś super twój blog jest super!Życze weny i czekam na next!
OdpowiedzUsuńNominacja ode mnie do Liebster Blog Award <333 http://imaginy-o-5-seconds-of-summer.blogspot.com/2014/07/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńBoooże.. cudowny <3 Gdy przekonałam się, że to Harry, nagle wszystko się zmieniło. Victoria raczej nie będzie w stanie zabić Nicka. Nie mogę wyjść z podziwu, że potrafisz tak wspaniale pisać. Czytając twoje opowiadanie, mam wrażenie, jakby był to jakiś bestseller :D Koffam ;* N.
OdpowiedzUsuńKocham ten blog <3 Next ! SZYBKO !
OdpowiedzUsuńDotychczas podpisywałam się jako ~D.
http://still-the-one-ff.blogspot.com/ ---> Zapraszam do mnie! ;3
To jest boskie zaraz biorę się za czytanie kolejnych rozdziałów. <3
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie: http://nieodkryta-nadzieja-ma-kolor-zieleni.blogspot.com/
http://my-story-moje-opowiadania.blogspot.com/2014/07/podsumowanie-wybory.html
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM ! ;)
Świetne i zapraszam do mnie! http://live-as-if-life-were-to-end-tomorrow.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietne i zapraszam do mnie! http://live-as-if-life-were-to-end-tomorrow.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDlaczego nic nie dodajesz? Czekam,czekam 3 tydzień i się doczekać nie mogę.. Normalnie uzależniłam się od twojego opowiadania.Jest po prostu genialne.Mam nadzieję, że wstawisz niedługo jakiś nowy dłuuugi rozdział. Czekam Zu <3
OdpowiedzUsuńEj no. Dodasz nexta? Pewnie wyjechałaś na wakacje, jeśli tak to proszę uprzedzaj nas. Sprawdzam codziennie po dwa razy od 3 tygodni czy nie ma nexta...
OdpowiedzUsuńNigdzie nie wyjechałam.
UsuńPoza tym, uprzedziłam Was o wszystkim i nawet przeprosiłam. Pisałam o tym. I to nie tylko ja.
http://ask.fm/gosiula98/answer/114442145505
http://ask.fm/gosiula98/answer/114675516129
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1514410248777656&id=1400148473537168 :)
Ahhh ok. Nie wchodzę na aska, wiec nie zauważyłam.
Usuńhttp://naprawic-dusze-1d.blogspot.com/?m=1 zapraszam do mnie i przepraszam za spam :)
OdpowiedzUsuńCamilla jednego dnia stracila 3 bliskie jej osoby.Co sie stanie gdy prawda o jej bracie i jego czynach wyjdzie na jaw ?Porwanie, praca, seks, pomoc.To ostatnie przyjdzie z nienacka i niespodziewanie.Czy bedzie szczesliwa? Dowiesz sie czytajac to opowiadanie.
Informuje ze jest duzo przeklenstw i erotycznych scen.
rozdział jest cudowny tak jak całe opowiadanie <3 a przy okazji zapraszam na mój blog o 1D ---> http://myamazingstory.bloog.pl/ PS. Dopiero zaczynam ;)
OdpowiedzUsuń