sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 59 "Sekunda"

Kiedy siostry wpadły sobie w ramiona, nie potrafiły się od siebie oderwać. Obie wylały z siebie potok łez. Ich zaskoczenie i szczęście było nie do opisania. Żadna z nich nie spodziewała się tego spotkania. Obie już nawet przestały o tym marzyć. Pogodziły się ze swoim losem. Pogodziły się z przegraną. Jednak życie przygotowało dla nich również tę miłą niespodziankę… Życie, czy też pewna osoba, której obie tak bardzo nienawidziły?

Vanessa wreszcie poczuła, że ktoś przy niej jest. Nareszcie mogła cieszyć się z bliskości drugiej osoby. Osoby, którą była jej ukochana siostra. Dziewczynka niejednokrotnie żałowała tego, że zgodziła się wyjechać. Chociaż, stwierdzenie „zgodziła się” nie jest zgodne z prawdą. Dziecko nie miało wtedy wyboru. Została zamknięta w luksusowym domu, w którym miała wszystko, czego tylko zechciała. Wszystko, prócz rodziny. Tam nie miała nikogo, z kim mogłaby porozmawiać, pośmiać się… Choćby pomilczeć, bo czasem też do tego jest potrzebna druga osoba. Przez tak długi czas tęskniła za Victorią, za wszystkimi wspólnie spędzonymi chwilami, za możliwością krótkiej rozmowy ze swoją kochaną, nadopiekuńczą siostrą. Często wspominała to, jak Vic dawała jej bardzo pouczające lekcje, na temat życia, mimo tego, że sama miała zaledwie kilkanaście lat… Wolałaby ciągle słuchać tych bezsensownych kazań, niż być zamknięta w domu, jak więzień w celi.

Już dawno temu zapomniała jak to jest mieć starszą siostrę. Jakie to uczucie, kiedy ma się osobę, której można zaufać, powiedzieć wszystko, co tylko się zapragnie. Przyzwyczaiła się do kilkurazowych wizyt prywatnych nauczycieli, którzy mieli za zadanie jedynie nauczyć ją danego tematu i jak najszybciej ją opuścić. Przyzwyczaiła się do samotności.

Brunetka po raz ostatni pociągnęła nosem, po czym odsunęła się od siostry na tyle, by spojrzeć w jej piękne, niebieskie oczy. Tak bardzo się zmieniła. Zielonooka wciąż pamiętała chwilę, w której widziała siostrę po raz ostatni…

Były to jej szóste urodziny. Pamiętam jak radośnie biegała po całym domu. Tak bardzo chciała otworzyć swoje wymarzone prezenty. Rano zaprosiła mnóstwo koleżanek, a wieczorem- jak zawsze- nadszedł czas na otworzenie wszystkich paczek.  Jeszcze wtedy nie wiedziała, że lepszym rozwiązaniem byłoby w ogóle ich nie dotykać… Z resztą, co tu dużo mówić, żadna z nas nie wiedziała.

Kiedy przyszedł odpowiedni czas, wszyscy-ja, mama, tata i Vanessa- zebraliśmy się w salonie, gdzie znajdowały się wszystkie prezenty, które Van otrzymała w ciągu dnia. Tak bardzo czekałam, aż otworzy prezent od rodziców. Byłam bardzo ciekawa co takiego jej podarowali, że wszyscy musieliśmy być obecni przy otwieraniu koperty. Obie byłyśmy bardzo podekscytowane. W pewnym momencie jej mina zrzedła. Dobrze wiedziała jak wglądają bilety na samolot, bo bardzo często się przeprowadzaliśmy.  Domyśliłam się, o co chodzi. Tak bardzo nie chciałyśmy, żeby nasze przeczucia się sprawdziły. Nie chciałyśmy kolejnej przeprowadzki.

Gdy po chwili rodzice rozwiali nasze wątpliwości, okazało się, że bilety wcale nie oznaczają zmiany miejsca zamieszkania. W jednej chwili kamień spadł nam z serca, a chwilę po tym znów przygniótł je z niewiarygodną siłą.

Mówili, że to dla naszego dobra. Że muszą nas rozdzielić po to, by nikt nie zrobił nam krzywdy. Wtedy nie rozumiałam dlaczego ktoś miałby nas krzywdzić… Byłam mała, naiwna i głupia.

Godzinę później Vanessa siedziała już w taksówce. Jedynym, symbolicznym pożegnaniem był moment, w którym pomachała mi przez szybę. Bała się. Widziałam to w jej dużych, szarych oczach…

Wyglądała tak słodko, ślicznie, jak mała, niewinna laleczka. Jej włosy były wtedy złote, niczym kłosy. Nie tak jak teraz… Tak bardzo się zmieniła. Jej oczy zrobiły się bardziej niebieskie, odzwierciedlają niebo. Zaś włosy przybrały koloru karmelowego. Znacznie urosła. Na pewno za niedługo będzie ode mnie wyższa…

Tak bardzo za nią tęskniłam…

Nie wierzyła w to, że naprawdę się spotkały. Nie potrafiła zrozumieć jak do tego doszło. Westchnęła głośno, próbując choć trochę poukładać sobie w głowie wszystkie myśli, które się w niej kłębiły. Było to niemożliwe.

-Skąd się tu wzięłaś? – spytała Victoria, dokładnie przyglądając się swojej młodszej siostrze.

-Sama chciałabym wiedzieć- szepnęła, spuszczając głowę. Wszystko działo się za szybko. Tak mała dziewczynka nie była w stanie zrozumieć większości rzeczy, które działy się wokół niej.- To… To ciebie on wczoraj ciągnął za nogi przez korytarz?- zapytała niepewnie. Bała się mówić, bała się wykonać jakiś pewniejszy ruch… Victoria wolała nawet nie myśleć, co musiało stać się dziewczynce. Wiedziała, że gdyby ten psychol zrobił krzywdę jej siostrze, nie potrafiłaby się powstrzymać… Robiłaby wszystko, by móc się zemścić. By móc sprawić, żeby cierpiał tak samo, jak cierpiała ona.

-Tak, to byłam ja- stwierdziła z trudem brunetka. Zrobiła kilka kroków w tył, po czym oparła się o niewielkie biurko. W skupieniu przyglądała się zabiedzonej buzi młodszej siostry. –Vanessa… Proszę, opowiesz mi jak się tu znalazłaś?- poprosiła, lecz widząc wahanie  na twarzy dziewczynki, postanowiła dorzucić szybko jedno zdanie, które- miała nadzieję- że skłoni  Van do powiedzenia prawdy. -To bardzo ważne- powiedziała, bardzo delikatnie gładząc siostrę po bladym policzku.

Niebieskooka wzięła krótki, płytki oddech, rozglądając się po pomieszczeniu. Wiedziała, że on mógł w każdej chwili wrócić, a tego bała się najbardziej. Nie mogła znów pozwolić, żeby ją uderzył. Nie chciała czuć tego bólu po raz setny.

Nienawidziła każdej chwili, w której powiedziała coś, co nie spodobało się temu facetowi. Za wszytko, co mu nie pasowało dziewczynka dostawała lanie. Nie była mu nic winna. Zawiniła tym, że była siostrą Victorii…

-Kiedy rodzice wysłali mnie do „szkoły”, myślałam, że to będzie prawdziwa szkoła z internatem, tak jak nam to przedstawiali. Że będą tam inne dzieci, z którymi będę mogła nawiązać kontakt… -zaczęła bardzo niepewnie, dla pewności znów oglądając się za siebie.- Tak naprawdę był to normalny dom, w którym byłam zamknięta. Nie mogłam z niego wychodzić. Za każdym razem kiedy chciałam wyjść z pokoju do łazienki lub do kuchni, chodziła za mną kobieta, która była moją opiekunką.

-Dobrze, to rozumiem… Ale dlaczego tu jesteś? – zdziwiła się Vic. Nadal nie rozumiała co siostra starała się jej przekazać.

-Jakiś miesiąc temu przyszedł do mnie nowy nauczyciel tańca. Powiedział, że rodzice wykupili dla mnie lot do Londynu, na wycieczkę, a on będzie się mną tam opiekował. Kazał się spakować i jak najszybciej dać mu walizkę. Tak też zrobiłam. Emmy, czyli mojej opiekunki, nigdzie nie było, więc mu zaufałam… - westchnęła, spuszczając swoją małą główkę w dół. Brunetka zauważyła, że z jej oczu zaczęły wydostawać się pojedyncze łzy.

-Nie płacz, kochanie…- szepnęła zielonooka, przyciągając do siebie Vanessę w czułym uścisku. Dziewczynka spięła się automatycznie, jakby bała się, że Victoria mogłaby jej coś zrobić. Panna Nowińska wiedziała co to oznacza. –Vanessa, wiem, że to dla ciebie trudne, ale muszę wiedzieć jeszcze jedną rzecz… - pogładziła siostrę po głowie. Niebieskooka uniosła swoją twarz, kierując wzrok na Vic. –Co on ci zrobił?

-Nie wiem… Tego jak się tu znalazłam nie pamiętam… - wzruszyła ramionami, unikając poprawnej odpowiedzi.

W tamtym momencie z jej kościstego ramienia zsunął się rękaw cienkiego sweterka. Brunetka zauważyła, że na łopatkach Małej jest wiele siniaków i śladów po zadrapaniach. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Jak można zrobić coś takiego dziecku?! Przecież ona miała zaledwie dziesięć lat…

-Powiedz mi… Czy on zrobił ci coś więcej…?- spytała niezręcznie brunetka, ocierając łzy z policzków.

- Tylko mnie bije. Bardzo często. Mówi, że to wszystko przez ciebie… Ciągle krzyczy, że gdyby nie to, że tak bardzo go zraniłaś, to nic by się nie stało…- powiedziała, wznawiając swój gorzki szloch.

Victoria szybko wtuliła w swoje ciało płaczącą dziewczynkę. Nie mogła sobie wybaczyć tego, że przez nią cierpią wszyscy. Nawet jej młodsza, niewinna siostrzyczka. Nie obchodziło ją już nic. Mogła nawet umrzeć, tylko po to, by uratować siostrę. Chciała poświęcić swoje życie, by Vanessa nie musiała już dłużej cierpieć… Była gotowa zrobić dla niej wszystko.

-Vic… Ty… Ty naprawdę, aż tak go skrzywdziłaś…?- wyłkała dziewczynka o pięknych, karmelowych włosach.

-Ja… Sama nie wiem. Nie wiem kim jest osoba, która nas prześladuje. Nie wiem jak on wygląda, bo zawsze kiedy jest w pobliżu mnie zakłada kominiarkę…- westchnęła.

-Jak to nie wiesz? Przy mnie nigdy się nie zakrywał!- odrzekła zdziwiona.

-Widziałaś go? Wiesz jak wygląda? – spytała zaskoczona, patrząc na siostrę swoimi wielkimi, zielonymi oczyma. Vanessa jedynie pokiwała twierdząco głową. – Mogłabyś opisać jego wygląd?! Proszę…- nalegała niecierpliwie.

Nie mogła odpuścić. Była o krok od rozwiązania zagadki, która tak długo ją męczyła. Była tak blisko od odkrycia kto był jej oprawcą. Wiedziała, że ponaglanie Vanessy wcale nie polepszy jej stanu, ale nie mogła czekać. W tamtej sytuacji ważna była każda sekunda.

-Tak… M… Mogę…- jąknęła niepewnie dziewczynka. – Ma brązowe włosy, jest bardzo wysoki i dobrze zbudowany… Ma wyjątkowo szczupłe nogi- wymieniała pod nosem.- I kilka tatuaży... Cały czas się uśmiecha. Nawet wtedy, kiedy mnie bije… - z trudem przełknęła ślinę. –Ma na imię… Tak jakoś… Kurczę…- warknęła sama do siebie. Nie mogła sobie przypomnieć jak nazywał się chłopak, który był szefem całego zamieszania. O ile można to nazwać zamieszaniem…

-Spróbuj sobie przypomnieć…- mruknęła błagalnym tonem jej starsza siostra.

-Wiem!- zawyła radośnie. Lecz ze łzami na policzkach jej mina nie wyglądała na zbyt zadowoloną. –Ma na imię Harry!

Wszystko wokół zaczęło wirować. Czas stanął w miejscu. Nie liczyło się już nic, poza tym, że był to Harry…

Jej oprawcą była osoba, którą dziewczyna tak bardzo kochała. Nadal kochała. Wiedziała, że zrobiła błąd zrywając ze Styles’em, ale nie zdawała sobie sprawy z tego, że chłopak wziął to tak bardzo do siebie. Zauważyła, że osoba, którą kreują media nie jest prawdziwym Harry’m. Że on nie jest kobieciarzem, który codziennie przyprowadza inną, tylko po to, by się z nią zabawić. Czuła, że jest wrażliwy i tak naprawdę łatwo go zranić, ale nie wierzyła w to, że byłby do tego zdolny. Nie on. Nie ten Harry, którego pokochała.

-Vanessa… Przemyśl to na spokojnie… Jesteś pewna, że ten facet nazywa się Harry? – spytała, nadal nie mogąc uwierzyć w słowa młodszej siostry.

-Tak. Wielokrotnie mi to powtarzał- odrzekła spokojnie. –Mówił, że poznał cię na wakacjach. Że byłaś jego jedyną, największą miłością i złamałaś mu serce, całując jego przyjaciela… - powiedziała, wygrzebując te słowa gdzieś z dna swojej pamięci.

-Po cholerę on ci to wszystko mówił?!- warknęła, odrzucając swoje długie, brązowe włosy przez jedno ramię. Wstała z miejsca i zaczęła nerwowo chodzić po pomieszczeniu. Na szczęście w tym pokoju podłoga nie trzeszczała, bo z pewnością doprowadziłoby to ją do szaleństwa. –Jak on mógł… - szepnęła. – Skoro chciał odegrać się na mnie, to dlaczego porwał ciebie?!- analizowała wszystko pod nosem.- Przecież to się nie trzyma kupy… Kiedy pierwszy raz zostałam porwana, jeszcze byliśmy razem… -stwierdziła, patrząc zdziwiona na niebieskooką. – Chociaż… Opis do niego pasował… -złapała się za głowę, nie wiedząc już co powinna o tym wszystkim myśleć. Spojrzała za Małą. - Nie… Vanessa… Powiedz, że to tylko twój głupi żart…- westchnęła z bezradności. Widząc zmieszany wyraz twarzy swojej siostry, brunetka podeszła do niej i lekko ją przytuliła. – Przepraszam…- wyszeptała, całując delikatnie głowę niebieskookiej. –Przepraszam…- powtórzyła, by uspokoić zarówno siebie, jak i Vanessę.

Kilka minut później dziewczęta były już opanowane. Victoria siedziała na biurku, wyglądając przez okno. Bacznie obserwowała wszystko co się za nim działo. Próbowała zwrócić uwagę na wszystkie szczegóły, które mogły być charakterystyczne dla tego miejsca.  Zaś Vanessa leżała spokojnie na tapczanie, w kącie pomieszczenia. Nerwowo kopała nogą w niewielkie krzesło, stojące obok niej.

Obie zastanawiały się nad tym w jaki sposób mogłyby wydostać się z tego budynku. Żadna z nich nie wiedziała, jak mogłyby zaznać wolności. Jak mogłyby się uratować? Może powinny czekać, aż zostaną uratowane przez innych?  Nie. Nie mogły czekać.

-Próbowałaś kiedykolwiek stąd uciec?- spytała brunetka, obracając w prawej dłoni długopis. Robiła to tak bardzo wpatrzona w ten przedmiot, że można było stwierdzić, iż była zaklęta. Każdy ruch wykonywała dbale, powoli i zaskakująco płynnie. Tak, zdecydowanie, była już spokojniejsza.  

-Po pierwszej próbie ucieczki sobie odpuściłam… Wtedy tak mnie pobił, że nie mogłam się ruszać przez prawie tydzień…- westchnęła ciężko na samo wspomnienie o tej chwili. Ciągle miała przed oczami jego uśmiech. A na plecach ślady paska...

-A zdążyłaś może zorientować się gdzie jest wyjście…?- zaciekawiła się prędko, skupiając całą swoją uwagę na młodszej siostrze.

-Tak… Byłam już na tyłach, obok jakichś kontenerów- odrzekła, powodując jeszcze większe zaciekawienie Victorii.- Ale, kiedy próbowałam przeskoczyć przez siatkę, złapał mnie. Zaczęłam krzyczeć, rzucać się, ale nic mi to nie dało. Nikt nawet nie zwrócił na to uwagi, bo on szybko zatkał moje usta ręką i zaciągnął do środka. Wtedy przeniósł mnie do innego pokoju, czyli tutaj, gdzie jesteśmy teraz… Bo wcześniej byłam jakieś dwa piętra niżej.- wyjaśniła.  –Czemu pytasz?

-Byłabyś w stanie dotrzeć tam ponownie? – brunetka uniosła jedną brew, spoglądając porozumiewawczo na dziewczynkę.

-Mogę spróbować…- przyznała, wzruszając ramionami, jak gdyby była to tak błaha czynność jak spróbowanie nowego smaku płatków śniadaniowych.-  A co jeśli mnie złapie? – od razu spoważniała.

-O to się nie martw- mruknęła Victoria, zsuwając pośladki z biurka. –On jest jeden, my jesteśmy dwie. Nie uda mu się złapać i ciebie i mnie…- stwierdziła, siadając wygodnie na krześle, po czym szybkim ruchem przysunęła je do biurka.

-Wytłumacz mi o co ci chodzi…- poprosiła niebieskooka, podchodząc z zaciekawieniem do brunetki, która już pisała na niewielkiej kartce kilka liter.

- Jeśli nie uda nam się wyjść razem, proszę, postaraj się tam trafić.- poprosiła, podając siostrze karteczkę. Dziewczynka skinęła grzecznie głową. –Kiedy już dotrzesz do hotelu, to któryś z ochroniarzy na pewno zaprowadzi cię do Leny, pamiętasz ją?- spytała, lecz widząc skonsternowanie na jej twarzy zrozumiała, że jasnowłosa nie pamięta panny Prógowicz. –Lena jest naszą kuzynką. Na pewno ją poznasz. Jest blondynką, ma niebieskie końcówki włosów. Często używa mocnych kolorów szminek… Być może będzie u niej Zayn, jej chłopak. Jest wysokim mulatem…- tłumaczyła.

-Dobrze… Z tym jakoś sobie poradzę- odrzekła szybko.- A co będzie jeśli nie uda nam się wyjść?

-Obiecuję ci, że się uda. Jeśli nie zdążymy wyjść razem, to uciekniesz sama. Ja zajmę Harrego, żebyś miała łatwe pole ucieczki, rozumiesz? – wyjaśniła, na co niebieskooka mruknęła cicho. – Zatrzymam go tutaj najdłużej jak tylko będę mogła. Ale i tak… Błagam, biegnij najszybciej jak tylko potrafisz. Nie wiem jak bardzo daleko stąd jest ten hotel, a nie wiadomo jak długo Harry da się zatrzymać… - szepnęła.

-A jak mi się nie uda, to…- zaczęła niepewnie, lecz Victoria nie pozwoliła jej skończyć. Przyciągnęła ją do siebie, mocno wtulając w swoje ciało. Czule cmoknęła czubek jej głowy, po czym pogładziła po jej długich, prostych włosach.  

-Uda ci się. Jestem tego pewna- wyszeptała wprost w jej włosy. Delikatnie otarła łzę, płynącą spokojnie po policzku Vanessy. Uśmiechnęła się pokrzepiająco, po czym wskazała palcem w stronę walizki, leżącej w kącie pokoju. –Ubierz coś cieplejszego, na dworze pada śnieg…- poradziła.

W czasie, w którym Vanessa nałożyła na siebie swoją kurtkę, Victoria zapisała całą  kartkę pewnymi słowami, które razem tworzą zwięzłą, logiczną całość. Brunetka spojrzała za okno i niemal od razu gwałtownie wstała od biurka. Szybkim krokiem podeszła do siostry, pocierając jej ramię, by dodać jej otuchy. Wiedziała, że da sobie radę. Van zawsze była mądrą dziewczynką.

-Masz…- podała jej kartkę, która już dawno była złożona w równą kostkę.- Dasz to Lenie. Powiedz, żeby przeczytała to bardzo dokładnie- poleciła. – Pamiętaj, możesz zaufać tylko Lenie lub Zaynowi. Jestem pewna, że oni będą na tyle rozsądni, że zaczną mnie szukać…

-Dlaczego z góry zakładasz, że pójdę tam sama? – zdziwiła się Vanessa.

-Bo chwilę temu widziałam, jak ktoś wchodził w uliczkę obok tego budynku… -oznajmiła.- To pewne, że będziesz musiała poradzić sobie sama. Ja zrobię co w mojej mocy, żebyś mogła uciec.

-Ale Victoria… Ja… Ja nie chcę bez ciebie…- bąknęła Vanessa, próbując ukryć łzy, pchające się do oczu. –Nie chcę, żeby on ci coś zrobił…

-A ja nie chcę, żeby zrobił coś tobie, więc proszę, idź już… - powiedziała, ocierając zewnętrzną stroną dłoni policzki niebieskookiej.

-Ja nie mogę… On cię zabije… - mruknęła Mała, niedowierzając w to, że te słowa w ogóle mogły wydostać się z jej ust.

Obie nie chciały się rozstawać. Spotkały się pierwszy raz od kilu lat i od razu musiały podjąć tak ważną decyzję… Decyzję na wagę życia lub śmierci. Jedna z nich wybrała życie, a druga…

-Cii…- syknęła Victoria, by uciszyć spazmatyczne napady szlochu swojej siostry. –Już cicho… Słuchaj…- szepnęła.

 Już po kilku sekundach na korytarzu rozbrzmiało głośne stukanie męskich butów, w akompaniamencie skrzypienia podłogi. Chłopak gwizdał sobie jakąś melodię pod nosem. Brunetka poznała ją niemal od razu. Była to melodia z jej piosenki… Piosenki, którą grała na swoim ostatnim koncercie.

Panna Nowińska poczuła na sobie wyczekujący wzrok swojej siostry, przez co wyrwała się z zamyśleń w ciągu ułamka sekundy.

-Kiedy usłyszysz trzaśnięcie drzwi, uciekaj najszybciej jak potrafisz. Zanim on to usłyszy minie trochę czasu, nie będzie miał już szans, żeby cię dogonić, a wtedy ja jakoś go zatrzymam, zrozumiałaś? – wyszeptała najciszej jak tylko było to możliwe.

-Ale…- jęknęła Vanessa, trzęsąc się ze strachu.

-Nie ma żadnych „ale”… Dasz sobie radę, wierzę w ciebie!- mruknęła, całując jej blade czoło.

W tym samym momencie wszędzie rozbrzmiało głośne trzaśnięcie drzwi, oznaczające, że chłopak wszedł do pomieszczenia, w którym jakiś czas temu znajdowała się Victoria. Dziewczynka nie mogła uwierzyć, że to już. Nie mogła się ruszyć. Strach sparaliżował jej ciało, zawładnął jej umysłem.

-Biegnij!- krzyknęła Victoria, wybudzając młodszą siostrę z transu. Mała od razu zaczęła biec przed siebie ile tylko znalazła sił w nogach.

Brunetka wiedziała, że musi przygotować się na najgorsze… Głośno przełknęła ślinę, przymykając oczy…





***




Kochane, dziękuję za masę wyświetleń, dziękuję za ponad 200 like’ów na fb oraz za wszystkie komentarze! <3
Jesteście niezastąpione. :3

Co sądzicie o takim zwrocie akcji?
Co zrobi Harry?
Jak zachowa się Vic?


Jejku, czekam na komentarze. <3 

Do następnego. :) 

34 komentarze:

  1. HAZZ JĄ ZGWAŁCI! JESTEM PIERWSZA! KOMENTUJE! <33333333333333

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra tego się nie spodziewałam.
    Rozdział ekstra czekam na nexta.
    A kiedy będzie Next?

    OdpowiedzUsuń
  3. ja sądziłam że to Nick .... OMG... wtf ?! to jest to takie dziwne muszę więcej

    OdpowiedzUsuń
  4. to jest świetne! <3 czekam na następne !

    OdpowiedzUsuń
  5. jejkuu... tego sie po Harrym nie spodziewałam ;oo
    czekam na nexta <3
    kocham twoje opowiadanie :))

    truskawkowee-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Wtf?! Myślałam, że to Nick a to Harry :o Dawaj szybko nexta. Nie mogę się doczekać x

    OdpowiedzUsuń
  7. to nie Harry , ciekawe kim jest gościu który się pod niego podszywa ... dawaj szybko następny, nie wytrzymam do następnego piątku :>>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak dokładnie! To nie może być Harry, nie on! Kompletnie w to nie wierze!

      Usuń
  8. Cudowny...Ale zabije cię że w takim momencie Skoczylas haha jeny nie mogę się doczekać następnego ^^ eh ciekawe co zrobi Harry!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja pierdole … tylko to mi sie nasunęło kiedy czytałam ten rozdział
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  10. jaki ten rozdział ciekawy . nie mogę się doczekać next . życzę dużo weny pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. zajebisty! nie mogę się doczekać next <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy w życiu nie spodziewałabym sie takiego zwrotu akcji ! Co dalej ?! Czekam na next ;)

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku.. Zaskoczyłaś mnie. Nie spodziewałam się, że to będzie Harry. O, matko.. Co będzie dalej? Czekam z niecierpliwością na nexta. Pzdr i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja pierdole :o Ja już myślałam, że to Nick... Wszystko bym oddała gdybym się założyła kto to! Miałam tak wielką pewność, że to Nick, że po prostu jak przeczytałam, ze to Harry, to coś się we mnie zagotowało xD Choć to się układa w całość (prawie całość). Zraniła go, zaczął pić, w końcu uprowadził jej małego sobowtóra wyżywając się na nim za te cierpienia, nikt nie miałby większych powodów, aby go oskarżać (jest Nick), no i w ogóle się nie przejął gdy Louis do niego krzyknął, że zniknęła.
    Po prostu mam do Ciebie szacunek, że gdy wszystko wskazuję na jednego, ty wylatujesz z drugim, i robisz niemałe zamieszanie, wzbudzając tym samym większą ciekawość u czytelnika! <3
    Mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybko. Życzę dużo weny, i pomysłów <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Harry!!!! Aż wszystko się we mnie gotuje ze złości na niego ;// Genialnie piszesz, wyzwalasz ze mnie tyle emocji. Najpierw wzruszenie powitaniem sióstr, potem żal, gdy czytałam o urodzinach małej Van, potem wściekłość na Harry'ego i jeszcze niepewność, co teraz się stanie. Nie mogę doczekać się już następnego :*
    http://wanna-reach-out-for-ya-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Wow. tylko to umiem z siebie wydusic. mam nadziejw ze malej uda sie wydostac i uciec do Leny. Boje sie o nie obie. Dlaczego Harry to robi .? :'( Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  17. Jprdl nie moge uwierzyc po prostu barak slow. Podejrzewalam kazdego tylko nie jego i szczerze mowiac wciaz nie moge uwierzyc ani sie otrzasnac. Rozdzial tak poza tym mega i wiem ze nie wytrzymam tygodnia zycia w takiej cholernej niepewnosci. Boze oby nic sie nie stalo Victorii a zeby jej siostra dala rade uciec tak bardzo w nia wierze i oni musza ja uratowac. Dobra za bardzo sie rozpisalam ale normalnie nie potrafie sie ogarnac chyba jeszcze ze 3 razy przeczytam rozdzial zeby to do mnie doszlo. Pozdrawiam, zycze weny i czekam na nn o ile wtrzymam :) <3 Ania

    OdpowiedzUsuń
  18. zero komentarza ! rozdział cudowny ! chcę jeszcze więcej jak najszybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział jest super, ale nie wierzę w to że Harry mógłby Victorii zrobić krzywdę.Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Harry...dlaczego on,był ideałem,a teraz...zapewne pobije ją i nie tylko...Vic na pewno się nie podda,będzie się bronić.
    Miałam łzy w oczach czytając rozdział,nie wiem,ehhh,kocham,kocham,kocham <3

    Werkaa† (ask)

    OdpowiedzUsuń
  21. O kurwa!!!!!! ZGON!!! Boże to nie może być Harry bo on miał wywiad gdy ktoś ją porwał i kazał jej szukać! Ktoś się na pewno pod niego podszywa i jaki nagły zwrot akcji nie było wcześniej mowy o tym że Vivtoria ma siostre. Nie mogę sie doczekac next!!!!,

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozdział świetny nie mogę doczekać się następnego. Osobiście obstawiam że to nie Harry tylko NIck, albo jakis wróg Harrego

    OdpowiedzUsuń
  23. O boże..Chociaż to się trzyma kupy-nie przejal się gdy Lou powiedział że zniknęła, on wyszedł z wywiadu kiedy nikt tego nie zauważył a potem porwani Vic, wcześniej myślałam że to Harry dzwonił do Zawadzkiego a to pewnie był Nick, chociaż.... Ja mam mętlik w głowie, myślałam że to by Nick a jego szefem jak Vic była wtedy w szpitalu był jego ojciec... Jezu

    OdpowiedzUsuń
  24. Ale jak to kuźwa Harry :o

    OdpowiedzUsuń
  25. Kuźwa to nie prawda! Nie mogę uwierzyć, ze to Harry ten miły i uroczy...

    OdpowiedzUsuń
  26. O mój Boże! Kiedy to przeczytałam, to po prostu mnie zatkało.. (: wciąż nie mogę uwierzyć, że Harry to zrobił. Byłam przekonana, że to był Nick. To zachowanie w ogóle nie pasuje do Styles'a. Nie myślałam, że okaże się taki mściwy.. ;p. Wracając do do Victorii i Vanessy, to mam nadzieję, że wszystko się uda i może w końcu wyjaśni się, dlaczego Hazza tak postąpił.. bo nie wydaje mi się, żeby zdrada mogła doprowadzić do takich czynów. Przerwałaś w takim momencie.. :p czekam na następny i dziękuję za ten rozdział, bo jest naprawdę niesamowity.
    Pozdrawiam, N. xx

    OdpowiedzUsuń
  27. Jakoś nie mogę uwierzyć w to, że to Harry... Może jakiś facet ma takie samo imię jak on, ale... to co on mówił Vanessie to niestety musi być on :(( Jak on może?!
    Vic ma siostrę. Tego się nie spodziewałam... Ciekawe czy im się uda uciec od Harrego. Oby...
    Zapraszamy http://muffin-say-hello.blogspot.com/
    Weny życzę i do nn ;**

    Tosia xx

    OdpowiedzUsuń
  28. http://lily-jus.blogspot.com/2014/07/bohaterowie.html?m=1
    Wejdźcie na tego bloga jest nowy ale zapowiada się świetnie
    NIE O ONE DIRECTION

    OdpowiedzUsuń
  29. JEZUS MARIA KURWA MAĆ
    HARRY UCIEKAJ BO CI COŚ ZROBIĘ
    O MATKO AAAAAAAAAAAAAAA
    HARRY?!
    ON JEST OSTATNIĄ OSOBĄ, KTÓRĄ BYM PODEJRZEWAŁA
    MAMMA MIA
    NIE MOGĘ SIĘ OGARNĄĆ, WYBACZ SKARBIE
    NAKDHSKFNSJCJSBCKSJCKSJ
    DROGI HARRY STYLES'IE
    W TYM OPOWIADANIU JESTEŚ CHUJEM <3
    no co za debil
    C o z a d e b i l
    CO ZA DEBIL
    kurwa
    HABSHCBAJDHVVSUHDCBJAHDCBJHSDBJCSBJHCBHISD
    jeju tak strasznie Cię przepraszam za moje słownictwo, wiem, jest masakryczne, niekulturalne i takie chuligańskie (ok, nie wiem, czy jest takie słowo) ale chciałam opisać to, co się działo w moim mózgu mądrym :3 taa, trochę mi wstyd. troszkę ;)))
    wiem, znowu nie skomentowałam w odpowiednim czasie - zdaję sobie sprawę z tego, że jestem do niczego - ale wiedz, że Twoje opowiadanie, fan fiction, na zawsze pozostanie w moim sercu *widownia robi jedno, wielkie 'awwwww'* i nigdy o nim nie zapomnę :')
    nie, za oficjalnie.
    kocham Cię nawet jeśli robisz z Hazzusia takiego popierdoleńca, który gwałci swoją największą miłość.
    tak, nadal Cię kocham.
    jest jeden plus tego, że przeczytałam tak późno.
    NIEDŁUGO NOWY ROZDZIAŁ, YAAAAAY
    wiesz co, chyba jestemdebilem, raczej na pewno, ale teraz przynajmniej wiem po kim to mam :) moim tatą jest Haaarryyyyyy
    całe życie w kłamstwie
    co z tego, że miał 6 lat, jak się poczęłam
    WSZYSTKO SIĘĘ MOŻE ZDAARZYĆ
    zauważyłam coś: piszę najdłuższe komentarze pod Twoimi rozdziałami i muszę przyznać, że cholernie mi się to podoba :3
    nie przedłużam, czekam na nexta (tak wsiowo to brzmi, hahahah, nie, nic) aloha, sajonara bejbe, adios, jestem dziwna, ale myślę, że pozytywnie ;)))))))))))))
    racja? :3
    zapomniałabym: Van jest przesłodka *.*
    dobra, koniec. dzięki dziewczyno za wszystko, dobranoc, kc, dobranoc, kocham Cię, pa.

    NASTĘPNY ROZDZIAŁ BĘDZIE ZAJEBISTYYYY
    a Harry to kutas - nie mogłam się powstrzymać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww ♥

      HAHAHAHHA, NIE MOGĘ CIĘ DZIEWCZYNO. JESTEŚ BOSKA. :*

      Usuń
  30. Boski ... ;) Zapraszam do mnie ! http://zayn-and-diana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  31. Dziewczyno odkąd pojawiło się imię Harrego jako winnego miałam drgawki do końca rozdziału, czo ty robisz z ludźmi...? O_o

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! :)
Pamiętaj ... im więcej komentarzy, tym więcej motywacji do pisania i szybsze dodawanie nowych rozdziałów! :))