Miłość
przychodzi niespodziewanie. Zaskakuje Nas. Nie ostrzega, nie puka. Po prostu
przychodzi nie pytając Nas o zdanie. Wiele ludzi żyje z miłości, ale jest też
część osób, która z miłości umiera.
Miłość jest
potrzebna. Niektórzy bronią się przed nią. Zaś inni pragną jej, szukają i jest
to bez skuteczne. Miłość jest jak narkotyk. Z dnia na dzień chcesz jej co raz więcej… Ludzie
uzależnieni od niej, kiedy ją tracą, robią wszystko, żeby zdobyć ją na nowo,
zdobyć jej więcej. Miłość uzależnia, jeśli jest prawdziwa. A co jeśli nie? Co jeśli miłość to tylko gra?
Niewinna gra…
Dlaczego
ludzie nie potrafią odróżnić miłości od zakochania, lub zauroczenia? Te pojęcia
często są ze sobą mylone. To przykre. Victoria zrozumiała, że pomyliła się.
Nikt nie jest idealny. Ideałów nie ma. Pomyłki zdarzają się każdemu… Ale
dlaczego taka wielka?
Ona go nie
kochała… Była samotna, potrzebowała bliskości. On dał jej czułość, bliskość,
ciepło. Vic czuła się z tym źle, bo zrozumiała to za późno. Obudziła się z
pięknego snu, który mógłby trwać nadal… Lecz nie trwał.
Dla Victorii
nie była to prosta decyzja. Dziewczyna nie potrafiła dłużej oszukiwać samej
siebie. Chciała przed swoim końcem wyjaśnić wszystkie zawikłane sprawy.
Lekarz
powiedział jej w jakim stanie jest jej organizm. Nie jest zdolny, żeby bronić
się przed chorobą. Dziewczyna miała nieoperacyjnego guza mózgu. Była poważnie
chora. Te koszmary nie były spowodowane tylko traumą po porwaniu… Czasem też
widziała to czego wcale nie było. Mówiła do kogoś, choć była całkiem sama.
Tego dnia
Victoria usłyszała swój wyrok śmierci. Musiała się z tym pogodzić… Nie było to
trudne. Chciała tego. Chciała śmierci. Pragnęła odejść, skończyć z tym,
skończyć ze sobą.
Wszystko,
nawet zwykły fotel przypominał jej tamto miejsce. Miejsce, które tkwiło w jej
pamięci. Pamiętała każdy szczegół tej szopy. Każdą butelkę, każdy napis na
ścianie… Kiedy zamykała oczy była tam. W ciemności. Była sama i czekała na
niego. Czekała na śmierć. On był jej śmiercią… Potrzebowała go.
Kiedy otwierała oczy wyczekiwała lekarza. Chciała dowiedzieć się ile zostało jej czasu. On długo nie przychodził. Znów dopadł ją jej największy wróg- do którego zdążyła się już przyzwyczaić- samotność.
Kiedy otwierała oczy wyczekiwała lekarza. Chciała dowiedzieć się ile zostało jej czasu. On długo nie przychodził. Znów dopadł ją jej największy wróg- do którego zdążyła się już przyzwyczaić- samotność.
Odchodzenie,
przemijanie… Czym tak naprawdę jest śmierć? Tego nikt nie jest pewny. Niektórzy
sądzą, że to samo zło, że po śmierci nie ma już nic. Znikniemy i nikt już nie będzie
o Nas pamiętał. Zostaną tylko sztuczne kwiaty na zniszczonych grobach. Pamięć o Nas przeminie
tak samo szybko jak przeminęło życie…
Zaś inni uważają, że to dopiero koniec początku naszej historii. Że po śmierci czeka Nas inny, być może lepszy świat. Czy śmierć to nadzieja? Nadzieja na lepsze jutro… Tylko, czy po śmierci będzie jutro? Victoria wierzyła, że tak.
Zaś inni uważają, że to dopiero koniec początku naszej historii. Że po śmierci czeka Nas inny, być może lepszy świat. Czy śmierć to nadzieja? Nadzieja na lepsze jutro… Tylko, czy po śmierci będzie jutro? Victoria wierzyła, że tak.
Leżała na
szpitalnym łóżku nie ruszając się. Jedyną czynnością jaką wykonywała było oddychanie.
Miała zamknięte oczy, myślała, czekała.
Czekała na śmierć. Była spokojna.
~*~
*Myśli
Victorii*
Przyjdź.
Zabierz mnie. Wiem, że chcesz mnie stąd zabrać... Ja też tego pragnę. Proszę.
Stań tuż przede mną i wyciągnij do mnie rękę. Obiecuję- mocno ją ścisnę. Ty
pomożesz mi wstać i razem pójdziemy tam gdzie będziesz prowadzić. Proszę.
Czuję, że jesteś blisko, przyjdź tutaj. Usiądź, porozmawiaj ze mną i zabierz
mnie do siebie. Daj mi ukojenie. Nie będzie bólu, nie będzie cierpienia, nie
będzie strachu. Tak, nie boję się Ciebie. Wiem, że nie zrobisz mi krzywdy.
Wiem, że mi pomożesz. Dlaczego tak długo Cię nie ma? Ja czekam, nadal czekam.
Potrzebuję Cię tak samo jak żywi tlenu. Tak, ja już nie należę do żywych.
Czekam aż mi pomożesz. Za kilka godzin? Dni? Tygodni? Kiedy przyjdziesz? A może
to już tylko sekundy…
~*~
Czasami
wszystko Nas męczy, za dużo się dzieje. Życie Nas przytłacza. Czujemy się jakby
zamknięci w klatce. Mamy dość. Dość tego wszystkiego co Nas otacza. Chcemy uciec,
zostawić problemy innym, ale jak? Victoria uważała, że jedynym rozwiązaniem
jest śmierć. Chciała odejść. Czuła, że tam, po drugiej stronie, tam gdzie
zabierze ją przyjazna śmierć, tam gdzie nikt nie będzie nic pamiętał- będzie szczęśliwa.
Lecz wiedziała, że musi zrobić jeszcze jedną, bardzo ważną rzecz…
Po raz kolejny tego dnia do Vic przyszła pielęgniarka,
podać jej nowy zestaw lekarstw, które miały na celu spowolnienie
rozprzestrzeniania się choroby. Pielęgniarka była młodą, wysoką, szczupłą szatynką.
Gabriela- tak
miała na imię- podała do ręki Vic mały, plastikowy kieliszek z lekami.
Dziewczyna odłożyła go na bok i powróciła do patrzenia za okno.
-Victoria,
ile razy dziennie mamy to przerabiać?- spytała pielęgniarka.
-Skończymy
jeśli dasz mi spokój.
-Po prostu
połknij to i obie będziemy miały spokój… - prosiła Gabriela.
-Nie.
-Victoria…
-Jeśli to
połknę to będę się tu dłużej męczyć. A ja już nie mam na to ochoty, ani siły…-
Victoria mówiła to wszystko spokojnie. Nie wzbudzało to w niej żadnych
burzliwych emocji.
-Jak
będziesz brała leki regularnie jest szansa, że przeżyjesz jeszcze cały rok!
-Ale nie
chcę żyć!
-W ten czy
inny sposób dostaniesz te leki. Możemy wstrzyknąć Ci to do kroplówki, będzie
miało takie same działanie… - powiedziała i jeszcze raz podała dziewczynie
leki. Victoria przewróciła oczami i niechętnie połknęła zawartość małego
kieliszka.
-Lepiej? –
spytała sarkastycznie i odwróciła twarz w drugą stronę.
Szatynka pokręciła głową i wyszła z sali. Kiedy przechodziła korytarzem zaczepił ją chłopak z burzą brązowych loków.
Szatynka pokręciła głową i wyszła z sali. Kiedy przechodziła korytarzem zaczepił ją chłopak z burzą brązowych loków.
-Przepraszam…-
zaczął, a kobieta szybko zwróciła się w jego stronę. „Tak?” zapytała- Wyszłaś
właśnie z sali Victorii Nowińskiej, prawda?- pielęgniarka pokiwała twierdząco
głową- W jakim ona jest stanie? Jak się czuje?
-Ja nie mogę
udzielać takich informacji. Przykro mi- Odwróciła się i poszła w głąb długiego,
szarego korytarza.
Chłopak
westchnął głęboko i skierował się w stronę sali dwieście dwadzieścia pięć. Kiedy
był już w środku zauważył, że Victoria śpi. Podszedł bliżej i delikatnie
pocałował ją w skroń. Dziewczyna przebudziła się i przestraszonym wzrokiem
spojrzała prosto w jego zielone tęczówki.
-Przepraszam,
nie chciałem Cię zbudzić. – usiadł na krześle.
-Nic się nie
stało… Tak mam po lekach…
Po tych
słowach w pomieszczeniu zapadła głucha, męcząca cisza. Victoria wiedziała, że
prędzej, czy później będzie musiała wyjaśnić wszystko Harry’emu tak jak to
planowała… Po chwili zebrała się na odwagę, choć była pewna, że zrani tym
chłopaka. On siedział tam nieświadomy niczego, uśmiechnięty i wpatrzony w
zmęczoną twarz dziewczyny.
-Harry,
musimy porozmawiać…- rzuciła szybko i wiedziała, że nie ma odwrotu, więc była
już spokojna. Musiała to zrobić, żeby spokojnie odejść.
-O czym?-
zdziwił się nerwowo poprawiając swoje loki.
-Dziwi mnie
to, że tak szybko mnie „pokochałeś”… Praktycznie mnie nie znasz. Zaledwie kilka
dni. Po co się tak mną przejmujesz?- chłopak milczał- Odpowiedz mi.
-Posłuchaj-
wziął jej dłoń w swoje ręce i pocałował. Victoria natychmiast zabrała
posiniaczoną rękę i wyczekiwała dalszych wyjaśnień- Nie wiem… Nie wiem co
sprawiło, że tak nagle Cię pokochałem, ale… to była chwila… Jesteś cudowną,
uroczą i piękną dziewczyną. Ujęłaś mnie tym. Jeszcze nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny jak Ty.
Jesteś wyjątkowa.
W tym
momencie serce Victorii pękło. Jedna połowa chciała z nim zostać, a druga połowa, chciała już to skończyć. Chłopak wcale nic jej nie ułatwił tym
wyznaniem. Żałowała, że o to spytała. W duszy dziewczyna płakała i uśmiechała
się równocześnie. Miała mętlik w głowie, lecz wiedziała, że nie może się
rozkleić. Wiedziała, że musi być silna. Uciekła wzrokiem. Spojrzała na
kroplówkę. Małe kropelki kapały jedna za drugą, płynąc przez małą rurkę do jej żył…
Wtedy przypomniała sobie, że umiera. Przypomniała sobie dlaczego chce
to skończyć. Wzięła się w garść i kontynuowała.
-Przestań.
Nie mów tak więcej…
-Dlaczego?-
spytał.
-Bo tak…-
próbowała odwlec jakoś to do czego dążyła. Nie chciała go ranić, ale nie
chciała też ranić siebie.
-Martwię się
o Ciebie, bo to wszystko przez nas i…
-Czyli
przyszedłeś tu tylko dlatego, że masz wyrzuty sumienia, tak?- spytała.
-Kochanie,
to nie tak…- zaczął.
-Nie tak? A
jak?- nie doczekała się odpowiedzi- To wszystko były kłamstwa? Wcale mnie nie
kochasz? Kłamałeś…- chłopak przemilczał to i uciekł wzrokiem- I… I Ty nawet nie
zaprzeczasz? Nie odzywasz się?! Spójrz na mnie… - Harry uniósł wzrok kierując
go na zdezoriętowaną Victorię- Byłam tylko na chwilę, tak? To co mówiłeś przed
chwilą to też były kłamstwa? Byłam jak każda. Jestem jedną z wielu. Te wszystkie
plotki o Tobie to prawda?- po tym już była pewna, że chce końca tej historii,
że chce zamknąć ten rozdział z życia, którego i tak pozostało niewiele.
-Nie mów
tak! To nie prawda! Ja Cię kochałem i kocham nadal!- tłumaczył na marne.
-Kłamiesz!
Wy wszyscy jesteście tacy sami! Wszyscy kłamiecie... Harry, czy Ty w ogóle wiesz
co to jest miłość? Co znaczy miłość?
Jakie to uczucie? Jak to jest kochać?
-Wiem…
-Nie, Harry
nie wiesz. Widocznie oboje nie wiemy. Oboje się pomyliliśmy. To nie ten czas…
nie te osoby…- szepnęła.
-Victoria,
czy Ty…
-Idź już.
Skończmy to!- rzekła stanowczo.
-Ty chyba
nie chcesz…
-Tak,
Harry-przerwała mu- to koniec. Tak będzie najlepiej dla nas obojga…
-Nie wyjdę
stąd dopóki mi tego nie wytłumaczysz! Czemu? To ja coś zrobiłem źle? To przeze
mnie?- dociekał.
-Harry, ja
po prostu…
Nagle w
całej sali rozbrzmiał dźwięk nadchodzącej rozmowy. Loczek szybko odrzucił
połączenie i schował telefon do prawej kieszeni spodni. Ktoś był bardzo
zawzięty, ponieważ dzwonił jeszcze kilka razy przerywając Victorii zawsze po
tych samych słowach. Harry zdenerwował się i w końcu odebrał rozmowę od Liam’a.
H: Czego?
L: Wracaj do domu i pakuj się.
H:Co? Po co?
L:Przyjechali po nas. Wyjeżdżamy…
L: Wracaj do domu i pakuj się.
H:Co? Po co?
L:Przyjechali po nas. Wyjeżdżamy…
Przepraszam. Wiem, że pewnie nie jesteście z tego zadowolone, ale ja musiałam.
Pewne osoby powiedziały mi, że się zmieniłam. Wiem, po prostu tego potrzebuję.
Proszę o szczere opinie w komentarzach. Co sądzicie o nowym wyglądzie? A co o rozdziale?
Pewne osoby powiedziały mi, że się zmieniłam. Wiem, po prostu tego potrzebuję.
Proszę o szczere opinie w komentarzach. Co sądzicie o nowym wyglądzie? A co o rozdziale?
Dziękuję za to, że jeszcze ze mną jesteście, że wytrzymujecie, że komentujecie, czytacie. <3
Na Was mogę liczyć. Dziękuję.
Na Was mogę liczyć. Dziękuję.
Macie pytania? Zapraszam: Mój ask.
Cudny *-* i zaskakujący. Nie moge się doczekać nexta. Niech Victoria pożyje i będzie z Harrym.
OdpowiedzUsuńRewelacyjny rozdział... zrozumiemy świat.
OdpowiedzUsuńWera.
boże, to jest zajebiste, omg *u*
OdpowiedzUsuńŁezka mi poleciała, ale warta przeczytania!
Świetny. < 3
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział :) Oczywiście jak każde inne.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że chcesz skończyć bloga, tylko nie wiem dlaczego. Dlatego, że kilka osób napisało, że się zmieniasz? Że Twój styl pisania się zmienia? Nie wiem o co chodzi, ale szkoda, że chcesz to skończyć w tak nieszczęśliwy sposób.
Jeśli chcesz to skończyć raz na zawsze, to nie w taki sposób. Chociaż na sam koniec daj z siebie wszystko :) Wymyśl jakieś fajne zakończenie, bez nagłych śmierci, bólu i smutku. Liczę na Ciebie i mam nadzieję, że jakoś wybrniesz z tej trudnej sytuacji.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że poradzisz sobie z moimi wymaganiami xD
Zaglądnij na mojego ask'a, tam się dowiesz o co chodzi z tą sytuacją.
UsuńPozdrawiam. <3
mi wygląd bloga i rozdział bardzo podobaja więc pisz dalej:*
OdpowiedzUsuńWyglad bloga super a rozdzial zajebisty jak zawsze:*
OdpowiedzUsuńNie przejmuj sie ludzmi, ktorzy Ci pisza ze sie zmieniasz czy cos takiego. To jest Twoja sprawa i kazdy moze byc jaki chce i zyc jak chce. Nie rozumiem takich ludzi pewnie Ci zazdroszcza i tyle. Jestem pewna ze gdyby zaczeli pisac swoje blogi to nawet do polowy nie dorownywalyby Twojemu. Olej ich dziewczyno i pisz dalej bo zajebiscie Ci to wychodzi i szkoda zebys zmarnowala taki talent przez jakis idiotow;) <3
Wygląd bloga jest super ! Rozdział , świetny ! ale ja już mam dość nieszczęśliwych rozdziałów :c Tak bardzo chciałabym żeby o na przeżyła ,a Harry był z nią. Przez Ciebie płacze. Doprowadziłaś mnie do łez tymi słowami o śmierci. :c
OdpowiedzUsuńMasz talent.Wygląd przepiękny. Rozdział jak zawsze- super .Szkoda, że chcesz skończyć bloga. Pamiętam jak zaczynałaś pisanie ... Codziennie wchodziłam na bloga. ;) Ale właśnie ... jak ktoś pisał nie daj sie! Blog jest super a ( jak ktoś mówił) ci ludzie pewno mają takie beznadziejne blogi że nie dorównałyby Twojemu. Jeśli możesz, proszę skończ to opowiadanie . Pomysł jest super. Zawsze i będę Twoją fanką ! Pamiętaj !!! Kocham Ciebie i Twój blog ! ♥♥♥ kc
OdpowiedzUsuńJezu ! Dziewczyno !! Masz talent blog zajebisty !!! Napisz zakończenie chociaż ! Nie marnuj talentu !!! KC ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńWygląd przepiękny! Opowiadanie cudne! Piszesz jak dorosła kobieta, mam nadzieje że Victoria będzie z Harrym... Nie rozumiem co musisz zrobić? Jakbyś mogła wytłumaczyć
OdpowiedzUsuńMusiałam ich rozdzielić. Nie mogli być dalej razem.
UsuńTo miałam na myśli.
Dziękuję. <3
To jest genialne. Wygląd zniewalający ! Uwielbiam Cię ! Kocham Cię ! Świetnie piszesz <3
OdpowiedzUsuńNa http://foreverbewithyou-opowiadanieo1d.blogspot.com pojawił się 35 rozdział.
Zapraszam i życzę miłęgo czytania :P
Kocham to <3333333
OdpowiedzUsuńWygląd jest nieziemski ;*
OdpowiedzUsuńMasz talent !! <3
Super!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :3
http://youtu.be/YfHGr4oA3NU - zwiastun bloga
Serdecznie zapraszam na mojego bloga!
opowiadanie011.blogspot.com
WoW !! Chyba najlepszy ze wszystkich.
OdpowiedzUsuńOni nie mogą teraz wyjechać. ;c
Nominowałam Cię do The Verstaile Blogger :)
OdpowiedzUsuńZasady możesz zobaczyć u mnie :)
http://miloscjestczesciazycia.blogspot.com/
Brawo! czytałam ten rozdział ze łzami w oczach, ale nie mam do Ciebie żalu o to, że Victoria umrze. Widocznie tak musi być. Ludzie się zmieniają, wszyscy i trudno oczekiwać od kogoś stałości, naprawdę. Byłam na obozie tylko trzynaście dni, a już widzę, że znowu się zmieniłam. Może tak bardziej wewnętrznie, ale znowu. Wracając jednak do opowiadania, to kocham je i będę kochała niezależnie od tego jak się skończy
OdpowiedzUsuńhttp://komorkowe-one-direction.blogspot.com/
+ nominuję cię do Liebster Award
UsuńPiszesz świetnie czytałam wiele opowiadań na różnych blogach ale żadne mnie tak nie ujęło. Jesteś świetna. Nie kończ tego w taki sposób, nich Victoria będzie z Harrym i niech nie umiera wiem że nie takie proste dla Ciebie napisać takie zakończenie ale proszę Cię o to jak większość osób. Jesteś świetna a Twój blog jest super! Nie przestawaj !!! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za te miłe słowa.
UsuńAle ja nie kończę pisać tego opowiadania.
To jeszcze nie koniec. ;)
Zarąbiste!!! aa !! Kto cie inspiruje? Ktos ci pomaga?
OdpowiedzUsuńInspiruje mnie życie, codzienność. Nie pomaga mi nikt, piszę to sama. :)
UsuńRozczarowałaś mnie. :(
OdpowiedzUsuńNapisane w pięknym stylu, ale...
Chcesz zabić Vic, rozdzieliłaś moją ulubioną parę...
Jeśli ona umrze, nie czytam dalej. :(
Podziwiam Cię
OdpowiedzUsuń***
Kogo spotkać może dziewczyna na wakacjach? Czy po powrocie do Polski nadal będzie bezpieczna? Widziała go. Był i nagle zniknął. Czy uda jej się prowadzić spokojne życie wiedząc, że ktoś obserwuje? Co jeszcze może stać się w jej własnym domu?
Zapraszam na bloga: http://opowiesco1diwieleinnych.blogspot.com/