-A jemu co się stało?- spytał mężczyzna wchodząc do
pomieszczenia i równocześnie omijając wybiegającego Niall’a.
-Nie pasuje mu to, że kłamaliśmy… - wyjaśnił Louis.
-Tak swoją drogą… - zaczął Zayn.- Skoro możesz zabronić
pytań na niektóre tematy, to dlaczego nie zabroniłeś tych pytań? Nie byłoby
problemu…
- Byłyby problemy i to jeszcze większe niż te kłamstwa. Poza
tym nie nazwałbym tego kłamstwem, tylko wygodną prawdą.- posłał chłopakom
wymuszony uśmiech.
- Jakie problemy miałeś na myśli?- kontynuował Malik.
- Gdybyście nie wyjaśnili tej sprawy w tym wywiadzie
narodziłyby się miliony plotek o tym, czy naprawdę je znacie, czy nie. A
wiecie, że plotki roznoszą się bardzo szybko… Pewnie od razu fani, czy fanki
podzieliłyby się na te, które wierzą w wasze związki i na te, które w to nie
wierzą. Zaczęłoby się ‘parowanie‘, czyli kto jest z kim… Wybrnięcie z tego
całego bagna wiele by mnie kosztowało, więc prościej było załatwić wywiad i
wyjaśnić to w nim.- Młodzi piosenkarze obdarowali się niepewnymi spojrzeniami.
– Zrozumiałe? – spytał sarkastycznie, na co wszyscy przytaknęli. Mężczyzna
zapomniał po co tak naprawdę przyszedł do ich garderoby i wyszedł zostawiając
ich samych.
-Wolałbym się wkopać w to całe bagno niż tracić kontakt z
Leną…- westchnął głośno mulat.
- Zayn przestań już! Skoro tak bardzo ją kochasz to zignoruj
zakaz i jedź do niej! Droga wolna! A
jeśli zależy Ci na karierze to się w końcu zamknij i nie wspominaj o niej! –
wrzasnął Styles patrząc mu prosto w oczy. Po tych słowach wszyscy umilkli
wpatrując się w Harry’ego, wychodzącego z pomieszczenia…
***
Następnego dnia, rano.
Lena otworzyła zaspane oczy i nie wiedziała co się dzieje.
Jej ciało było całe zdrętwiałe, ręce zesztywniałe, a kark bolał ją
niemiłosiernie. Kiedy podniosła wzrok ujrzała telefon na podłodze- obok fotela
i laptopa leżącego na stoliku przy sofie… Wtedy przypomniała sobie co tak
naprawdę się stało.
Wspomnienie z poprzedniego wieczora wróciło do niej. Tuż
przed oczami miała Zayn’a wypowiadającego słowa ‘‘Nie, nie przypominam sobie
nikogo takiego’’. Ale już po chwili również przypomniał jej się moment z jej
życia, w którym obiecała sobie, że będzie szczęśliwa… Postanowiła, że nie
będzie już płakać. ‘Chciał, to ma… Proszę bardzo.’ – Pomyślała i powoli zaczęła
zwlekać swoje zdrętwiałe ciało z ciemnego, skórzanego fotela.
Podeszła do okna, wyjrzała przez nie. Mimo, że poprzedniego
wieczoru była ulewa, tego dnia świeciło słońce. Dziewczyna uśmiechnęła się
promiennie sama do siebie- tak jak to miała w zwyczaju- i poszła do swojego
pokoju. Nie minęło pięć minut, a Lena była już gotowa do wyjścia. Ubrała na
siebie białe, krótkie spodenki, różową bokserkę, a do tego jasną, jeans’ową
kurtkę. Jej długie, blond włosy
bezwładnie opadały na ramiona i plecy. Podeszła do lustra, ostatni raz
przejrzała się w nim i wyszła z domu.
Droga do szpitala trwała tylko kilkadziesiąt minut- co było
już całkowicie normalne. Lecz trochę więcej czasu zajęła jej rozmowa z
lekarzem… Była zadowolona z siebie, choć nie miała pewności, czy jej pomysł był
całkowicie bezpieczny...
Kiedy weszła do sali, zastała Victorię leżącą na łóżku, zacięcie
patrzącą za okno i jej mamę, która spała obok zamyślonej dziewczyny. Victoria
słysząc trzask zamykanych drzwi oderwała wzrok od szyby i spojrzała w ich
stronę. Ujrzała uśmiechniętą od ucha, do ucha blondynkę.
Ten szczery, szeroki uśmiech symbolizował ‘coś’ bardzo pozytywnego.
Zawsze kiedy Lena była, aż tak bardzo uszczęśliwiona zdarzała się jakaś
sytuacja, która odwracała wszystko do góry nogami. Victoria zdawała sobie z
tego sprawę. Miała nadzieję, że tym razem również intuicja ją nie zawiodła…
- Co się stało, że się tak cieszysz?- spytała szeptem
zielonooka.
- Za kilka dni zabieram Cie do domu… - uśmiech nadal nie
schodził z jej twarzy, a Vic była wyraźnie zaskoczona.- Nie cieszysz się?
- Cieszę, ale… Jak to możliwe? Tak po prostu mnie stąd
zabierzesz? – rozbawiło ją to.
- Nie. Rozmawiałam z doktorem. Przepisze Ci tabletki, które
będziesz mogła brać sama. Oczywiście cotygodniowe wizyty w szpitalu będą
stałością w Twoim życiu, a ja obiecałam, że będę się Tobą dobrze opiekować. –
wyjaśniła.
- Nie wierzę… - uśmiechnęła się patrząc na przyjaciółkę. –
Ale… Przecież ja w każdej chwili mogę umrzeć, tak? I lekarz pozwolił mi wyjść?
- Rozmawiałam z nim o tym bardzo długo, nakłaniałam go i w
końcu się zgodził. – Brunetka uśmiechnęła się delikatnie. – To co? Zaczynamy
WSZYSTKO od nowa?
- Ale jak to wszystko?
- Wszystko.
- Co się stało?- spytała panna Nowińska.
- Nie jestem już z Zayn’em. I koniec. Dlatego powiedziałam,
że wszystko. Oni nie chcą znać Nas, a my ich. Proste?- ucięła.
- Ale Lena…
- Nie ma żadnego ‘ale’. Ich temat w naszym życiu jest
skończony. Ich nie ma. Już więcej nie chcę o nich słyszeć. – znów szeroko się
uśmiechnęła. Victoria westchnęła głęboko i z ciężkim sercem przystała na
propozycję blondynki. Wiedziała, że nie będzie jej łatwo zapomnieć o tym
wszystkim co się wydarzyło. Nie będzie mogła zapomnieć o Harry’m, ale o Niall’u
także…
Dostała szansę. Szansę na nowe, być może lepsze, lecz
krótkie życie. Cieszyła się z tego. Wiedziała, że musi wykorzystać ten czas jak
najlepiej. Wycisnąć z tego co dostała tyle ile będzie mogła. Dać z siebie
wszystko, żeby odejść z uśmiechem na twarzy.
Niestety, był jeden minus. Mianowicie Victoria bała się.
Tak, bała się spróbować ‘nowego’ życia. Nie wiedziała jak ono smakuje, jak ją
zmieni, jak wszystko się potoczy? Co napotka na tej długiej i żmudnej drodze?
Być może na jej końcu czeka szczęście? Pewnie gdyby wiedziała przez co będzie
musiała przejść, nigdy nie zgodziłaby się na wyjście ze szpitala… Lecz wtedy
nie byłoby tej historii, nigdy nie doszłaby do tego do czego dojdzie…
Zdecydowała- przemogła strach.
Krótka wskazówka zegara zatoczyła już szóste koło. Tak,
minęły trzy dni… Nastał dzień, w którym dziewczyny zaczynały swoje nowe życie.
Obiecały sobie, że teraz ich los będą miały w swoich rękach. Nie pozwolą na to,
by życie toczyło się własnym tempem. To one będą tym decydować, to one będą
nadawać mu sens i smak. Będą żyć tak, by niczego nie żałować. Oczywiście, plany
to jedno, a co z tego wyjdzie to drugie.
Była godzina jedenasta, gdy Victoria po raz pierwszy od
długiego czasu przekroczyła próg szpitala. Wyszła z niego i rozejrzała się
dookoła. Wszystko wydawało się takie inne, dziwne. No tak, od dawna patrzyła na
wszystko zza okna. Nie miała kontaktu, czy styczności ze światem, który był
poza szpitalem. Teraz czuła się wolna. Wiedziała, że już nigdy nie będzie tak
jak dawniej, ale chciała spróbować nowego życia. Jej życia…
Dopiero po chwili poczuła, że Sylwia łapie ją za ramię.
Dziewczyna posłała jej ciepły uśmiech, a kobieta pomogła jej zejść ze schodów.
Gips na nodze niestety uniemożliwiał jej samodzielne wykonywanie niektórych-
dla większości ludzi- prostych czynności.
Po upływie kilku minut dołączyła do nich Lena. Złapała swoją
przyjaciółkę za dłoń i mocno ścisnęła, by dodać jej otuchy. Dziewczyny nawet
nie zdążyły przejść razem dziesięciu kroków, gdy podeszła do nich kobieta
trzymająca w ręce mikrofon. Za nią stał wysoki mężczyzna z kamerą… Blondynka wiedziała co się szykuje. Gestem
wskazała Victorii, by została w miejscu, a sama zbliżyła się do kobiety.
- Lena Prógowicz, prawda? – spytała farbowana szatynka.
-Tak, to ja, ale o co chodzi?- dziewczyna udała zdziwioną. Reporterka
rzuciła okiem w stronę przyglądającej się tej całej sytuacji Victorii i od razu
podeszła do niej szybko wymijając Lenę.
- Victoria! Jak czujesz się z tym, że mówił o Tobie sam
Harry Styles? – uśmiechnęła się.
- A mówił?- była zaskoczona. – Lena o co chodzi?- spytała
swoją przyjaciółkę, która już stała tuż obok niej.
- Bo widzisz… Zaszło małe nieporozumienie… - westchnęła.
Skierowała swój wzrok w stronę kamery i zabrała kobiecie niewielki mikrofon. –
Chodzi o to, że my spotkałyśmy One Direction tylko raz, na imprezie. Nic się
nie wydarzyło. I nic nas z nimi nie łączy. Rozmawiałyśmy z nimi przez chwilę,
dostałyśmy autografy, Victoria pośpiewała sobie ze Styles’em. Czy to naprawdę jest
takie ważne, żebyście się nami interesowali? Ludzie zajmijcie się swoim życiem!
Siedzicie tylko bezczynnie czekając na nowe plotki o gwiazdach, a nawet nie
czujecie tego, że Wasze własne życie ucieka Wam przez palce! Marnujecie je, bo
za bardzo interesujecie się cudzym! – mówiła ciągle patrząc w kamerę. Po tych
słowach panna Nowińska spuściła głowę. Wiedziała co Lena miała na myśli…- Nigdy
więcej nie spotkałyśmy tych chłopaków. To jedno spotkanie Nam w zupełności
wystarczy… Było o jedno za dużo. – Kiedy dziewczyna poczuła, że do jej oczu zaczęły napływać łzy,
odwróciła głowę i oddała mikrofon w ręce jego właścicielki. Złapała Victorię za
rękę i obie zaczęły iść przed siebie ignorując zadawane przez szatynkę pytania.
W końcu dotarły do samochodu, wsiadły do niego i już po chwili odjechały spod
szpitala. Brunetka cieszyła się, że w końcu to nastąpiło. Mimo lęku chciała
tego. Chciała zacząć od nowa, po swojemu.
Niestety sytuacja sprzed kilku minut nie dawała jej spokoju.
Siedziała na tylnym siedzeniu nerwowo obracając w rękach telefon komórkowy.
Wiedziała, że blondynka nie będzie chciała o tym rozmawiać. Mimo tego wzięła
głęboki wdech i zaczęła…
- Lena o co chodziło tej pani?- spytała.
- Miałyśmy o nich nigdy więcej nie rozmawiać, prawda?
Wyjaśnię Ci to szybko i konkretnie, więcej nie chcę o nich słyszeć…-
powiedziała krótko- W jednym wywiadzie
powiedzieli, że Nas nie znają i, że pewnie jesteśmy jakimiś ich fankami.
Jednymi z wielu. Były tam pokazane Nasze zdjęcia… To znaczy Twoje i Harry’ego…
Mojego na szczęście nie było.
Victoria nie odezwała się już
więcej. Siedziała cicho, ciągle rozmyślając o tym nietypowym zdarzeniu. Czuła,
że to nie skończy się tylko na tym jednym ‘najściu’ przez tę reporterkę… Czuła?
Była tego pewna.
***
Starałam się, żeby wyszło dobrze… Nie wiem czy mi się to
udało. ;/
Przepraszam za błędy, czcionkę, itd... Kiedy już miałam dodać rozdział coś z tym wszystkim się stało i na szybko musiałam zmieniać. ;c
Dziękuję, że jesteście. <3 Proszę o
komentarze. ;*
Pytania? ASK.
***
Przy okazji chciałabym Was zachęcić do odwiedzenia mojego
drugiego bloga, prowadzę go z Dagmarą. ;)
Dziś pojawił się prolog. <3
Mogę liczyć, że wpadniecie i jeśli Wam się spodoba zostawicie po sobie komentarz? Bardzo Was o to proszę. :)
Dziś pojawił się prolog. <3
Mogę liczyć, że wpadniecie i jeśli Wam się spodoba zostawicie po sobie komentarz? Bardzo Was o to proszę. :)
Kocham Was! <3