sobota, 30 marca 2013

Rozdział 10 "Ty też jesteś głupia!"


Ranek następnego dnia


Wszyscy spali kiedy nagle Victorię obudził potworny ból głowy. Dziewczyna postanowiła, że pójdzie się napić wody i pobiegać. Dla Vic rozwiązaniem na wszystkie problemy było bieganie. Nie biegała szybko, ale miała dobrą kondycję, ponieważ potrafiła biegać bardzo długo. W trakcie biegania zapominała o swoich problemach. Utrzymywała tępo i starała się myśleć o czymś co kocha, to znaczy śpiew. Lecz tamtym razem nie to zaprzątało jej głowę. Mianowicie podczas biegania Victoria chciała sobie przypomnieć co działo się na imprezie. Nic nie pamiętała, a przynajmniej nic konkretnego. Świtało jej tylko to jak Louis zrobił na nią i Lenę napad za pomocą papieru toaletowego.
Po godzinie biegania stwierdziła, że powinna wracać do domu, przygotować coś do jedzenia dla swoich gości. Kiedy znalazła się już w domu, po cichu weszła po schodach i na palcach skierowała się do swojego pokoju po czyste ciuchy. Pokój ten był aktualnie zajmowany przez Louis'a i Liam'a. Zabranie rzeczy z dużej komody udało jej się wykonać szybko i bezszelestnie, lecz wychodząc, niechcący zrzuciła z toaletki szklaną fiolkę perfum. „Ufff… Dobrze, że się nie rozbiło!”- pomyślała. Podniosła buteleczkę i postawiła ją na białym meblu. Rozglądnęła się po pokoju, by zobaczyć czy nie zbudziła chłopaków i zauważyła, że Louis zaczął mamrotać coś pod nosem. „Ooo… Jak słodko! Taki mały, bezbronny Louis'ek!” burknęła pod nosem i szybko wyszła z pokoju, aby nie obudzić go swoim śmiechem.
Udała się do łazienki, by wziąć prysznic. Zdjęła z siebie ciuchy i weszła do kabiny. Powoli odkręciła korbkę i ciepłą wodą. „Aaaa!” Wrzasnęła i odskoczyła na bok,  gdy poczuła na ciele lodowate kropelki wody. Zastanowiła się chwilkę i złapała za głowę „ Zapomniałam, że nie włączyłam podgrzewacza. Kurde!”  Victoria włożyła rękę pod zimna wodę i postanowiła, że jakoś wytrzyma ten kilku minutowy deszczyk. Zacisnęła zęby i przesunęła się pod lecący strumień. Po dziesięciu minutach, które trwały w nieskończoność, dziewczyna zakręciła wodę, wysunęła rękę za kabinę, złapała kolorowy ręcznik i okryła nim swoje wychłodzone ciało. Wytarła się i zaczęła wsmarowywać w ciało balsam o zapachu kokosów. Nagle usłyszała delikatne pukanie do drzwi. „Już wychodzę! Daj mi trzy minuty” rzuciła i nadal kontynuowała poprzednią czynność. „A co robisz?” Usłyszała szept zza drzwi i zapytała „Czy Ty musisz wszystko wiedzieć?”. Otrzymała odpowiedzieć potwierdzającą jej pytanie. „Oj Harry, Harry… Smaruję się … No jakby to … Smaruję się balsamem!” Próbowała uciąć tę rozmowę, ale loczek nadal nie ustępował. Zaoferował jej pomoc: „O, Jak fajnie! Pomóc Ci?”. Dziewczyna w myślach prosiła, żeby brunet sobie już poszedł, lecz jak to Harry musiał postawić na swoim. „Nie! Zostały mi tylko plecy, brzuch i…” Nie skończyła, ponieważ usłyszała krótką i treściwą odpowiedź Hazzy ”To ja Ci pomogę!” powiedział, bez zastanowienia nacisnął klamkę i wszedł do łazienki. To co zobaczył nie było zadowalające… Dziewczyna zdążyła okryć się ręcznikiem.
-Jak mogłeś?- spytała nerwowo przytrzymując ręcznik.
-Jak Ty mogłaś!? Po co Ci ten ręcznik?- spytał, uśmiechnął się i przytulił Victorię.
-A po to, żebyś nie zobaczył czegoś na co jesteś za młody!- powiedziała i pokazała mu język.
-Ja za młody?
-Mówiłam Ci, że poradzę sobie sama!
-A ja mówiłem, że  Ci pomogę. To gdzie ten balsam?- zadał pytanie i zaciągnął się zapachem- Kokosowy?
-Skąd wiesz?
-Stąd, że pachniesz kokosami kochanie!
-Yyy… KOCHANIE???
-Dziwi Cię to?- chłopak odsunął się od brunetki.
-A nie powinno?- Victoria nie wiedziała,  co loczek ma na myśli.
-Nie pamiętasz naszej wczorajszej rozmowy?- zdziwił się.
-Nie, a o czym rozmawialiśmy? Przypomnij mi!- Loczek stwierdził, że Vic sama powinna sobie to przypomnieć i nie spełnił jej prośby. „A może byśmy tak …” Zaczął i pocałował Victorię znacznie się do niej zbliżając.- A może byś tak zażył prysznic?!- powiedziała i wepchnęła chłopaka do kabiny, po czym odkręciła zimną wodę. Harry stał pod prysznicem i przez moment nie wiedział co się właśnie wydarzyło.  „Pożałujesz tego!” krzyknął i zanim się otrząsnął Victorii nie było już w tym pomieszczeniu. Dziewczyna wybiegając z łazienki złapała swoje rzeczy i wbiegła do kuchni, w której siedzieli już Niall, Zayn, Louis i Lena.
-Wow… Victoria chcesz nam o czymś powiedzieć?- oczy Leny automatycznie się powiększyły. Brunetka zrobiła minę typu „Proszę nie pytajcie!” i popatrzyła na Harry'ego wchodzącego do kuchni. – Wolę nie pytać co wy tam robiliście przez tyle czasu!- stwierdziła blondynka powstrzymując się od śmiechu.
-A ja z chęcią się dowiem.- Louis podparł swój podbródek i udał, że jest zainteresowany słuchaniem opowieści.
-Ale się nie dowiesz. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła! Chociaż sądząc po Twojej ciekawości to już byś dawno tam był …- Vic zaśmiała się i zmierzwiła jego włosy.- Idę się ubrać w coś co nie jest ręcznikiem.- wyszła z pomieszczenia. Zaraz za nią Harry…
                                                             ***
Po chwili milczenia Lena postanowiła coś powiedzieć:


-Zayn- zaczęła- możemy pogadać?- Chłopak zgodził się.- Ale w cztery oczy!- uśmiechnęła się i popatrzyła na Louis'a i blondyna zajadającego płatki. Mulat zaproponował spacer. Lena przystała na jego propozycję. Przechadzając się po sadzie długo rozmawiali na ważne i mniej ważne tematy. Nagle Zayn zapytał o czym Lena chciała z nim porozmawiać.
-No wiesz…- próbowała, lecz nie potrafiła znaleźć właściwych słów. Machnęła ręką i wytłumaczyła, że to nic ważnego. W tedy Zayn wyciągnął z kieszeni małą paczuszkę i spytał „Nie będzie Ci przeszkadzać, jeżeli sobie zapalę?” Na co dziewczyna rzuciła krótkie ”Powiedzmy, że nie…”
-Powiedzmy?- powiedział wypuszczając z ust dym.
- Zrobisz coś dla mnie?- Blondynka zrobiła minkę kotka ze Shreka, która była jej specjalnością.
-Dla Ciebie wszystko…- uśmiechnął się szeroko.
-Rzuć palenie!
-… nie dałaś mi dokończyć! Wszystko oprócz tego.
-Jak wolisz, ale wyjaśnij mi tylko jedno… Dlaczego na własne życzenie się trujesz?- dziewczyna spytała z wyrzutem. Zayn nie potrafił wytłumaczyć. Stwierdził, że to jest silniejsze od niego, a Lena tego nie zrozumie. – Uwierz, że zrozumiem. Kiedyś też… paliłam. Tak… młoda, głupia gówniara próbowała się dopasować do towarzystwa, w które wpadła. Na szczęście była przy niej ta smarkata przyjaciółka. – uśmiechnęła się patrząc na ziemię.
-Czekaj, głupia? Sądzisz, że jestem głupi?- Dziewczyna od razu zaczęła się tłumaczyć, że nie to miała na myśli, a Mulat, aby zrobić jej na złość wyciągnął następnego papierosa i włożył go do ust. Lena natychmiast wyrwała mu całą paczkę z ręki. Zayn zażądał stanowczo, żeby mu je oddała. Ciemnooka schowała paczkę pod bluzką i wykrzyczała biegnąc w głąb ogrodu „Najpierw musisz mnie złapać!”. Chłopak zaczął za nią biec. Po kilku minutowej gonitwie, złapał ją w pasie i oboje przewrócili się. „No i mnie złapałeś” wyszeptała i uśmiechnęła się do Malika. „Co teraz?” spytała. –Teraz to ja odzyskam swoją własność!- bez wahania włożył rękę pod bluzkę Leny, która przeraźliwie głośno zaczęła się śmiać. „Uważaj! Mam łaskotki! Już Ci je oddam, tylko mnie puść wreszcie! Zaaaayn, przestań!” wrzeszczała i wierciła się. Po chwili oddała mu papierosy.- Dziękuję!
-Skąd wiedziałeś, że mam łaskotki?
-Nie wiedziałem. Chciałem wyjąć moje papierosy, ale kiedy zauważyłem, że się śmiejesz zacząłem Cię łaskotać i dzięki temu odzyskałem coś co należy do mnie!- uśmiechnął się i pocałował dziewczynę w policzek.- Nadal twierdzisz, że jestem głupi?- żałował, że zapytał… Odpowiedź brzmiała „Tak!”.- Czemu? Co ja znowu zrobiłem nie tak?
-Po pierwsze… Nadal na mnie leżysz głupku.-Zaczęła. Zayn przeprosił i odsunął się szybko-Po drugie nie zauważyłeś czegoś bardzo ważnego!- chłopak zdziwił się- Tego, że jestem w Tobie cholernie zakochana! Od samego początku!
-Ty też jesteś głupia! Bo ja też Cię kocham. To takie dziwne, ale Cie kocham odkąd przyszłaś wtedy do kuchni. W sumie... Zaciekawiłaś mnie. Zauroczyłem się Tobą... Byłaś ubrana w czerwone, krótkie spodenki. Miałaś potargane włosy… i soczyście czerwone usta. Od tamtej chwili marzyłem, żeby Cie pocałować. A wtedy w dyskotece…- Zayn chciał mówić dalej, lecz Lena uciszyła go całusem. Pocałowała go, odsunęła się lekko, popatrzyła w oczy, tak jakby chciała przeprosić. Mulat nic nie powiedział, tylko wpił się w usta blondynki.



***


Przepraszam Was, że jest tyle dialogów, ale nie mogłam się powstrzymać :D
Mam nadzieję, że  mi wybaczycie? 
Liczę na to, że rozdział 10 się Wam spodobał ? :)
Lubicie zimne prysznice ?? :D
***
Mam do Was malutką prośbę…
Proszę jeżeli czytacie to piszcie komentarze. Dla Was to dosłownie chwilka, a dla mnie wielka satysfakcja z tego, że ktoś to czyta. Naprawdę nie wymagam jakichś długich komentarzy… Wystarczy kilka słów.
(Aczkolwiek długie też są mile widziane ) :D
Z góry dziękuję.
***

W 11 rozdziale będzie mowa o nowej bohaterce :P Jak myślicie : Kim ona będzie? Piszcie swoje przypuszczenia w komentarzach :D

Życzę Wam spokojnych i wesołych Świąt Wielkanocnych !

Mokrego dyngusa i żartów w Prima Aprilis :)

poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 9 "Baaardzo słodkie"


-Lena! Ja już dłużej tak nie mogę… Przypomniałam sobie wszystko! Wszystko! Zrozumiałam, że tego mi właśnie brakowało… występów! Rozumiesz?- Victoria wydusiła z siebie te słowa na jednym tchu, po czym rozpłakała się- Rozumiesz? Rozumiesz…- patrzyła na  Lenę oczami pełnymi łez i w kółko powtarzała te słowa. Blondynka zrobiła minę typu „A nie mówiłam!?” i już chciała przypomnieć Victorii , że mówiła jej o tym, lecz zapłakana brunetka nie dała jej dojść do słowa.- Już wiem, wiem co straciłam przez ten rok!- Coraz bardziej płakała.- Przytul mnie… Proszę, przytul.
-Chodź stąd. Chodźmy do toalety. Musisz się uspokoić!- powiedziała blondynka i z całych sił przytuliła swoją najlepszą przyjaciółkę. Po chwili zabrała ją piętro niżej, gdzie znajdowały się damskie toalety. Obie weszły do środka. Lena postawiła Victorię przed lustrem- Popatrz na siebie! Ogarnij się dziewczyno…- zaczęła szybkimi ruchami poprawiać włosy Vic.- Coś Ty najlepszego ze sobą zrobiła?- spojrzała współczującym wzrokiem na brunetkę i otarła łzy, które nadal pojedynczo spływały po jej policzkach.- Po co Ty tyle piłaś? Co? Przecież dobrze wiesz, że przy tych lekach, które bierzesz nie możesz pić, aż tyle alkoholu!- skarciła ją Lena.  Victoria  nagle podniosła wzrok, popatrzyła w lustro i złapała się za głowę powtarzając „Lekarstwa? Nieee… Lekarstwa!” Zachowywała się co najmniej dziwnie.
-Lena!- Złapała blondynkę za ramiona i krzyknęła- Ja dzisiaj nie wzięłam lekarstw.  Ani dzisiaj… ani wczoraj. Ja zapomniałam o tym całkowicie! Przepraszam…
-Za co Ty mnie przepraszasz? Opamiętaj się! –uspokajała ją.- Ale… nic Ci… no wiesz, nie będzie?- spytała zdejmując ręce brunetki ze swoich ramion.
-No nie wiem. Zawsze brałam tabletki na czas i o określonej porze. Nie mam pojęcia co może mi się stać.- wyjaśniała nerwowo chodząc po pomieszczeniu.
-Miejmy nadzieję, że nic!- Po wypowiedzeniu tych słów Lena sięgnęła do torebki i wyjęła waciki, szminkę, puder oraz tusz do rzęs. Podała je Victorii mówiąc- Zrób coś ze sobą skoro już oprzytomniałaś, nie ogarze Ty mój!
-Dzięki. Co ja bym bez Ciebie zrobi…- Widocznie nie było dane, aby Victoria dokończyła to zdanie. Do damskiej łazienki wparował Louis i zaczął rzucać w dziewczyny rolkami papieru toaletowego, krzycząc „Już przestańcie tyle pudrować noski! I tak nie będziecie równie piękne jak Jaaa” i zaczął poprawiać włosy niczym dama z dworu królewskiego. Dziewczyny popatrzyły na siebie i obie wyszeptały pod nosem „Zbyt duża ilość procentów…” Wszyscy troje zaczęli się śmiać, a zwłaszcza Victoria. Humor jej  się polepszył. Lena zaproponowała żeby dołączyli już do reszty grupy, na co Victoria poprosiła, żeby poszli sami. „Ja muszę, pozwól, że Cię zacytuję Louisie… przypudrować nosek” Powiedziała i zabrała się za poprawianie swojego wyglądu.
                                                                               ***
Minęła godzina.
Harry i Victoria siedzieli przy barze- oczywiście Vic nie piła już alkoholu. Chłopak komplementował ją. Mówił, że ma piękny głos. Brunetka nadal nie wierzyła w to co się stało. Nie potrafiła uwierzyć, że dała radę po całym roku. Roku w którym jedynym wyczynem wokalnym były kołysanki śpiewane Ksawierowi. Harry chciał zapytać się o coś co dręczyło go od „występu”, lecz jak przystało na Victorię- przerwała mu:
-Nie powinniśmy już wracać? Jest po dwunastej…
-Dopiero po dwunastej?- zapytał ze zdziwieniem patrząc na zegarek.
-Yyy… Chyba chciałeś powiedzieć „Już po dwunastej”!- poprawiła go Victoria.
-No tak… Tak właśnie chciałem powiedzieć.- pijany chłopak nie chciał się sprzeczać z brunetką.- Tylko, że co do tego czy pojedziemy to nie był bym taki pewien. Popatrz!- wskazał lewą ręką na Liam'a, Tommo i Horan'a świetnie bawiących się z grupką młodych dziewczyn. Tak… Dziewczyn, które nie za bardzo mówiły po angielsku, więc chłopcy mieli niezły ubaw patrząc i słuchając nastolatek, którym plątały się języki. Vic i Styles popatrzyli to na nich, to na siebie i znów na nich i na siebie po czym wybuchnęli śmiechem.- Czy miałabyś ochotę na spacer w świetle księżyca, na ulicy, na której czuć zapach spalin i ... – Harry zastanowił się czy słowa, które powiedział miały jakikolwiek sens- Wiem, to nie brzmiało zbyt zachęcająco, ale może to Cię zachęci.- w jego oczach pojawił się błysk.- Odłóż szklankę!- dziewczyna odłożyła ją na blat i nawet nie zauważyła, w którym momencie znalazła się na rękach „przyjaciela” idącego w stronę wyjścia. „Co Ty robisz wariacie? Wiesz, że tym razem nie masz gdzie mnie wrzucić?!” – krzyczała ze śmiechem.
Od pięciu minut szli już ulicą, lecz chłopak nadal nie od odstawił jej na ziemię.
-Wiesz- zaczęła- ja wcale nie narzekam, ale mógłbyś mnie postawić na chodnik? Nie wiem czy zauważyłeś… Mam własne nogi. Spójrz!- zaczęła z całej siły machać nogami. W górę i w dół.
-A ja mam własne ręce, na których mogę Cię nosić całymi dniami kochanie!- powiedział i pocałował dziewczynę w czoło.
- Mogę Cię o coś spytać? – chłopak kiwnął głową na znak tego, że Victoria ma pytać.- Obiecaj, że odpowiesz szczerze! –Harry stwierdził, że odpowiedź zależy od pytanie, na co Victoria uderzyła go z pięści w ramię. Brunet z przymusem, z obawą „o życie” zgodził się odpowiedzieć szczerze, więc Vic zaczęła.- Kim- zawahała się- Kim ja dla Ciebie jestem? Przed tym jak śpiewaliśmy powiedziałeś „Moja przyjaciółka”. Tylko przyjaciółka?- Harry odstawił ją na ziemię i spojrzał w oczy.
-Nie… Kimś więcej… A przynajmniej chciałbym, żebyś była kimś więcej. Kiedy Cię zobaczyłem, wiedziałem, że nie jesteś jak wszystkie dziewczyny. Wiedziałem, że Ty jesteś inna. Wyjątkowa! I ten pocałunek… Też nie był jak cała reszta. Zakochałem się w Tobie. Mogę to wykrzyczeć całemu światu. Słyszysz? Całemu!- Chłopak zaczął biegać po ulicy niczym dzieci po placu zabaw. „Kocham Cię Victoria! Jestem idiotą, który Cię kocha…” krzyczał. Dziewczyna poczuła jak na jej policzki napływają gorące rumieńce, poprosiła żeby Harry się uspokoił. Ten zaś odpowiedział, że nie ma najmniejszego zamiaru się uspokajać, podbiegł do Victorii i pocałował ją w jej blade i spierzchnięte usta.

                                                          ***
W dyskotece

Lena siedziała z Zayn'em. Długo rozmawiali. Lena opowiadała Mulatowi o swoich upodobaniach, zainteresowaniach. Tłumaczyła, że interesuje się modą i rzeczami związanymi z tym. Chciałaby w przyszłości zostać modelką, lecz jest jeszcze jedna rzecz, którą blondynka kochała nad życie… TANIEC! Tak, taniec był jej pasją od dzieciństwa(od szóstego roku życia).

-Właśnie jeśli już mowa o tańcu… masz może ochotę?- spytała i znacząco poruszyła brwiami. Zayn stanowczo zaprzeczył.  Powiedział, że nie lubi tańczyć i robi to tylko w ostateczności.- To w takim razie to jest ostateczność! Dawaj… chodź. Nie bądź taki!- blondynka nadal nie ustępowała.  Zrobiła minę kotka ze Shreka i kazała popatrzeć sobie w oczy. W końcu! Udało jej się namówić kolegę.- To nie takie trudne!- powiedziała i zaczęła ciągnąć go w stronę parkietu. Piosenka zmieniła się na wolną…- O widzisz? A raczej powinnam zapytać, czy słyszysz.- uśmiechnęła się- Nie musisz robić nic takiego. Po prostu kołysz się lekko na boki!- wyszeptała Mulatowi na ucho. Zayn położył ręce na jej talii, a ona oparła swoje o jego ramiona.

-Mówiłem Ci już, że masz piękne oczy?- zaczął. Na co Lena stanowczo zaprzeczyła.- Nie? Jesteś pewna?- brunet zdziwił się.

-Jestem tego pewna, bo mówiłeś coś tylko o tym, że są ciemne i głębokie, ale o pięknych jeszcze nic nie słyszałam. No więc czekam… - zachichotała.

-Masz takie piękne oczy… Mógłbym w nie patrzeć całą wieczność.

-Tak sądzisz?

-Ja tak nie sądzę! Ja to wiem!

-Tylko moje oczy są piękne?- spytała zadziornie.- A co sądzisz o moich ustach?- delikatnie przygryzła dolną wargę. Chłopak błądził wzrokiem między oczami, a czerwonymi ustami blondynki.

-Myślę, że są równie piękne co Twoje oczy. I wydaje mi się, że są baaardzo słodkie.- przybliżył się do Leny.

-A chcesz się przekonać?- jako odpowiedź na swoje pytanie dziewczyna  dostała soczystego buziaka w sam środek ust.

-Tak! Stwierdzam, że są słodkie. Ale co do tego baaardzo to nie jestem pewny.- uśmiechnął się i ponownie pocałował swoją „koleżankę”. – Nie myliłem się. Są BARDZO słodkie. – Lena przytuliła się do Mulata i przymykając oczy, uśmiechnęła się.



*** 



Od razu przepraszam za to, że tyle czekaliście...
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. :)
Piszcie w komentarzach 
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA TE WSZYSTKIE NOMINACJE !!! :D Jutro odpowiem na wszystkie 
Jeśli macie pytania, pytajcie ;3

środa, 20 marca 2013

Rozdział 8 "Up All Night"


Po czterdziestu minutach drogi, wszyscy dotarli na miejsce. Gdy weszli do lokalu, Victoria od razu miała dość. Była najmłodsza z całego towarzystwa. Nie przepadała za migoczącymi światłami, bardzo głośną muzyką i  zapachem alkoholu oraz tytoniu. Minęło pięć minut, a brunetka już chciała wracać do domu. Żałowała tego, że w ogóle zgodziła się pojechać, lecz nie dawała po sobie tego poznać. Nie chciała wszystkim psuć zabawy, więc po krótkiej namowie Leny postanowiła, że zostanie.  Oczywiście! Na imprezie nie mogło zabraknąć „wielkich fanek”, które w natychmiastowym tempie rozpoznały swoich idoli.  Na szczęście nie było, aż tak  źle, ponieważ po zdobieniu kilku zdjęć i wzięciu autografów, dały chłopakom spokój.
Wszyscy świetnie się bawili. Liam tańczył z jakąś szatynką, Zayn rozmawiał z Leną,  Niall, Victoria i Harry siedzieli przy barze, a Lou … No właśnie! Nagle ucichła muzyka i nikt nie wiedział o co chodzi.  W końcu do mikrofonu odezwał się doszczętnie pijany Louis stojący przy maszynie sterującej oświetleniem. Chłopak zaproponował, że „pobawi się światłem” i te osoby, które oświetli wychodzą na środek i śpiewają wybraną przez siebie piosenkę. Wszyscy w klubie przystali na jego „genialną” propozycję.  Jako pierwsza została oświetlona jakaś niska blondynka. Wybrała piosenkę Justina Bieber'a- Beauty And A Beat. Na początku szło jej nie najgorzej, lecz pod koniec piosenki już niemiłosiernie fałszowała. Nikomu to nie przeszkadzało… Widocznie wszyscy byli już tak bardzo naładowani procentami.
Za drugim razem Louis wpadł na jeszcze lepszy pomysł. Oświetlił dwie osoby. Pech chciał (a raczej żartowniś chciał), że padło na Victorię i Harry'ego, siedzących przy barze. Loczek dopił szybko drinka i od razu poszedł po mikrofon. Dziewczyna zmarszczyła czoło i z niedowierzaniem spytała siedzącego obok blondyna:
-Że co? Ja mam iść coś zaśpiewać?
-Że to! Tak. Masz iść Ty i Harry.- odpowiedział Niall i wskazał palcem na bruneta oddalającego się.
-To są chyba jakieś żarty. Ja nie potrafię śpiewać, a zwłaszcza z Harry'm…- dziewczyna spojrzała w stronę chłopaka, który już wybierał piosenkę- Ja nigdzie nie idę! Niech śpiewa sam! Fanki na pewno się ucieszą.- powiedziała popijając kolorowy napój.
-Jak chcesz…- odparł Niall, zabrał szklankę z rąk dziewczyny, odłożył na blat. Szybko złapał dziewczyną w biodrach i przerzucił ją sobie przez ramię. Victoria próbowała się wyrwać, ale blondyn był od niej o wiele silniejszy. Zaniósł ją i postawił na podest zwany sceną. Harry uśmiechnął się zachęcająco i podał zielonookiej mikrofon szepcząc do ucha: „Ja w Ciebie wierzę. I proszę nie udawaj, że nie potrafisz śpiewać, bo wmawiasz sobie wielkie kłamstwo!” i pocałował ją w zarumieniony policzek. Zaczął do mikrofonu:
-Witam wszystkich. Zachęćcie brawami moją…- I tu Harry zawahał się przez ułamek sekundy- moją przyjaciółkę Victorię.- Oczywiście, każdy obecny na dyskotece zaczął klaskać, a czterej przyjaciele  w szczególności- Zaśpiewamy piosenkę Up All Night!- chłopak oddalił mikrofon od ust i zwrócił się do brunetki stojącej obok-Na Twoim iPod’zie widziałem, że to najczęściej słuchana piosenka, więc myślę, że słowa znasz na pamięć. – szeroko się uśmiechnął.
-Co? Grzebałeś w moich  rzeczach?- Victoria była zła. Nie lubiła kiedy ktoś dotykał jej rzeczy. Poczuła się okropnie, ale teraz nie to było najważniejsze. Wiedziała, że nie może mu zrobić sceny przy ludziach.
-Nie, iPod leżał na stole, wtedy jak brałaś prysznic!
-Skończ się tłumaczyć, bo się ludzie na Ciebie patrzą!- rozkazała i uśmiechnęła się. Chłopak przybliżył mikrofon do ust:
-Więc refreny razem, a Victoria…- na twarzy Harry'ego pojawił się złowieszczy uśmiech, który wcale nie uspokoił brunetki- Zaśpiewa moje kwestie! – dokończył i popatrzył się na Victorię, która zaczęła się śmiać- Dasz radę?
-Śmiesz we mnie wątpić?- krzyknęła. Nie oczekiwała odpowiedzi, ponieważ dosłownie po sekundzie dodała- Zaczynajmy już, bo się nudzę!- I uśmiechnęła się tak szeroko, że na jej policzkach ukazały się piękne dołeczki. Zaczęło się… Muzyka 'leciała'. Victoria poczuła, że robi jej się niedobrze. „To tylko stres! Tylko stres…” tłumaczyła sobie pod nosem „ Victoria, zrób to tak jakbyś śpiewała rok temu. Z dziewczynami. W zespole”- zamknęła oczy i powoli zaczęła głęboko oddychać. Otworzyła oczy i spojrzała na Harry'ego, uśmiechającego się do niej.

One Direction - Up all night . Klik :3



Harry: It feels like we've been living in fast-foward
Another moment passing by
(Vic: up-up-up all night)
The party's ending but it's now or never
Nobody's going home tonight


Vic: Katy Perry's on replay- dziewczyna zaczęła spokojnie, bo nie była pewna czy pójdzie jej dobrze. Victoria pomyślała sobie, że raz się żyje i najwyżej wszelkie fałsze zwali na to, że była pijana.
She's on replay-  po zaśpiewaniu tych słów, śpiewała już swoim pełnym, pięknym głosem.
DJ got the floor to shake
The floor to shake
People going all the way
All the way
I'm still wide awake
I wanna stay

Razem: Up all night
And jump around until we see the sun
I wanna stay up all night
And find a girl and tell her she's the one
Hold on to the feeling
And don't let it go
'Cause we got the flow now
Get out of control
I wanna stay up all night
And do it all with you
Up all night
Like this all night
Up all night
Like this all night
Up all night- Oboje mieli całkowicie odmienne głosy. Lecz kiedy zaczęli śpiewać razem wszyscy byli pod wrażeniem. Ich głosy brzmiały bardzo harmonijnie. Śpiewali świetnie. Można to porównać do dwóch magnesów. Jeden jest czerwony, drugi niebieski, ale mimo to przyciągają się.

Harry: Don't even care about the table breaking
We only wanna have a laugh
(Vic: up-up-up all night)
I'm only thinking 'bout this girl I'm seeing
I hope she wanna kiss me back

Vic: Katy Perry's on replay
She's on replay
DJ got the floor to shake
The floor to shake
People going all the way
All the way
I'm still wide awake
I wanna stay- Harry był zdziwiony tym jak Victoria zachowuje się podczas śpiewania… Tańczyła, śmiała się, była pewna siebie. Przez głowę Harry'ego przeszła jedna myśl: “Zupełnie jakby już to kiedyś robiła!”

Razem : Up all night
And jump around until we see the sun
I wanna stay up all night
And find a girl and tell her she's the one
Hold on to the feeling
And don't let it go
'Cause we got the flow now
Get out of control
I wanna stay up all night
And do it all with you
Up all night
Like this all night
Up all night
Like this all night
Up all night

Vic: Katy Perry's on replay
She's on replay

Razem: (We're gonna want to stay up all night)

Vic: DJ got the floor to shake
The floor to shake

Razem: We're gonna want to stay up all night
Up all night up all night
We're gonna want to stay up all night

Vic: I wanna stay

Razem: Up all night
And jump around until we see the sun
I wanna stay up all night
And find a girl and tell her she's the one
Hold on to the feeling
And don't let it go
'Cause we got the flow now
Get out of control
I wanna stay up all night
And do it all with you
Up all night
Like this all night
Up all night
Like this all night
Up all night- Razem brzmieli cudownie. Po zaśpiewaniu ostatnich słów Harry złapał Victorię, za rękę I popatrzył jej w oczy. Dziewczyna chciała, żeby ta chwila trwała wiecznie, lecz wiedziała , że patrzy na nich wiele osób… Uśmiechnęła się do Harry'ego, a ten mrugnął do niej i pocałował ją w policzek. Oboje oddali mikrofony i podeszli do reszty.

-Byliście świetni! – krzyczał Niall.- Ale o tym, że potrafisz tak świetnie śpiewać to nie wspomniałaś!

-Tak! Victoria bardzo często pomija ten fakt.- wtrąciła się Lena.

-Lena… możemy porozmawiać?- Victoria nie czekając na odpowiedź złapała blondynkę za rękę i pociągnęła ją za sobą. Odchodząc posłała szeroki uśmiech do chłopaków, którzy byli wyraźnie zdezorientowani całą tą sytuacją.


*** 



 Jeżeli są jakieś błędy to Was bardzo przepraszam. :)
To chyba najgorszy rozdział jaki dotychczas napisałam… Nie wiem. Proszę napiszcie w komentarzach opinię na ten temat. Mam nadzieję, że będą szczere.
Mam abw( aktualny brak weny xD ) , a w moim 'magicznym zeszycie' piszę już 14 rozdział. Nie mam pomysłów jak niektóre momenty ubrać w słowa... Eh.
Może zakończycie moje abw pięknymi komentarzami? 

Serdecznie dziękuję za nominacje. <3

wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 7 "Bo szczerość to podstawa"

Był ten sam dzień. Louis i Liam bawili się z Ksawierem, a reszta chłopaków pomagała Victorii ze zrobieniem -co prawda późnego- ale obiadu. Victoria nadal nie potrafiła uwierzyć w to, że członkowie jej ulubionego zespołu są u niej w domu. Dziewczyna kroiła czerwoną paprykę i przyglądała się uważnie chłopakom. Niall próbował jakoś przekonać Victorię, żeby uwierzyła. W końcu zaproponował, że ją uszczypnie. Brunetka odmówiła.
-Nie! Chyba już zaczynam wierzyć!- dodała z grymasem na twarzy, spowodowanym tym, że miała dosyć patrzenia na to jak Harry próbuje pokroić cebulę. –Wow, Harry. Pierwszy raz widzę jak płaczesz!
-Sama kazałaś mi kroić tę głupią cebulę! – krzyknął „naburmuszony”. Zayn postanowił,że przerwie zaczynającą się kłótnię. Zapytał czy naprawdę oboje mają ochotę rozmawiać o cebuli. Harry otarł łzy i kiwnął ręką na znak tego, że mulat ma podać jakiś temat do rozmowy.
-Nie wiem. Może o…- zaczął, lecz nie skończył, ponieważ usłyszał charakterystyczne pukanie do drzwi.- Ej słyszycie to?- spytał i zauważył na twarzy Victorii promienny uśmiech. Dziewczyna odłożyła nóż, szybko rzuciła w Zayn'a ręcznikiem, którym wycierała ręce i pobiegła otworzyć drzwi.
Za drzwiami stała Lena z dużą, można powiedzieć, że wielką, turkusową walizką. Obie dziewczyny na swój widok zaczęły piszczeć i z całych sił się tulić. Nie ma się co dziwić... Nie widziały się już trzy tygodnie! Po około dziesięciu minutach pisków i podskoków radości, oprzytomniały i postanowiły, że w końcu wejdą do domu. Victoria od razu spytała jak Lena do niej przyjechała.
-Mama przejeżdżała tędy i mnie podrzuciła.- odpowiedziała Lena odstawiając walizkę na bok.
-Jesteś smutna?
-Nie tyle smutna co bardzo zmęczona podróżą! Jechałam tu trzy godziny, bo mama miała kila„spraw do załatwienia”.- mówiąc to ujęła słowa „spraw do załatwienia” w cudzysłów.
-Nowy facet?- spytała zielonooka.
-A jakże by inaczej?! – blondyna odpowiedziała teatralnie wywracając oczy.
-Zaraz humor Ci się polepszy!- powiedziała i zaczęła ciągnąć Lenę w stronę kuchni, w której byli już także Liam i Lou.- Zobacz kto u mnie jest!- uśmiechnęła się do chłopaków wchodząc do kuchni (rozmawiała z Leną po polsku).- Chłopcy to jest moja kuzynka, Lena.- zwróciła się już w języku angielskim.- Lena to jest Louis.-wskazała ręką na Lou- a to Niall…- chciała obrócić rękę w stronę blondyna, ale jej najlepsza przyjaciółka przerwała jej tę czynność.
-Victoria przystopuj! Wiem kim oni są. Pomimo tego, że jestem blondynką… nie jestem, aż taka głupia.- Dodała spoglądając w stronę Zayn'a. Jej wzrok zatrzymał się na Mulacie, który także patrzył na blondynkę w krótkich czerwonych spodenkach. Kiedy Victoria zauważyła, że Lena nie może oderwać wzroku od kolegi z czekoladowymi oczami, natychmiast szturchnęła ją łokciem w brzuch. Ta oprzytomniała, wydusiła krótkie „sorry” i poszła po swoją walizkę.Cała reszta dokończyła razem obiad i ze smakiem go skonsumowała.

                                                          ***
Po godzinie Tommo zaczął się strasznie nudzić. Biegał po domu jak opętany, skakał po wszystkich, krzyczał, śpiewał… Wszyscy mieli go już dość. Wtedy Liam przypomniał sobie rozmowę na temat wypadu w jakieś miejsce. Zapytał, czy można gdzieś jechać. Victoria pewnie powiedziałaby, że nie ma tu żadnych ciekawych miejsc, ale została zakrzyczana przez blondynkę. Lena nie musiała się długo zastanawiać.Od razu zaproponowała swój ulubiony klub, położony zaledwie pięćdziesiąt kilometrów od domu Vic.

- No to szybko się zbierajmy!- rzucił Niall i zerwał się z kanapy, lecz nagle usłyszał jak Victoria jednoznacznie chrząka.

-Niestety muszę ostudzić wasz zapał.- zaczęła-Zapomnieliście o małym. Ktoś musi z nim zostać!

-Nikt nic nie musi robić!- Lena zaczęła się irytować, blondyna była bardzo narwana. Często działała pod wpływem impulsu. –Victoria daj mi telefon.- rozkazała. Vic zdziwiła się, ponieważ w komórkach nie było zasięgu, więc Lena i tak nigdzie by się nie dodzwoniła. –Achh… W komórkach nie ma, ale zapomniałaś, że w tym domu jest telefon stacjonarny.- wyjaśniła Lena i zaczęła wybierać numer na telefonie. Zdenerwowana Victoria zaczęła coś buczeć pod nosem. Lena uciszyła ją i nagle usłyszała męski głos w słuchawce.

Rozmowa telefoniczna:

M:Halo?

L: Dzień dobry. Czy dodzwoniłam się do taty Ksawiera?

M:Tak. Ale o co chodzi? Kto mówi?

L:Już wyjaśniam. Jestem Lena. Przyjaźnię się z Victorią, która opiekuje się pańskim synem. I miałabym do pana prośbę.

M: A można trochę jaśniej?

L: Victoria źle się czuje. Jest chora i obje boimy się, że mały się zarazi. Mógłby pan go zabrać?

M:Tak, ale dopiero jutro.

L:Nie! Dzisiaj. To naprawdę groźna sytuacja dla małego.

M: No dobrze. Będę za pół godziny.

L:Dziękuję.Do zobaczenia!

M: Do widzenia.

Koniec rozmowy

-Coś Ty nagadała?- spytała ze złością Victoria.

-Przecież słyszałaś, to co się głupio pytasz? No to co… Chłopcy idą się schować na górę,a Ty kładź się i symuluj chorobę.- rozkazała z uśmiechem.

-Nie sądzę,żeby to był dobry…- chciała wtrącić Victoria, lecz Lena nie pozwoliła jej na to.

-Ciii.Cii! Nie marudź, tylko wio do wyra! – chłopaki zaczęli się śmiać i po chwili poszli ukryć się do „pokoju Zayn'a”. Victorii nie było tak wesoło jak całej reszcie. Dziewczyna była bardzo szczerą osobą.Nie potrafiła grać tak dobrze jak Lena, czy inne dziewczyny, które znała. Wiedziała, że zacznie się śmiać,palnie coś głupiego i pan Max dowie się, że to wszystko jest jednym wielkim kłamstwem. Wyobrażała sobie chwilę, w której będzie musiała się tłumaczyć z tego wszystkiego… Lecz popatrzyła na Lenę, która stała nad nią i patrzyła błagalnym wzrokiem i nie potrafiła się z nią spierać. Blondynka wygrała, z resztą, tak jak zawsze.

-No dobra. Niech Ci będzie, ale wiesz, że nie potrafię udawać tak dobrze jak Ty!-zielonooka nadal nie była pewna czy plan się uda.

-Czy Ty zawsze musisz mieć jakieś 'ale'?- Lena nie wytrzymała- Próbuję coś wykombinować,żeby pozbyć się dzieciaka!- zaczęła głośno krzyczeć- Nie rozumiem… Ja po prostu tego nie rozumiem! Dlaczego w życiu jesteś taka płochliwa, ale kiedy zaczynasz śpiewać jest całkowicie inaczej?

-Cicho bądź!– Victoria próbowała uciszyć zezłoszczoną Lenę.- Chłopaki nie mogą się dowiedzieć, że kiedyś śpiewałam! To już skończone! Nigdy więcej do tego nie wrócę!

-Nigdy nie mów nigdy!- zaczęła Lena. Dziewczyna zobaczyła zaszklone od powstrzymywanych łez, oczy Victorii. Zrozumiała, że nie powinna zaczynać tego tematu. Lena zawsze zapominała o tym, że jej najlepsza przyjaciółka jest jej odwrotnością.Victoria często płakała. Nie potrafiła się opanować. To było od niej silniejsze.-Przepraszam. Ja nie chciałam krzyczeć. Przepraszam.- powiedziała i mocno przytuliła do siebie siedzącą na kanapie Vic.- I obiecuję, że jeżeli tego nie chcesz, to nie powiem o niczym chłopakom. Już nie będę więcej wspominać o tym, że śpiewałaś w tym zespole.

-Naprawdę?Nie powiesz? Dziękuję Ci kochana. Ja też przepraszam. Nie powinnam tak gwałtownie reagować…- Dziewczyna miała zamiar nadal przepraszać, lecz tym razem przerwał jej dzwonek do drzwi.

-Juuuż idę!-krzyknęła Lena, uśmiechnęła się do Victorii, żeby ją pocieszyć i pobiegła otworzyć drzwi. Victoria domyśliła się, że to ojciec Ksawiera, więc szybko przykryła się kocem i rozsypała wokół siebie kilka zgniecionych chusteczek.

Lena pomału podeszła do drzwi, przekręciła klucz, złapała za klamkę i powoli otworzyła drzwi. Zobaczyła wysokiego, przystojnego mężczyznę o jasnej karnacji i jasno brązowych włosach. W ręku trzymał czarną teczkę. Dziewczyna uśmiechnęła się,przywitała się z mężczyzną i wskazała ręką na ganek, aby zaprosić gościa do środka. Max podziękował i wszedł do korytarza. Blondynka podała mu rękę i przedstawiła się. Mężczyzna poprosił, aby Lena wytłumaczyła mu o co w tym wszystkim chodzi, więc postanowiła, że opowie mu „całą historię”: „Tak już mówię. Victoria zachorowała. Ma wysoką temperaturę, katar i kaszel. Ale… Sama sobie zaszkodziła, bo ja ją ostrzegałam. Mówiłam jej, że jeżeli od razu po bieganiu wskoczy do basenu z zimna wodą to się przeziębi, ale ona jak zawsze postawiła na swoim.” Max uwierzył Lenie, lecz nadal nie rozumiał dlaczego ma zabrać małego.”Ahhhhh…” blondynka zastanowiła się nad tym, czy Max rzeczywiście jest taki nie kumaty, czy tylko takiego udaje.„Chodzi mi o to, że ja wyjeżdżam dzisiaj wieczorem i nie będę mogła dłużej pomagać w opiece nad małym, a Victoria jest za słaba i sama sobie nie poradzi. Poza tym lepiej, żeby mały się nie zaraził!”ostatnie słowa dodała powoli i wyraźnie, tak żeby uciec od tematu „chorej Victorii”.Kiedy mężczyzna zadał pytanie „Gdzie jest mój syn?” Lena zrozumiała, że mały nadal jest z chłopakami, na górze. Nie wiedziała co odpowiedzieć,bo przecież nie mogła powiedzieć, że Ksawier siedzi tam z piątką obcych mu ludzi, więc bez dłuższego namysłu rzuciła „Ach. Tak … Ksawier… On siedzi na górze, bo chciałam, żeby był jak najdalej od Victorii. Proszę iść do kuchni, rozgościć się, a ja pójdę po pańskiego syna!” Po tych słowach tak szybko wyparowała z korytarza, że po dosłownie dziesięciu sekundach znalazła się w pokoju, który aktualnie był „kryjówką” chłopaków.

-Dajcie mi małego. Szybko! Jego ojciec czeka na dole!- krzyknęła stłumionym głosem i od razu podeszła do trzylatka.-Choć Ksawier! Tatuś po Ciebie przyjechał.-powiedziała i wzięła na ręce dziecko, jednocześnie rozglądając się po pokoju.

-Proszę. Tu są jego rzeczy.- Zayn podszedł do blondynki trzymając torbę i popatrzył jej prosto w oczy.

-A czy mógłbyś mi dać tę torbę?- uśmiechnęła się niepewnie.

-Yyy… Tak, oczywiście. Przepraszam, po prostu… Masz takie ciemne, głębokie oczy.-Odpowiedział Mulat nadal podziwiając oczy Leny, która czuła, że jest coś nie tak. Po chwili zorientował się, że cała reszta chłopaków przygląda się tej sytuacji i próbuje zachować powagę. Zayn postanowił, że w końcu odda Lenie torbę i powróci do poprzedniej czynności, to znaczy patrzenia za okno. Dziewczyna podziękowała. Kiedy zauważyła, że Louis i Niall widzą jej zmieszanie odwróciła się i uśmiechając się pod nosem wyszła z pokoju. Udała się w stronę schodów. Kiedy była na przed ostatnim stopniu zauważyła, że Max wchodzi do salonu,w którym leżała „chora” Victoria.”Niee! Co pan robi?” krzyknęła pozbywając się całego powietrza z płuc.”Proszę tam nie wchodzić!” Max nie posłuchał się dziewczyny i wszedł do pokoju dziennego. Przerażona blondynka wbiegła za nim i nie wiedziała jak ma teraz zareagować. Na szczęście zauważyła, że Victoria śpi.

-No widzi pan? Mówiłam żeby pan tu nie wchodził.Victoria wzięła leki i zasnęła. A co jeśliby pan ją obudził?- krzyczała przytłumionym głosem.

-Przepraszam…- wyszeptał- Nie wiedziałem.

-Myślę, że powinien pan już iść!- dziewczyna za wszelką cenę chciała pozbyć się Max’a.

-Ksawier! Musimy już jechać do domu.- powiedział zabierając małego z rąk Leny. Dziewczyna skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej i znacząco popatrzyła na leżącą Vic i na Max’a. Mężczyzna to zauważył i głęboko wzdychając zapytał ”Ile?”. Lena bez żadnego zastanowienia, z pewnością, że otrzyma tyle ile zażąda powiedziała:

-Czterysta!

-Co? Aż tyle?

-Wie pan…Victoria mówiła, że pańska żona obiecała jej trzysta, ale wspomniała mi także o tym, że pani Klaudia zalega z zapłatą za ostatni dzień opieki nad Ksawierem.

-No skoro tak… - wyjął z kieszeni portfel i licząc pieniądze spoglądał w stronę śpiącej Victorii-Masz. Przekaż jej to jak już się obudzi.-mrugnął w stronę Leny. Po jej głowie przeszła jedna myśl:” A jednak nie jest taki głupi na jakiego się wydaje!”Mimo tego, że już wiedziała, że Max się domyślił nadal brnęła w swoich kłamstwach:

-Oczywiście, jak tylko poczuje się lepiej przekażę jej całą sumę. Na razie!- powiedziała i wskazała ręką na drzwi prowadzące na korytarz. Mężczyzna rzucił krótkie „Do widzenia”i wyszedł pewnym siebie krokiem zamykając za sobą drzwi. Kiedy Victoria zobaczyła jednym okiem, że facet wyszedł, natychmiast zerwała się z kanapy. Nie dowierzała, że Lenie udało się wyciągnąć z niego czterysta złotych. Zawsze dostawała co najwyżej siedemdziesiąt, może sto. Lecz jak usłyszała warunek swojej przyjaciółki, okazało się, że zostanie dla niej tylko trzysta złotych. „Myślisz,że urządzałam tę całą szopkę za darmo? Stówa dla mnie!” Tak brzmiały słowa wypowiedziane przez blondynkę. Victoria zgodziła się na warunek Leny i stwierdziła, że musi iść po chłopaków, ponieważ nadal siedzą na górze.

-Czekaj…-Lena zatrzymała ją siadając na kanapie.- Mogę Cię o coś zapytać?

-Mam się bać?

-Błagam nie psuj mi tej chwili!- Lena uśmiechnęła się i dodała- Czy uważasz, że moje oczy są „głębokie”?

-Nie wiem. Nigdy się nie przyglądałam...- Victoria popatrzyła w oczy Leny ze zdziwieniem.- A skąd takie pytanie?

-Znikąd…Tak tylko pytam.- urwała szybko- Chodźmy już lepiej po nich! Siedzą tam już stanowczo za długo. W domu się tak jakoś… Cicho zrobiło.

-Za cicho!-dodała Victoria. Obie natychmiast się zaśmiały i pobiegły wygonić z pokoju pięciu przyjaciół. Wszyscy ucieszyli się, że ta idiotyczna sytuacja się skończyła i zaczęli szykować się na imprezę.

Victoria i Lena zamknęły się w pokoju i wybierały sobie stroje. Jak zwykle histeryzowały, że nie mają w co się ubrać.Wywracały wszystko w szafie do góry nogami, tylko żeby znaleźć coś w miarę „sensownego”.W końcu Victoria zdecydowała, że ubierze to co znalazła na początku. Ubrała się w fioletową sukienkę, sięgającą nad kolana, spiętą czarnym, błyszczącym paskiem pod biustem. Do tego czarne buty na niewysokiej koturnie. Wpięła we włosy czarną kokardkę i je rozpuściła. Lena nadal nie wiedziała co na siebie nałożyć. Brunetka wyjęła ze swojej szafy czerwoną sukienkę -do połowy ud, czarne szpilki, biżuterię i kazała jej to założyć. Przyjaciółka niepewnie posłuchała się Victorii i ubrała ten strój. „I jak? Tylko błagam nie wyśmiej mnie, bo sama kazałaś mi to założyć” powiedziała przeglądając się w lustrze. Victoria nic nie odpowiedziała tylko upięła włosy Leny w wysokiego koka. „Teraz na pewno będzie mógł patrzeć w Twoje głębokie oczy!” wyszeptała przyjaciółce do ucha, zaśmiała się i łapiąc torebkę wybiegła z pokoju. Blondynka ponownie przejrzała się w lustrze, pomalowała usta na czerwono, pociągła tuszem po rzęsach i szybko dogoniła Victorię.

Chłopaki stali już na dole, niecierpliwiąc się bardzo. Nagle zobaczyli dwie dziewczyny stojące na schodach. Victoria i Lena wyglądały całkiem inaczej niż przed chwilą. Sam fakt, że miały na sobie sukienki a nie spodnie był zadziwiający. Przyjaciółki zeszły po schodach i spytały równocześnie:

-Idziemy?

-Tak! Nareszcie.-odezwał się Liam.

-To w drogę!- krzyknął Niall i pobiegł w stronę samochodu.


***




Na początek chciałabym Was bardzo przeprosić za moją długą nieobecność… :)
To przez szkołę. 
W tym rozdziale starałam się, dodać więcej opisów. Nie wiem czy mi to wyszło.
Piszcie co myślicie! 
Początki zawsze są najtrudniejsze, a to mam nadzieję, jest już za mną...